„To nic, że Maciej Giertych gwarantuje pewną klęskę. Nic, że jest antypatyczny, niemedialny i odstrasza wyborców ekstremalnymi sądami. Jest wymarzonym kandydatem LPR. Bo Roman Giertych, syn Macieja, jest za młody, by walczyć o prezydenturę (zgodnie z ordynacją o urząd prezydenta można się ubiegać po skończeniu 35 lat), a ktoś kandydować musiał. – Gdyby wystartował ktoś z innym nazwiskiem, mógłby przyćmić Romana – mówi Jacek Kurski, do niedawna działacz LPR. – A on myśli egoistycznie i ponad wszystko stawia kontrolę i dominację, więc nie pozwoli, by wyrósł mu konkurent. Ojciec jest najlepszy, bo promuje nazwisko kandydata na następne wybory”
W artykule znajdziemy jeszcze, między innymi, swoisty „dekalog” Macieja Giertycha, złożony z cytatów jego wypowiedzi (wielce interesujące), resume poglądów (i smieszno i straszno) oraz szczegóły życiorysu (nie wszystkie piękne).
Postać kandydata na prezydenta jawi się hmmm, powiedzmy sympatycznie inaczej, ale grono jego zwolenników twardo widzi w nim same zalety. Niektórzy podziwiają na przykład to, że:
„nie dał się nigdy ogłupić lansowanej od 150 lat teorii ewolucji wymyślonej przez Darwina, bo – jak twierdzi – nie wierzy, by ni stąd, ni zowąd małpa urodziła człowieka. Wierzy w to, co napisane w Biblii, bo przecież stworzenie świata zostało opisane na podstawie relacji świadków. I wbrew twierdzeniom światowego spisku ewolucjonistów profesor Giertych obliczył, że pierwszy człowiek pojawił się na ziemi nie milion, ale zaledwie pięć tysięcy lat temu”. No pewnie, zawsze wiedziałam, że ten Darwin coś kręcił.
Iza J. 23.06.2005 r.
Więcej: http://www.przekroj.com.pl/
Komentarze (0)