"Cezary Michalski: Książka Rafała Ziemkiewicza "Michnikowszczyzna", podobnie jak wiele innych polemik z Adamem Michnikiem, w tym niedawny tekst Macieja Rybińskiego opublikowany w DZIENNIKU, opiera się na tezie o potędze redaktora "Gazety Wyborczej", o jego ogromnym, nawet jeśli niesformalizowanym, wpływie na kształt III RP.
Z kolei obrońcy Adama Michnika twierdzą, że jego rola jest wyolbrzymiana, bo wiele najważniejszych rozstrzygnięć politycznych dokonało się ostatecznie wbrew jego woli. Czy zatem był on jednym z ojców założycieli III RP, czy też bezsilnym krytykiem patologii naszej rzeczywistości politycznej i społecznej?
Rafał Ziemkiewicz: Mnie się wydaje, że to nie jest kwestia, o którą można się spierać. Adam Michnik bez wątpienia był i pozostaje postacią bardzo wpływową, a jeżeli ten wpływ jest w tej chwili mniejszy, to z jego wyboru. Kształtował debatę publiczną w III RP, był jednym z mózgów tworzących polityczne zamysły, które później realizowano. Na dodatek jest człowiekiem bardzo irytującym.
Przede wszystkim przez niezdolność do przyznawania komukolwiek innemu racji.(…) Ale ja nie napisałem książki pod tytułem "Michnik - zapis choroby", tylko książkę pod tytułem "Michnikowszczyzna". A więc chodzi mi o szerszą formację i Adam Michnik pozostaje tutaj postacią symboliczną, jako patron tej formacji.
Ewa Milewicz: Przede wszystkim nie zgadzam się z tezą, którą sformułował redaktor Michalski. A mianowicie, że w książce redaktora Ziemkiewicza Adam Michnik to "jeden z ojców założycieli III RP". Nie, on tam występuje jako jedyna osoba, która jest za wszystko odpowiedzialna. Taka wizja zdejmuje odpowiedzialność ze wszystkich innych osób i instytucji. Z premierów, prezydentów, partii, z innych mediów niż "Gazeta Wyborcza". A to nieprawda.(…)
Piotr Zaremba: Jeśli ty, Ewo uważasz, że Michnik został w "Michnikowszczyźnie" przedstawiony jako jedyny sprawca, to ja się troszkę z tym zgadzam, rzeczywiście jego rola jest chwilami nadmiernie wyolbrzymiona, zwłaszcza że on w wielu sprawach jednak poniósł porażkę. Dwa przykłady: absolutna wrogość wobec lustracji i wielokrotnie przez niego wyrażany pogląd, że Unia Wolności powinna wejść w koalicję z SLD.
Do takiej koalicji nigdy nie doszło, a lustracja została przez parlament uchwalona. Ale moim zdaniem ta ostrość tezy Rafała i nie tylko Rafała o ogromnym nieformalnym oddziaływaniu Adama Michnika bierze się także z niespójności argumentów drugiej strony, szeroko rozumianego środowiska "Gazety Wyborczej".
Bo ja mam wrażenie, że ludzie "Gazety Wyborczej" mówią dwie sprzeczne rzeczy. Po pierwsze - jesteśmy wspaniali, potężni i wiele nam zawdzięczacie. A z drugiej strony - kiedy przechodzi się do konkretów i odpowiedzialności waszego środowiska za pewne wydarzenia czy przebieg pewnych procesów, zaraz się pojawia taki odruch obronny: "my jesteśmy tylko jedną z gazet, która coś tam sobie pisze, nie mamy na nic wpływu". Bądźcie mniej skromni. (…) w latach 90. np. każdy dziennikarz medium elektronicznego zaczynał swój dzień od lektury "Wyborczej".
I bardzo wielu polityków, nawet z wrogich obozów, słuchało Michnika jak wyroczni, przykładem jest premier Buzek, który bardzo brał pod uwagę to, czego chce, a czego nie chce Adam Michnik.
Jacek Żakowski: Nie popadajmy w paranoję. Adam Michnik był i jest człowiekiem wpływowym. Jego poglądy często dominowały. Ale wiele istotnych rzeczy mu się nie udało. Można by zacząć od wyborów, które wygrał Wałęsa, a nie Mazowiecki. Bo czym innym jest świat medialny, a czym innym społeczny czy polityczny. W świecie medialnym lewicowo-liberalna logika "Gazety" miała przewagę, tak jak teraz ma ją logika prawicowa. Natomiast w świecie rzeczywistym, także politycznym, tak wcale nie było."
Komentarze (0)