Niezwykła szczerość Annie Ernaux

Nie miałem ochoty już czytać Ernaux. Po lekturze „Lat” i „Bliskich” byłem trochę zmęczony jej opowieścią. Fantastyczną literacką, wstrząsającą i niekiedy porywającą, ale mimo to — jakoś nużącą. Czytanie o doświadczeniach, z którymi niewiele mamy punktów przecięcia wymaga od nas otwartości i empatii, którą trudno wykrzesać w pośpiechu codzienności. Moja codzienność składa się z setek opowieści — mówią do mnie rozmówcy do wywiadów, mówią książki, mówi praca. Czasem brakuje miejsca na jeszcze jedną opowieść.

Po „Ciała” w przekładzie Agaty Kozak sięgnąłem więc raczej z obowiązku, niż z wewnętrznej potrzeby. I zamarłem. Otwierający „Ciała” esej „Zdarzenia” przeczytałem jak zahipnotyzowany. Dwukrotnie. I wciąż wydaje mi się, że to za mało.

Ale po kolei.

Co jest dobrą miarą życia?

„Moje życie mieści się (...) gdzieś pomiędzy kalendarzykiem małżeńskim a prezerwatywą z automatu po franka za sztukę”, pisze francuska noblistka Annie Ernaux w „Zdarzeniu”, pierwszym z trzech autobiograficznych esejów, które składają się na „Ciała”. To niezwykłe w swojej szczerości opisy doświadczeń milionów kobiet. Powszechnych, a przecież nieobecnych w literaturze. Ernaux cofając się w czasie, sięgając po wspomnienia z młodości, w doskonałym, literackim stylu, ujawnia to, przed czym odwracamy wzrok, uparcie wypierane ze zbiorowej świadomości.

Refleksja o tym, gdzie mieści się życie kobiety, następuje po opisie oczekiwania na wyniki badań na obecność wirusa HIV. „Nie potrafiłam jednak ustalić związku między tym wszystkim — gestami, ciepłem skóry i nasienia — a faktem, że tu siedzę. Myślałam, że nigdy nie będzie żadnego związku między seksem a czymkolwiek innym”, pisze Ernaux. „Wynik negatywny”, mówi autorce uśmiechnięta lekarka.

Ulga, która następuje po usłyszeniu tej informacji, jest obezwładniająca, ale też uświadamiająca autorce, że przecież to nie pierwszy raz, gdy całe jej życie uzależnione jest od tego, co pomiędzy. „To dobra miara, może nawet pewniejsza od innych”, optymistycznie podsumowuje Ernaux. I cofa się pamięcią do 1963 roku, gdy w Rouen, gdzie studiowała, czekała na okres. „Budziłam się w nocy i od razu wiedziałam, że »nic«”, wspomina. „Nic” okazało się zwodnicze. Pojawiły się mdłości, a ginekolog wydał wyrok — ciąża. „Na progu uśmiechnął się jowialnie: »Dzieci miłości zawsze są najpiękniejsze«”. „Potworne zdanie”, komentuje pisarka.

„W toalecie akademika urodziłam życie i śmierć”

Otwierający „Ciała” autobiograficzny esej „Zdarzenia” powinien być lekturą obowiązkową. Lekturą trudną, do cofania się, przerywania, przyspieszania w trakcie czytania i namysłu nad tym, czym jest odmawianie kobietom prawa do aborcji. Ernaux detalicznie, pomagając sobie dawnymi zapiskami, próbuje odtworzyć kolejne dni i tygodnie. „Od lat krążę wokół tego wydarzenia w moim życiu”, pisze. Jej zamiarem jest — a pisze to w 1990 roku — napisanie jak to naprawdę wyglądało. Pisze jednak nie po to, by rozliczyć się z samą sobą, zamknąć jakiś okres w życiu, ale by „skonfrontować się z tym wydarzeniem”. Konfrontacja przypomina nam o tym, czym jest „piekło kobiet”, o którym w Polsce międzywojennej pisał Tadeusz Boy-Żeleński.

„Czas przestał być nieodczuwalnym ciągiem dni” i nawet śmierć Kennedy’ego nie zrobiła na autorce szczególnego wrażenia. Czas stał się „bezkształtną rzeczą, która parła do przodu w moim wnętrzu i którą należało za wszelką cenę zniszczyć”. Decyzja o aborcji nie była trudna, a oczywista — była jedynym ratunkiem. Jednak w 1963 roku we Francji aborcja wciąż była nielegalna. Karze podlegały — jak skrupulatnie wynotowuje Ernaux — osoby „związane z zabiegiem aborcji”, lekarze, położne, farmaceuci i postronni „winni proponowania lub zachęcania do tych czynności”, dokonująca aborcji kobieta jak i „osoby nawołujące do aborcji i propagujące antykoncepcję”. Drakońskie prawo zniesiono 11 lat później.

Zanim to nastąpiło, co roku tysiące kobiet poddawało się aborcji w warunkach zagrażających ich zdrowiu i życiu. Niektóre rezygnowały, ale większość podejmowała ryzyko, były świadome tego, że prawo wymaga od nich poświęceń, na które nie są gotowe, których po prostu nie chcą. Jedną z nich była Annie Ernaux, pisarka, która dostała Nobla w 2022 roku.

Adres i pieniądze

Ernaux opisuje poszukiwania osoby, która pomogłaby jej przerwać ciążę. Opisuje hipokryzję społeczeństwa, w którym co prawda otrzymuje współczucie, ale nikt nie odważa się jej pomóc. Wymijające gesty i słowa mają na celu raczej uspokojenia sumienia rozmówców, niż przynieść realną pomoc przyszłej pisarce. „Adres i pieniądze były jedynymi rzeczami na świecie, których w tamtym czasie potrzebowała”.

Wreszcie, dzięki pomocy niemal zupełnie nieznanej sobie kobiety, Ernaux trafia do „pani P.R.”. Nie wie jeszcze, że to wcale nie koniec tej historii. Fascynujący jest opis „fabrykantki aniołków” - kobiety zażywnej, „przypominającej starą wiejską babę”, która o zarodku mówiła „wesoło jak o zmyślonym stworku”. Sam zabieg — opisany z detalami — nie pójdzie po myśli obu kobiet. Kilka dni później Ernaux w krytycznym stanie trafi do szpitala. Nie będę detalicznie Państwu opisywał wszystkiego — to trzeba przeczytać. Po prostu trzeba.

O czym jest „Zdarzenie”? O momencie, w którym dziewczyna staje się kobietą. Momencie przejścia ze stanu niewinnej nieświadomości do stanu, w którym doświadcza się śmiertelności. „Miałam ciało jak moja matka”, pisze Ernaux. Jest też „Zdarzenie” o tym, jak kobiety — często nawet mające zupełnie inny światopogląd niż autorka — pomagają sobie, tworząc „łańcuch kobiet ciągnący się przez pokolenia”.

Ernaux zwraca również uwagę na sytuację kobiet z klas nieuprzywilejowanych. W szpitalu zostaje obcesowo potraktowana przez młodego lekarza. Nie dlatego, że dokonała aborcji, a dlatego, że jest z niższej klasy. „Wczoraj wieczorem, dlaczego nie powiedziała pani doktorowi, że jest pani taka jak on?” - strofuje ją pielęgniarka, mając na myśli fakt, że pacjentka jest studentką. Gdyby lekarz to wiedział, potraktowałby ją z większym szacunkiem. Jego zachowanie stanowiło — jak pisze Ernaux - „przykład powszechnej praktyki”.

 

Lata
Lata
4.4/5
24,68 zł
Happening
Happening
0/5
45,09 zł
Megacena
The Years
The Years
0/5
45,09 zł
Megacena
A Mans Place
A Mans Place
0/5
45,09 zł
Megacena
Lata
Lata
3.9/5
30,90 zł
Lata
Lata
4.8/5
30,90 zł
Lata
Lata
4.8/5
35,90 zł
  

Prawo do pisania

Po co to pisać i po co czytać? Ernaux odpowiada:

„Taka relacja może wywołać irytację lub wstręt, może zostać uznana za przejaw złego smaku. Przeżycie czegoś, cokolwiek to było, daje niezbywalne prawo do pisania o tym. Nie ma prawd gorszych. Tak długo, jak nie doprowadzę do opowieści o tym doświadczeniu do końca, przyczyniam się do zaciemniania rzeczywistości kobiet i staję po stronie męskiej dominacji nad światem”

Mamy 2024 rok. Ernaux pisała „Zdarzenie” przed ponad trzema dekadami. Nic się nie zmieniło. Wciąż jest to opowieść aktualna, którą należy czytać, by stanąć po stronie tych, które chcą mieć prawo do decyzji o swoim życiu. Ernaux dokłada do tego jeszcze jeden postulat — prawo do opowieści. To, co przeżyte może zostać opowiedziane. Bo tylko my sami posiadamy własne historie. Mamy prawo nimi — oczywiście z pewnymi etycznymi ograniczeniami — dowolnie dysponować.

„Zdarzenie” jest tekstem wybitnym, autoreportażem, esejem, tekstem politycznym i prywatnym. Świetna jest również następująca po nim „Pamięć dziew­czy­ny” o ini­cja­cji sek­su­al­nej. Odrobinę odstaje zaś „Młody mężczyzna”, tekst budzący kontrowersje, bo opowiadający o romansie dojrzałem kobiety z tytułowym „młodym mężczyzną”.

Annie Ernaux dostała Nobla za „odwagę i kliniczną ostrość, z jaką odkrywa korzenie, wyobcowanie i zbiorowe ograniczenia pamięci osobistej". W „Ciałach” jest jednak coś jeszcze - opowieść o pamięci zbiorowej, doświadczeniach przekazywanych z pokolenia na pokolenie, podziemnym świecie kobiet, które walczą o prawo do decydowania o swoim życiu. Ciekawe kiedy będziemy mogli czytać „Ciała” wyłącznie jako relację historyczną. Oby jak najszybciej.

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.