Wywiad z Adamem Nowakiem - liderem zielonogórskiej grupy Raz, Dwa, Trzy. Zespół ma na swoim koncie osiem albumów, w tym sześć autorskich i dwa poświęcone twórczości innych autorów: „Czy te oczy mogą kłamać” z piosenkami Agnieszki Osieckiej oraz najnowszy: „Raz, Dwa, Trzy - Młynarski”

Dlaczego bohaterem waszej najnowszej płyty jest właśnie Wojciech Młynarski?

Chcieliśmy spełnić prośbę pana Wojciech, który kilka lat temu wysunął taką sugestię w naszym kierunku, dając nam plenipotencje do „używania” jego twórczości, przynajmniej jednorazowo na tej płycie.

Jakim kluczem dobieraliście piosenki?

To był pewien problem, dlatego że pan Wojciech napisał bardzo dużo utworów i zrobił znaczną liczbę tłumaczeń tekstów. I w momencie, kiedy już wybraliśmy tych kilkanaście piosenek, właściwie zostaliśmy z pytaniem -  dlaczego te, a nie inne. Czuliśmy, że nie zamknęliśmy projektu, i zostało nam jedynie „usiłowanie” zamiast przekrojowego przedstawienia twórczości. Ilość materiału jest taka, że trzeba by temu poświęcić przynajmniej cztery czy pięć płyt długogrających. Ostatecznie zamknęliśmy to w 80 minutach i roboczo nazywamy to „usiłowaniem”. Postanowiliśmy przedstawić Wojciecha Młynarskiego jako poszukiwacza prawd uniwersalnych, a nie jako satyryka. Zmieniliśmy trochę środek ciężkości i mam nadzieje, że te starania, aby tego autora pokazać w innym świetle, będą miały uzasadnienie w akceptacji słuchaczy

Co było trudniejsze do aranżacji, piosenki Osieckiej czy Młynarskiego?

Zdecydowanie trudniejsze w aranżacji i w przekazie są piosenki Wojciecha Młynarskiego. Po pierwsze, dlatego, że jest on wykonawcą swoich utworów, a po drugie tematyka poruszana przez pana Wojciecha, to znaczy jej zakres - od życia społecznego i politycznego, przez uczuciowe, aż po wartości uniwersalne, jest tak szeroka, że to naprawdę nastręcza bardzo dużo trudności w znalezieniu osi projektu. Agnieszka Osiecka pisała bardziej do serc, natomiast Wojciech Młynarski pisze do serca, ale jednocześnie z dużą dozą intelektu. Nie chcę przez to powiedzieć, że Agnieszka Osiecka nie pisała „do intelektu”, ale u pana Wojciecha jest to bardziej widoczne.

Czy mieliście już okazję, aby zapytać o ocenę waszej płyty Wojciecha Młynarskiego?

Widzieliśmy się z panem Wojciechem na koncercie w radiowej Trojce i zaakceptował naszą działalność. Ale tak naprawdę, nie nas trzeba by o to pytać, ale pana Młynarskiego, teraz po czasie, kiedy może posłuchać materiału, który znalazł się na płycie. Jak on to odbiera i jaki jest jego stosunek do tak radykalnie innej interpretacji jego twórczości. Bo przecież on swoje piosenki wykonywał jako satyryczne, a myśmy im nadali trochę więcej przestrzeni.

Czy trudniej jest interpretować cudze teksty, niż pisać i wykonywać własne?
Jeżeli pisze się swoje teksty, to właściwie w ogóle się nie powinno ich interpretować, tylko po prostu należy je zaśpiewać. Bo ta interpretacja, jeżeli istnieje, jest wynikiem pewnej postawy osoby, która wykonuje te piosenki. Natomiast, jeżeli chodzi o twórczość innych autorów to interpretacja musi nastąpić.

Nagraliście płytę z piosenkami Agnieszki Osieckiej, potem z tekstami Wojciecha Młynarskiego. Kto następny?

Zdecydowanie Nowak (śmiech). Na codzień wykonujemy własne piosenki, a te dwa albumy to była działalność uboczna. Przy produkcji płyty z piosenkami Agnieszki Osieckiej było to działanie na zlecenie radiowej Trojki, w wypadku Wojciecha Młynarskiego - w odpowiedzi na sugestie samego autora. Ale to są tylko przygody w naszym życiorysie, a naszym głównym zajęciem jest wykonywanie własnych piosenek.

Nawiązując do twórczości własnej - śpiewa Pan: „nazywaj rzeczy po imieniu”, czy na przekór poprawności politycznej?

Poprawność polityczna ma również swoje dobre strony. Może być wymogiem dla tych, którzy „chlapią” coś zanim pomyślą, zmusić ich do zastanowienia nad tym, co mówią. Ale najlepiej jest po prostu nazywać rzeczy po imieniu, takimi jakimi są, bez szukania form zastępczych. Aby się godzinami nie zastanawiać nad tym, żeby koniecznie kogoś nie urazić, z obawy, że jeżeli się coś powie, to zaraz ktoś podniesie głos, że mówimy zbyt radykalnie. Są sytuacje w życiu, które muszą być nazwane w taki, a nie inny sposób. Bez względu na to, czy ktoś się poczuje urażony czy nie.

I jeszcze jeden cytat z waszych piosenek: „trudno nie wierzyć w nic”. A w co Pan wierzy?
Ja wierze w Pana Boga.

Skąd w waszej twórczości tyle optymizmu?
W większość z nas jest tęsknota za tym, żeby móc uczynić swoje życie lepszym. I to jest rodzaj siły dającej nadzieję na lepszy rozwój wypadków. W samej muzyce jest zakodowane dążenie ku dobru. Oczywiście można muzykę tak zmanipulować, że będzie destrukcyjna, ale jest to na tyle nieuczciwe, na ile nieuczciwa jest ucieczka od dążenia do piękna. A muzyka jest drogą do piękna.. Po prostu.

 

Rozmawiała Izabella Jarska