Darajja - symbol oporu

Osiemdziesięciotysięczne miasto Darajja w Syrii było jednym z pierwszych, które w 2011 roku ogarnęły protesty przeciwko reżimowi al-Assada. Początkowo pokojowe manifestacje wobec militarnej agresji policji i wojska zmieniły się w wewnętrzny konflikt, który po kilku latach przekształcił się w kampanię przeciwko Państwu Islamskiemu. 24 sierpnia 2012 wojska rządowe dokonały w Darajji i na przedmieściach pobliskiego Damaszku rzezi cywilów, a miasto uznano za symbol i centrum oporu wobec zbrodniczej władzy. Oblężeni mieszkańcy nie mieli dostępu do pitnej wody, jedzenia, mieli za to książki. I - jak mówi jeden z bohaterów reportażu - choć nie nakarmisz nimi ciała, nakarmisz duszę. O ludziach, którzy narażając życie szukali strawy dla duszy, ale nie tylko, pisze Mike Thomson w “Bibliotece w oblężonym mieście”.

Byłem bardzo ostrożny wobec tej książki z kilku chyba oczywistych powodów - od kilku lat pojawiają się na półkach księgarń łzawe melodramaty dziejące się na wojennym tle, gdzie opisywane biblioteki i miłość bohaterów do książek mają budować naszą - czytelników i czytelniczek - emocjonalną więź z książką, bohaterami, autorem.

Szczególnie popularny jest wątek księgarski w kontekście wschodnim - do wyobraźni europejskiego czy amerykańskiego czytelnika z łatwością dociera obraz czytających i uwielbiających książki Afgańczyków, Syryjczyków czy Irańczyków. Wiedząc, że w świecie arabskim książki rzeczywiście kulturowo i historycznie odgrywają wielką rolę, a dodatkowo pamiętając o “Baśniach z tysiąca i jednej nocy” łatwo ulegamy magicznej historii o miłości do literatury.

Piękny i rzetelny reportaż

Te elementy oczywiście są w książce Thomsona, jej bohaterowie opowiadają o tym, jak mimo snajperskiego ostrzału, wśród walących się ruin domów, próbują ocalić księgozbiory z miłości do literatury, ale choć atrakcyjne z punktu widzenia naszego emocjonalnego zaangażowania w opisywaną przez brytyjskiego dziennikarza historię, to nie one decydują o tym, że “Biblioteka…” jest reportażem wartym lektury. To, co w tej pięknej i dramatycznej historii najbardziej wartościowe to właśnie jej połączenie z rzetelną, reporterską opowieścią o syryjskim konflikcie - od jego początku, aż po czas pisania książki, czyli do roku 2018. Ale też opowieścią o tym, jak wygląda współcześnie praca dziennikarza relacjonującego wydarzenia z oblężonego przez syryjskie wojska miasta.

Biblioteka Syria reportaż

Z miłości do literatury

Thomson we wszystkim zachowuje umiar, nie rozbudowuje przesadnie chwytającej za serce opowieści o miłości do książek, nie przesadza z zagłębianiem się w polityczne i historyczne niuanse, ani też nie epatuje sobą i własnym zaangażowaniem. Dzięki umiarowi i równowadze wyszła książka, która niesie ze sobą humanistyczne przesłanie. Jest opowieścią o niezwykłych ludziach, którzy uznali, że to, co ocala to dostęp do literatury.

”Biblioteka w oblężonym mieście” ma też wartość informacyjną – to sprawnie opowiedziana historia konfliktu, który po kilku latach jego trwania może być dla czytelników mało zrozumiały lub ograniczony do kilku medialnych klisz.

Klisz - językowych - nie brakuje w książce Thomsona. Nie wiem czy to kwestia tłumaczenia, jego redakcji, czy oryginału, ale niestety widać, że książkę napisał dziennikarz, korespondent, a nie zaprawiony bardziej w literackich zmaganiach reportażysta. Język jest niekiedy nadmiernie prasowy, bo kiedy autor pisze, że “nastąpiły szeroko zakrojone aresztowania”, to wygłasza formułkę, która może dobrze brzmi w “setce” z Syrii dla BBC, ale na papierze nie oddaje grozy sytuacji, ani de facto niczego nie opowiada. Taki momentów jest u Thomsona wiele i niekoniecznie muszą się one nam podobać, ale nie przysłaniają innych wartości, które niesie ze sobą jej lektura.

Podobnie jak Thomson uważam, że książki powinny zwyciężać nad bombami, chociaż zdaję sobie sprawę też z tego, że o tym jak skonstruować bombę można przeczytać w niejednej książce. Nie jest też tak, że książki uczą tylko dobrych rzeczy, a ich lektura zawsze da pocieszenie - ale w świecie konfliktu, gdzie życie zaczyna oznaczać coś innego, czego nawet nie jesteśmy w bezpiecznym świecie sobie wyobrazić i ocenić, książki mogą ocalać. I to jest piękna opowieść, w którą chcę wierzyć w nowym roku.