Dezerter
Koncert rozpoczął Dezerter. Dał ponad godzinny polityczny set, w którym wybatożył wszystkie złe, miałkie i niegodne człowieka zachowania i instytucje. Co ciekawe grane przez niego numery, pochodzące głównie z początku lat osiemdziesiątych, doskonale pasują do sytuacji politycznej naszego kraju. Nie tylko obecnej, ale i tej z którą mamy styczność od już blisko 20 lat. Bo czyż numer Szwindel, który został zagrany jako drugi w kolejności, nie pasuje świetnie do każdego kolejnego rządu?
Postawią sobie pomnik bohatera
Wybiorą sobie nowego premiera
Stworzą nowy system polityczny
I będą dumni, że jest demokratyczny
Znowu szwindel szykują nowy
Znów chcą się dobrać do twojej głowy
Nic więc dziwnego, że pod sceną świetnie bawili się i młodzi i starzy fani legendy polskiego punka. Zespół mimo, iż już wiekowy – obchodzi w tym roku 25 lecie działalności – nie pozbył się wciąż werwy i garażowego brzmienia. Dla wielu osób to ostatnie może być dowodem na amatorszczyznę, jednak miast utyskiwać, niech przejdą się na koncerty Dezertera. Tłum irokezów, panów z brzuszkami i staruszek fikających kozły pod sceną jest najlepszym dowodem na to, że „najbardziej intelektualna załoga punkowa w Polsce” - jak często określano Dezertera w latach 80-ych – wciąż ma moc i doskonale radzi sobie zarówno z tematami uniwersalnymi, jak i z opisem teraźniejszości.
Armia
<ten fragment tekstu nie spodobal sie liderowi Armii, za co go serdecznie przepraszamy>
New Model Army
Dla osób znających New Model Army, występ anglików był czystą, acz spodziewaną przyjemnością. Osoby które pierwszy raz zetknęły się z tą kapelą miały podwójną przyjemność, wynikła z połączenia zaskoczenia niezwykle ciekawą muzyką i doskonałym jej wykonaniem. Już po pierwszym zagranym przez NMA utworze wiadomo było, że na scenie pojawiła się gwiazda. Przepiękne połączenie z celtyckimi motywami, delikatnego, rodem z The Cash płynącego punka, uspokoiło rozgrzaną koncertami Dezertera i Armii publiczność.
Impreza przeistoczyła się w istny piknik dobrego nastroju. Nie znaczy to oczywiście, ze angole zanudzili zebrany przed sceną tłum. Wręcz przeciwnie, wszyscy doskonale się bawili, matki karmiły swe przypięte do piersi dzieci, starsi panowie po trzydziestce podskakiwali radośnie, nucąc znane sobie utwory, młodzież szalała pod sceną, ba można było zobaczyć pałkera Dezertera który zadumany stał w tłumie wsłuchując się w dźwięki płynące ze sceny.
No właśnie, dźwięki. Co by nie mówić o naszych rodzimych gwiazdach grających tego wieczoru, to trudno nazwać ich granie inaczej niż czystym czadem. New Model Army pokazał, że zaangażowane społecznie utwory, można grać w sposób, który sprawia przyjemność słuchaczowi. Mało tego, muzyki NMA można spokojnie słuchać zarówno w samochodzie, jak i podczas porodu, nie ryzykując, że otoczenie dostanie piany na ustach i chęci do nagłego skoczenia sobie do gardła.
Zarówno muzycznie jak i od strony kontaktu z publicznością NMA zaprezentowało się bez zarzutu. Patrząc na ich występ trudno było nie zauważyć, że nasze rodzime gwiazdy, mimo pozornego profesjonalizmu i świetnego kontaktu z publicznością, lata świetlne dzielą od poziomu reprezentowanego przez angielskich kolegów po fachu. Kto nie był nigdy na koncercie New Model Army niech żałuje, kto ma ku temu sposobność niech koniecznie się wybierze.
Komentarze (0)