Powiedzieć o mnie że interesuje mnie przyroda - to nic nie powiedzieć, o czym najlepiej wiedzą moi biedni znajomi, całe lato czekający aż wylezę z tego czy innego krzaka, w którym zalęgły się ciekawe owady/gryzonie/ptaki/cokolwiek. “Co robisz na ziemi, Wróbel?”. Oglądam mrówki, oczywiście. “Czemu stoisz pod moim domem w nocy, Wróbel?”. Bo masz pod dachem kolonię nietoperzy borowców, słyszysz jak skwierczą? “Czemu tak wrzeszczysz, co się znowu stało?”. Bo chyba zobaczyłam zimorodka, czy możemy tu postać jeszcze godzinę?

Książka Adama Zbyryta jest idealna dla wszelkiej maści miłośniczek i miłośników przyrody. Poświęcona jest ptakom i ich ekscentrycznym, mogłoby się wydawać, zwyczajom. Autor mówi, że pisząc ją zadawał sobie najdziwniejsze pytania, a potem szukał na nie odpowiedzi w literaturze naukowej i we własnych obserwacjach i dociekaniach. Czy ptaki zażywają substancje odurzające? Czy się masturbują? Jaki jest ich stosunek do odchodów? Czy potrafią się leczyć? Czy rzeczywiście natura (jak lubią twierdzić konserwatyści) nie zna par jednopłciowych, bo celem wszystkiego co żyje, jest prokreacja (spoiler alert: homoseksualizm w przyrodzie to nic nowego)?
 

Sensacyjne życie ptaków
 

Ulepieni z tej samej materii 

Mogłoby się wydawać, że w takim ujęciu “Sensacyjne życie ptaków” rozpadnie się w zbiór ciekawostek do cytowania podczas wycieczek rowerowych, ale Zbyryt jest zbyt wytrawnym naukowcem i narratorem, żeby wpaść w takie sidła. Po pierwsze, taki rodzaj opowieści umieszcza ptaki i ludzi na podobnym poziomie: jesteśmy wszyscy elementami świata przyrody, wprawdzie ludzie wynaleźli koło, tomografię komputerową i ekspres do kawy, ale to wcale nie znaczy, że na głębokim poziomie jesteśmy przystosowani do życia lepiej niż sikorka modraszka. Kiedy mamy problemy z trawieniem, ratujemy się zjadaniem węgla lub środków na bazie glinokrzemianów, zupełnie jak papugi. To, co wydaje nam się wysoce obrzydliwe, czyli koprofagia, od dawna spełnia rozmaite funkcje w świecie zwierząt. Ptaki zjadające w pewnym okresie odchody swojego potomstwa, uzupełniają w ten sposób niedobory własnej diety. Pisklęta z kolei pozyskują z kup rodziców pożyteczne dla ich jelit drobnoustroje. I znowu wolta do człowieka: tak zwany przeszczep kału jest już szeroko stosowaną praktyką medyczną, a coraz więcej badań pokazuje, że to właściwie skomponowany mikrobiom, skrywający się w potężnych zwojach naszych trzewi, odpowiada za dobrostan ciała i ducha. Być może przez dekady popełnialiśmy błąd, nadmiernie sterylizując porody - wprawdzie dobrze jest chronić przed bakteriami matkę, ale trochę wydzielin z dróg rodnych i okolic nie powinno zaszkodzić noworodkowi (jest to także jeden z powodów, dla których odchodzi się od natychmiastowego szorowania osesków). Nie znaczy to oczywiście, że jesteśmy jak ptaki, a ptaki są jak ludzie - to prowadziłoby do wielu nadmiernych uproszczeń, które i tak drażnią mnie w tzw. słodkich filmikach ze zwierzętami, wrzucanymi do mediów społecznościowych (pawian goniący małego kotka, jaki słodki, pewnie chce go przytulić - no cóż, małpy często gonią koty, żeby je rozedrzeć na strzępy). Mamy jednak podobne mechanizmy biologiczne, bo jesteśmy ulepieni z tej samej materii.
 


Zainteresował cię temat? Sprawdź inne artykuły na Empik Pasje:



Chciałabym też podkreślić, że chociaż w książce Zbyryta pojawiają się ptaki egzotyczne, mnóstwo miejsca poświęcone jest rodzimym gatunkom: dudkom, gołębiom, sikorkom, wróblom i mazurkom, kosom itp. Są to ptaki szeroko dostępne (no dobra, nigdy nie widziałam na własne oczy dudka, ale wolno mi marzyć), wystarczy usiąść w parku czy na podwórku i cierpliwie się gapić. Nie trzeba nawet lornetki. Poznawanie przyrody nie musi polegać na zaliczaniu kolejnych pozycji na liście przewodnika ornitologicznego, może być spokojną obserwacją złożonego z kilku patyków na krzyż gniazda gołębia grzywacza i zadawaniem kolejnych pytań: jak, po co, dlaczego.

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.