Od jakiegoś czasu w sieci można znaleźć piosenkę która podobno wypłynęła ze studia w którym Britney Spears nagrywa nowa płytę. Jeśli wierzyć menagerowi piosenkarki to zwykła lipa stworzona przez niechętnych artystce osobników.

Piosenka która wykonywana jest głosem łudząco podobnym do tego który ma Britney, opowiada o ciężkim związku Spears i Kevina Federline'a. Z je treści wynika, że śpiewająca kobieta cierpi i planuje zemstę za odejście jej partnera.

Serwis YouTube usunął już co prawda ten plik ze swoich zbiorów, jednak fani są pewni, że za mikrofonem stała Britney. Jak by tego było mało biedaczka musi się obecnie tłumaczyć ze sporej wielkości brzucha. Jak twierdzi gwiazda to nie ciąża tylko efekt pijaństwa i braku umiaru we wcinaniu hamburgerów.