„Czy na dźwięk słów: "Kochanie, czy ty mi coś insynuujesz?", twój partner robi mądrą minę i zmienia temat? Skoro tak, to nie dlatego, że przeraził się swoich insynuacji! Po prostu... nie zrozumiał tego, co powiedziałaś!” . Są oczywiście chlubne wyjątki, jak choćby Demostenes (który w dodatku, żeby tylko móc mówić pokonał wrodzoną wadę wymowy) czy współcześnie Andrzej Lepper (zwany w niektórych kręgach „Złotoustym”) ale, powtarzam to tylko wyjątki, a średnia jest marniutka, oj marniutka. Porażająca prawda objawiła się w pełni gdy „niemiecka psycholog Constanze Fakich przeprowadziła badania, mające na celu ustalenie, kto ma bogatszy zasób słów: kobiety czy mężczyźni. Okazało się, że przedstawicielki płci pięknej używają średnio dwudziestu trzech tysięcy słów, natomiast panom do skutecznego porozumiewania się wystarczy słownik o połowę mniejszy!” I jak tu się z takim dogadać! Oj biedne, my kobiety, przecież ponad wszystko, większość z nas, uwielbia rozmawiać.
 
Iza J.                                                                                   13.07.2005 r.
 
Pełna treść artykułu w lipcowym wydaniu „Oliwii” (07/05)