To węch ostatecznie decyduje o ludzkich upodobaniach. Wzrok, słuch, smak i dotyk mają, jak się okazuje, mniejsze znaczenie. Węch to dla producentów żywności najtrudniejszy ze zmysłów. Nasz wzrok udaje im się omamić tylko raz – gdy po raz pierwszy kupujemy opakowany produkt. O tym, czy jeszcze kiedykolwiek po niego sięgniemy, decyduje właśnie zapach” – czytamy  najnowszym „Przekroju”.

„Rozróżniamy tylko pięć smaków: gorzki, słodki, kwaśny, słony i metaliczny. Za to zapachów całe mnóstwo: cudowny aromat wędzonki, orzeźwiający zapach kawy czy świeżą woń truskawek – i to one pozostają w pamięci na lata. Badania dowodzą, że ślady pamięciowe związane z zapachem należą do najtrwalszych. Nawet po kilkudziesięciu latach zapachy z dzieciństwa wywołują bardzo silne emocje. To efekt budowy naszego mózgu, w którym struktury odpowiedzialne za odczuwanie i pamiętanie zapachów należą do najbardziej pierwotnych.
Problem w tym, że w dzisiejszych czasach bardzo rzadko mamy do czynienia z prawdziwą wędzoną kiełbasą, kawę dla wygody pijamy rozpuszczalną, a aromat sezonowych truskawek chcemy czuć przez cały rok. W dodatku przychodząca zza oceanu moda na wysoko przetworzoną żywność powoduje, że delikatne zapachy bezpowrotnie znikają. Nie sposób tego uniknąć – w końcu po to, by cząsteczki chemiczne dotarły do receptorów w naszym nosie, muszą być lotne. Tymczasem wiele lotnych substancji fatalnie znosi gwałtowne ogrzewanie i ochładzanie, mielenie oraz kontakt ze środkami konserwującymi. Część z nich ulatnia się, część rozpada. Efekt to jedzenie pełnowartościowe, choć nieatrakcyjne zapachowo.”
Na mojego nosa, to można w tym wywęszyć ogólnoświatowy spisek ludzkich zmysłów.


I.J.