Kto by pomyślał, że ruchomy obraz podbije świat i tak bardzo podziała na ludzką wyobraźnię, emocje czy sposób postrzegania świata? Dziś film jest jedną z najważniejszych dziedzin sztuki. Nazywany dziesiątą muzą, zachwyca sposobem interpretowania rzeczywistości i patrzy na nią z wielu perspektyw. Ale nazwisk takich jak Wajda, Spielberg czy Holland nie byłoby, gdyby nie pewien wynalazek sprzed ponad stu lat…

Warto spojrzeć wstecz i przypomnieć sobie, jak wyglądała historia kina. Jak to się stało, że od prostego tricku, z wykorzystaniem urządzenia zwanego „camera obscura”, doszliśmy do miejsca, w którym na ekranie możemy kreować rzeczywistość na tyle sposobów, ile przyjdzie nam do głowy? Oto, co każdy fan kinematografii wiedzieć powinien.

Zanim pojawili się bracia Lumiere..

… bo to z nimi przecież kojarzymy początki kina, było jeszcze kilka, równie ważnych, wynalazków. Mowa o wspomnianej wcześniej camera obscura – prostym urządzeniu optycznym, które – wykorzystując niedoskonałość ludzkiego oka, pozwalało zobaczyć ruchomy obraz. A jego początków możemy szukać już w starożytnej Grecji w czasach Arystotelesa!

Gdy zaś chodzi o bardziej „konkretne” wynalazki, nie sposób pominąć taśmy celuloidowej. Wynaleziona przez Hannibala Goodwina i opatentowana w 1877 roku, pozwoliła zarejestrować pierwsze, bardzo prymitywne filmy, w końcu ósmej dekady XIX wieku. Ich autorem był francuski wynalazca Louis Le Prince. I to jeszcze przed opatentowaniem kinematografu!

A jeśli już o nim mowa, to bracia Lumiere opatentowali go w roku 1895, i to tego roku wyświetlili pierwsze filmy. Swoją drogą, mało kto wie, że słynni Francuzi uważali, że film nie ma przyszłości i jest tylko chwilową modą. Na szczęście, wynalazcy nie mieli racji, a kinematografia już wkrótce nabrała komercyjnego rozpędu.

Sztuka filmowa krok po kroku

Od rejestracji wyjścia robotników z fabryki Lumiere w Lyonie droga do pierwszych filmów, które miały artystyczny wymiar była prosta i krótka. Już 22 lata po opatentowaniu wynalazku powstała prawdziwie epicka, nakręcona z wielkim rozmachem produkcja. Mowa o „Narodzinach narodu” Davida Warka Griffitha.

Wkrótce w Niemczech rozwinął się ekspresjonizm, a tytuły takie jak „Gabinet doktora Callgari”, „Nosferatu – symfonia grozy” czy „Metropolis” po dziś dzień budzą zachwyt – nie tylko filmowych krytyków, ale i widzów. Szczęśliwcy mogą się nawet załapać na seans z muzyką na żywo w tle!

Z Niemczech – ekspresjonizm, a „za sadzawką”, czyli w USA – Charlie Chaplin, Buster Keaton i burleska. To właśnie w latach dwudziestych powstały najpotężniejsze po dzień dzisiejszy wytwórnie filmowe – z Warner Bros, Metro Goldwyn Mayer i Paramount na czele.

Coraz lepsza technologia

Pierwszy film dźwiękowy to rok 1927. A pierwsza dźwiękową animacja – Disneya, a jakże – pojawiła się już rok później. Już dekadę później, w Technicolorze, powstały takie arcydzieła filmowe jak „Przeminęło z wiatrem” czy „Czarnoksiężnik z Oz”. W Europie zaś zachwycało surrealistyczne kino Luisa Bunuela, twórczość Jeana Renoira, a z drugiej strony – rodziło się kino propagandowe, którego sztandarową twórczynią była Leni Riefenstahl (jeśli widzieliście „Bękarty wojny” Tarantino – wiecie dokładnie, o czym mówimy).

Kolejny wielki przełom to lata siedemdziesiąte. Bo to wtedy zaczęliśmy na szeroką skalę korzystać z efektów specjalnych. Rezultat? Takie perełki, jak „Gwiezdne wojny” i cała moc innych produkcji z kręgu science fiction. A od początku wieku XXI, filmy oglądamy również w technologii 3D – pierwszym był „Avatar”.

Jak zmieniło się kino od momentu powstania po dzień dzisiejszy? Bardzo. I tematycznie, i technicznie, i realizacyjnie. Ale magia ruchomego obrazu urzeka tak samo, jak przed stu laty!