Nowy album Marcina Wyrostka to bardzo udane połączenie trzech elementów. Własnego stylu, jaki udało się artyście przez kilka lat wypracować, klasycznego tanga i europejskiej muzyki folk, która od jakiegoś czasu zaczyna coraz odważniej przenikać do kolejnych gatunków. Biorąc pod uwagę nośność takiej formuły, możemy uznać, że płyta „For Alice” ma oczywiście szansę spodobać się dotychczasowym fanom Marcina, ale też pozyskać mu nowych.
Jak wygląda dzień Marcina Wyrostka?
Każdy mój dzień jest inny, w zależności od tego czy gram koncert, czy mam próbę, czy mam wywiady w mediach, czy jestem w domu w Katowicach, czy w Warszawie a może w innym mieście. Praktycznie, co drugi dzień jestem w podróży. Zawsze mam przy sobie akordeon i staram się wykorzystywać każdą wolną chwilę na to, aby poćwiczyć, popracować nad materiałem, który przygotowuję na zbliżające się koncerty. Z tego powodu uwielbiam moje życie – nie ma tutaj żadnej regularności, powtarzalności, żadnej rutyny - jest po prostu jedną wielką przygodą (śmiech).
Kiedy debiutowałeś, mówiłeś w wywiadach, że bardzo ważne są dla Ciebie koncerty, że każdy koncert to „egzamin”. Jak to dziś wygląda? Przyzwyczaiłeś się już do sceny, czy wciąż wywołuje takie emocje?
W tej materii nic się nie zmieniło, zawsze jest towarzyszący mi dreszcz emocji gdy wychodzę na scenę (śmiech). Każdy koncert jest dla mnie nowym wyzwaniem, przy każdym moim występie stawiam sobie wysoko poprzeczkę i staram się ją przeskoczyć. Dla mnie najważniejszym celem jest dotarcie do serca publiczności, do jej wrażliwości. Odbiorca jest tak samo ważny w tworzeniu dzieła muzycznego jak i twórca. To od powstającej w pewnym sensie „metafizyki” pomiędzy sceną a widownią w dużej mierze zależy powodzenie koncertu.
Jakie nowe elementy pojawiły się w twojej grze, w podejściu do instrumentu?
Przede wszystkim dążę do tego, aby kompozycje, aranżacje, tematy czy solówki, które gram były jak najbardziej ciekawe, melodyjne, aby muzyka jaką tworzę wywoływała pozytywne reakcje u słuchacza. Staram się stale poszerzać moją wiedzę muzyczną. Im dłużej zajmuję się muzyką, im więcej rzeczy poznaję tym bardziej jestem świadomy tego jak mało wiem. Z tego powodu stale poszukuję nowych sposobów wykorzystania akordeonu. Przede wszystkim jako „narzędzie” do przekazywania moich emocji, mojego wnętrza. Gram raczej w sposób niestandardowy, nie tylko dlatego, że gram na stojąco, ale dlatego że instrumenty w moich rękach przechodzą bardzo ciężkie testy wytrzymałościowe ... efekty perkusyjne, energiczne tremolanda i rykoszety, przedęcia i bardzo intensywne sprężanie powietrza.
Wciąż ćwiczysz tak dużo jak kiedyś? Kiedy poprzednio rozmawialiśmy, mówiłeś, że w tym co robisz nigdy nie ma wakacji. Dalej tak jest?
Tak dokładnie. Niestety nie zawsze jest to możliwe. Nawet za każdym razem jak wyjeżdżam na tzw. wypoczynek staram się zabierać ze sobą akordeon. Wtedy mam taką możliwość, aby usystematyzować dzień, jestem bardziej wypoczęty - wyspany, dzięki czemu mam nowe, świeże pomysły muzyczne.
Na twojej nowej płycie słychać elementy zarówno klasycznego tanga jak i muzyki etnicznej, bałkańskiej, czy nawet szkockiej. Słuchasz na co dzień takich rzeczy?
Na co dzień słucham bardzo różnej muzyki. Inspiruję się folklorem pochodzącym z różnych zakątków świata, dzięki czemu „muzycznie” mogę zwiedzać miejsca, które są od siebie odległe o tysiące kilometrów i w taką podróż zabieram zawsze swoją publiczność.
To co jest wartością w twojej muzyce, to fakt, że nie szukasz łatwych rozwiązań i nie proponujesz polskiej publiczności swojej wersji Gotan Projekt, czy innych sprawdzonych na świecie patentów z wykorzystaniem tanga, akordeonu itd. Trzeba mieć odwagę, żeby iść niejako pod prąd takich trendów.
Punktem wyjścia dla tego co gram i tego co tworzę jest moja intuicja muzyczna i moje wewnętrzne odczucia. Kieruję się przede wszystkim sercem, nie lubię robić czegoś na siłę, czegoś sztucznego, aby koniecznie odnieść komercyjny sukces. Myślę, że to właśnie to zostało docenione wtedy, kiedy brałem udział w programie „Mam Talent” i nie chciałbym teraz zawieść osób, które wtedy mi zaufały. Poza tym, staram się zawsze podążać swoją drogą, nie chcę naśladować kogoś innego, powtarzać rzeczy, które zostały już zrobione. Jest to bardzo trudne stworzyć coś nowego, przecież już tyle świetnych dzieł muzycznych powstało. Pomimo to uważam, że warto poszukiwać, stąd w mojej muzyce taka różnorodność i niestandardowość.
Na płycie pojawiają się goście. Opowiesz o nich?
Na płycie towarzyszą mi moim niezastąpieni przyjaciele z zespołu Tango Corazon: Agnieszka Haase (fortepian), Mateusz Adamczyk (skrzypce), Marcin Jajkiewicz (wokal), Daniel Popiałkiewicz (gitara), Piotrek Zaufal (bas), Krzysiu Nowakowski (instr. perkusyjne). Bardzo ważnym gościem na moim nowym albumie jest orkiestra kameralna AUKSO, którą dyryguje Marek Moś. Kilkukrotnie miałem przyjemność występować z towarzyszeniem tej orkiestry i za każdym razem jestem pod wielkim wrażeniem ich perfekcjonizmu. Kiedy urodził się w mojej głowie pomysł, aby stworzyć płytę z towarzyszeniem orkiestry to od razu, bez zastanawiania się pomyślałem o AUKSO. W jednym z utworów pojawia się tzw. dechovka, kapela dęta Klausa Jani, która w niesamowity sposób urozmaiciła brzmienie płyty.
Z wielu wywiadów wynika, że jesteś człowiekiem o dużym poczuciu humoru, tymczasem na płycie jest sporo melancholii, to jakaś zmiana w twoim charakterze, czy po prostu wrażliwość muzyczna?
Myślę, że raczej wrażliwość muzyczna, mój charakter raczej się nie zmienił. Jak to określa Piotrek Zaufal – ja lubię tonacje moll’owe, on preferuje tonacje durowe. W ten oto sposób się świetnie uzupełniamy tworząc wspólnie utwory.
Opowiedz o planach promocyjnych i koncertowych związanych z premierą…
W ramach promocji płyty odbędzie się trasa koncertowa luty-maj 2015, na której występować będziemy z orkiestrami smyczkowymi w różnych miastach w Polsce. Zaczynamy od koncertu premierowego w katowickim Spodku 14 lutego, odwiedzimy także studio koncertowe Radiowej Trójki im. Agnieszki Osieckiej 10 maja 2015.
Kim jest Alice?
Alice to moja żona, której dedykuję ten album w podziękowaniu za wszystko co od niej otrzymałem w życiu, a jest za co dziękować ... Przede wszystkim za to że jest i za synka Mikołaja, który w dniu premiery płyty kończy pół roku!
Rozmawiał Piotr Miecznikowski
Najnowszy album Marcina Wyrostka „For Alice” jest dostępny na empik.com – tutaj.
Komentarze (0)