Co siedzi w głowie Christiana Greya?

Jedną z przyczyn ogromnej popularności sagi o Anastasii Steele i Christianie Grey’u stanowi fakt, iż narrację prowadzi w niej główna bohaterka. Nieśmiała, wręcz niewinna kobieta z rosnącą fascynacją odkrywa swoją seksualność wraz z tokiem akcji.

Po zakończeniu cyklu o Anie E. L. James postanowiła odwrócić sytuację. Tak narodziły się książki z serii „oczami Christiana”. Po tytułach „Grey. Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Christiana” oraz „Mroczniej. Ciemniejsza strona Greya oczami Christiana” nadszedł czas na kolejne uzupełnienie tego, co już znamy oczami Any. „Wyzwolony. Nowe oblicze Greya oczami Christiana” to ponowne opowiedzenie wydarzeń z „Nowego oblicza Greya” z tytułowym bohaterem jako narratorem.

Przypomnijmy, że to w tej (trzeciej) części brytyjska autorka opisała wydarzenie, na które fani czekali bardzo długo: ślub wraz z weselem, poprzedzone niezapomnianym wieczorem kawalerskim. Podczas ostatnich kawalerskich dni Grey zmaga się ze swoją przeszłością i staje przed wyzwaniem odkrycia prawdy o własnym pochodzeniu. W nowej, szóstej już części serii E.L. James poznajemy towarzyszące Greyowi uczucia, dzięki czemu łatwiej nam zrozumieć jego perspektywę. Jednak to nie wszystko. Czekają na nas również nowe wątki fabularne, wzbogacające znaną już historię. I chociaż jej finał nas nie zaskoczy, to „wejście” do głowy Christiana okazuje się fascynującą przygodą, która z pewnością nie rozczaruje fanów serii.

Wyzwolony nowa książka Grey

„Grey” – bestsellerowy Harlequin

Sama E.L. James przyznaje z rozbrajającą szczerością, iż nawet dla niej samej powody tak wielkiego sukcesu opowieści o Anie i Christianie nie są do końca jasne. Gatunek współczesnej powieści erotycznej, mający swoje korzenie w popularnych w latach 80. i 90. słynnych Harlequinach, poszczycić może się tysiącami wydawanych rocznie (w samym języku angielskim!) pozycji, pisanych głównie przez kobiety. Jednak to trylogia „50 twarzy” sprzedała się w ponad 150 mln egzemplarzy na całym globie oraz została przetłumaczona na ponad 50 języków (w tym arabski i mongolski), dzięki czemu zarobiła ponad miliard (!) dolarów. Trylogia została ponadto przeniesiona na ekran. W główne postaci wcielili się Dakota Johnson i Jamie Dornan.

Tajemnica seks-lochu

Atmosferę podgrzewa również fakt, że sama E. L. James pozostaje postacią dość tajemniczą: nie znosi udzielać wywiadów, dzielić się z dziennikarzami szczegółami swojego życia prywatnego ani – tym bardziej – odpowiadać na pytania o to, czy ona, podobnie jak wykreowany przez nią bohater, ma w piwnicy swojego domu seks-loch. Wiemy jednak, że zanim została autorką bestsellerów, zdobywała doświadczenie na kierowniczych stanowiskach producenckich, pracując między innymi dla BBC. Drogę do pracy umilała sobie, dużo czytając: od powieści historycznych, poprzez gorące romanse, aż do fantastyki z udziałem lesbijek. Jak sama zapewnia, nie planowała zostać pisarką, a o sukcesie zdecydowały przypadek i szczęście.

Pięćdziesiąt twarzy greya

Od „Zmierzchu” do „Greya”

Erika Mitchell, bo takie imię i nazwisko kryje się pod znanym na całym świecie pseudonimem literackim, w 2008 r. była żoną i matką dwójki synów. Nie aspirowała do tytułu autorki światowych bestsellerów. Pewnego dnia wybrała się do kina na „Zmierzch”, ekranizację szalenie popularnej powieści Stephenie Meyer – w sagę tej pisarki, jak sama wspomina, „kompletnie wsiąkła”.

– „Zaczęłam pisać w styczniu 2009 r., po skończeniu wszystkich tomów „Zmierzchu”, i od tamtej pory nie przestałam” ––  wspominała w 2014 r. „Kilka miesięcy później odkryłam fan fiction”.

Właśnie to odkrycie stało się dla kariery E.L. James momentem kluczowym. Zaczęła realizować swoją pasję pisarską w sieci, w ramach niezwykle popularnych for dla autorów-amatorów (a przede wszystkim dla autorek-amatorek). Pierwsze dwie powieści o mrocznej erotycznej relacji dwojga bohaterów były tak naprawdę opublikowanymi w serwisie FanFiction.

To zachęciło James do self-publishingu (pod pseudonimem Snowqueens Icedragon) na  jednej ze znanych platform wydawniczych. E-booki okazały się ogromnym komercyjnym sukcesem, który przyciągnął nie tylko fanów, ale i wydawców zainteresowanych publikacją w wersji papierowej. Wtedy autorka zdecydowała się na spore zmiany. Wykreśliła z narracji elementy nadprzyrodzone  (czyli błyszczące wampiry wraz z empatycznymi wilkołakami) oraz klarowniej nakreśliła wątki, które znamy z wersji ostatecznej. Tak świat poznał Anastasię Steele, Christiana Greya oraz, oczywiście, BDSM.

– Zainspirowała mnie Stephenie Mayer, to ona zmieniła narrację, która dominowała do tej pory w tego typu powieściach – w 2012 r. mówiła James dla stacji ABC w pierwszym wywiadzie udzielonym po „papierowej” premierze. – Dlaczego tyle seksu? Cóż, to przecież historia miłosna, a ludzie, którzy się w sobie zakochują, uprawiają trochę seksu, prawda?

Grey empik 

„Trochę seksu”, czyli BDSM według E.L. James

Na wspomniane „trochę seksu” składają się szczegółowo opisywane sceny erotyczne w relacji uległości i dominacji,. Seksualną grę z wymyślnym systemem kar oraz nagród podejmują nieśmiała dziewica i pewny siebie milioner, posiadający seks-loch w wypasionej rezydencji.

– Kocham romans, kocham miłość i kocham, kiedy moi bohaterowie się w sobie zakochują – tłumaczyła E.L. James w programie Access. – Kocham też podróż, w którą razem wyruszamy. Daje mi to wiele przyjemności.

Wszystko to sprawiło, iż w szczycie popularności w samych tylko Stanach Zjednoczonych sprzedawała się średnio jedna książka z trylogii na sekundę, a w Wielkiej Brytanii zabrakło srebrnego tuszu, potrzebnego do drukowania charakterystycznych, słynnych już dziś okładek.

Powolne zdejmowanie tabu z kobiecej seksualności

Nie brakuje głosów, iż opisywane przez E.L. James seksualne przygody Any i Christiana to „erotyka dla kur domowych”. A jednak ta trylogia ma także emancypacyjną stroną. Autorka odważnie zwróciła się do zwykłych kobiet, pokazując im, że aby cieszyć się seksem, wcale nie trzeba pewności siebie czy tzw. wyzwolenia. W stworzoną przez siebie fabułę wplotła ponadto przesłanie, że w poszukiwaniu łóżkowej przyjemności nie ma niczego złego ani grzesznego. Trylogia „50 twarzy Greya” stała się światowym bestsellerem dlatego, iż w bardzo jasny i szczegółowy sposób opisywała to, co w społeczeństwie jest w najlepszym wypadku traktowane po macoszemu: kobiecą seksualność oraz świadome czerpanie z niej przyjemności.

Kultura patriarchatu przez wieki odmawiała połowie ludzkości świadomej przyjemności z seksu. Wydawane na przestrzeni kilku wieków romanse w nieśmiały sposób opisywały kobiece doświadczenie seksualności. Chociaż Harlequiny powoli łamały te schematy, przyznając prawo do rozkoszy (oraz odrobiny sprawczości) nie tylko partnerom, ale i partnerkom seksualnym, to zazwyczaj bohaterki pozostawały przedmiotem, a nie podmiotem. Nieśmiało odkrywając swoją seksualność, omdlewały w ramionach „książąt z bajki”, co najwyżej wbijając im z rozkoszy paznokcie w plecy. E.L. James uaktualniła tę narrację. Ana jest przez Christiana „wyswobadzana” z okowów nieśmiałości i narzuconego społecznie wstydu (chociaż dzieje się to nie w związku z podejmowanym przez nią samą działaniami, lecz mężczyzna objaśnia jej świat). Ponadto pisarka wzbogaciła tę specyficzną relację elementem wcześniej stabuizowanym: BDSM.

Mroczniej empik

BDSM dla początkujących i średnio zaawansowanych

„Bondage & discipline” (czyli związywanie i dyscyplina) oraz domination & submission (dominacja i uległość) to praktyki znane od wieków, jednak w popkulturze wykorzystywane najczęściej do ukazania wynaturzenia, ewentualnie wysoce „zaawansowanych” praktyk seksualnych, zarezerwowanych tylko dla „wtajemniczonych”.

Rzecz jasna, przed „50 twarzami Greya” wydawano powieści erotyczne, w których bohaterowie z radością oddawali się BDSM, jednak nigdy nie były one tak jasno adresowane do ogółu odbiorczyń. Najczęściej zbyt kontrowersyjne tytuły (o ile w ogóle trafiały do oficjalnego druku) upychano nieśmiało na tyłach półek w dedykowanych im działach, już na starcie mocno ograniczając możliwości dotarcia do szerokiej publiczności. Anne Messitte z Vintage and Anchor Books (brytyjskiego wydawcy E.L. James) zaproponowała dokładnie odwrotną taktykę. Przepisem na komercyjny sukces miało być umieszczenie książek na frontach księgarni oraz w witrynach. Kolejnym krokiem było zaś przyciągnięcie czytelniczek elegancką, tajemniczą i kompletnie pozbawioną nagości okładką. Dzięki temu „50 twarzy Greya” pojawiło się w sklepach na całym świecie – dosłownie na wyciągnięcie ręki.

Mister E L James

Historia stara jak świat

Wreszcie, trylogia E.L James to kolejna odsłona opowieści, którą w przeróżnych wersjach znamy przecież od wieków: skromna, niedoceniana, ale wyjątkowa dziewczyna zostaje dostrzeżona przez przystojnego, bogatego i wpływowego mężczyznę. Ich uczucie napotyka na przeszkody, niezrozumienie. Często budzi nawet sprzeciw w nich samych. Ostatecznie oparci na bajkowych archetypach bohaterowie docierają do – wręcz wyrwanego losowi – szczęśliwego zakończenia.

A czytelnicy kochają takie współczesne baśnie, co pokazała chociażby wspomniana już wcześniej saga „Zmierzch”, w której główną osią fabularną jest przecież wątek Belli, pozornie niczym niewyróżniającej się, wręcz nudnej nastolatki, w której zakochuje się tajemniczy wampir Edward. Inne przykłady to: ubrana w historyczne dekoracja seria „Bridgertonowie” Julii Quinn, cykl „Szklany Tron” Sarah J. Mass czy saga „Cinder” Marissy Meyer, a w Polsce trylogia „365 dni” Blanki Lipińskiej (która przez długie miesiące nie schodziła z pierwszych miejsc list sprzedaży i której ekranizacja była międzynarodowym hitem Netflixa, przeczytajcie: Blanka Lipińska – fenomen jej książek). Motyw „współczesnego Kopciuszka” jest w literaturze tak pożądany i tak popularny, iż doczekał się nawet własnego podgatunku, w ramach którego rokrocznie w samych tylko Stanach wydaje się kilkadziesiąt powieści.

Książki wsłuchane w swoje czytelniczki

O fenomenie uniwersum „50 twarzy Greya” zdecydował więc szereg różnorodnych czynników, które – podobnie jak w przypadku cykli J.K Rowling czy Stephenie Meyer – zaistniały w odpowiednim miejscu oraz czasie. Historia Any i Christiana godzi w tabu, jednocześnie powtarzając schemat baśni o Kopciuszku, który – pokochany przez przystojnego księcia – rozkwita. E.L. Nawet narzekając na to, że współcześnie rynek zalewa fala powieści imitujących uniwersum Greya, dobrze mieć na uwadze, że James przyczyniła się do przesunięcia granic cenzury obyczajowej w literaturze. Po jej sukcesie zmienił się również sposób, w jaki wydawcy adresują potrzeby czytelniczek oraz – co ważniejsze – jak na nie odpowiadają.

To jak, jesteście ciekawi, jak wygląda kolejna twarz Greya?

Więcej tekstów o literaturze (tej popowej i tej wyższej) znajdziesz na Empik Pasje w dziale Czytam

Zdjęcie okładkowe: tło: shutterstock.com