- Wielu z moich czytelników uważa, że mam pewne pierwiastki kobiecości - zdradza Janusz L. Wiśniewski. Katarzyna Grochola żałuje, że nie otrzymała tegorocznego Asa, ponieważ bardzo spodobała jej się nowa wersja statuetki. Andrzej Sapkowski wyznaje, że kieruje nim glos z nieba, Venio z Molesty Ewenement opowiada o nowym projekcie zespołu, a narzeczona Gustlika ocenia scenariusz Przymanowskiego. Zapraszamy do lektury wywiadów z laureatami Asów EMPiKu 2006.


Radioaktywna powieść Janusza L. Wiśniewskiego


Janusz Leon Wiśniewski odebrał Asa EMPiKu 2006 w kategorii „książka: literatura polska” za powieść Samotność w Sieci.

Jest pan pierwszym polskim prozaikiem, który otrzymał statuetkę Asa EMPiKu w kategorii „literatura polska”. Do tej pory sięgały po nią pisarki - Joanna Chmielewska i Katarzyna Grochola.

Janusz L. Wiśniewski:
Nie zdawałem sobie z tego sprawy. Wielu z moich czytelników uważa, że mam pewne pierwiastki kobiecości, być może stąd ta nagroda. 

Nagrodzona książka powstała 6 lat temu. Czym pan tłumaczy fakt, że dopiero w tym roku czytelnicy ruszyli do księgarń wystarczająco licznie, by wywalczyć dla Pana Asa EMPiKu?

JLW:
Tłumaczę to wieloma względami. Ta książka, która ukazała się w 2001 roku, nie jest już nawet bestsellerem, ona tworzy jak gdyby nową kategorię - longseller, który sinusoidalnie powraca i znika z list bestsellerów. Tłumaczę to m.in. tym, że po książkę sięgnęło zapewne nowe pokolenie. Osoby, które były nastolatkami, gdy debiutowałem jako pisarz Samotnością w Sieci, być może sięgnęły po tę książkę w ubiegłym roku. Nie ukrywam, że pomogła też ekranizacja powieści. W sposób naturalny o Samotności... ponownie zrobiło się głośno. W międzyczasie ukazywały się też różne wersje, choćby Tryptyk. To powodowało, że książka nie umierała, nie znikała. Każdy radioaktywny pierwiastek chemiczny ma czas połowicznego rozkładu. Z książką dzieje się podobnie. W przypadku Samotności w Sieci ten czas połowicznego rozpadu jest strasznie długi.


As to najważniejsza nagroda

Katarzyna Grochola jest rekordzistką w dziedzinie zdobywania Asów EMPiKu - w ciągu ośmioletniej historii plebiscytu otrzymała cztery statuetki za zwycięstwo w kategorii „książka: literatura polska”. W 2006 r. do Asa nominowana była jej najnowsza powieść A nie mówiłam!

Jeszcze żaden z polskich pisarzy nie otrzymał tylu Asów EMPiKu, ile Pani ma w swojej kolekcji...

Katarzyna Grochola:
Czyli wszystko jeszcze przed nimi.

Czy statuetki Asów zajmują ważne miejsce na Pani półce?

KG:
To jest najważniejsza nagroda, ponieważ jej przyznanie zależy tylko od tych, którzy czytają książki.

Jak to się stalo, że nie otrzymała Pani Asa w tym roku?

KG:
Też jestem rozczarowana, tym bardziej, że w tym roku jest taka ładna statuetka (śmiech). Ale dostał ją Janusz Wiśniewski, też od paru lat nominowany, więc jakoś to przeboleję. Trzeba również powiedzieć, że wydałam A nie mówiłam! pod koniec roku. Może w przyszłym roku się pospieszę.

Czyli pracuje już Pani nad nową książką?

KG:
Tak, piszę już nową książkę, ale jest za wcześnie, żeby o tym mówić. Powiem tylko tyle, że będzie to powieść. Oczywiście o miłości. Ale może tym razem także o rozstaniu?

Czy może Pani zdradzić termin premiery?

KG:
Nie, ponieważ mam teraz własne wydawnictwo, a w tym wydawnictwie wszyscy mnie dobrze traktują i nie podpisuję wcześniej umów (śmiech).


Sygnał z nieba

Andrzej Sapkowski odebrał Asa EMPiKu 2006 w kategorii kategorii „książka: fantastyka” za powieść Lux perpetua. Był to dla twórcy postaci wiedźmina Geralta trzeci As.

Narrenturm - As EMPiKu 2003, Boży bojownicy - As EMPiKu 2004, Lux perpetua - As EMPiKu 2006...

Andrzej Sapkowski:
I prawidłowo! Moim zdaniem świadczy to bardzo dobrze o literackich gustach klientów EMPiKu. Popieram, ze wszech miar pochwalam i biję brawo. Żałuję, że nie będzie czwartego tomu.

Nie dość, że nie będzie czwartego tomu cyklu husyckiego, to jeszcze zapowiedział Pan podczas premiery tomu trzeciego przerwę w pisaniu. Czytelnicy liczą na to, że pogłoski o Pańskiej emeryturze literackiej są cokolwiek przesadzone.

AS:
Niczego nie można przesądzić. Prawda jest taka, że kończąc historię wiedźmińską przynajmniej trzy lata przed jej ukończeniem precyzyjnie wiedziałem, co będę robił dalej. Już wtedy były zbierane materiały, powstawał szkielet fabularny. Doskonale wówczas wiedziałem: kończę wiedźmina i zaczynam następną rzecz. W tej chwili - zero pomysłów, zero planu. To musi być jakiś sygnał z nieba.

Może oznacza to tylko tyle, że pora na jakieś szczególne doładowanie akumulatorów?
AS:
Nie, to nie na tym rzecz polega. Jestem przecież zawodowcem, a zawodowiec zawsze wie, co ma robić. Zatem musi to być jakiś sygnał z nieba. Wyhamować na 10 lat to może trochę za dużo w moim wieku, bo mam już sześćdziesiąt. Na pięć? Nieważne. Już ja coś wymyślę. A emerytura należy mi się jak psu zupa. Ktoś zresztą ustawodawczo przewidział, że pisarzom należy się emerytura w wieku sześćdziesięciu lat!


Molesta szykuje nową płytę

Vienio z grupy Molesta Ewenement odebrał Asa EMPiKu dla polskiej płyty hiphopowej za album Nigdy nie mów nigdy - pierwszą płytę zespołu od sześciu lat.

Dlaczego tak dlugo trzeba było czekać na nową płytę Molesty?

Vienio:
Każdy z nas miał jakieś swoje projekty. Ja z Pelconem mieliśmy płytę Autentyk, Włodek swoje dwie płyty solowe, Hemp Gru, czyli Bilon i Wilku, też wydali własną płytę. Kiedy wydaliśmy to wszystko, można było poświęcić czas na pracę nad macierzystym projektem. Dementuję pogłoski - zespół nigdy się nie rozstał, ewentualnie można mówić, że nasz projekt był zamrożony. A teraz mamy w planach kolejną płytę, która będzie się nazywała Molesta plus kumple. Chcielibyśmy nie opierać się na gościach, bo mógłby pozostać niesmak - udźgali sobie gości, sami mało pracowali i wydali płytę - ale oddać hołd ludziom, których szanujemy i lubimy.

Na przykład komu?

Vienio:
Jest dużo osób, z któymi chcemy pracować i które zapraszamy. W tej chwili prowadzone są z nimi rozmowy, mogą być jeszcze pewne zmiany i roszady, więc wolałbym nie wymieniać nazwisk. My zadbamy o stronę muzyczną i tekstową, zapraszając ludzi nie tylko ze światka hiphopowego.

Jaki wpływ goście będą mieli na kształt tej płyty?

Vienio:
Schemat jest taki: my tworzymy i wybieramy muzykę, wybieramy temat, nagrywamy zwrotkę, a gość dostaje płytę z nagraną zwrotką i refrenem z propozycją: posłuchaj zwrotki i refrenu i napisz swój tekst. My będziemy trzymali nad tym mocno pieczę artystyczną, będziemy jakby dozorcami stylu. Gość zaproszony do udziału w nagraniu będzie musiał liczyć się z tym, że zostanie postawiony przed faktem dokonanym.

Kiedy wchodzicie do studia?

Vienio:
Obecnie mamy pracownię na Mokotowie, w której realizujemy wartwę muzyczną. Zapraszamy tam też producentów, którzy współpracowali z nami nad płytą Nigdy nie mów nigdy. Ja, Włodek i Pele będziemy głównymi producentami, zamierzamy trzymać całość pod względem stylu w ryzach producenckich, dopuszczając również innych producentów do tego materiału.


Delegatka czterech pancernych i psa

Barbara Krafftówna odebrała Asa EMPiKu 2006 w kategorii „film polski” jako przedstawicielka czterech pancernych, psa i Rudego.

Czy przychodząc na Galę przypuszczała Pani, że Asa EMPiKu 2006 otrzyma serial liczący sobie kilkadziesiąt lat?

Barbara Krafftówna:
Miałam pewne przeczucia, zresztą nie bez powodu - dowody popularności serialu otrzymywałam przez te wszystkie lata. Odczuwam serdeczną satysfakcję, nie tylko we własnym imieniu, ale i tych wszystkich, którzy brali udział w tworzeniu filmu. Przecież to jest naprawdę niezwykła historia, żeby tak mocno tkwić w pamięci kilku pokoleń, bo chyba już trzecie pokolenie ogląda czterech pancernych. A może nawet czwarte?

Czy zdarza się, że w miejscach publicznych ludzie zwracają się do pani per „Honorato”?

BK:
Ależ tak! Ja mam publiczność podzieloną na dwie części. Jedni krzyczą „Honorata!”, a dla innych jestem przede wszystkim Felicją z Jak być kochaną. Przyznam się, że w perspektywie czasu do obu tych ról mam specyficzny stosunek, a na siebie patrzę jak cywil, który ogląda aktorów czy aktorkę. A na Gali byłam dziś niespodzianką w niespodziance. Wystąpiłam jako delegatka czterech pancernych bez psa, nawet bez Gustlika, ale tłumaczę sobie, że gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.

A czym wytłumaczy pani to nieustanne, wieloletnie zainteresowanie serialem Czterej pancerni i pies?

BK:
Będę może nie tyle nieskromna, co stwierdzę fakt: scenariusz był bardzo dobrze napisany. Moja rola, jak i rola Gustlika - znakomicie napisane, nie mówiąc o innych. I bardzo dobrzy aktorzy. Tutaj jest tajemnica przetrwania tego serialu. Może nie nieśmiertelności, ale prawie nieśmiertelności, bo przecież ma on ponad czterdzieści lat.


Polska nie lubi rewolucji

Jolanta Pieńkowska - redaktor naczelna miesięcznika „Twój Styl” - odebrała Asa EMPiKu dla najchętniej kupowanego w salonach polskiego miesięcznika.

As EMPiKu trafił do Pani rąk dokladnie dwa lata po otrzymaniu przez Panią nominacji na stanowisko redaktor naczelnej „Twojego Stylu. Co w ciągu dwóch lat było dla Pani najważniejsze w pracy zawodowej?

Jolanta Pieńkowska:
To, że „Twój Styl” był przez ten cały czas numerem jeden i pozostaje nim nadal.

Czy planuje Pani jakieś zmiany w miesięczniku?

JK:
Te zmiany dzieją się powoli, acz systematycznie. Ewolucja, a nie rewolucja. Polska nie lubi rewolucji.

Czy w przyszlym roku spotkamy się na Gali EMPiKu?

JK:
Musimy!

Więcej o Asach EMPiKu 2006

Z laureatami plebiscytu Asy EMPiKu rozmawiała Magdalena Walusiak