„Kolaboracja” - sztuka brytyjskiego dramatopisarza i prozaika Ronalda Harwooda będzie miała swoją światową prapremierę w Polsce, na deskach warszawskiego Teatru Ateneum. W spektaklu zobaczymy m.in. Małgorzatę Pieńkowską, Marzenę Trybałę i Krzysztofa Gosztyłę. Premiera - 6 października.
„Kolaboracja” to opowieść o etycznych wyborach. Dwaj wybitni artyści - Richard Strauss (niemiecki kompozytor i dyrygent) oraz
Stefan Zweig (a poeta, prozaik i dramaturg) zostają wplątani w wir historii i polityki. Obaj stają przed niełatwym dylematem. Współpraca z frakcją rządzącą ma być gwarantem ich artystycznego istnienia.
Akcja sztuki rozpoczyna się przed wybuchem II wojny światowej. Najnowsza sztuka Harwooda koresponduje ze współczesnością, gdzie słowa kolaboracja
i współpraca mają tak wiele odcieni.
„Pojęcie „kolaboracji” stało się niebezpieczne i z niewinnego „współpracować” przekształciło się w określenie pejoratywne, a w Polsce wręcz w słowo określające zbrodnię przeciw Narodowi.
Ronald Harwood w wielu swoich utworach zastanawia się nad istotną treścią tego określenia i nad jego moralnymi konsekwencjami. Ponieważ jego bohaterowie to ludzie wybitni, o niezaprzeczalnym wkładzie w europejską kulturę, gra toczy się o wysoką stawkę. Zachwyt Shawa nad planami wcielenia komunizmu w życie, prowadzenie najlepszych orkiestr na nazistowskich imprezach – to zbrodnia? A Hymn Olimpijski napisany przez Straussa na otwarcie Olimpiady Berlińskiej w 1936 roku, to tylko dobra muzyka, czy przede wszystkim akt serwilizmu wobec hitlerowskiej władzy? Jeśli wchodzi w rachubę tylko ta druga opcja, to co powiedzieć o ponad 4000 sportowców, wysłanych przez 36 krajów na te Igrzyska? Czy nasza „srebrna” Jadwiga Wajsówna i wielokrotnie „złoty” czarny Jessie Owens, to faszyści? Przecież nie byli do swoich wyczynów przymuszani torturami. No, kto miałby w tej sprawie wyrokować? Rozentuzjazmowana widownia, czy bezpieczni i chłodni potomni?
Harwood pochodzi z kraju, który od czasów rzymskich nie był okupowany, ale jego pytania brzmią intrygująco również (a może przede wszystkim) nad Wisłą. Na szczęście, wbrew charakterystycznej dla wielu Anglików arogancji, nie udziela odpowiedzi. I bardzo dobrze.
Czytałem, że na znajdującej się na Kanale La Manche (Kanale Angielskim, jak mówią na Wyspach) należącej do Korony, a zajętej w czasie II wojny przez Niemców wysepce Jersey, ludność pozdrawiała się soczystym „Heill Churchill!”. Nasi rodzice byli takiej przyjemności pozbawieni…”
Tomasz Zygadło
Komentarze (0)