„Bezkompromisowy krytyk muzyczny, juror Idola, zmienił wizerunek. Nie oznacza to, że złagodniał. Tylko obciął włosy. Dlaczego?(…) czy obcięcie dredów pociągnęło za sobą zmianę osobowości albo przynajmniej sposobu bycia Roberta. Czy nożyczki oprócz włosów nie skróciły trochę języka brutalnemu pogromcy młodych adeptów piosenki” – zastanawia się autorka artykułu. Możemy jednak spać spokojnie. Leszczyński to nie mityczny Samson, a raczej odwrotnie. Gdzie tam drugiemu do pierwszego. „Robert Leszczyński nadal mówi dobitnie. Podczas rozmowy padło wiele mocnych słów” – uspokaja nas Magda Grzywacz.
Przede wszystkim dowiadujemy się, że …wyżej wymieniony dorósł (tak wcześnie? Brawo!), a to za sprawą własnego dziecka (wszyscy szlochają). Jesteśmy też poinformowani o skomplikowanych życiowych układach indagowanego: mieszkaniowo-rodzinno-psychologicznych. A także o jego stosunku do polityki, w kontekście muzyki, ze szczególnym uwzględnieniem rapu: „Wiedziałem, że jeżeli chcę trafić z jakimś przesłaniem do pokolenia młodych ludzi, muszę ją zrobić z chłopakami, którzy mają po 20 lat. A oni mają gdzieś politykę. Ich bohaterem nie jest przecież Aleksander Kwaśniewski. To są hiphopowcy. Mickiewiczowski rząd dusz należy dzisiaj do raperów - do Pei, do Tedem”- mówi w wywiadzie Leszczyński, komentując swoje przygotowania do polskiej wersji hymnu ukraińskiej pomarańczowej rewolucji.. Następnie, co może niektórych zaskoczy, a może nie, mężnie deklaruje, że Partii Demokratycznej chętnie odda nie tylko ciało i duszę, ale i wątrobę, ponieważ ufa „tym ludziom jak jasna cholera, bardziej niż sobie” (różne rzeczy można oddawać w zaufaniu, kosztowności, pieniądze, tajną korespondencję, ale żeby od razu wątrobę!). I na skutek tego zaufania ma zamiar wziąć udział w dyskursie politycznym, który zmieni Polskę. (sic!) Następnie mamy garść refleksji z podróży do Izraela, krótkie podsumowanie udziału w programie „Idol” oraz wyznania Leszczyńskiego na temat kobiet w jego życiu. Całość wieńczy głęboko filozoficzne przesłanie: ”trzeba walczyć do końca. Nawet jeżeli nic z nas nie zostaje, nie oznacza to jeszcze, że nie należy się starać”. Amen!
Iza J. 28.06.2005 r
Więcej: www.gala.pl
Komentarze (0)