Wiele się zmieniło w Twoim życiu od ostatniego albumu, czy te nowe okoliczności wpłynęły jakoś na ostateczny kształt płyty „System”?
- Tym razem wszystko wyglądało inaczej. Mam rodzinę, cudowną żonę i dzieci, które oczywiście inspirują mnie w całkowicie nowy sposób i mają bardzo duży udział w tym, jak wygląda nowy album. Zawsze traktowałem płyty jako rodzaj dźwiękowej biografii - kiedy piszę nowe piosenki, zawsze jest to rodzajem podsumowania wszystkiego, co wydarzyło się w moim życiu. Jeżeli masz pozytywne relacje z otoczeniem, z przyjaciółmi, to jesteś dobrze nastawiony do całego świata i ta dobra energia do ciebie wraca. W moim wypadku źródłem tej energii jest właśnie rodzina. Moje płyty brzmią zawsze w sposób, który odzwierciedla moje życie. Wpływ rodziny na powstawanie płyt to także fakt, że kiedy masz tego typu obowiązki, masz mniej czasu i dlatego starasz się lepiej organizować. Masz także świadomość tego, że w tym ograniczonym czasie musisz wycisnąć z siebie maksimum tego, co możesz osiągnąć. Nie można się zamknąć w studio i siedzieć tam w nieskończoność, to oczywiste…
Twoi fani zawsze doszukują się głębszego sensu w tym, co tworzysz, w Twoich tekstach. Czy Ty traktujesz ten temat podobnie poważnie?
- Z mojego punktu widzenia to jest tylko muzyka. Wiem, że niektórzy ludzie podchodzą do tych spraw bardzo serio, doszukują się ukrytych znaczeń, jakiegoś specjalnego przesłania. Mają naprawdę dużo pomysłów i wykazują niesamowitą kreatywność w doszukiwaniu się ukrytego sensu w tym, co śpiewam. W pewnym sensie sam to prowokuję, ponieważ pisząc często używam metafor, nie mówię o wszystkim wprost, nie podaję moich myśli „czarno na białym”. Na nowym albumie jest tylko jeden wyjątek od tej reguły, piosenka „Immaculate”. Ten konkretny utwór jest napisany bardzo wprost, jednak pozostałe są pełne metafor i przenośni. Ludzie będą się więc doszukiwać różnych rzeczy, ale na tym przecież polega zabawa…
W porównaniu z poprzednimi płytami łatwo zauważyć, że nowy materiał jest bardzo… taneczny. Czy taki był Twój zamysł?
- Elementy muzyki tanecznej, które słychać na nowej płycie, to w moim wypadku powrót do korzeni. Myślałem o czymś takim od dawna, tylko potrzebowałem znaleźć odpowiednich ludzi, odpowiednie narzędzia i składniki. Wcześniej nie było to możliwe, ale teraz, kiedy spotkałem Stuarta, udało się połączyć wszystkie niezbędne rzeczy. On jest niespotykanie sprawnym kompozytorem. Ma klasyczne wykształcenie i równocześnie jest wziętym DJ’em z doskonałym rozeznaniem w scenie klubowej. To idealna osoba dla mnie! Kiedy zaczynałem w latach osiemdziesiątych, zawsze myślałem o sobie jako o kompozytorze i wokaliście, ale wtedy pojawiła się cała ta kultura muzyki klubowej, z potencjałem, jakiego muzyka taneczna nie miała nigdy wcześniej. Bardzo dużo barier i granic zostało złamanych. Mnie także wydawało się, że to dla mnie znakomita okazja, aby się rozwijać, ćwiczyć głos, komponowanie. To jest baza, od której wszystko się zaczęło - właśnie muzyka taneczna. Ten gatunek zawsze był mi bliski. Jedną z ciekawszych rzeczy, jakie usłyszałem na temat płyty „System”, była opinia pewnego szkockiego dziennikarza, który powiedział, że uwielbia ten album i że w jego przekonaniu powinienem taką płytą nagrać jako drugą zaraz po debiucie.
Na Twojej nowej płycie często pojawia się gitara. Czy to dla Ciebie szczególnie ważny instrument?
- To była zasada numer jeden, chociaż zbyt wiele tych zasad nie było przy tym albumie. Na gitarze skomponowałem „Crazy”, również na gitarze skomponowałem „Killer”. Zawsze zależało mi na tym, żeby każda piosenka dawała się zagrać w najprostszy sposób - na głos i gitarę, czy głos i fortepian. Chciałem mieć taką możliwość, że kiedy ktoś w trakcie pracy nad płytą zapyta mnie, jaka to będzie muzyka, to ja po prostu wezmę do ręki gitarę i zagram mu i zaśpiewam. I wtedy on stwierdzi, że bardzo mu się to podoba. Albo nie… (śmiech)! Chodzi mi o to, żeby bez względu, jaki to gatunek, czy dance, czy rock, czy folk, najważniejsza jest dobra piosenka. Tylko naprawdę dobre piosenki są ponadczasowe i wywołują w ludziach prawdziwe emocje.
Płyta nosi tytuł „System”. Jakie jest znaczenie tego słowa w tym wypadku?
- Album nosi taki tytuł, ponieważ fascynują mnie najróżniejsze formy, w jakich to słowo może funkcjonować. System rodzinny, system kulturowy, system ekonomiczno - społeczny, system emocjonalny itp. To niesamowite, jak wiele różnych systemów jest obecnych w naszym życiu. W wielu wypadkach możesz sam brać odpowiedzialność za swój los, za decyzje, które podejmujesz. W ten sposób tworzysz swój własny system. Sam wybierasz swoją drogę i cel. Nie musisz być ofiarą systemu. Chcę powiedzieć każdemu, kto szuka swojego miejsca na świecie – „nie jesteś sam”.Wiem, że wielu ludzi nie może odnaleźć sensu w dzisiejszych realiach i chcę im powiedzieć, że można to zmienić! Trzeba tylko podjąć to ryzyko i zacząć już, teraz, w chwili obecnej!
Co było Twoją inspiracją w trakcie pracy nad albumem? Inne płyty? Czy może coś jeszcze?
- Jedną z rzeczy, które miały bardzo poważny wpływ na tą płytę był film, który obejrzałem jakiś rok wcześniej. To było „V jak Vendetta”. To jeden z tych filmów, które pojawiły się i zaraz zniknęły. Jednak na mnie zrobił bardzo duże wrażenie. Wiele wątków w tym filmie obnaża hipokryzję, jakiej pełno wszędzie w dzisiejszych czasach. Podstawowe przesłanie, jakie odczytałem, to oddanie władzy w ręce ludzi, wzmocnienie ich. Nie tylko w politycznym sensie, ale na bardzo wielu płaszczyznach.
We wkładce do płyty zamieściłeś bardzo intrygujące przesłanie. O co dokładnie w nim chodzi i do kogo jest skierowane?
- Żadna sytuacja nie trwa wiecznie, tak mówił mój ojciec. To jest jedna z nielicznych rzeczy, w które naprawdę wierzę. On zawsze mi to powtarzał i zawsze wiedziałem, że tak właśnie jest. To nie jest jakaś kosmiczna mądrość, ale dziś wiem, że to jedna z tych niewielu rzeczy, które wciąż mobilizują nas do działania. Nieważne przez jak złe doświadczenia właśnie przechodzisz, nieważne, kim dziś jesteś i jakie jest twoje miejsce na świecie, musisz zawsze pamiętać, że nic nie trwa wiecznie! A jeżeli naprawdę o tym pamiętasz i wierzysz w możliwość odmiany swojego losu, to masz motywację do działania!
Opracował Piotr Miecznikowski
Komentarze (0)