Urodziła się w 1999 roku, a osiemnaście lat później rozpoczęła naukę na PWSFTviT w Łodzi na wydziale aktorskim, chociaż równolegle otrzymała list akceptacyjny z London College of Fashion. Już jako mała dziewczynka lubiła zabawy słowne i była wrażliwa na sztukę dzięki swojej mamie.

W 2020 Julia Rocka i jej przyjaciel Michał Głomski nagrali utwór „Jeep”, który okazał się wielkim sukcesem. Serwis Spotify opublikował swoją listę Viral 50 Poland, a tam piosenka uplasowała się na dumnym pierwszym miejscu. Do czasu premiery debiutanckiego krążka pojawiły się cztery kawałki,  tym trzy single oraz jeden promujący serial „Kontrola”, czyli „Twój smak”.

 

blaza julia rocka

 

Aleksandra Woźniak-Tomaszewska: Twoi tiktokowi obserwatorzy najpierw poznali cię jako studentkę aktorstwa, kibicowali ci, kiedy relacjonowałaś przebieg edukacji. Później podzieliłaś się z nimi swoją miłością do muzyki, a w końcu samą twórczością. Miałaś obawy przed pokazaniem swojej muzycznej pasji na kanale skupionym na teatralnych sprawach?

  • Julia Rocka: Nigdy nie sądziłam, że będę działać w internecie, że to stanie się moją pracą. Marzyłam o aktorstwie, myślałam o pracy w teatrze albo na planie filmowym. Jednak jak wybuchła pandemia, to zamknięto moją szkołę aktorską. Nie miałam co ze sobą zrobić, a miałam w sobie duże pokłady energii twórczej, którym nie mogłam dać upustu. Wtedy odezwał się do mnie kolega z liceum – Michał Głomski. Zapytał, czy nie nagrałabym z nim jakiejś piosenki. Na nic się nie nastawialiśmy, to była po prostu dobra zabawa. Tymczasem utwór „Jeep” stał się popularny na Tik-Toku.

    Jakoś to poszło. Michał namówił mnie do założenia tam konta. Byłam pełna obaw jak profesorowie albo koledzy i koleżanki ze szkoły aktorskiej na to zareagują? Bałam się, że ludzie będą odbierać mnie mniej poważnie. Wtedy Tik Tok kojarzyłam ze śmiesznymi tańcami i trendami. Uważałam, go za mało jakościowe medium. Michał przekonał mnie, że to dobre miejsce do promowania siebie i na Tik Toku można także publikować treści artystyczne czy edukacyjne. Faktycznie okazało się, że  ode mnie zależy, jaką jakość materiału pokażę odbiorcom.

    Cieszę się, że przezwyciężyłam strach przed dzieleniem się pasją do aktorstwa, a później do muzyki. Bardzo chcę być inspiracją dla młodych osób, które chcą podążać za swoimi marzeniami i odważnie wyrażać siebie.

 

julia rocka
Julia Rocka, materiały promocyjne Sony Music Poland, fot.: Estella Dandyk

 

Studia aktorskie przygotowują do występów przed publicznością, ale tam uczyłaś się jak grać, podczas gdy branża muzyczna łaknie prawdziwości. Jak przestawić się z jednego na drugie?

  • Lubię łączyć aktorstwo z twórczością muzyczną. Znajduję punkty wspólne, ale też dostrzegam różnice. Studia aktorskie bardzo mi pomogły odnaleźć się na scenie, uporać z własną wrażliwością i interpretować teksty. Dzięki temu doświadczeniu zdecydowanie lepiej czuję się przed kamerą, a więc praca nad teledyskami jest łatwiejsza.

    Dla mnie priorytetem podczas tworzenia muzyki czy pisania tekstów jest bycie sobą. Moje piosenki opowiadają o moim życiu – nie ma w nich kreacji. Oczywiście, czasami na potrzeby zwięzłej formy, jaką jest utwór muzyczny trzeba dokonać pewnej koloryzacji czy metafory. Jednak ja zawsze piszę o sobie i swoich emocjach.

    Co ciekawe, granie w teatrze jest dla mnie prostsze niż granie koncertów, bo na koncercie jestem wręcz obnażona przed widownią, nie mam scenariusza, który reguluje każdy element występu. Poza tym każdy koncert jest inny, bo wiele zależy od widowni. W teatrze jednak ta energia jest nieco bardziej przewidywalna, widzowie nie będą za mną głośno powtarzać tekstu, nie będą tańczyć.

Na twojej płycie „Blaza” bardzo dużo się dzieje. Wyłapałam kilka gatunków muzycznych, wiele interesujących fuzji stylów. Szukasz swojego brzmienia, czy po prostu bawisz się tym, co według ciebie dobrze brzmi?

  • Myślę, że to jest poszukiwanie. Pomysł na nagranie płyty przyszedł spontanicznie, z zaskoczenia więc faktycznie piosenki są eklektyczne i różnią się od siebie, co w sumie uważam za plus. Za brzmienie płyty odpowiada producent, czyli Michał Głomski. Wspólnie dużo eksperymentowaliśmy, bawiliśmy się dźwiękiem.

    „Blaza” jest o wchodzeniu w dorosłość, o tym specyficznym etapie w życiu, który sam w sobie jest trudny. Jesteśmy wtedy niezdarni, niezdecydowani. Wydaje mi się, że materiał opowiadający o wychodzeniu z nastoletniości nie może być zbyt poważny. Myślę także, że druga płyta będzie już bardziej spójna i świadoma muzyczne – adekwatnie do tematyki.

 

Julia rocka blaza
Julia Rocka, materiały promocyjne Sony Music Poland, fot.: Estella Dandyk

 

Teksty piosenek są bardzo dosadne, szczere, osobiste. Nie silisz się na poetyckie metafory z drugim, trzecim dnem. Można je wysyłać komuś w wiadomości, by mieć pewność, że jakiś przekaz dotrze. Skąd u ciebie taka bezpośredniość?

  • Od dziecka pisałam wiersze i byłam wrażliwa na słowo. Lubiłam poezję Wisławy Szymborskiej, bo mimo oszczędności języka, potrafi dotrzeć do sedna sprawy i emocji, a także do świadomości czytelnika. Druga sprawa to moja natura, jestem dobrą obserwatorką. Uważnie słucham rozmów, patrzę na wydarzenia, a potem zapisuję je w piosenkach.

A czy to też wynika z tego, że współczesne pokolenia artystyczne nie boją się nazywać rzeczy po imieniu i bardzo wprost mówić o swoich uczuciach? Kiedyś w radiu dominowały piękne, poetyckie kompozycje, dziś można częściej usłyszeć jasny przekaz – nawet, jeśli jest wierszowany.

  • Dostaję sporo wiadomości od słuchaczy i obserwujących, że wyśpiewałam coś, czego nie potrafili nazwać albo nie mieli odwagi tego zrobić. A ja staram się bardzo wnikliwie nazywać uczucia oraz emocje. Chcę też pisać szczerze, bez idealizacji. Czasem moje teksty mogą wydawać się kontrowersyjne czy zbyt mocne, ale uważam, że jeśli piosenki mają wiarygodnie opisywać życie, to również muszą poruszać te trudne i odważne tematy. Przeważnie opieram się na prawdziwych doświadczeniach.

W piosence „Niebieski sweter” śpiewasz, że ci głupio pisać listy w ramach tworzenia utworów, ale czuję, że tak naprawdę jest dokładnie odwrotnie. Co daje ci wylanie na papier swoich uczuć?

  • Piosenki mają rolę terapeutyczną. To że śpiewam o byłym chłopaku i werbalizuję uczucia – często trudne – stanowi okazję do oczyszczenia się z jakichś złych emocji, obaw, kompleksów. Takie przepracowywanie poprzez muzykę sprawia, że człowiek bardziej oswaja się z tymi lękami i kompleksami. Konfrontowanie się z problemem pomaga, bo często ta gorzka autorefleksja prowadzi do progresu i większej samoświadomości.

 

 

Adele kilka albumów napisała tylko dlatego, że „nie dogadywała się” ze swoim partnerem – on później rościł sobie prawa do zysków z tego powodu. Nie chcę cię straszyć, ale tobie też może cię to przytrafić. Tak całkiem poważnie analizując kawałki pod względem tekstualnym na „Blazie” – dużo tu słychać gorzkich słów. Rekomendujesz ich słuchać przed czy po zerwaniu?

  • Rekomenduję słuchać w różnych stanach i obserwować, co te piosenki robią z emocjami. Czasami mogą pomagać przed rozstaniem, a innym razem być wyłącznie rozrywkowym tłem do miłego spotkania. Każdy niech słucha, jak chce. Nie każdy musi lubić moją muzykę, ja jestem na to gotowa. Moja mama jest osobą wrażliwą na sztukę, dzięki niej ja też i przez to rozumiem, że nie musi być ona zawsze odbierana w jednoznaczny sposób.

Po więcej wywiadów z muzykami zapraszamy do działu Słucham.

Zdjęcie okładkowe: materiały promocyjne Sony Music Poland, Darya Zahorskaya