Na kolejną płytę jednego z najświetniejszych polskich zespołów jazzowych potrzeba było długo czekać. Niegdyś grupa znana jako Simple Acoustic Trio, potem jako filar kwartetu Tomasza Stańki, a od trzech lat w niezmienionej nazwie Marcin Wasilewski Trio. Na początku marca jego najnowszy album zatytułowany „Faithful” trafi na polski rynek.

Przed momentem ukazała się na polskim rynku kolejna, trzecia już płyta zespołu Marcin Wasilewski Trio. Trzy lata kazałeś czekać swoim fanom na nią, dlaczego tak długo?


Długo? W ECM właśnie tyle to trwa, ale rozumiem, że z perspektywy słuchaczy ten trzyletni dystans to spora odległość. Tak naprawdę po nagraniu „January” odbywaliśmy trasy promocyjne związane z nowo opublikowanym materiałem. Potem była chwila przerwy. W 2009 rozpoczęliśmy prace nad nowymi kompozycjami. Zajęło nam to praktycznie cały rok. W sierpniu 2010 roku weszliśmy do studia w szwajcarskim Lugano, aby całość w dwa dni zarejestrować. A potem zostało już tylko czekać na wydanie albumu, które ECM zaplanowała na początek 2011 roku.

Zatem nie będzie wielką przesadą powiedzieć, że Manfred Eicher działa w Waszym przypadku raczej nieśpiesznie?

Chyba nie do końca. W ECM tyle właśnie czasu to trwa. Pamiętać trzeba również, że na te wszystkie oczekiwania, czy to nasze, czy słuchaczy, nałożyć trzeba plany wydawnicze, które u Manfreda Eichera są w bardzo przemyślany sposób konstruowane. No i kolejna bardzo istotna sprawa, w ECM wydaje płyty wielu twórców. Jest więc kolejka, czekają w niej wszyscy, no może poza Keithem Jarrettem i Janem Garbarkiem.

Płyta zatytułowana jest „Faithful”. Jesteś pełen nadziei na co?

Na takie pytanie powinienem odpowiedzieć, że na sukces. Podobno trzecia płyta to ta, która najczęściej jest albumem przełomowym i poddawanym szczególnie surowym ocenom, ale tak naprawdę to jest trzecia płyta dla ECM-u. Nagraliśmy ich więcej jako trio zanim zaczęliśmy współpracę z ECM-em.

W jazzie chyba ta reguła raczej nie do końca obowiązuje?

Mam taką nadzieję, choć prawdę powiedziawszy, pracując nad materiałem zawartym na „Faithful” nie zastanawiałem się w ogóle w kategoriach odniesienia sukcesu. O tym, czy płyta odniesie sukces zdecydują słuchacze, którzy mam nadzieję po nią sięgną. My po prostu robimy swoje rzeczy najlepiej jak potrafimy, ale mamy też  nadzieję, że nasza nowa muzyka przypadnie słuchaczom do gustu. Gramy nie tylko dla siebie, ale głównie dla słuchaczy. Jesteśmy ze sobą już 20 lat i jestem pełen nadziei, że dalej tak będzie.

Użyłeś sformułowania „nowa muzyka”. Co nowego pojawiło się na „Faithful” w stosunku do poprzedniczek?

Nowe są utwory, które napisałem. Ja sam i pozostali członkowie mojego trio jako artyści zmieniamy się. To sprawy oczywiste, nie ma tu co się rozgadywać, ale nowa płyta, pomijając już te uwagi, zawiera muzykę trochę inną niż do tej pory grywaliśmy. Znacznie mniej tu kompozycji o otwartej architekturze, za to zdecydowanie więcej rytmu, więcej groove’u, rzecz jasna z dużą przestrzenią do improwizowania, ale jednak jakby z większą też dawką dyscypliny.

Album zawiera 10 utworów. Pięć to Twoje kompozycje, reszta standardy, choć chyba słowa standard tu chyba nie do końca pasują. Przecież, choćby tytułowa kompozycja autorstwa Ornette’a Colemana do powszechnie rozumianej kategorii standardów zaliczona być raczej nie może, że o „Secret Marriage” Hansa Eisslera nie wspomnę?

No nie może. Jedynym typowym standardem jest „Ballad Of The Sad Young Men". A „Faithful” nie należy do najsłynniejszych tematów Ornette’a Colemana, choć przecież wiadomo, i sama kompozycja, a także przecież płyta, z której pochodzi, o ile pamiętam „Empty Foxhole” to znakomity album. „The Seceret Marriage” znany z wykonania Stinga to też raczej nie standard tylko cover. Podobnie standardem nie jest chyba też  utwór Paula Bleya „Big Foot”.

Ale dla Ciebie Paul Bley to artysta bardzo ważny…


Dla mnie tak i to od wielu lat. Zresztą wiadomo, że to wielki muzyk. Ornette Coleman także jest ważny, choć przecież nasza muzyka nie jest kojarzona z takim typowym free jazzem, ale przecież mamy za sobą długą szkołę grania free z mistrzem tej konwencji Tomaszem Stańko.
Wiele utworów graliśmy z nim w tak zwanej czystej emocji... Myślę więc, że sięganie po ich muzykę chyba nie powinno nikogo dziwić.

Ale już sięganie po kompozycje Hermeto Pascala w Twoim kontekście już trochę może?

A to jest efekt fascynacji tym niedocenianym brazylijskim artystą, jakiej uległ Sławek Kurkiewicz. Niemniej prawdą jest, że poza słuchaczami bardzo głęboko zainteresowanymi jazzem, mało kto wie kim jest Hermeto Pascoal. A swoją drogą nie wiem czy wiesz, ale Hermeto miał kiedyś postanowienie, żeby każdego dnia napisać jedną kompozycję? Niepojęta sprawa, przez 365 dni, codziennie zapisywał coś nowego. Jest więc z czego wybierać. Sławek ma całą grubą książkę z utworami Hermeto. Na płytę wybraliśmy piękną balladę graną rubato „Oz Guizos”. Proszę jednak nie szukać tam samby! W naszym ujęciu to Hermeto Pascoal potraktowany jest w sposób nazwijmy to północny (śmiech).

Jest zwyczajem, że wraz z wydaniem nowej płyty zespoły ruszają w trasę promującą. Czy w przypadku „Faithful” również tak się stanie?


Album trafi 4 marca do sklepów w Polsce, co szczególnie warte podkreślenia będzie to płyta w tzw. „polskiej cenie”. To, mam nadzieję dobra wiadomość dla słuchaczy muzyki. W niecałe dwa tygodnie potem ruszamy na kilka koncertów. W pozostałych krajach premiera będzie trochę później, bo w kwietniu. No i oczywiście potem trasa koncertowa, o której wspomniałeś.

Będzie to trasa po Polsce jak rozumiem - od jakiego miasta zaczynacie?

Zaczynamy 16-ego marca z koncertem w Centrum Kultury w Płocku. 17-ego marca w Warszawie zapraszam na specjalny koncert promocyjny organizowany przez Dom Kultury Tu Praga oraz Nove Kino Praha, w ramach cyklu Na Pradze Jest Jazz, potem 19-ego marca klub Żak w Gdańsku, 23-ego  marca Toruń – Klub Od Nowa, 25-ego marca – Wałbrzych klub A Propos. Potem kilka dni przerwy i 2-ego kwietnia w Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie, 3-ego  kwietnia w katowickim klubieHipnoza,30-ego kwietnia podczas Jazz Top Zakopane i dalej, 8-ego maja w Filharmonii Wrocławskiej, 27-ego maja w Bielskim Centrum Kultury w Bielsku Białej oraz 30-ego maja na festiwalu we Francji, Coutances. W kwietniu pojedziemy z tym materiałem do Niemiec, ale szczegółów jeszcze w tej chwili nie znam. Informacje będą jednak na bieżąco dostępne na mojej stronie MySpace oraz ecmrecords.com i www.universalmusic.pl.       

Rozmawiał Maciej Karłowski