"Kryptonim "Liryka" to książka o mrocznym, nadal skrywanym rozdziale naszej literatury – o pisarzach w żarnach i trybach bezpieki, którzy latami byli przez nią rozpracowywani, zastraszani, osaczani całym repertuarem środków nękających: agenturą, kontrolą korespondencji, podsłuchami.
 

Jest to również książka o tych, którzy są istotą każdego totalitaryzmu i nie sposób go bez nich zrozumieć, tzn. o donosicielach. O pisarzach, którzy ze słabości, a częściej chęci niszczenia konkurentów, zostawali tajnymi współpracownikami bezpieki; którzy sprzeniewierzyli się etosowi swego zawodu; którzy zawiedli, zdradzili, opowiadając się po stronie silniejszego – totalitarnego państwa.

 

Joanna Siedlecka  to autorka głośnych i wciąż wznawianych biografii Gombrowicza, Witkacego, Kosińskiego, Herberta, dwóch tomów Wypominków o zapomnianych postaciach polskiej literatury. Wielokrotnie wyróżniana – m.in. nominacją do Nagrody Literackiej Nike za Pana od poezji o Herbercie, ostatnio Nagrodą Specjalną Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz wyróżnieniem w piątej edycji Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza dla Obławy, o której prof. Stanisław Bereś napisał: „wstrząsająca książka o losach pisarzy represjonowanych oparta na archiwach Instytutu Pamięci Narodowej”.

 

Książka podzielona jest na trzy części:

I
Dopaść „Syzyfa” – neutralizowanie Antoniego Słonimskiego
Źródło „Gad” i „Demagog” – podsłuchiwanie Stanisława Dygata
Kryptonim „Pióro” i „Baron” – polowanie na Leopolda Tyrmanda
Kryptonim „Osa” – „pokajanije” Agnieszki Osieckiej

II
Interesuje mnie powieść, nie donos (O kandydatach na TW)

III
Agent „33” – na swoich i obcych (Kazimierz Koźniewski)
Kontakt operacyjny „Andrzej” – oporów moralnych nie zdradzał (Andrzej Kuśniewicz)
Pięciotomowa teczka pracy konsultanta „Olchy” (Wacław Sadkowski)
TW „Maria” vel „Marian” – dla dobra Związku Literatów (Jan Maria Gisges)
Pseudonim „Redaktor”, „Zalewski” i „Aleksander” – w niełasce u Majchrowskiego (Aleksander Minkowski)
Kontakt poufny „Krab” – to służby mojego kraju (Eugeniusz Kabatc)
Pseudonim „WO” – zasypie wszystko, zawieje?
Rozpoznawanie „młodego lasu” (Leszek Żuliński, Władysław Huzik, Lech Isakiewicz, Tadeusz J. Żółciński, Henryk Gaworski)


Fragment książki

Kontakt operacyjny „Andrzej” – oporów moralnych nie zdradzał

(...) Coraz większe obrzydzenie czuję do pana K. Stara pieszczotka. Książątko ponińskie. Wiewiórka z tym swoim łebkiem i łapkami. Musi się w tym ciałku kryć niezłe piekło. Widzę to czasem z jego spojrzeń.
(...) Coraz bardziej interesuje mnie Kuśniewicz. (...) Jest w nim jakaś tajemnica.

Marian Brandys, „Dziennik 1972”

 

Kariera literacka Andrzeja Kuśniewicza była wyłącznie pasmem sukcesów, bo choć zadebiutował dobrze po pięćdziesiątce, bez żadnego terminowania, został szybko uznany za jednego z najwybitniejszych pisarzy współczesnych, który odniósł nie tylko sukces krajowy, ale i międzynarodowy. Był naszym „towarem eksportowym” – ambasadorem i reprezentantem polskiej literatury za granicą, tłumaczonym na czternaście języków. „Król Obojga Sycylii” na jedenaście, „Lekcja martwego języka”, sfilmowana przez Janusza Majewskiego, na dziewięć.
Obsypywano go też wszystkimi możliwymi laurami, krajowymi i zagranicznymi: Złotym Krzyżem Zasługi (1965), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1970), Sztandarem Pracy II Klasy (1975), dwukrotnie Nagrodą Państwową (1971 i 1974), a także Zasłużonego dla Kultury Polskiej (1985), Pen Clubu (1991).
Wyróżniła również Kuśniewicza nowojorska Fundacja im. Jurzykowskiego, a Francuzi swoim najwyższym odznaczeniem – Legią Honorową, i jako jedynego z Polaków przyjęciem do prestiżowej Akademii Goncourtów.
Choć kreował się na „galicyjskiego outsidera”, piastował również wiele funkcji: członka kolegium i zastępcy redaktora naczelnego „Miesięcznika Literackiego”, Komisji Nagród Państwowych w dziedzinie literatury, Rady Literacko-Wydawniczej przy Ministerstwie Kultury i Sztuki, Pen Clubu oraz Związku Literatów, wybieranym wielokrotnie do władz ZLP – Oddziału Warszawskiego i Zarządu Głównego.
Jego kunsztownie napisane powieści nie dotyczyły spraw polskich, ale nieistniejącego już świata galicyjskich Żydów, wielonarodowościowego cesarstwa austro-węgierskiego, problemów europejskiej kultury – studenckiej rewolty roku 1968 na Zachodzie, niemieckiego totalitaryzmu. Zachwycona krytyka, której był ulubieńcem, uznała go więc za jednego z najbardziej zachodnioeuropejskich pisarzy polskich, Europejczyka, obywatela świata, słynącego zresztą z przedwojennych nienagannych manier, elegancji i znajomości języków obcych.
Wielu krytyków próbowało rozszyfrować fenomen błyskawicznej kariery Kuśniewicza, a stało za nią przeszło dwudziestoletnie, gorliwe wysługiwanie się bezpiece, według zasobów IPN-u był bowiem agentem zarejestrowanym pod numerem 4105 o kryptonimie „Andrzej”, rozpracowującym najpierw środowiska emigracyjne, radiowe, a później literackie. Ze względu na to, że formalnie członków partii nie werbowano, został tzw. kontaktem operacyjnym.
Z tych samych powodów zrezygnowano z pisemnej zgody na współpracę, ale mimo to jest ona jak najbardziej udokumentowana, wspominali już zresztą o niej w swojej książce „Pajęczyna” Barbara Stanisławczyk i Dariusz Wilczak, którym mówili o tym ich rozmówcy – oficerowie SB. Dziś potwierdza to zachowana teczka pracy „Andrzeja”, zawierająca m.in. jego charakterystyki i oceny dokonywane przez SB, identyfikujące go dokumenty – własnoręcznie pisane życiorysy, pisma z prośbą o wcześniejsze wydanie paszportu. Przede wszystkim jednak, znajdujące się też w materiałach większości inwigilowanych pisarzy, liczne donosy „Andrzeja” spisywane ze słów przez kolejnych prowadzących go esbeków: Dzbańskiego, Orkiszewskiego, Pawłowskiego, Petersa, Górskiego. Trzy z nich jednak napisał sam – z pobytu w Austrii, RFN-ie oraz ze ślubu Jasienicy.

Istra Premium, neska i ptasie mleczko

Nie ma też w teczce „Andrzeja” pokwitowań pieniężnych, wyłącznie informacje, że od czasu do czasu, z okazji imienin czy urodzin, tytułem wynagrodzenia za przekazywane informacje, obdarowywano go rzeczowo, protokołując skrupulatnie, co i kiedy otrzymał.
29.11.1969 i 30.11.1970 np.: kosz delikatesowy wartości 600 złotych, zawierający m.in. koniak, kawę neskę, ptasie mleczko, rodzynki, torcik wedlowski, dwie paczki papierosów „Carmen”. 5.04.1978 – koniak „Rubin” za 620 złotych, a 30.11.1979 – „Istrę Premium” za 700.
Zaprotokołowano również, że KO „Andrzej” był bardzo zadowolony, i odstąpiono od pobierania pokwitowań ze względu na jego wrażliwość oraz wysoką pozycję zawodową; mogłoby go to również zrazić do naszej służby. Ale zapłatą była przede wszystkim pomoc w karierze, na której najbardziej mu zależało, o czym SB dobrze wiedziała. W styczniu 1980, typując „Andrzeja” na prezesa ZLP po umierającym Iwaszkiewiczu, raportowała, że jest pisarzem dostrzegającym walory swojej twórczości i lubi – mimo pozorów skromności – gdy jego osoba jest eksponowana w prasie, radiu, telewizji. Chętnie godzi się na udzielanie wywiadów. W listopadzie 1984 z kolei, że wielką satysfakcję sprawiają mu zaproszenia z tzw. wyższych sfer, a mając jako pisarz poczucie dużej wartości, uważa je za rzecz naturalną.
SB płaciła mu więc najrozmaitszymi laurami, funkcjami, dziełami zbiorowymi jeszcze za życia, rolą zawodowego, koncesjonowanego przedstawiciela literatury polskiej, promocją za granicą. Spotkaniami autorskimi w peerelowskich ambasadach, konsulatach, instytucjach kultury. Kontaktami z wydawcami i tłumaczami, nagradzanymi przez ZAiKS, związanymi z PRL-em. Staraniami kontrolowanej przez SB Agencji Autorskiej, zabiegającej o umowy dla naszego Europejczyka, reklamującej go w wielojęzycznej broszurce, napisanej przez króla esbeckich konsultantów – Wacława Sadkowskiego.
Krzysztof Kąkolewski wspominał, że oszałamiający sukces Kuśniewicza we Francji skłonił grupę zaprzyjaźnionych z Marianem Brandysem pisarzy do prywatnego śledztwa, w wyniku którego dowiedzieli się o sumie wyłożonej w tym celu przez PRL – 150 tysiącach dolarów, jeszcze gdy były twardsze. Przeznaczonych na tłumaczenie jego książek, dotacje dla wydawnictw (ponoszących zwłaszcza ryzyko ze względu na pochodzenie autora) oraz recenzentów liczących się paryskich pism. Boom na Kuśniewicza, także i w kraju, minął wraz z wyczerpaniem na niego wydatków.


Prószyński i S-ka /F.N.