„Jestem wdzięczny Panu Bogu, Że ta książka powstała” - o kulisach powstania swojej książki: Księża wobec bezpieki i o TW. „Recenzencie”, którego nazwiska nie mógł w niej wyjawić, opowiada na łamach dzisiejszego „Dziennika” ks.Tadeusz Isakowicz – Zaleski.


Tomasz Pompkowski: Czy ksiądz jest zadowolony?

Ks.Tadeusz Isakowicz – Zaleski: Jestem wdzięczny Panu Bogu, że ta książka powstała. To jedno z najważniejszych wydarzeń w moim życiu. Dziękuję wszystkim ludziom, którzy mnie wspierali i pomogli doprowadzić dzieło do końca.

Skończyło się zaoczne zniesławianie księdza na spotkaniach organizowanych przez krakowska kurię.

Nie, nie skończyło się. Nadal obowiązuje mnie komunikat, wydany przez kurie 22 października, na mocy którego właściwie zostałem wykluczony z pracy w diecezji krakowskiej. Postawiono mi bardzo poważne zarzuty, również i ten, że rozbijam jedność Kościoła. Dlatego nie mogę być zapraszany do głoszenia rekolekcji (…) praktycznie zostałem odizolowany w tej diecezji.

Ile materiałów, także donosów, musiał ksiądz przeczytać, żeby mogła powstać tak mocno udokumentowana książka?

Przeczytałem kilkaset tomów różnych akt oraz przejrzałem kilkaset mikrofilmów (…)

I jaki obraz Kościoła wyłania się z tej lektury?

Jak najbardziej pozytywny. Przecież od czasu, kiedy podziemie Armii Krajowej, które przetrwało wojnę, zostało całkowicie rozbite, to Kościół stał się głównym wrogiem PRL. Poddano go prowadzonej z wyjątkową determinacją inwigilacji przez Służbę Bezpieczeństwa. (…) Pamiętając o potędze tej machiny, jaka były służby specjalne totalitarnego państwa, trzeba powiedzieć, że Kościół wyszedł zwycięsko ze zmagań z komunizmem. Dowodem na to są właśnie akta IPN.
(…)

Miał ksiądz trudności z dotarciem do akt tych (księży), którzy dziś nie mieszkają w Krakowie?

Tak, bowiem inne diecezje maja odmienne podejście do moich badań. Ale wiedza zawarta w aktach IPN w Krakowie dotyczy bardzo dużej części Polski. (...)

Kto blokuje?

Podam przykład, który można przytoczyć. Pewnego dnia dostałem telefon, że jeden z duszpasterzy warszawskich poruszył niebo i ziemię, dzwonił również do księdza prymasa, tylko dla tego, ze dostał ode mnie list z informacją, ze był przez 22 lata zarejestrowany jako TW. Poprosiłem go o ustosunkowanie się do dokumentów o tym mówiących. Jednak on odpowiedział mi tylko jednym zdaniem, ze swoja odpowiedź przedstawił władzom kościelnym. Nawet jeśli udało mu się doprowadzić do tego, ze jego nazwisko nie znalazło się w mojej książce, to nie jest w stanie powstrzymać przed tym innych historyków. Wcześniej, czy później jego nazwisko zostanie opublikowane.

Kto to jest?

Znany duszpasterz związany z mediami, który donosił SB pod pseudonimem TW Recenzent. Istnieją dokumenty, które świadczą jednoznacznie o jego współpracy. Faktem jest, ze zerwał ja w stanie wojennym, podobnie jak ks. Czajkowski. Chodzi o to, że skoro wypowiada się w telewizji na temat lustracji, to niech powie jak z nim było. Tu tylko o to chodzi. Nie chodzi o karanie.