Wiele lat budowali swoją muzyczną rzeczywistość, do której wchodziło się z przyjemnością i poczuciem bezpieczeństwa. Dziś mamy do czynienia z delikatną zmianą kursu. Na poziomie kompozycji to wciąż znakomite połączenie nowego ze starym, odrobina funku, trochę garażu, szczypta hip–hopu – dobry klub z końcówki lat dziewięćdziesiątych. Jednak to co jest inne i mocno zwraca uwagę, to teksty. Tym razem mniej intymne czy introwertyczne. Na albumie „Ballady i Protesty” dostajemy gorący komentarz do aktualnej sytuacji. Komentarz trudny i cytując tytuł jednej z piosenek – „Nie za miłe wiadomości”.

Ballady i protesty

Piotr Miecznikowski: Twoja narracja zmieniła się na nowej płycie. Jest mniej osobista, a bardziej komentuje sytuację polityczną. Czy twoim zdaniem artysta jako reprezentant społeczeństwa jest w jakimś sensie zobowiązany do zabierania głosu w tego rodzaju dyskusji? Czy protest to jego obowiązek?

  • Bartosz „Fisz” Waglewski: Nie. Nie sądzę, że jest to obowiązkiem. Moje postrzeganie muzyków, literatów czy ludzi związanych z filmem jest takie, że wolność przekazu jest niezwykle istotna w zawodzie, który wykonują. Nie każdy ma ochotę na protest, nie każdy ma taką wizję sztuki. Sam długo się wypierałem takiej czystej publicystyki. właściwie do chyba tej pory to trochę robię. Gdybyś mnie zapytał jeszcze dziesięć lat temu, czy zaangażowanie mojej muzyki  w sprawy i tematy publiczne jest dla mnie w ogóle istotne, to odpowiedziałbym, że nie, ponieważ jestem introwertykiem, który lubi filtrować świat przez własną wrażliwość. Świat polityki ze względu na swą specyficzną i brutalną naturę nie jest zbyt inspirujący. Z drugiej strony muzyka, której sam słucham i którą kolekcjonuję na winylach, to najczęściej twórczość autorska. Napisana od początku do końca przez artystę, który występuje na scenie, jest świadomy swoich słów i wie o czym chce opowiadać. Są artyści, którzy używają bardzo abstrakcyjnego języka, jednak muzyka, jaka towarzyszyła przez wiele lat, to często wypowiedź otwarcie komentująca to co się dzieje ze światem i naszymi prawami.

Czyli jednak protest jako wypowiedź był tak samo ważny jak ballada?  Co konkretnie komentowali artyści, których słuchałeś?

  • W latach dziewięćdziesiątych to był z jednej strony drapieżny kapitalizm rodem z Wall Street, z drugiej ten nasz. Młody, galopujący, nie zawsze sprawiedliwy. Nowy York pod rządami Giulianiego, zamieszki na tle rasowym w Los Angeles – takie były tematy poruszane przez muzyków związanych z hip–hopem. Jednak obok tego nurtu pojawiały się też przepiękne pieśni wzywające do pokoju. Piosenki R.E.M. czy Springsteena upominające sie o prawa mniejszości. Sam jestem odbiorcą sztuki wszelakiej i wierzę, że my wszyscy potrzebujemy wrażliwców. Nawet jeśli ich wizja jest idealistyczna czy utopijna, co często się zdarza – w końcu artyści nie są politykami. Dla pokolenia mojego ojca to byli Bob Dylan czy John Lennon, dla mnie Mos Def, albo Rage Against The Machine – zespół  komunizujący, jednak ta ich wściekłość rezonowała w sposób czysto muzyczny. Zatem widać, że te wypowiedzi są bardzo różne i że nie jest to w żadnym razie obowiązek. Wolność wypowiedzi i doboru środków jest bardzo istotna. Bez kłamstwa i koniunktury. No i wszechobecnego efekciarstwa.

Taki cel mieliście pisząc materiał na nowy album?

  • Ta płyta powstała przede wszystkim dlatego, że jestem zaniepokojony tym, jaki świat zostawię swoim dzieciom. One teraz dorastają, dziś chcą żyć i się rozwijać w Polsce, tu mają kumpli i przyjaciół. Z drugiej strony są bardzo świadom tego, co się dzieje wokół, zarówno w Polsce, jak i na całym świecie. Kiedy spojrzymy na te piosenki z tej perspektywy, okaże się, że to jest wciąż bardzo osobista wypowiedź. Mówię, o rzeczach które mnie wkurzają i osobiście dotykają, ale upominam się też o podstawowe prawa człowieka. Myślę, że dla wszystkich wrażliwych osób cynizm i infantylizm, które nas atakują z każdej strony są nie do zniesienia.

Fot. Bart pogoda

Fisz fot. Bart Pogoda

Zauważyłeś tę kroplę, która przepełniła czarę?  Moment, w którym stwierdziłeś, że w końcu musisz zabrać głos?

  • Bardzo trudno byłoby opowiedzieć o jednym źródle tych frustracji. Pamiętam takie czasy, że mogliśmy spokojnie rozmawiać o swojej wizji świata, o nadziejach i lękach. Dziś ten dialog jest bardzo trudny, o ile w ogóle możliwy. Dużo czasu spędzam na polskiej wsi, mijam tu wielu sąsiadów, którzy serdecznie odpowiadają na „dzień dobry”. W takiej Warszawie to już nie jest takie oczywiste. Nie idealizuje wsi, bo ma wiele problemów, ale wydaje mi się, że sporo ciągle jest rejonów, które jakby zastygły w czasie. Że nikt tym ludziom nie chciał tłumaczyć dynamicznie zmieniającego się świata i stąd te wszystkie lęki. Na pewno już dawno powinniśmy postawić przede wszystkim na nowoczesną edukację, która dociera także do tych jakby pomijanych części Polski. Natomiast ja nie jestem politykiem, na wielu sprawach po prostu sie nie znam. Jestem wrażliwcem dlatego zajmuję się muzyka. W historii bardzo często właśnie artyści przewidywali bardzo niebezpieczne zmiany języka czy klimatu. Tak np. było w literaturze przedwojennej. Na „Balladach i Protestach” nie znajdziesz nazwisk polityków czy jakiś dosłownych publicystycznych dywagacji.  Jeżeli ktoś liczy na wojenną stylistykę tekstów i przekazu, to może się zawieść. Natomiast na pewno dotyka tej choroby, szaleństwa które pochłonęło nasz kraj. Materiał powstawał przez ponad rok i za każdym razem kiedy wydawało mi się, że już się wdrapaliśmy na szczyt wulkanu głupoty i hipokryzji, szybko okazywało się, że pojawiają się kolejne rozległe pasma górskie. Jeszcze wyższe i bardziej niepokojące, a końca nie widać. Ten świat często napędzany jest algorytmami w internecie, które zamykają nas w bańkach. Istotnym momentem na pewno był okres pandemii, gdzie tak wiele osób walczyło z covidem, ale i z depresją. I w tym momencie, gdy powinniśmy się wyciszyć, zmądrzeć, rządzący wytaczają kolejne armaty; zakaz aborcji, atak na społeczność LGBT+, zniszczenie Trójki. Zatem tych momentów, o które pytasz było bardzo wiele.

A czy nie wydaje ci się, że w kontraście do bezczelności polityków i tych radykałów o których wspomniałeś, wasza wypowiedź jest zbyt grzeczna i kulturalna?

  • Zdaje sobie z tego sprawę. Sam nigdy nie byłem radykałem, więc nie chcę się stroić w takie piórka. To co napisałem nie jest skierowane przeciwko żadnej konkretnej osobie, te piosenki dostrzegają szaleństwo, które się wokół nas rozgrywa. Ale też nie bez powodu płyta kończy się utworem „O.K. Boomer”, ponieważ wydaje mi się, że moje pokolenie zbyt późno doczekało się godnej reprezentacji w polityce, cały czas nie pełni w niej głównej roli. Pokładam spore nadzieje w nowym pokoleniu, pokoleniu moich dzieci. Interesuje mnie ten dysonans między tym, czego moje dzieciaki dowiadują się z internetu czy podróży po świecie, a tym co próbuje nam się wmówić. To płyta refleksyjna, a nie wojenna. Poza tym, co dla mnie ważne, dotyczy też problemów globalnych, o które pytają moje dzieci np. zmian klimatycznych. A wszelaką publicystykę ubieram w czarny humor, bo nie brakuje w debacie publicznej absurdów.

Poza tekstami, czy fakt że sporo jest na nowym albumie kompozycji nadających się do tańca to też jakaś forma manifestu? Jak w Wielkiej Brytanii, która odpowiedziała kulturą rave na rządy Margaret Thatcher?

  • Nie, nie sądzę. Może takie numery jak „Start” są rzeczywiście bardziej taneczne, ale to może wynikać z faktu, że powstawały kiedy zbliżała się wiosna i czuło się jakiś promyk nadziei. Po lockdownach można było w końcu wyjść, spotkać się ze znajomymi czy wrócić do pracy. Inna sprawa, że taniec jest zjawiskiem bardzo mi bliskim, sposobem odreagowania i w jakimś sensie językiem, którym od zawsze się posługujemy. Muzyka taneczna, czy w ogóle klubowa często przeplatała się z hip–hopem. W latach dziewięćdziesiątych w Warszawie pełniła bardzo ważną rolę. Kluby były wręcz przeludnione. To była moja rzeczywistość, dorastałem w takich okolicznościach, scena DJ–ska jest mi bliższa niż muzyka gitarowa.

Album „Ballady i Protesty” jest bardzo długi. Osiemnaście piosenek to sporo jak na jeden raz.

  • W wersji CD album będzie podzielony ma dwie płyty i ten podział jest dla mnie bardzo istotny. Druga część zaczyna się od bardzo rozgadanego, rapowego numeru „Szukam” i to daje sygnał, że ta odsłona materiału ma trochę inny wydźwięk. Osiemnaście utworów na raz to rzeczywiście sporo i radzę zrobić sobie w połowie  postój. Faktem jest także, że pisaliśmy to wszystko w czasie bez koncertów, siedzieliśmy długo w domach, więc to na pewno też efekt pandemii. Kiedy w końcu po zimie i długiej izolacji, zaczęliśmy spotykać się w studiu, stwierdziliśmy, że ta liczba kompozycji to takie archiwum mijającego roku i nie chcemy nic z niego wyrzucać.

Ile piosenek z nowej płyty wejdzie do repertuaru koncertowego?

  • Na chwilę obecną mamy przygotowaną taką pewną dwunastkę.

To dużo.

  • Dużo, ale chcemy zagrać jak najwięcej. Granie w kółko tego samego zupełnie nas nie interesuje. Pojawią się pewnie nowe aranżacje i to też bardzo nas cieszy. Pewnie wszystko zmieni się, kiedy ten materiał wejdzie nam bardziej pod skórę i już się do niego przyzwyczaimy. Nie lubimy monotonni, jesteśmy w ciągłym ruchu.

Więcej wywiadów znajdziesz na Empik Pasje w dziale Słucham.

Okładka i zdjęcie w tekście:  źródło: fot. Bart Pogoda