Within Temptation już dawno przestali być kolejnym gotyckim zespołem ze śpiewającą dziewczyną. Po roszadach w Nightwish, kłopotach z nagraniem kolejnej płyty „Evanescecence”, to właśnie ekipa z Holandii przejęła palmę pierwszeństwa na scenie. Dziś Sharon den Adel jest wokalistką rozpoznawaną na całym świecie podobnie do gwiazd muzyki pop i wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze lepiej. Nowa płyta Holendrów to dzieło zakrojone na bardzo szeroką skalę, spodoba się i fanom lżejszego metalu i zwolennikom pop rocka i nawet tym, którzy gustują w muzyce filmowej. Jeżeli dodamy to tego jeszcze, że album „The Unforgiving” będzie uzupełniony… komiksem, to widać że Within Temptation chcą tym razem naprawdę ostro powalczyć. O całej historii i planach zespołu opowiada Sharon.
Sharon, jak to było z tym komiksem? Skąd ten pomysł żeby zrobić płytę w oparciu o komiks?
Sharon den Adel: To nie tak. To płyta jest oparta o historię z komiksu, to komiks powstał na podstawie wymyślonej przez nas historii. Tak naprawdę, chcieliśmy żeby nowa płyta była bardzo epicka, żeby przedstawiała konkretną historię, swego rodzaju nowy, wykreowany przez nas świat. Wtedy powstał pomysł, żeby zrobić z tego film fabularny. Jednak z różnych przyczyn, takich jak na przykład brak czasu, zdecydowaliśmy się ostatecznie na komiks.
Dlatego, że był prostszy w realizacji?
Też, ale nie tylko. Ważne w tym wszystkim jest to, że my byliśmy od zawsze fanami komiksów. Już jako dzieciaki zaczytywaliśmy się tymi historiami i taka koncepcja była nam po prostu bliska. To było coś dla nas…
Sami wymyśliliście cały scenariusz?
Nie. My dawaliśmy pomysły, szkice, sugestie, ale całość spiął w jedną całość nasz przyjaciel Steven O'Connell. On jest fachowcem w tej dziedzinie, rysuje komiksy od wielu lat i po prostu lepiej widział jak to powinno wyglądać. Znaliśmy i podziwialiśmy jego „BloodRayne”, to naprawdę znakomity komiks! Zaufaliśmy mu i okazało się, że słusznie, facet zrobił świetną robotę. Potem wszystko zaczęło się już dobrze kleić, postaci z komiksu pojawiały się w piosenkach, podobnie jak fragmenty tekstów i opowieści. Ostatecznie komiks i płyta uzupełniają się idealnie chociaż można je też traktować oddzielnie…
Czyli nie trzeba znać komiksu, żeby zrozumieć samą muzykę?
Nie, nie trzeba. Płyta jest po prostu inną formą tej samej historii. Każdy kto ma trochę wyobraźni i lubi takie klimaty zrozumie to bez problemu…
Jak długo pracowaliście nad całością? Z tego co można zobaczyć w waszym grafiku, nie macie zbyt dużo wolnego czasu…
To prawda, bardzo wiele się wciąż dzieje, ale my jesteśmy do tego przyzwyczajeni i umiemy pracować w tak trudnych warunkach (śmiech). Całość przygotowań i nagrań zajęła nam około dwóch lat, chociaż jak teraz na to patrzę to wydaje mi się, że dużo krócej. Szybko leci ten czas (śmiech).
Materiał brzmi bardzo… bogato. Wiele nowych elementów pojawia się w waszej muzyce.
Zależało nam na tym, żeby pokazać słuchaczom nowy kierunek w którym zespół będzie podążał. Zrobiliśmy podsumowanie tego co mamy w głowach, co już zrobiliśmy i co chcemy robić w przyszłości. Efekt słychać na płycie, to jest właśnie Within Temptation dziś. Tak właśnie chcemy brzmieć. To że wyszło tak „bogato” to nas naprawdę bardzo cieszy, dzięki temu możemy docierać do większej ilości fanów.
W zespole pojawił się nowy perkusista, Mike Coolen. Czy to jego grę słychać na płycie?
Nie, nagrywając materiał na album korzystaliśmy z usług muzyka sesyjnego. Wtedy jeszcze nie byliśmy zdecydowani kto będzie naszym nowym perkusistą i nie chcieliśmy prosić nikogo o nagrywanie tracków, bo oznaczałoby to swoistą obietnicę. Woleliśmy być fair wobec wszystkich, którzy starali się o posadę perkusisty i po prostu wynająć innego muzyka. A że okazał się przy okazji znakomitym perkusistą to tylko lepiej dla płyty (śmiech). Mike jest teraz z nami i mam nadzieję, że kolejny album będziemy nagrywać już z nim.
„The Unforgiven” łączy metal, pop, elementy muzyki klasycznej i filmowej… tej ostatniej jakby coraz więcej w waszych kompozycjach, to chyba nie przypadek?
Oczywiście, że nie! Zawsze uwielbialiśmy muzykę filmową i zawsze chcieliśmy skomponować coś specjalnie do filmu. Mieliśmy kolejny już raz kilka ciekawych propozycji, ale tymczasem skończyło się na użyczeniu piosenki „Where Is The Edge” do filmu „Me & Mr. Jones”.
Który film typowałaś na ostatnich Oscarach, „Jak Zostać Królem” czy „Czarny Łabędź”?
Zaskoczę Cię, ale żadnego z nich nie widziałam. To jest właśnie efekt uboczny bycia zapracowanym muzykiem (śmiech). Jak tylko pojawią się na DVD to obiecuję uzupełnić wiedzę. Z tego co słyszałam, „Czarny Łabędź” może mi się bardziej spodobać.
Jesteście jednym z nielicznych zespołów metalowych, których płyty sprzedały się w milionowych nakładach. To ogromny sukces, ale też spore wyzwanie. Dziś nie będzie łatwo pobić swój własny rekord…
To prawda, rynek muzyczny nie jest dziś łatwy. Płyty sprzedają się słabo i pewnie w ciągu kilku najbliższych lat mogą stać się takim przeżytkiem jak płyty winylowe czy kasety. Ludzie z pewnością będą je kupować i kolekcjonować, ale nie na skalę masową. Przyszłość muzyki to Internet, streaming, tak jak dziś mamy telewizję kablową to pewnie niebawem będziemy mieli muzykę „w kablu”. Po prostu będzie się wybierać utwory z listy, nawet bez konieczności posiadania plików mp3 na własnym komputerze. Muzykom wciąż zostaje granie koncertów, w każdym razie dopóki ktoś nie wymyśli jakiegoś sensownego sposobu sprzedawania muzyki w XXI wieku…
Już wymyślili, tylko trzeba to wdrożyć…
Tak? Byłoby świetnie. Granie koncertów bez przerwy to jednak męczące zajęcie (śmiech).
Szczególnie kiedy po raz kolejny ma się zostać… mamą.
Och, już wszyscy widzą, spodziewam się trzeciego dziecka i oczywiście sporo spraw zeszło na plan dalszy. Na szczęście umiemy się tak zorganizować, żeby pogodzić życie prywatne i zawodowe. Nasza rodzina nie cierpi z tego powodu, że rodzice są muzykami i podróżują po świecie większą część życia. Nie jest to całkiem łatwe, nie jesteśmy typową rodziną, ale też jest wiele plusów tej sytuacji. Chociażby fakt, że kiedy wracamy do domu to jesteśmy w nim przez cały czas, nie chodzimy pracować do biura (śmiech).
Rozmawiał
Piotr Miecznikowski

Wywiady
Within Temptation: nowy kierunek
Nowa płyta Holendrów to dzieło zakrojone na bardzo szeroką skalę, spodoba się i fanom lżejszego metalu i zwolennikom pop rocka i nawet tym, którzy gustują w muzyce filmowej.
Komentarze (0)