Assassin's Creed 4: Black Flag (PC)

Wiodącą postacią kampanii głównej w Assassin's Creed IV: Black Flag jest Edward Kenway (dziadek Connora Kenway'a z Assassin's Creed III), pochodzący z Anglii XVIII-wieczny pirat i zarazem członek tytułowej gildii asasynów. Miejscem akcji są natomiast Karaiby dwa lata po zakończeniu hiszpańskiej wojny sukcesyjnej (1701-1714), a więc w tzw. złotej erze piractwa. Podobnie jak we wcześniejszych grach z cyklu twórcom udało się wpleść w fabułę wiele autentycznych wydarzeń i postaci. Gracze mogą więc spotkać na swojej drodze m.in. Edwarda Teacha (Czarnobrody), Benjamina Hornigolda, Calico Jacka Rackhama, Anne Bonny oraz Charlesa Vane'a.

Świat gry podzielony został na ponad 50 unikatowych lokacji. Najważniejsze z nich to trzy duże miasta - Kingston, Hawana i Nassau, z których każde reprezentuje odmienny styl architektoniczny. Nie brakuje również małych osad rybackich, plantacji cukru, ukrytych zatoczek czy starożytnych ruin.

Myślałem, że będzie to przerobiony assassyn i, że nie będzie tam nic ciekawego. Skusiłem się jednak i kupiłem grę i nie zawiodłem się. Piękne krajobrazy, nowe misje, stroje, bronie, polowania, postacie i multiplayer oraz wiele innych rzeczy dzięki którym gra starczyła mi na długie godziny zabawy. Jednak gdy dowiedziałem się, że ta część będzie obsadzona w czasach piratów i, że będzie dużo pływania statkiem trochę się przestraszyłem ale jak później się okazało nie potrzebnie bo nawet pływanie sprawiało radość a nasza załoga umilała podróż rozmaitymi szantami. Martwiłem się również czy gra pójdzie mi na moim komputerze ale i tu spotkało mnie miłe zaskoczenie ponieważ ta część była o wiele lepiej zoptymalizowana niż Assassin's Creed 3 więc spokojnie można w nią grać nawet na słabszych komputerach. Polecam tę część wszystkim fanom serii.

Ostatni rok był straszny. Nowy Battlefield taki sobie, z takim sobie zakończeniem kampanii, i taką sobie rozgrywką online; Watch Dogs przesunięte gdzieś tam w przyszłość; nowe X kompletną porażką; Shadowrun za krótkie i, cóż, będące kolejnym rozczarowaniem, no i o nowym updajcie YouTube'a to nie wspominając w ogóle...

Także więc, czego, biorąc pod uwagę jak w dzisiejszych czasach ludzie traktują dobre pomysły przemieniając je w szybką maszynkę do pieniędzy, czego, możemy się spodziewać po nowej części dosyć popularnej sagi o zabójczych, chociaż nie aż tak nocnych jak by się to wydawało (pamiętając, że mamy za sobą dwie pustynie i krainę śniegu) Assassynach?
Cóż, z pewnością - po raz pierwszy od Skyrim - czegoś więcej niż pokazuje trailer gry. Tak jest drodzy państwo - AC4 jest klejnotem pośród oceanu zawodu; białą drobinką na pustyni rozczarowań i z pewnością odwrotnością polskiego rządu.
Assassin's Creed 4 spełnia zapowiedziane obietnice, coś, czego żadna recenzja nie odda.

Zapewne wielu z nas słysząc 'asasyn pirat' pomyślało sobie: czy oni zwariowali? Nikt chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że może to być najlepsze połączenie z możliwych i jednocześnie najlepsza decyzja ubi. Pirat stający się asasynem, mający idealny (jak na pirata) charakter to perfekcyjne połączenie, a do tego gwarancja oryginalności. Ac IV to też swego rodzaju powrót do najlepszych korzeni, do dwójki. Hawana przypomina renesansowe miasta i to najlepsze rozwiązanie. Do zebrania mamy mnóstwo zbierałek, jest dużo misji pobocznych, a także nowość - polowania na morzu. I jakoś ma się wrażenie, ze w przeciwieństwie do trójki, ma to jakiś sens! No i podczas całej gry nie doświadczyłem ŻADNEGO błędu. Wszystko to okraszone zostało świetną fabułą, sławnymi piratami, a także paroma nowościami (oraz naprawionymi błędami 3) i ogromną swobodą pirackiego życia.
Gorąco polecam, najlepszą część AC i jedną z najlepszych gier tego roku. To co, płyniemy na Karaiby? ;)

Kupiłam tę grę synowi zupełnie przez przypadek, zobaczyłam fragment filmiku z gry i bardzo mi się spodobało. To pierwsza tak poważna gra mojego syna. Nie jest jeszcze mistrzem w walkach piratów, ale dzielnie sobie radzi. Czasami żałuję zakupu, gdy widzę zaświecone światło w jego pokoju po północy, ale radość jaką mu sprawia ta gra przeważa szalę na plus.

Kto nie chciał się wcielić w pirata, przeżyć prawdziwą przygodę będąc kapitanem wspaniałego statku? Gra dla miłośników akcji!

Wielokrotnie podkreślam fenomen serii Assassins Creed. Głównie przez jej różnorodność, świetny gameplay, oprawę audiowizualną, stworzone charaktery i przedstawiane historie. Tak na dobrą sprawę każda częśc w pewien sposób zachwyca, porywa w odmęty wyobraźni. Poza tym, nie można nie wspomnieć o dużej wartości historycznej, wszak to, że spotykamy Leonarda da Vinci, nawet biorąc pod uwagę fabularne zawiłości i fantastykę, nie jest bez przyczyny. To, że się z nim zaprzyjaźniamy jedynie potęguje wrażenia z rozgrywki. I tak też jest z głównymi bohaterami. Szczególnie, że Ezzio Audiotore, bohater aż trzech części produkcji to postać genialna, głęboka, z której zżywamy się już w pierwszych chwilach. Począwszy od narodzin, aż po późną starość, historia ta zawiesiła poprzeczkę serii bardzo wysoko. Protagonista trzeciej części nie był postacią aż tak nietuzinkową. Jego udział w wydarzeniach nie był aż tak widowiskowy, usłany średnich lotów pobudkami. Ot, kolejna zemsta na ludziach, którzy zniszczyli mu życie. W Assassin's Creed 4: Black Flag jest zupełnie inaczej. Ezzio byłby dumny z Edwarda Kenwaya.

Rzezimieszek, kochaś, hultaj, no i na sam koniec pirat, takim mianem należy określić bohatera czwartej części. Edward tak na dobrą sprawę nie ukrywa, że jego misja, powołanie do zakonu asasynów to rzecz wielka. Jest po prostu zwykłym człowiekiem, piratem, którego wizja wolnego państwa, dostatnie życie przysłaniają wszystko inne. I analogicznie do historii Ezzio, poznaje on wartość przyjaźni, więzów, a przede wszystkim utraty ludzi mu bliskich. Historia przedstawiona w Black Flag to wspaniała opowieść o piratach, marzeniach i walce o wolność. Dodatkiem, wisienką na torcie jest to, że spotykamy znane z pirackich opowieści postaci jak Czarnobrodego, czy też piękną Anne Bony

Gameplay'owo gra broni się absolutnie na każdym polu. Świetne bitwy morskie, fantastyczna bajkowa kolorystyka Karaibów, poszukiwania skarbów, walka. To wszystko, przy okazji Black Flag zostało wyniesione na zupełnie inny poziom. Wielką przyjemność sprawiają głupie z pozoru polowania na wieloryby, wielką przyjemność dają wspomniane poszukiwania skarbów, oglądanie mapy. Największą frajdę jednak daje zwykła żegluga. Podróże w sztormie i w pięknym Słońcu, z zawodzącymi szanty piratami. Z pewnością nie jeden gracz złapał się na tym, że zwyczajnie pływał dobrych kilka godzin, od czasu do czasu robiąc mały postój na rabunek, lub też zdobycie fortu.

Assassin's Creed 4: Black Flag to wspaniała gra. Piękne, pirackie doświadczenie morskiej przygody, ze świetnie napisanym scenariuszem, bohaterem w którego butach chciałby znaleźć się absolutnie każdy chłopak. Stanąć za sterami statku jako kapitan. Coś pięknego.

Podchodziłam do tego tytułu sceptycznie, bo III część serii nieco mnie zawiodła i przede wszystkim znużyła. Jestem fanką Assassin's Creed, ale tamta część zasiała we mnie ziarnko niepewności, bo czy można było jeszcze wymyślić coś nowego i zaskakującego? Takie obawy przed premierą dzieliła ze mną zresztą większość ludzi. Niektórzy nazywali AC4 parodią, inni - zachowawczo - złym pomysłem. Cóż, czwarta odsłona tylko kiwa głową z pobłażaniem na takie zarzuty. Bo jest to gra skończona, która zawiera w sobie wszystko, co najlepsze w całej serii. Przede wszystkim mamy zupełnie inną lokację - akcja rozgrywa się na Karaibach w pierwszej połowie XVIII wieku, więc w tzw. złotej erze piractwa. Plaże, nieodkryte wyspy i podwodne lokacje oraz wody - niemal bezkresne i czyste - sprawiają, że każdy gracz może poczuć się jak prawdziwy wilk morski. Taki krajobraz od razu przywodzi na myśl słowo "wolność". I pasuje ono doskonale, bo choć oczywiście główna fabuła jest z góry narzucona, to możemy w tym otwartym świecie zrobić właściwie wszystko, a liczba dodatkowych zadań (które są naprawdę ciekawe) jest ogromna. Paradoksalnie, była to gra - choć dopracowana i rozległa - którą najszybciej ukończyłam w 100%. Klimat w tej części jest chyba jej największą siłą. Widoki zapierające dech w piersi, oglądane przy akompaniamencie szant, albo wesołych i skocznych kawałków to coś zupełnie innego. Mnie przekonało, i to bardzo. Do tego twórcy zafundowali nam inny rodzaj bohatera - Edward Kenway nie jest złotym chłopcem, w życiu nie kieruje się wzniosłymi wartościami - chce po prostu zarobić i spędzić życie u boku kobiety, którą kocha. Jest bardzo ludzki, ma wiele wad, ale i zalet, a wydarzenia z życia odciskają na nim duże piętno. Obserwowanie jego przemiany jest bardzo ciekawym elementem rozgrywki. Jest to też jedyna część, która doprowadziła mnie do uronienia łezki, ale też sprawiła, że naprawdę się śmiałam.

O zaletach AC4 mogłabym rozpisywać się bardzo długo - o humorze, dystansie twórców do samych siebie (tak, tak, jeśli jeszcze nie wiecie, Ubisoft współpracuje z Abstergo), genialnych bohaterach (z których znaczna część jest wzorowana na realnych postaciach i "legendach"), zwrotach akcji, wciągającej fabule i świetnych nawiązaniach do poprzedniej części, po których uśmiech sam pojawiał się na twarzy. Ale może po prostu napiszę, że warto kupić i samemu przeżyć przygodę, jaką jest przejście tej gry. Polecam!

Przyznam szczerze, że tak jak wielu fanów serii Assassin's Creed bałam się, że gra będzie nudna, a fabuła będzie tylko kopią reszty serii. Zastanawiałam się czy stworzenie bohatera, który jest asasynem-piratem to dobry wybór. Czy to aby nie przesada? Skończyły im się pomysły? Ale gdy tylko odpaliłam grę... Cóż. Ubisoft rzucił na mnie urok. Akcja zaczyna się już od pierwszej minuty gry. Grafika- cudo. Niektóre miejsca wyglądały jak z bajki. Edward- jeden z najlepszych i najciekawszych bohaterów AC. Bitwy morskie- ten kto to wymyślił jest geniuszem. Mogłabym wymieniać zalety tej gry jeszcze długo, ale myślę, że wystarczy jeśli powiem, że jest ona warta tego by ją kupić. Assassin's Creed znowu mnie zaczarowało i zaskoczyło. Polecam

podsumowując: fajna gra, fajna grafika, fajna animacja, i wcale mnie nie nudzi, niefajna za to optymalizacja.. Druga kwestia która mnie drażni.. kupiłem Season Pass do w/w gry i co widzę w Uplay? Mam w związku z tym 8 dodatków zainstalowanych ale pozostaje nieaktywnych jeszcze kolejne 4 które nie sa aktywne.. jak to jest że season pass a nie wszystkie dodatki otwiera? Zawartość o którą mi chodzi to: resources pack, collectibles pack, activities pack, technology pack - przy wszystkich innych dodatkach wyświetla się "masz tę grę" a przy tych w/w 4 dodatkach nie ma nic... ani pobierz itp chyba że one instalują się samoczynnie wraz z grą