Zygmunt Miłoszewski pracuje nad scenariuszem do filmu, który będzie adaptacją jego powieści-horroru Domofon, wydanej w marcu tego roku przez wydawnictwo W.A.B. Autor zapewnia, że wszyscy, którzy czytali książkę nie będą się nudzić oglądając film i ma nadzieję, że powstanie "przerażający polski film grozy, a normą w kinowych salach będą zasłabnięcia i ostre stany lękowe". Wstępną umowę na zakup praw do filmowej adaptacji podpisało Studio Filmowe ZEBRA - producent takich filmów jak Vinci, Mój Nikifor i Dzień świra.

Nasza recenzja Domofonu

Od pierwszej do ostatniej strony Domofon jest solidnym horrorem napisanym z polotem, rzemieślniczą precyzją i darem bardzo plastycznego opisywania najbardziej koszmarnej rzeczywistości przy pomocy minimum słów.

Chętnie wierzę w zamieszczoną w formie posłowia anegdotę o dwóch młodych mężczyznach, którzy po wejściu do windy w jednym z warszawskich bloków zaczęli improwizować horrorystycznie na temat nieprawdopodobnych możliwości fabularnych kryjących się w poruszającym się na linach pudełku. Radość wymyślania i snucia szalonych i potwornych opowieści aż buzuje pod powierzchnią sprawnie budowanych zdań i konsekwentnie skonstruowanej fabuły zakończonej pozornie tylko sielankowym finałem. To, co najstraszniejsze, kryje się w niedopowiedzeniach i niestawianych nad "i" kropkach. Niewyraźny zarys, subtelny szkic makabry oraz  ucieczka od nadmiernego naturalizmu potrafią nastraszyć czytelnika najbardziej - wytworami jego własnej wyobraźni.

Miłoszewski osiągnął debiutancką powieścią poziom warsztatowy, o którym większość ględziołów-nudziarzy z aspiracjami do miana intelektualisty może jedynie pomarzyć.

Magdalena Walusiak