Proste piosenki o miłości i zniewalająca, dziewczęca uroda. Takimi atrybutami Katie Melua podbiła cały świat. Na pozór to prosta sprawa, jednak udaje się bardzo nielicznym. W Polsce jej twórczość ma liczne i niezwykle oddane grono fanów, dla nich każdy kolejny album młodziutkiej wokalistki jest ogromnym wydarzeniem. W chwili obecnej, świętują premierę najnowszej płyty artystki „Pictures”. Katie opowiedziała nam, przy tej okazji, kilka ciekawych rzeczy o swojej muzyce..

 

- Czy ogromny sukces pierwszego albumu „Call Off The Serach” był dla Ciebie zaskoczeniem? Sądząc po niektórych wypowiedziach, przed nagraniem tej płyty nie myślałaś o karierze wokalistki całkiem serio?

 

- Tak, to było zaskoczenie. Szczególnie, że moja muzyka nie należy akurat do tego gatunku, który na ogół przynosi taki sukces. Do tego zaczynałam w całkowicie niezależnej wytwórni…

 

 

- Coś jednak musiało Cię odciągnąć od planów zostania lekarzem. Jako dziewczynka nie marzyłaś o byciu gwiazdą, to przyszło później. Czyja muzyka, czyj głos przekonał Cię ostatecznie do tej działalności?

 

- Eva Cassidy i Freddie Merkury! Poza nimi także Nina Simone i Ella Fitzgerald.

 

 

- Wiele różnych inspiracji ma wpływ na ostateczny kształt Twojej twórczości. Jednak zdefiniowanie tego, co nagrywasz, zamknięcie w jednym pojęciu, jest bardzo trudne. Zastanawiałaś się kiedyś, jaką tak naprawdę muzykę wykonujesz? Jak określić Twój styl?

 

- Mnie też jest trudno wymyślić jedną konkretną kategorię. Dla mnie najważniejsze jest, aby opowiedzieć ciekawą historię w piosence i dać ludziom do myślenia, pozwolić im coś poczuć. Nie mam pojęcia, jak określić taki gatunek muzyki…

 

 

- To bardzo dobre i zdrowe podejście. Jednak w branży muzycznej nie zawsze bywa tak różowo. Nie czujesz się, jako wciąż bardzo młoda osoba, zmęczona tym zamieszaniem, jakie niesie ze sobą showbusiness?

 

- Czasami tak, jednak wciąż czuję się bardzo szczęśliwa robiąc to, co robię. Dotychczasowe życie nauczyło mnie, że trzeba szanować to, co się ma i z takim nastawieniem podchodzę do pracy w branży muzycznej. Ten rynek jest bardzo twardy, kiedy jesteś wewnątrz znika jakaś część tej magii, jaką ma w sobie muzyka. Jednak jeżeli jesteś wystarczająco silny, możesz ułożyć to wszystko po swojemu.

 

 

- Widać, że wiele się nauczyłaś. Czy nowe doświadczenia przekładają się także na muzykę? Jak bardzo Twój nowy album różni się od poprzednich?

 

- Wydaje mi się, że moja muzyka rozwija się razem ze mną, więc teraz jest już dorosła. Także moja współpraca z producentem Mike’m Battem stała się bardziej dojrzała i to miało spory wpływ na brzmienie albumu.

 

 

- Czy można więc powiedzieć, że inspirowaliście siebie nawzajem? Płyta brzmi trochę inaczej niż poprzednie, piosenki są utrzymane w charakterystycznym dla Ciebie klimacie, jednak brzmią bardzo świeżo, nie są powtórką tego, co już kiedyś nagrałaś…

 

- To dlatego, że nagrywając ten album mieliśmy inny cel, niż przy poprzednich. Założyliśmy sobie skomponowanie „koncept albumu”, który mógłby być soundtrackiem do nieistniejącego filmu Quentina Tarantino. Nie do końca się udało, ponieważ kilka najlepszych piosenek, jakie nam wyszły, kompletnie nie pasowało do tej koncepcji. Jednak pomimo tego, że odrzuciliśmy pierwotną idee, coś z jej klimatu wciąż słychać na płycie.

 

 

- Poza koncepcja artystyczną, która stymulowała cały proces komponowania i nagrywania płyty, musieliście chyba czuć także ciśnienie spowodowane sukcesem poprzednich albumów? Inaczej pisze się piosenki ze świadomością, że czekają na nie miliony ludzi na całym świecie…

 

- Cóż… musisz się po prostu nauczyć ignorować to napięcie, albo tworzyć muzykę zmagając się z nim. W czasie pisania i nagrywania tego materiału, zdałam sobie sprawę z faktu, że nie można zadowolić każdego, więc nie ma sensu tracić czasu na martwienie się o takie sprawy…

 

 

- Oczywiście, każdemu nie dogodzisz, to fakt. Jednak sporo ludzi przywiązuje dużą wagę do muzyki, do słów, które wypowiadają ich ulubieni artyści, ma to na nich ogromny wpływ. Czy masz taką świadomość i wiarę, że muzyka może zmienić świat?

 

- Tak! Oczywiście odbywa się to małymi krokami, poprzez konkretne osoby. Ale też czasami może wytworzyć się wokół muzyki potężny ruch i wtedy wpływ tych idei na świat jest bardziej widoczny.

 

 

- Nowy album nosi tytuł „Pictures". Nazywanie piosenek „obrazkami” to bardzo ciekawy pomysł - jaka kryje się za nim historia?

 

- W wielu tekstach pojawiają się liczne nawiązania do filmów, a jako że piosenki same w sobie nie są bardzo „wizualne”, to nazwanie ich obrazkami wydaje się być perfekcyjnym rozwiązaniem.

 

 

- Brytyjski fizyk, Simon Singh wystąpił jakiś czas temu z krytyką tekstu do „Nine Million Bicycles”. Napisał nawet swoją wersję, w której skorygował rzeczywiste rozmiary wszechświata. Wiem, że spotkaliście się w audycji radiowej BBC. Jak podoba Ci się jego tekst i jak spodobał Ci się sam Simon?

 

- Uwielbiam jego wersję! To było niesamowicie zabawne, ponieważ on cały czas żartował, a jednocześnie mówił o bardzo poważnych zagadnieniach. Próbowałam to zaśpiewać najlepiej jak tylko mogłam, ale w jego tekście jest zbyt dużo słów, więc wychodził mi jakiś rap (śmiech).

 

 

- Przy nowej płycie po raz kolejny pomagał Ci Mike Batt. Jaki jest jego wkład w ostateczny kształt albumu „Pictures”?

 

- Mike jest połową tej płyty. On i ja skomponowaliśmy mniej więcej równo po połowie piosnek na tej płycie. On jest także jej producentem. Wciąż jestem zdania, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak ważną Mike jest postacią. Jego wkład jest równie ważny jak mój własny na wszystkich trzech albumach!

 

 

- Czego oczekujesz po premierze „Pictures”? Jakie nadzieje wiążesz z tym albumem?

 

- Mam nadzieję, że niektóre piosenki wzruszą ludzi, w niektórych zaciekawią ich pewne fakty, a jeszcze inne może ich rozśmieszą…


 

- Z pewnością tak się stanie! A co dalej? Jakie masz palny na najbliższą przyszłość?

 

- Nie wyobrażam sobie, abym mogła robić coś innego poza muzyką. Myślę także o tym, aby współpracować z innymi artystami, jako autor, kompozytor czy producent…

 

 

- Jak wspominasz Polskę i polskich fanów? Podobało Ci się u nas?

 

-Bardzo lubię Polskę! Koncert w Sopocie był jednym z moich najlepszych występów na przestrzeni kilku ostatnich lat. Chciałabym częściej odwiedzać wasz kraj…


 

Rozmawiał
Piotr Miecznikowski