"Grozi nam zapaść. Zbliża się lawina starych, ale nie rodzą się młodzi. Zakaz aborcji jest, z kościoła grzmi się na antykoncepcję, a dzieci nie ma. Nowy rząd wychodzi problemowi naprzeciw. A to z becikowym, a to z przedłużonymi urlopami macierzyńskimi, a to z obietnicą, że młode matki nie będą z pracy wylewane. Jak te zabiegi mają się do realnych powodów, dla których dzieci się nie rodzą?" zastanawia się Barbara Pietkiewicz w "Polityce".

"Między dwoma spisami ludności, od 1988 do 2002 r., powiększyła się w Polsce liczba gospodarstw domowych. Masowo jak nigdy dotąd. Pięknie. Jest nas więcej - podstawowych komórek społecznych. Potencjalnych matek od lat 15 do 49, jak podaje znany demograf prof. Zbigniew Strzelecki, przybyło w ciągu ostatnich dwudziestu lat i teraz jest ich 10 mln. Sale porodowe powinny pękać w szwach. Nie pękają. Gospodarstwa, których tyle przybyło, są często jednoosobowe, nie żadne tam komórki społeczneI dzieje się tak pomimo że: "w okresie między spisami wszedł na rynek matrymonialny drugi powojenny wyż demograficzny. Wszedł, singluje i nie rodzi"

I.J

Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Polityki".