Czy Polacy są większymi nacjonalistami niż Francuzi czy Niemcy? I „gdzie jest ten polski nacjonalizm, skoro Polska jest jedynym europejskim krajem, w którym w ostatnich latach poprawiło się nastawienie do obcokrajowców, w tym czarnoskórych i Azjatów?” zastanawia się Dariusz Baliszewski w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”.

Zwłaszcza, że „wedle danych Komendy Głównej Policji, liczba przestępstw przeciw obcokrajowcom zmniejszyła się w ostatnich pięciu latach o 15 proc. Tymczasem - jak wynika z badań przeprowadzonych przez biuro komisarza ds. socjalnych UE - co piąty Belg nienawidzi cudzoziemców. We Francji niechęć do cudzoziemców okazuje 15 proc. badanych, a w Austrii - 14 proc. Czy na tym tle można mówić o polskim nacjonalizmie?"
Jednak to o nas czytamy w zagranicznej prasie: „Bieda i nierówny rozwój skłoniły obywateli do wyboru socjalnego, nacjonalistycznego, katolickiego prezydenta" - napisał brytyjski dziennik "The Guardian". "Nowym prezydentem będzie nacjonalistyczno-konserwatywny Lech Kaczyński" - donosił niemiecki "Die Welt". "Wybór konserwatywnego nacjonalisty Lecha Kaczyńskiego zagraża polskiemu członkostwu w UE. Z tego powodu prawie nieuchronne stało się, że Polska będzie się osuwać w polityczną czarną dziurę" - alarmował międzynarodowy portal Cafe Babel. Także inne media przedstawiały w ostatnich miesiącach Polskę jako nacjonalistyczny skansen w Europie.”(...)

"Przez długie wieki cieszyliśmy się dobrą - by nie powiedzieć najlepszą - opinią. To prawda, zarzucano nam, Polakom (podobnie zresztą jak dziś), pijaństwo, awanturnictwo i bylejakość. Narzekano na nasze drogi i warunki higieniczne. Ale w opinii Europy zawsze byliśmy państwem bez stosów, państwem azylu dla wygnańców wszelkiej niechcianej myśli i wszelkiej niechcianej rasy. Przez całe wieki byliśmy symbolem europejskiej tolerancji. Co więcej, gdy w wyniku rozbiorów Polska znikła z mapy świata, nasz polski los stał się dla Europy symbolem historycznej krzywdy. A nasza uparta walka o niepodległość była świadectwem najlepszych cnót, wpisujących na polskie sztandary na polach bitewnych całego świata hasło "Za waszą wolność i naszą". Czy w narodzie o takiej historii i takich doświadczeniach mogły się kiedykolwiek pojawić nienawiść i dyskryminacja obcych? A jednak jest faktem, że tak jak w opinii świata przed 150 czy 200 laty Polak kojarzył się z wolnością i tolerancją, tak dziś coraz powszechniej jest oskarżany o nacjonalizm, ksenofobię i szowinizm. Zdumiony tym Polak nie rozumie, co takiego, o czym nie wie, zdarzyło się w jego historii?”
(…)

"Ci, którzy zarzucają Polakom nacjonalizm, zdają się nie pamiętać, że owi szowinistyczni Polacy przyjęli pod swój dach większość Żydów wygnanych z setek rosyjskich Anatewek na przełomie XIX i XX wieku. Że, w 1937 r. przyjęli tysiące Żydów, których "europejscy", hitlerowscy Niemcy odstawili w zaplombowanych pociągach pod polską granicę. Nie chcą pamiętać i nie chcą dostrzegać, że polscy Żydzi czy polskie mniejszości miały w tym polskim, rzekomo nacjonalistycznym Sejmie swą reprezentację, liczniejszą niż choćby polscy socjaliści. To prawda - pisze Davies - "jeśli bowiem osądzać Polskę i Polaków w kontekście współczesnej Europy, to jednak nie było masowego umierania z głodu czy masowych morderstw jak w Rosji, nie było uciekania się do bestialskich metod, jakimi posługiwał się faszyzm czy stalinizm. (...) Absurdem byłoby (...) sugerować, że niewygody, jakich doświadczali Żydzi pod polskimi rządami, są w jakimkolwiek sensie porównywalne z okropnościami Oświęcimia".

Tak sobie myślę, że polski nacjonalizm nie odbiega natężeniem od europejskiej normy. I oburzenie Francuzów, Niemców czy Anglików jest rodem z powiastki: „przyganiał kocił garnkowi”. C’est tout Mesdames et Monsieurs.

I.J.

Pełny tekst w najnowszym 1216. numerze tygodnika "Wprost".