Podobnie jak w przypadku rocka czy metalu, rap również przez dekady ewoluował, łącząc różnego rodzaju estetyki oraz style. Nierzadko łączył się z innymi gatunkami muzycznymi, co czyniło go jeszcze bardziej barwnym. Liczne zmiany próbowano mimo wszystko ujmować w pewne ramy, stąd chociażby wykreowany w drugiej połowie XX wieku w USA podział na oldschool i newschool. Dziś jednak tych dwóch pojęć używa się w zupełnie odmiennym kontekście. Inaczej funkcjonują one w Stanach i w Polsce. Zapewne hip-hopowi eksperci dobrze wiedzą, kogo zakwalifikować do właściwego nurtu, dlatego dziś postaramy się wskazać podstawowe elementy, które odróżniają współcześnie pojmowany oldschool od newschoolu.

Zaznaczamy również, że niektóre fragmenty artykułu, który właśnie czytacie uległy modyfikacjom w wyniku publikacji pana Marcina Flinta, który jak na autorytet w sprawach hip-hopu przystało, wskazał kilka pomyłek w oryginalnej wersji tekstu. Za uwagi dziękujemy!

 

Old-school i New-school | Druga płyta -50%

 

Stara szkoła = starzy wyjadacze?

Z racji tego, że początki rapu ograniczały się praktycznie wyłącznie do muzyki, którą dziś znamy pod pojęciem starej szkoły, najprościej jest utożsamiać oldschool z hip-hopowymi dinozaurami jak Dr. Dre, 2Pac czy Wu-Tang Clan. Wiek nie jest jednak wyznacznikiem tego, jaki nurt rapu kto reprezentuje. Stara szkoła ma kilka cech charakterystycznych, do których należą takie elementy jak:

  • rytm – tradycyjne, proste bity wykorzystywane przez oldschoolowych DJ-ów mieszczą się najczęściej w przedziale 80-120 BPM. Szybsze kawałki częściej wykorzystują przedstawiciele nowej fali, jak chociażby Young Leosia. Zarówno „Szklanki”, jak i „Jungle Girl” mają tempo 125 BPM.
  • surowe brzmienie – rozróżnienie to można spotkać przede wszystkim w polskim rapie, gdzie przez długi czas śpiewanie w klasycznej starej szkole jest praktycznie niespotykane. Ewentualne zaciągnięcia mogą pojawić się w refrenie, natomiast zwrotki powinny być klasycznie rapowane, czyli po prostu mówione. Z tego względu jednym z podstawowych czynników odróżniających oldschool od newschoolu jest autotune.
  • przywiązanie do grupy/środowiska – osiedle, miasto czy po prostu dany skład – to najczęstsze grupy, o których nawijają reprezentanci starej szkoły. Dawniej w USA najlepszym tego przykładem był klasyczny podział na East Coast i West Coast.
  • skrecze – oldschool nierzadko utożsamiany jest z analogową erą tworzenia muzyki, podczas gdy nowa szkoła kojarzona jest głównie z elektroniką. Dlatego solidne drapnięcie winylowej płyty to przede wszystkim domena starej szkoły.

Oldschool to zatem bardziej styl niż era w rapie. Stąd też młodzi twórcy, którzy bez trudu wpasowują się do nurtu starej szkoły. Dobrym przykładem może być brytyjski raper Stormzy. Ma dopiero 30 lat i określa się „dzieckem grime’u”. Chociaż często nawija do szybkich bitów (nawet 140 BPM), jego styl to w głównej mierze stara szkoła, co zresztą lubi podkreślać w wersach.

Zarzuty wobec starej szkoły

W porównaniu starej i nowej szkoły oldschool wypada jako bardziej hermetyczny i ograniczony. Do wszelkiego rodzaju eksperymentów słuchacze podchodzą z rezerwą, czemu nie można się dziwić, skoro raperzy od lat podkreślają przywiązanie do historii czy źródeł. Zwłaszcza uliczny rap uważany jest też za agresywny. Różnego rodzaju dissy czy konflikty między reprezentantami poszczególnych grup nie tworzyły pozytywnego wizerunku raperów.

Przedstawicielom starej szkoły nierzadko zarzuca się również hipokryzję. Klasyczny rap wywodzi się z biednych dzielnic i przez długi czas raperzy w swoich tekstach utyskiwali nad tym, że grają muzykę podziemi i brakuje im pieniędzy. Tymczasem kiedy rap zyskał na popularności, a raperzy młodej fali bez ogródek nawijali o sukcesie komercyjnym, reprezentanci starej szkoły tacy jak Tede byli krytykowani za obnoszenie się z pieniędzmi. Z kolei hiphopowy nemezis Tedego – Peja – musiał w kawałkach nawijać „Co cię boli? Czy aż tak cię to boli, że Rychu Peja ma szansę dziś uczciwie zarobić?”.

 

 

Przedstawiciele starej szkoły

Przejdźmy do nazwisk, a raczej ksywek. Przedstawicieli starej szkoły zdecydowanie łatwiej znaleźć wśród prawdziwych legend hip-hopu, zarówno na światowej, jak i krajowej scenie. Będzie to zatem dość sentymentalne, ale za to wyjątkowo oldschoolowe zestawienie.

  • Nas

Nasir bin Olu Dara Jones, czyli Nas jest klasycznym przedstawicielem oldschoolowego, amerykańskiego rapu. Urodził się na Brooklynie i dorastał w Queens. Jego rodzice się rozwiedli, a on sam porzucił szkołę w ósmej klasie. Nagrywa od 1991 roku, a na legalu debiutował trzy lata później. Nawija w charakterystycznym dla swojej szkoły stylu, chociaż już pod względem bitów nie boi się eksperymentów, wplatając do podkładów m.in. fragmenty muzyki klasycznej. Z dorobku Nasa polecamy album „God’s Son”, za którego produkcję odpowiadają m.in. Salaam Remi, The Alchemist i Eminem.

 

God's Son Nas

 

  • Eminem

Pod względem umiejętności rapowania w nieosiągalnym dla wielu tempie nie brakuje opinii, że to najlepszy raper na świecie. I chociaż reprezentuje oldschool, już sam fakt, że tak dobrze odnalazł się w gatunku zdominowanym przez czarnoskórych twórców, był fenomenem. Znakomicie też potrafi pogodzić oldschoolowe zwrotki z wręcz popowymi refrenami, co pokazał najlepiej na płycie „Recovery”, gdzie nagrał pamiętne duety z Rihanną czy Pink.

 

Recovery Eminem

 

  • Wu-Tang Clan

Wspomnieliśmy już o klasycznym podziale na wschodnie i zachodnie wybrzeże w USA. Jedną z ikon East Coast na hip-hopowej mapie Stanów jest Wu-Tang Clan. Formacja założona w 1992 roku spopularyzowała nie tylko modę na East Coast Hip-Hop, ale również dała podwaliny pod gatunek znany dziś jako hardcore hip-hop. Najważniejszą płytą składu był „Enter The Wu-Tang”, czyli debiutancki krążek, dzięki któremu raperzy zyskali popularność nie tylko na wschodnim wybrzeżu.

 

Enter The Wu-Tang Wu-Tang Clan

 

  • Cypress Hill

Jeszcze starszym składem, który narodził się w Los Angeles, był Cypress Hill. Oldschoolowy rap w wykonaniu Latynosów był powiewem świeżości i z pewnością zapadł fanom ówczesnego hip-hopu w pamięci. Znakiem rozpoznawczym Cypress Hill był wokal B-Reala, który brzmiał jakby raper używał autotune’a na długo przed pojawieniem się tego narzędzia w rapie. Największy sukces komercyjny Cypress Hill odnieśli za sprawą albumu „Black Sunday”, który tylko w USA sprzedał się w ponad 3 milionach egzemplarzy. Połączenie hardcore’u i funky rapu okazało się wyjątkową mieszanką, która zapadła nam w pamięci na lata.

 

Black Sunday Cypress Hill

 

  • O.S.T.R.

Zamieniamy Los Angeles na Łódź, skąd pochodzi Adam Ostrowski. O.S.T.R. miał udział w jednym z największych przełomów w aspekcie popularności polskiego rapu, kiedy albumem „Życie po śmierci” został numerem jeden na listach sprzedaży, wyprzedzając artystów popowych. Wybór O.S.T.R.a jest nieprzypadkowy także z tego powodu, że raper od lat podsyca rywalizację starej szkoły z nową, której jawnie nie szanuje.

 

Życie Po Śmierci O.S.T.R.

 

Bez względu na to czy również grubą kreską oddzielacie oldschool i newschool, a może słuchacie obu odmian rapu, możecie skorzystać z promocji na empik.com, gdzie wybrane albumy hip-hopowe możecie kupić z rabatem -50% na drugą płytę. A żeby być na bieżąco z muzycznymi informacjami, zapraszamy do sekcji Słucham.