Nagrodę Bestsellery Empiku zapewne wszyscy znają. Przyznają ją klienci Empiku, którzy swoimi zakupami decydują o tym, kto otrzyma tytuł bestsellera.

Ale oprócz tych wyróżnień już po raz drugi zostaną przyznane Odkrycia Empiku. To nagrody dla młodych twórców. Do Odkryć nominuje jury. W tym roku nominowanych w kategorii Literatura wskazali pisarze Joanna Bator i Wojciech Chmielarz, dziennikarka Natalia Szostak oraz eksperci Empiku: Ewa Sołek i Marcin Maćkiewicz. Kto znalazł się w finałowej piątce?

 

Igor Jarek, „Halny”, wydawnictwo Nisza

Jego zbiór opowiadań „Halny” to objawienie 2020 roku, jedno z niewielu, bo przecież to jednak był rok na minusie. Na szczęście pojawiła się proza Igora Jarka. I choć to debiut prozatorski, to nie jest to jego pierwsza książka. Jarek (rocznik 1989) ma już na koncie dwa tomiki poetyckie oraz komiksy we współautorstwie z żoną, Judytą Sosną: on pisze scenariusze, ona rysuje.

Igor Jarek Odkrycia EMpiku

Igor Jarek jest autorem zupełnie nietuzinkowym, i to pomijając samo imię i nazwisko: pisarz, który nie skończył liceum, poeta, który przez lata fedrował w kopalni „Staszic” w Katowicach. Gdy się z nim rozmawia mówi bardzo głośno, twierdzi, że właśnie od pracy na kopalni pogorszył mu się słuch. Ale słuch do dialogów ma wybitny. Zdania wybrzmiewają w nich mocno, nie ma zbędnego słowa. Dialog między tajniakiem a głównym bohaterem opowiadania „Halny” zapada w pamięć na długo. Od 2016 roku razem z Judytą Sosną mieszkają w Krakowie w Nowej Hucie, gdzie zresztą rozgrywają się opowiadania z tomu jego opowiadań. Ale mogłyby wszędzie, bo takich cwaniaczków jak w „Halnym” znajdziemy na każdej ulicy miasta czy miasteczka.

Z żoną Judytą Sosną mają na koncie kilka komiksów w tym świetny „Słowackiego” oraz wydani w 2018 roku „Spodouści”.

W grudniu, po nominacji do Paszportów „Polityki”, Igor Jarek opublikował post na Facebooku, w którym przyznał, że miło mu z powodu nominacji, ale pewnie nie będzie mógł odebrać nagrody – jeśli zostanie mu przyznana - gdyż jako ojciec dziecka z niepełnosprawnością (u córki Jarka i Sosny zdiagnozowano autyzm), pobiera zasiłek opiekuńczy. I dlatego nie może czerpać żadnych dodatkowych korzyści finansowych, czy to z dodatkowej pracy czy z nagród. Tym samym przypomniał o trudnej sytuacji rodziców z dziećmi z niepełnosprawnością.

Halny okładka

 

Mira Marcinów, „Bezmatek”, wydawnictwo Czarne

„Bezmatek” to jej debiut prozatorski. Co nie znaczy, że nie ma na koncie już kilku książek. Ta autorka (ur. 1985) idzie przez życie zawodowe jak burza. Jako adiunkt w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk zajmuje się filozofią psychiatrii i teorią szaleństwa, zwłaszcza tego naszego. W 2017 roku wydała zresztą „Historię polskiego szaleństwa. Tom 1, Słońce wśród czarnego nieba. Studium melancholii”, a rok później razem z Bartłomiejem Dobroczyńskim - „Niezabliźnioną ranę Narcyza: dyptyk o nieświadomości i początkach polskiej psychoanalizy”.

Mira Marcinów Odkrycia Empiku

Do tego jest autorką licznych artykułów prasowych i naukowych. Na koncie ma także liczne stypendia i nagrody, m.in. Nagrodę Premiera za rozprawę doktorską, jest także finalistką Nagród Naukowych „Polityki” 2019 i została nominowana do Paszportów „Polityki” 2020.

Doceniając jej osiągnięcia naukowe nie sposób nie zachwycić się jednak „Bezmatkami”. To studium żałoby po stracie bliskiej osoby i tego, co ta żałoba oraz nieutulony ból i żal z nami robią. O swojej książce autorka mówiła tak w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”: „Póki moja mama żyła, nie chciałam być taka jak ona. Byłam wobec niej szczególnie krytyczna – że nie tak się ubiera, nie tak maluje. Ale matkofobia mi przeszła wraz z jej śmiercią. Córki mają zniekształcony obraz matek. Trudno nam zobaczyć swoje matki poza funkcją, jaką dla nas pełnią.“ I dalej „Chociaż szukałam kobiet piszących literacko o zmarłych matkach niewiele znalazłam. A wszystkie matkostratne książki pisane przez synów przedstawiają inne doświadczenia niż te osieroconych córek.” I choć Marcinów podkreśla, że jej książka nie jest autobiografią, to napięcie między jej doświadczeniem żałoby a „Bezmatkiem” jest bardzo silne i szczere. To nowy mocny głos w polskiej literaturze, a siła Marcinów polega na tym, że na szaleństwo emocjonalnego chaosu potrafi spojrzeć również z naukowego punktu widzenia, więc nic u niej nie jest bezzasadne.

Bezmatek

 

Magda Działoszyńska-Kossow, „San Francisco. Dziki brzeg wolności”, wydawnictwo Czarne

Jej książka to reporterski debiut, od razu bardzo dobrze przyjęty. Nic dziwnego, podczas lektury czuć, że autorka spędziła w San Francisco sporo czasu, oddychając jego historią i niepowtarzalną atmosferą tego miejsca. Książka jest efektem wieloletnich powrotów do miasta, które poznała jeszcze jako nastolatka.

Magda Działoszyńska Kossow

Sama Działoszyńska-Kossow przyznaje, że podróżowała do San Francisco ponad 12 razy, w sumie spędziła tam ponad dwa lata. Jako studentka, a potem dziennikarka poznała to laboratorium przyszłości - jak się o nim mówi - na tyle, by móc pisać o jego historii i tworzących go – wczoraj i dziś – ludziach. Jak przyznała w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”, „Pochodzę z Poznania, czyli miejsca, które jest w stosunku do San Francisco przeciwległym biegunem: ostoją zachowawczości, konwencjonalności. Stosunkowo późno w życiu połapałam się, że mnie jest bliżej do nurtów kontrkulturowych i że takie San Francisco to jest najcudowniejsze miejsce na ziemi. Ale też, jakkolwiek rozmaite postaci z kręgu bitników i hipisów są dla mnie romantyczne i fascynujące, to jednocześnie są też egzotyczne, bo w wieku, kiedy oni uciekali z domów i jechali autostopem na drugi koniec kraju, to ja po Stanach jeździłam z rodzicami, odwiedzając w Waszyngtonie Kapitol, w Nowym Jorku Empire State Building, a w San Francisco Fisherman’s Wharf, czyli taką dzielnicę popularną wśród turystów”.

Na zwiedzaniu jednak nie skończyła. Stany wrosły w nią na tyle, że teraz pracuje nad książką o Chicago, w której znajdą się też wątki polskie. Sama podróżuje też po Stanach spod znaku Oregonu czy Nashville w stanie Tennessee, a jej wielkim marzeniem jest zjeżdżenie wzdłuż i wszerz amerykańskiego Południa. To dopiero byłaby ciekawa książka, zwłaszcza dla nas, bo jak przyznaje sama autorka, Polacy do Stanów podchodzą albo bałwochwalczo albo z zawiścią, bo brak nam wiedzy, by zrozumieć złożoność tego kraju. Dlatego czekajmy na jej kolejną książkę. Im więcej odcieni szarości w świecie - tym prawdziwiej.

San Francisco okładka

 

Aleksandra Lipczak „Lajla znaczy noc”, Karakter

Aleksandra Lipczak zdecydowała się swoją drugą książkę – po reporterskim debiucie „Ludzie z placu Słońca” – także poświęcić Hiszpanii. W książkowym reportażu sprzed kilku lat pisała o rodzącej się rewolucji społecznej i politycznej, o ruchu Oburzonych i powstałej jako pokłosie partii Podemos, ale także o ludziach, którzy stali się ofiarami kryzysu gospodarczego w Hiszpanii. Spotkał się on z bardzo dobrym przyjęciem zarówno przez krytyków, jak i czytelników.

Aleksandra Lipczak Odkrycia Empiku

„Lajla znaczy noc“ to spojrzenie na południe Hiszpanii, gdzie przez niemal 800 lat funkcjonował stworzony przez Arabów byt polityczny, który pozwolił na niezwykły rozwój kultury, sztuki i nauk ścisłych, a te wpłynęły na rozwój całej Europy. To wreszcie opowieść o migracji, islamofobii i imigrantach. Sięgając po historię Lipczak potrafi wydobyć znaczenie wielu jej wątków dziś, dopisać komentarz do świata, jaki nam funduje rzeczywistość. W wywiadzie dla „Przekroju” autorka powiedziała: „Myślałam, że to niemożliwe, żeby coś takiego – jak istnienie dzisiaj takiego obozu jak Moria – działo się w Europie ufundowanej na demokratycznych wartościach, która po drugiej wojnie światowej mówiła „nigdy więcej” i tak dalej. Staram się więc angażować jako obywatelka i robić chociaż niewielkie rzeczy. Jestem przekonana, że kryzys uchodźczy, to jak państwa europejskie na niego zareagowały, to co dzieje się z uchodźcami zamkniętymi w obozach, czyli wszystko to, co dzisiaj stało się już w jakimś sensie przezroczyste, znormalizowane, bardzo niedługo będzie naszym ogromnym wyrzutem sumienia”.

Z tego podejścia wynika głęboki aktywizm reporterki i chęć wspierania uchodźców. Lipczak jest współzałożycielką ruchu obywatelskiego Witajcie w Krakowie, wspierającego uchodźców szukających pomocy w Polsce, od znalezienia mieszkania po pomoc prawną. W wywiadzie dodaje: „Zastanawia mnie, jak byśmy myśleli o Europie, gdyby jej historia była trochę inaczej sformatowana. Gdybyśmy mieli większą świadomość, że, jak to pięknie nazwała jedna z recenzentek książki, bardzo wielu różnych ludzi nazywało ją już przed nami domem”.

Lajla znaczy noc

 

Agnieszka Jelonek „Koniec świata, umyj okna”, Cyranka

To wyjątkowa odwaga, pisać o tzw. temacie trudnym. Bo nerwica lękowa, o której opowiada Jelonek, a wraz z nią jej bohaterka Alicja, to rzeczywiście tytułowy koniec świata. Zwłaszcza gdy ze swoim lękiem, „tymi stanami” zostajemy sami. Jelonek, autorka zbioru opowiadań „Babidło” z 2015 roku (za który otrzymała nagrodę w Konkursie Literackim im. Henryka Berezy), wie jak je opisać, jak pokazać niezrozumienie i samotność, jakie się z nimi wiąże, i robi to jak nikt. O autorce wiemy niewiele, wraz z wydaniem książki nie wylała się fala wywiadów. Na stronie wydawnictwa możemy przeczytać, że Jelonek „posiada czarny pas w walce z nerwicą lękową. Lubi spędzać czas z synem i letnie dni po godzinie osiemnastej”.

Agnieszka Jelonek Odkrycia Empiku

Jak je określa? „Koszmar nerwicy lękowej polega na tym, że nie ma usprawiedliwionego bodźca, który wyzwala lęk. Proszę sobie wyobrazić, że goni panią groźny pies. Ma pani przyspieszony oddech, podniesioną adrenalinę i tylko jedno w głowie: uciekać. A teraz proszę sobie wyobrazić, że te same objawy fizjologiczne dopadają panią na wigilijnej kolacji albo na wywiadówce w szkole czy kiedy kupuje pani jajka w warzywniaku. Niektórym z nas wydaje się wtedy, że umierają, bo brakuje im oddechu i mają poczucie utknięcia w tunelu, w którym oddalają się od realności. I to wszystko dzieje się bez powodu” - mówiła w „Wysokich Obcasach”.

Do niedawna czytałam jej blog Tylko Spokojnie, który ponoć zarzuciła. A szkoda, bo w blogowych wpisach jej codzienność wygląda jakoś lekko i absurdalnie, choć przecież trzeba mieć nerwa, żeby tak na nią spojrzeć. 16 września 2020 znalazłam taki wspaniały wpis: „Dziś jest ten dzień, w którym jest premiera mojej książki (a po pracy muszę kupić dynię i płyn do prania czarnych rzeczy). Jak się czuję? Nooo… tak mniej więcej, jakbym właśnie wchodziła po tych schodkach w Dolby Theater, żeby odebrać statuetkę. (…) Mówię też w jakimś programie, że (…) wystarczy chcieć. Na moment zapominam, że nie do końca wystarczy. Że ktoś może nie mieć siły iść po dziecko do szkoły, ale wstaje i idzie, na ten moment gdzieś mając pasje. (…) Pewnie jeszcze odbierając płaszcz od Zienia w szatni, mam atak paniki (…)”. 

Koniec świata, umyj okna

 

Gala finałowa Bestsellerów Empiku i wręczenie nagród – w tym Odkryć Empiku – odbędzie się 9 lutego. Będzie można oglądać ją w TVN (początek: 20.15) oraz na FB Empiku (początek: 19.45). A wszystkie informacje o gali i nagrodzie można znaleźć w naszym specjalnym serwisie Bestsellery Empiku. A wcześniej, bo 25 stycznia o godz. 18 odbędzie się live z nominowanymi i jurorami na Facebooku Empiku. Link do spotkania - w grafice poniżej.

Odkrycia Empiku literatura live