Legenda polskiego rocka wraca do studia po 16 latach. Efektem jest nowy album, na którym znalazło się dziewięć premierowych kawałków. Nie brakuje w nich charakterystycznego ciężkiego grania i agresywnego wokalu Lipy, który wszyscy pamiętają z takich utworów jak „Nóż” czy „Vendetta”. Półtora dekady doświadczeń (nie tylko muzycznych) zrobiło swoje – dojrzeli fani, dojrzał też zespół i jego muzyka.
Kiedy zaczęliście pracę nad nowym materiałem?
Jerry: Prace nad nowym materiałem rozpoczęliśmy we trzech, bez Tomka, jesienią 2012 r. Od wiosny pracowaliśmy już w komplecie.
Lipa: Określiłbym ten stan jako długi proces bez wyraźnego początku. Proces, w którym każdy miał swój równy udział, zwłaszcza emocjonalny. Nutowy – już niekoniecznie.
Z kim i gdzie nagrywaliście, kto robił miksy, mastering itd.?
Jerry: Ślady instrumentów nagrywaliśmy „na setkę” w Studio DR w Wiśle, wokale – w warszawskim Elektra Studio. Wszystko realizował i miksował (z naszym udziałem) Adam Toczko. Masteringiem zajął się natomiast Adam Ayan w Portland.
Co jest najważniejsze w czasie pracy nad płytą w Waszym przypadku, na co najbardziej zwracacie uwagę?
Jerry: Myślę, że najważniejsze jest, żeby to, co robimy, kręciło nas samych. Wtedy jest energia i emocje. I to właśnie najbardziej liczyło się w studio, tylko takie wersje utworów pozostały na płycie, choć może czasem mniej równo zagrane.
Lipa: Tolerancja, argumentacja, akceptacja innego spojrzenia na dany temat muzyczny oraz umiejętność pogodzenia postaw.
W czasie nagrań jest w zespole demokracja, czy jedna osoba decyduje o brzmieniu i kształcie piosenek?
Jerry: Ustalamy to najczęściej wspólnie, czasem dostosowując się do partii wokalnych. Piosenki powstają na bazie czyjegoś wstępnego pomysłu, riffu, potem każdy dokłada to, co czuje. Nie ma utworów całkowicie z jednej ręki.
Lipa: Demokracja jest sprawą naturalną w Illusion. Tak, jak to Jerry powiedział – nie ma utworów pochodzących z jednej ręki w stu procentach, ale już w kilkudziesięciu – są :) Ale na efekt końcowy wpływa praca całego zespołu, łącznie z nagrywającym nas Adamem Toczko, którego poniekąd traktujemy jak jednego z nas.
Ile kompozycji powstało i czy wszystkie trafiły na album?
Jerry: Na płytę trafiło dziewięć kompozycji, kilka odpadło, by można było zachować spójny charakter albumu.
Lipa: Niektóre odpadły, bo były po prostu słabe :)
Czy komponując kolejne numery, rozważacie z góry ich skuteczność koncertową?
Jerry: Trochę tak, bo chcemy je zagrać na trasie promującej tę płytę. Rozważamy nie tyle skuteczność, ile realną możliwość zaprezentowania ich bez przeszkód od strony technicznej.
Lipa: Nigdy nie zastanawiam się, czy to, co komponuję, będzie się komukolwiek podobać. Ma podobać się mi i kolegom z zespołów, w których gram.
Co jest dziś inspiracją dla Illusion? Kogo czytacie, oglądacie, słuchacie?
Jerry: Inspiracją zawsze było życie i wszystko, co nas otacza. Co czytam? Ostatnio Kapuścińskiego, oglądam jazdę figurową na lodzie, dobry film, a słucham wszystkiego, z wyjątkiem disco polo:)
Lipa: Fejsbuka i linki do źródeł. Jeśli chodzi o literaturę, to ostatnio wróciłem do „Ferdydurke”, jakoś tak Mrożek swoim „Tangiem” mnie zachęcił, by znowu sięgnąć po Gombrowicza. Nadal aktualne jak cholera! Poza tym serie: „Pan Lodowego Ogrodu” J. Grzędowicza oraz „Pieśni Lodu i Ognia” G.R.R. Martina.
Paweł: Oglądam najczęściej filmy o Alasce i Syberii i o tym, jak ludzie tam żyją. Słucham dużo mocnej muzyki, którą często zapodają mi synowie.
Jarek: Od jakiegoś czasu jestem zagorzałym czytelnikiem wydawnictwa „Czarne”, obecnie na tapecie mam „Papuszę”. Czekam na kolejną serię „Gry o Tron”. Muzyka? Słucham bardzo różnej, często tej, którą podrzuca mi najstarszy syn Łukasz.
W jednym z wywiadów Tomek powiedział, że dorośliście jako ludzie i co za tym idzie, zmieniają się tematy, jakie poruszacie w tekstach. Pytanie brzmi, czy Wasza publiczność dorasta razem z wami, czy raczej wymienia się na młodszą?
Jerry: Nasza publiczność dorasta razem z nami, ale dochodzi też młodsza, często są to ich dzieci.
Lipa: Jak widać, łamiemy bariery tzw. konfliktu pokoleń :)
Na świecie rock jest wciąż dominującym gatunkiem muzyki, jak Waszym zdaniem sytuacja wygląda w Polsce?
Jerry: Na szczęście ludzie chcą takiej muzyki, mimo nachalnego serwowania chłamu przez komercyjne media. Odzwierciedla to frekwencja na koncertach rockowych, w tym naszych.
Lipa: Nie wiem, nie znam się, panta rhei, nihil novi sub sole, aliquid novi volumus?
Planujecie na pewno trasę koncertową promującą nowy materiał. Ile premierowych kompozycji trafi do koncertowej setlisty?
Jerry: Zagramy osiem utworów, a dziewiąty, instrumentalny, będzie stanowił intro na czas przygotowania sceny, więc tylko ten nie będzie na żywo. Będą również kawałki z poprzednich płyt, a wśród nich utwór, którego nie graliśmy od wielu, wielu lat. Zapraszamy zatem na nasze koncerty!
Komentarze (0)