Opowiadania terapeutyczne nie są wynalazkiem zdesperowanych księgarzy, którzy szukają rynków zbytu. Wymyślili je... szamani.
Amanda, córeczka australijskiej psycholog Doris Bret, bała się pójść do przedszkola.
Gdy nie zadziałały proste argumenty – koleżanki, zabawki, miłe wychowawczynie – jej mama wymyśliła bajkę o dziewczynce bardzo podobnej do jej własnej córki. Zmyślona Ania również miała problem z przedszkolem. Pani Brett opowiedziała o pierwszym dniu Ani w przedszkolu i o jej odkryciu, że jest tam bardzo miło. Historyjka wzbudziła ogromne zainteresowanie dziecka. Kolejne opowieści o przygodach Ani w przedszkolu sprawiły, że mała Amanda świetnie odnajdywała się w realnym przedszkolnym życiu. Sukces ten spowodował, że zaczęła prosić mamę o opowieści o Ani zawsze, gdy się czegoś obawiała. Z czasem pani Brett zaczęła uczyć innych rodziców, jak opowiadać takie bajki. W Polsce ukazał się jej zbiór pod tytułem „Bajki, które leczą”.
Bajki emocjonalne
W sytuacjach, które wywołują lęk czy konflikt emocjonalny, dzieci potrzebują pomocy. Podświadomie chcą zrozumieć sytuację, w której się znalazły (zwłaszcza związek przyczynowo-skutkowy między zdarzeniem a emocjami), pragną nazwać uczucia, które nim targają, znaleźć sposoby zachowania akceptowane przez otoczenie.
Jak udzielić takiej pomocy dziecku, jeśli nie potrafi opowiedzieć o problemie, a logika myślenia i język dorosłych są mu obce?
Psychoterapeuci, szukając odpowiedzi, przypomnieli sobie o bajce. O jej zrozumiałym dla dziecka języku, a szczególnie o jej potencjale emocjonalnym. Stworzyli więc bajkę o swoistej strukturze, aby mogła łagodzić dziecięce troski. Zaangażowanie małego słuchacza w niezwykły, bajkowy świat zaspokaja silną potrzebę coraz to nowych doznań. Umożliwia, nie zabierając poczucia bezpieczeństwa (wszak dorosły jest blisko), przeżyć problem, nazwać go i w efekcie oswoić.
– Kiedy mój starszy syn miał mniej więcej dwa lata, zacząłem mu opowiadać przed zaśnięciem historyjki o pewnym chłopcu oraz dziwnym stworku Andronku – wspomina Wojciech Kołyszko, autor bajek terapeutycznych, m.in. „Bawiana, Cudanny i pułapek zazdrości”. – Wydawało mi się, że są one mało składne i niezbyt ciekawe – wstydziłbym się wtedy powtórzyć je komuś innemu przy zapalonym świetle. Jednak Michałowi bardzo się podobały. Teraz myślę, że ważne było to, iż wynikały one z życia, z tego, co zdarzało się każdego kolejnego dnia. Dopiero na bazie tych wydarzeń wymyślałem jakieś magiczne, niestworzone historie. Kiedy umarła moja mama (było to zdarzenie nagłe i zaskakujące), zacząłem opowiadać Michałowi o rajskich ogrodach, o tym, co dzieje się z człowiekiem po śmierci. W pewnej chwili zdałem sobie sprawę, że opowiadam, choć synek już dawno śpi – ja sam potrzebowałem takiej opowieści...
Lawina ruszyła
W efekcie księgarskie półki zapełniły książki opatrzone informacją: „baśnie terapeutyczne”. Część z nich (to oferta dla najbardziej zabieganych rodziców) nagrywana jest w wersji audio na płyty CD. – Rynek książek z literaturą służącą terapii bardzo się rozwija. – zauważa Wojciech Kołyszko. – W tej chwili większość sensownych pozycji z tego zakresu to tłumaczenia, jednak jestem przekonany, że to się będzie zmieniać – coraz więcej twórców i wydawców zdaje sobie sprawę, że podejmowanie tzw. trudnych tematów nie tylko jest pożyteczne społecznie, ale staje się też opłacalne.
– Tam, gdzie pedagodzy zdiagnozują problem, od razu pojawia się bajka edukacyjna – żartuje jeden z autorów i już poważnie dodaje: – Na przykład, by pomóc dzieciom z rodzin z problemem alkoholowym w oswojeniu towarzyszącego im lęku, Wydawnictwo Edukacyjne PARPA wyprodukowało „Rodzinę Misiów”. Jeśli dziecko boi się dentysty, rodzic może przeczytać mu bajeczkę Katarzyny Braszczok pt. „Dentysta nie gryzie”. Jeśli nie może zasnąć, historyjkę o Pszczółce Słoduszce.
Nie wszystko złoto
– Nie każda bajka może być bajką terapeutyczną – wyjaśnia psycholog Katarzyna Klimowicz, która w praktyce stosuje bajkoterapię i uczy jej rodziców. Nie będzie nią „Królewna Śnieżka” ani „Szewczyk Dratewka”. Przede wszystkim bohater bajki terapeutycznej ma wiele cech dziecka, czyli adresata tejże bajki. Jest do niego podobny. Znajduje się też w podobnej, trudnej sytuacji i przeżywa lęk, taki jak dziecko. Postacie i zdarzenia służą pokazaniu, jak przezwyciężyć problem, przy czym środki, które posłużą do jego rozwiązania, powinny być dostępne w realnym świecie. Pozytywne zakończenie jest obowiązkowe. Szczególnie dokładnie opisane muszą być uczucia, które towarzyszą bohaterowi.
Polskim guru w dziedzinie bajkoterapii jest psycholog dr Maria Molicka. W zbiorze „Bajki terapeutyczne” proponuje np. historię o promyczku słońca, który się zgubił. W odnalezieniu mamy pomaga mu zaprzyjaźniony chłopiec. Fabuła służy pokazaniu, jak racjonalnie zachować się w typowej dla maluchów sytuacji zagubienia i poradzić sobie z towarzyszącym jej lękiem. Dziecko może oswoić się z takim problemem, zasymilować doświadczenia bohatera, który sobie z nim poradził. Szczęśliwe zakończenie wzmacnia siły dziecka, a opowieść porządkuje jego świat.
Dla nieco starszych
Opowiadania terapeutyczne dla młodzieży to nowość. Należy do nich książka Doroty Skwark „Instynkt agresji”. – Pomoże ona młodym ludziom zrozumieć siebie i innych w sytuacjach, których nie brakuje w okresie dojrzewania – zachęca do lektury dr Joanna Heidtman. Takich pozycji jest na razie niewiele, gdyż młodzież jest szczególnie trudnym odbiorcą. – Napisanie takiego opowiadania jest trudne warsztatowo, nie tylko dlatego, że w odbiorcy buzują hormony – mówią wydawcy. – Taka opowieść powinna mieć otwartą formę, by była to bardziej rozmowa z nastolatkiem i zachęta do samodzielnego poszukiwania przez niego recepty na poradzenie sobie z problemem.
Fakt, że „to działa”, potwierdzają młodzi internauci. Jeden z nich na forum.oaza.pl wspomina jak na wycieczce szkolnej 17-latkowie cały wieczór słuchali opowiadań terapeutycznych z wypiekami na twarzy.
Temat opowiadań terapeutycznych żywo podjęli dorośli internauci. Na forach dzielą się doświadczeniami, wymieniają informacjami na temat tytułów (szczególnym uznaniem cieszą się bajki dr Marii Molickiej i Ewy Zelenay). Również sami układają scenariusze takich baśni. Ciekawostką jest ostra dyskusja na forum.gazeta.pl na temat szczęśliwych zakończeń. Wbrew opinii specjalistów, internauci uważają, że happy-end nie zawsze jest pożądany...
Magiczny świat dorosłych
Jak świat światem, również dorośli odnajdywali w magicznych opowieściach lekarstwo na dręczące ich problemy. Niegdyś plemienni szamani tworzyli opowieści, w których dzięki duchom, magicznym przedmiotom, zwierzętom chorzy zwalczali w wyobraźni, symbolicznie, swoje fizyczne i psychiczne dolegliwości. Zaangażowanie się chorego w opowieść, intensywne jej przeżycie uruchamiało mechanizmy pozwalające walczyć z chorobą. Szaman dostarczał języka, w którym dawało się wyrazić to, co przeżywa chory, a co jest trudne do wyrażenia. Zdaniem klasyka antropologii C. Levi-Straussa przejście do ekspresji słownej uporządkowuje przeżycia i czyni zrozumiałym to, czego się doświadcza. W konsekwencji następuje odblokowanie procesów zdrowienia.
Rodzic, który chce się pokusić o własne, oryginalne historie, może skorzystać z dostępnych w księgarniach wzorów. Praktyczne porady są też w internecie, np. na www.bajkoterapia.pl, w opracowaniu Anny Ciechowicz na www.babyboom.pl czy na forach internetowych. Można również skorzystać z warsztatów prowadzonych przez serwis www.abcbaby.pl.
Izabela Kieś / Polskie Towarzystwo Neurologopedów
Komentarze (0)