Zbigniew Wodecki miał dwa życiorysy. W pierwszym występował w filharmoniach jako skrzypcowy solista, szalał w jazzowych improwizacjach i nagrywał piosenki, które wyprzedzały resztę polskiego popu. W drugim uchodził za eleganckiego pana z telewizji i muzyczną instytucję. Tyle że o tym pierwszym wszyscy na lata zapomnieli. „Wodecki. Tak mi wyszło" (Wydawnictwo Agora) to książka na dwa głosy: reporterska opowieść Kamila Bałuka o Zbyszku i jego przebojowym „powrocie” na scenę w 40 lat od debiutu oraz historia Zbigniewa, w autobiograficznej rozmowie z Wacławem Krupińskim.

Spotkanie autorskie
Komentarze (0)