"Tango dla trojga" to książka o trudnej miłości. Uczuciu, które z jednej strony prowadzi do katastrofy, z drugiej do swoistego wyzwolenia.
Odkrycie, że wszyscy odgrywamy kolejne role w teatrze
życia, daje głównej bohaterce - Oli impuls do poszukiwania własnej tożsamości,
samookreślenia się i poznania siebie. "Tango dla trojga" jest historią
opowiedzianą przez emocje.
Ola jest drugą żoną Zygmunta, swojego nauczyciela sztuki aktorskiej. Z powodu wyrzutów sumienia wobec jego byłej żony, Elżbiety, postanawia jej pomóc. Prowadzi intrygę, w wyniku której mają wszyscy troje zagrać w sztuce Bułhakowa o Molierze i jego dwóch partnerkach życiowych – starszej i młodszej. Kobiety powoli się zaprzyjaźniają. Jest to jednak przyjaźń toksyczna. Zaczynają grać nie tylko na scenie, ale i w życiu. Ola staje się ofiarą własnego podstępu. Gubi się. Rzeczywistość miesza jej się z fikcją. W końcu podejmuje dramatyczną próbę walki o samą siebie.
"Maria Nurowska pisze smacznie i dużo. Tak dużo, że w słońcu jej
literackich zainteresowań ogrzeje się nawet najtęższy biblioteczny
mól." - Dziennik Polska
"Nurowska, jak mało kto, zbliżyła się
do stworzenia tego, czego w polskiej literaturze współczesnej
najbardziej brakuje: bohatera naszych czasów." - Pismo Literacko-Artystyczne
Maria Nurowska – autorka powieści i dramatów. Wydała ponad dwadzieścia
książek, m.in. Listy miłości (1991), sagę Panny i wdowy (1991–1993),
Rosyjskiego kochanka (1996), Miłośnicę (1999), Niemiecki taniec (2000),
opowieść biograficzną o Ryszardzie Kuklińskim Mój przyjaciel zdrajca
(2004), trylogię ukraińską: Imię twoje... (2003), Powrót do Lwowa
(2005), Dwie miłości (2006) oraz wspomnienia Księżyc nad Zakopanem
(2006). W 2008 roku nakładem W.A.B. ukazała się książka biograficzna
Anders, w 2009 – powieść Sprawa Niny S. Książki Marii Nurowskiej
zostały przetłumaczone na dwanaście języków, w tym chiński i koreański.
We Francji i w Niemczech były bestsellerami.
Fragment książki "Tango dla trojga":
Ten pomysł pojawił się niemal równocześnie z propozycją, którą otrzymałam. Mój teatr miał zamiar wystawić Zmowę świętoszków Bułhakowa i Brzeski, reżyser, chciał mi dać rolę Armandy. Myślał też o Zygmuncie w roli Moliera.
– Ludzie lubią oglądać małżeństwa na scenie – powiedział.
Wiedziałam, o co chodzi. Czasy nie były dla teatru sprzyjające i należało wybierać taki repertuar i takich aktorów, którzy przyciągnęliby widza. Stąd propozycja dla mnie i dla Zygmunta, ostatnio dużo się o nas mówiło. Ogólna ciekawość tym bardziej nie była zaspokojona, że odmawialiśmy udzielania wywiadów. A jeżeli już, to ani słowa o życiu prywatnym. Pomysł był szalony, ale postanowiłam go zrealizować za wszelką cenę.
– Czy znalazł już pan kogoś do roli Magdaleny? – spytałam Brzeskiego.
– Zastanawiam się.
– To ja mam dla pana aktorkę.
– Tak?
Obaj z Zygmuntem patrzyli na mnie z zaciekawieniem.
– Przyjdę do pana do gabinetu – powiedziałam. Zjawiłam się tam pół godziny później.
– No, cóż to za propozycja, Olu?
Spoglądał na mnie życzliwie. Czułam, że mnie lubi. Nie miał zresztą powodów, by mnie nie lubić. Nie sprawiałam mu żadnych problemów. Nie walczyłam o role, nie grymasiłam, kiedy miałam zagrać epizod, byłam na ogół punktualna. Trochę tę naszą sielankę zakłócił mój wypadek z wazonem. Ale potem wszystko wróciło do normy.
– Muszę najpierw pana przygotować, żeby nie dostał pan zawału.
– To aż tak!
– Aż tak, ale naprawdę warto. Myślę o Elżbiecie Górniak.
Teraz, gdy jestem zawieszona pomiędzy życiem a... śmiercią... czy ja walczę o życie? Jak ze mną jest naprawdę? Jak bardzo groźny był ten wypadek... Teraz mój pomysł wydaje się jeszcze większym szaleństwem. Jak mi się udało doprowadzić go do końca, przekonać wszystkich zainteresowanych? Przecież skompletowanie takiej obsady zakrawało na absurd...
Wydawnictwo W.A.B.
Komentarze (0)