Do świąt Bożego Narodzenia zostały trzy tygodnie, więc uzupełniamy prezentowe listy dla bliskich. Wśród planowanych zakupów, jak pokazują badania ostatnich lat, zawsze jest miejsce na książki. Jakie? Poradniki, albumy, książki kucharskie, ale też chętnie sięgamy po bestsellery czy tytuły polecane w corocznych rankingach. Zapytaliśmy pisarzy, jakie książki rekomendują pod choinkę. A my polecamy także książki ich autorstwa.

 

Katarzyna Bonda (autorka m.in. „Okularnika”, „Pochłaniacza” i serii „Cztery żywoty Saszy Załuskiej”), poleca „Miasto cudów” Eduarda Mendozy w tłumaczeniu Anny Sawickiej.

Cudne. Miłośnicy Mendozy z pewnością mnie przeklną, ale nie szło mi na początku. Tylko dlatego brnęłam, bo zabrałam ją na urlop i wszystkie inne się skończyły... Czasami jednak książka musi znaleźć swój czas w naszym życiu (często piszą o tym Państwo w kontekście moich opowieści i doskonale to rozumiem). Natomiast, kiedy już ruszyłam z tym koksem, poszło w dwa dni. Zachwycająca opowieść o starcie z jamy do wielkości. Czy sukces daje szczęście? Czym jest wolność? Jakie zobowiązania bierzemy na siebie kochając tę lub inną osobę? Czy warto kochać kogoś, kto nas nie chce? Jaka jest cena za podejmowanie decyzji wbrew sobie? Czy ambicje nie są pułapką? Co chcemy sobie udowodnić? Czym skutkuje działanie na pokaz? Nie zdradzę żadnej odpowiedzi, by nie psuć Państwu zabawy. W każdym razie ta książka to niesamowite studium postaci, a w tle moja ukochana Barcelona. To jest tak napisane, że miałam przed oczami konkretne place, budynki, włączały mi się wspomnienia, kiedy i w jakich okolicznościach tam bywałam, co działo się w moim życiu. To było wspaniałe zanurzyć się w tym mieście, patrzeć jak powstawało.  Jest kilka aglomeracji, które darzę estymą szczególną i Barcelona zdecydowanie do nich należy. Myślę więc, że nawet, jeśli lubią Państwo lżejsze opowieści (w kontekście zapisu) to warto sięgnąć po „Miasto cudów”, choćby dla samej podróży po mieście. A po skończeniu lektury - zapewniam! - będziecie już szukali biletów i chcieli jechać tam natychmiast. Chciałabym tak umieć pisać, by po lekturze człowiek miał ochotę spełniać swoje marzenia. To jest dar! Zaklinam rzeczywistość i będę o to walczyła, dotąd się rozwijała, aż się uda. Na zimowe wieczory - polecam!

„Miasto cudów” (okładka twarda)

 

Mariusz Szczygieł (autor m.in. „Gottland” czy „Zrób sobie raj”, tegoroczny laureat Nike za zbiór reportaży „Nie ma”), poleca powieść czeskiej autorki Markety Baňkovej, „Drobiazg. Miłość w czasach genetyki” w tłumaczeniu Doroty Dobrew.

Baňkova pisze mało, ale co napisze, natychmiast ma wspaniałe recenzje. Za swoją książkę dla dzieci – u nas wydaną pod tytułem „Sroka w krainie Entropii” – zdobyła najważniejszą czeską nagrodę literacką Magnesia Litera. „Drobiazg” – jej pierwsza i ostatnia powieść dla dorosłych –wzbudziła jakiś niespotykany wśród opanowanych czeskich recenzentów entuzjazm. „Jej talent nie pozwoli wam tej książki porzucić”… - brzmi to jak slogan reklamowy na okładce, ale to tylko jeden z przykładów, jak gorąco reagowała na „Drobiazg” krytyka. Markéta Baňková długo przed napisaniem tej powieści zaczęła uczęszczać na wykłady z genetyki, odwiedzać instytut anatomii i przeprowadzać wywiady z naukowcami. Początkowo jej pomysł wyglądał tak: „Dwa geny próbowały znaleźć rozwiązanie, jak najlepiej przez całe pokolenia podróżować w ludzkich ciałach. Powstał rzeczowy, cyniczny komentarz do tego, jak można swoje pojazdy dobrze wykorzystać. Jak nimi efektywnie jeździć, żeby w odpowiedni sposób się zachowywały, mnożyły, kochały. Słowem, mają jeździć tak, jak życzą sobie kierowcy czyli geny. Chciałam trochę zaniepokoić czytelnika, że przecież nie on sam decyduje o swoim losie. Ale potem mu tę wiarę przywrócić. Pokazać dwa zupełnie różne spojrzenia na ludzi: zimny i techniczny oraz ten tajemniczy i magiczny”. Co z tego wynikło w powieści? Czy pojazd może jak najlepiej wykorzystać kierowcę? Bohater „Drobiazgu”, Tomasz, nie umie patrzeć na ludzi inaczej, niż jak na nosicieli genów. Zakochuje się w atrakcyjnej nosicielce i…

„Drobiazg. Miłość w czasach genetyki” (okładka miękka)

 

Wojciech Chmielarz (autor m.in. „Podpalacza”, „Farmy lalek”, „Żmijowiska”), rekomenduje „Około północy” Mariusza Czubaja.

Najlepsza powieść Mariusza Czubaja i moim zdaniem jeden z najlepszych kryminałów mijającego roku. Mroczna i niepokojąca opowieść o morderstwie, Polsce, latach sześćdziesiątych i przede wszystkim o jazzie. Jest to równocześnie w polskim kryminale coś nowego, świeżego i oryginalnego. Wszystko zaczyna się wiosną 1969 roku na pogrzebie Krzysztofa Komedy, a kończy… No cóż. To już muszą Państwo sami przeczytać. Po drodze jest zbrodnia, miłość, policja, wielka i mała polityka oraz pewien pogubiony życiowo kontrabasista. Wszystko wymieszane w oparach alkoholu i tytoniowego dymu papierosów wypalonych w legendarnych Hybrydach. Czubaj w „Około północy” przekroczył gatunkowe granice, a przynajmniej znacznie je poszerzył. Piękna i nastrojowa lektura z dreszczykiem idealna na zimowe wieczory. A przy okazji, warto ją czytać równocześnie słuchając klasyki polskiego jazzu.

„Około północy” (okładka miękka)

 

Jakub Małecki (autor m.in. „Dygotu”, „Rdzy” czy „Horyzontu”), namawia do lektury „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakubie Szeli” Radka Raka.

Polecam bardzo, ponieważ jest to coś, co wymyka się naszym literackim metkom i szufladkom. Radek Rak pisze z werwą i odwagą rzadko spotykaną w polskiej prozie, a jego powieść to piękna, szalona podróż po ciemnych lasach i jeszcze ciemniejszych zakamarkach ludzkiej duszy. Warto ją czytać w święta i nie tylko.

„Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakubie Szeli” (okładka twarda)

 

Sylwia Chutnik (autorka „Kieszonkowego atlasu kobiet”, „Cwaniar” i „W krainie czarów”), pod choinkę schowałaby książkę „Moja dzika koza. Antologia poetek jidysz”, wybór i opracowanie Karolina Szymaniak, Joanna Lisek, Bella Szwarcman-Czarnota, przełożone przez dziewiętnaście kobiet, Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt-Syrakuzy 2019.

Pozycja obowiązkowa. Różnorodność autorek i ich utworów okiełznana jest podziałem na rozdziały tematyczne. Mamy więc tradycje i Torę, modlitwy i miłość, szafę i lustra. Dzieci, dom, podróże. Cały wachlarz społecznych i osobistych doświadczeń. Możemy rozłożyć go jako wspaniałą poezję i dozować sobie po trochu. Możemy również spojrzeć na teksty jako antologię „samoświadomą”, gdzie „królowe słów” opowiadają nie tylko o sobie, ale i pokazują zmagania z tekstem. Do tego drugiego odczytania niezbędny jest wstęp autorstwa Karoliny Szymaniak, z którego pochodzą cytowane określenia. Znajdziemy w nim herstorię tłumaczeń i podróży w głąb tekstów, a także samych autorek. Jest również trzeci trop: to chór kobiet, które – oprócz posługiwania się tym samym językiem i podobnym pochodzeniem – różnią się między sobą właściwie wszystkim. Są jak solistki, które dorwały się do mikrofonu i śpiewają wielogłosem. A jednak antologia stanowi spójną pieśń. Tytułowe dzikie kozy (to tytuł wiersza Rukhl Fishman) są niepokorne. „Brykają, fikają” i trudno jest za nimi nadążyć. Jednak czasem dają się „chwycić za bródkę”. Na chwilę. Ale jest to cudowne, sensualne doznanie. Podobnie z poezją zawartą w tomie. To lektura obowiązkowa i to taka, do której można wracać w nieskończoność. Przeczytałam całość i od kilku miesięcy ciągle zerkam znowu. Idealne na świąteczny prezent.

„Moja dzika koza. Antologia poetek jidysz” (okładka miękka)

 

Witold Szabłowski (autor m.in. „Zabójcy z miasta moreli”, „Tańczącego niedźwiedzia” i „Jak nakarmić dyktatora”) zachwala „Donikąd” Michała Milczarka.

Filozof, który jeździ po Rosji, pije wódkę z lokalsami, wypasa renifery, łapie na stopa kamazy i inne prehistoryczne pojazdy, a przy okazji snuje fascynującą opowieść, gdzie miesza filozofię z historiami zwykłych ludzi. Jego opowieści na Facebooku miały swego czasu grupę zagorzałych fanów, do której i ja się zaliczałem. Dobrze, że wyszły poza Facebooka. Niezwykła, piękna, doskonała literacko lektura.

„Donikąd” (okładka twarda)

 

Łukasz Orbitowski (autor m.in. „Tracę ciepło”, „Innej duszy” i „Kultu”) poleca „Zimowlę” Dominiki Słowik.

Świat stworzony w „Zimowli” zassał mnie bez reszty. Zatonąłem w sennym miasteczku, w magii tresowanych pszczół i krwawiących świętych, w zakopanych skarbach i sekretach. Wreszcie, zakochałem się w języku, konkretnym, delikatnym i czarodziejskim. Dominika Słowik ma wielką wyobraźnię i kawał pióra. Oto pisarka, co się zowie!

„Zimowla” (okładka miękka)

 

 

Zyta Rudzka (autorka m.in. „Krótkiej wymiany ognia”, nagrodzoną tegoroczną Nagrodą Literacką Gdynia) zachwala „Po drugiej stronie siebie” Elizy Kąckiej, wydawnictwa Lokator.

Można przespać całe życie, gdyby śniły się takie historie. Podziwiam język, który nie tylko oddaje zakręconą logikę marzeń sennych, ale jeszcze ją wypiętrza. Znakomita robota literacka. Poczułam branżową zazdrość. Kącka ma zmysł słowa, pisze brawurowo, w tej brawurze jest precyzja. Wobec swoich bohaterów jest złośliwa. I słusznie. Śniło mi się, że śnię się Kąckiej i ona to opisuje.

„Po drugiej stronie siebie” (okładka miękka)

 

Anna Dziewit-Meller (autorka m.in. „Disko”, „Góry Tajget”, „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”) gorąco zaprasza do lektury książki pt. „Buntowniczki:Niezwykłe życie Mary Wollstonecraft i jej córki Mary Shelley” Charlotte Gordon.

Ta znakomita książka biograficzna poświęcona została dwóm niezwykłym postaciom: Mary Wollstonecraft, angielskiej pisarce i myślicielce, żyjącej na przełomie XVIII i XIX wieku i jej córce, Mary Shelley. Ta pierwsza, szalona i nietuzinkowa, odważnie zabierała głos w sprawie walki o prawa kobiet. Ta druga była autorką jednego z arcydzieł światowej literatury, czyli „Frankensteina”. Książka Gordon daje nam barwny i inspirujący portret tych dwóch kobiet. Trzeba przeczytać!

„Buntowniczki:Niezwykłe życie Mary Wollstonecraft i jej córki Mary Shelley” (okładka twarda)

 

W grafice okładkowej wykorzystano zdjęcia:

Sylwia Chutnik – mat. prasowe

Katarzyna Bonda – autor foto: Łukasz Dziewic

Witold Szabłowski – mat. prasowe

Anna Dziewit-Meller – mat. prasowe

Wojciech Chmielarz – autor foto: Wojciech Rudzki

Mariusz Szczygieł – autor foto: Albert Zawada

Łukasz Orbitowski  mat. prasowe

Zyta Rudzka – mat. prasowe

Jakub Małecki – autor foto: Tomasz Pluta