Pozdrowienia z Islandii

Trend ten widać zarówno w filmach kinowych, jak i w serialach - gatunek „skandynawskiego kryminału”, kochany na całym świecie przez fanów powieści, na dobre rozgościł się również w kinie, telewizji i w serwisach streamingowych. Korzeni trwającej od kilku lat „mody” na kino skandynawskie szukać należy właśnie w przemyśle serialowym, a dokładniej na Islandii, która na kilka lat stała się domem dla „Gry o Tron”. Większość ekranizacji sagi pióra George R.R. Martina powstała w zapierających dech plenerach Islandii, co wpłynęło nie tylko na popularyzację samej wyspy oraz boom turystyczny - przyciągnęło również inne produkcje, także filmowe.

Nowo zdobyta „sława” Islandii szybko rozciągnęła się na inne kraje regionu, w tym również na Danię, która w połowie lat 90. wyeksportowała jednego z najbardziej kontrowersyjnych reżyserów ostatnich lat, Larsa von Triera, zagorzałego krytyka Stanów Zjednoczonych i stylu życia „narzuconego” przez nie światu. Jego neurotyczne, głęboko niepokojące i wywołujące wręcz fizyczny dyskomfort filmy - „Przełamując fale”, „Tańcząc w ciemnościach”, „Idioci”, „Dogville” - stały się w latach 90. i dwutysięcznych komercyjnymi hitami, również w znienawidzonej przez von Triera Ameryce.

Idioci von Trier dvd

Nowa jakość kryminałów

Piękne i jednocześnie mroczne krajobrazy, tajemnicza i dziewicza natura oraz specyficzny, trudny do ubrania w słowa nordycki klimat, stał się więc nie tylko świetnym tłem dla hollywoodzkich blockbusterów, ale również przyczynkiem do pokazaniu światu lokalnych, oryginalnych opowieści. W ostatnich latach cały świat zakochał się w serialach takich jak „The Killing”, „Most nad Sundem” czy „Rząd”, łączących w sobie zarówno wątki kryminalne, jak i społeczno-polityczne. Chwalono je nie tylko za wciągającą akcję czy zdjęcia i montaż, ale także za silne, wielopłaszczyznowe kobiece postaci oraz równomierne rozłożenie akcentów w fabule, która nie skupiała się tylko lub przede wszystkim na sprawcach morderstw, ale również na rodzinach ofiar czy wpływie wydarzeń kryminalnych na elity polityczne i biznesowe. W tym samym czasie świat zafascynował się także jedną z najbardziej znanych dzisiaj duńskich twarzy filmu i telewizji - Madsem Mikkelsenem. Szerszej, komercyjnej publiczności znany głównie z roli w „Casino Royale” i „Hannibalu”, Mikkelsen wystąpił w jednych z najważniejszych skandynawskich produkcji ostatnich lat.

Na Rauszu (DVD) Reżyser:	 Vinterberg Thomas

Mads Mikkelsen - „dyżurny Skandynaw Hollywood”

Skandynawia usłyszała o nim w połowie lat 90., kiedy zagrał w pierwszym filmie z trylogii „Pusher”, głośnej produkcji w reżyserii Nicolasa Winding Refna, ukazującej w brutalnie realistyczny sposób przestępczy półświatek Kopenhagi. Później pojawił się m.in. w popularnym serialu kryminalnym „Rejseholdet” oraz czarnej komedii „Jabłka Adama” Andersa Thomasa Jensena, z którym współpracował piętnaście lat później w świetnie przyjętych i szeroko komentowanych „Jeźdźcach sprawiedliwości”.

W 2012 roku Mikkelsen zagrał główną rolę w „Polowaniu” Thomasa Vinterberga, kolegi von Triera z kolektywu filmowego, który w 1995 roku, wraz z dwoma innymi duńskimi reżyserami, Kristianem Levringem i Sørenem Kragh-Jacobsenem, ogłosili manifest Dogma 95. Zobowiązywali się w nim do tworzenia filmów w oparciu o tradycyjne wartości, czyli fabułę, grę aktorską i temat przewodni, wyrzekając się skomplikowanej technologii i efektów specjalnych (von Trier doprowadził tę obietnicę niemalże do ostateczności w „Dogville” i „Manderlay”, gdzie za plan służyły namalowane na czarnej podłodze linie oraz mocno ograniczone rekwizyty).

Mikkelsen i Vinterberg połączyli siły ponownie w 2020 roku, w ramach czarnej, neurotycznej komedii „Na rauszu”. Władający biegle sześcioma językami (oprócz duńskiego zna również angielski, rosyjski, szwedzki, niemiecki i francuski), o intrygującej urodzie i hipnotyzującym spojrzeniu, stał się niemalże „dyżurnym” Skandynawem Hollywood, występując m.in. w „Doktorze Strange’u”, „Starciu tytanów” i „Łotrze 1”, a w tym roku zobaczymy go w roli Gellerta Grindelwalda w kolejnej części „Fantastycznych bestii”.

Polowanie (DVD) Reżyser:	 Vinterberg Thomas

Znane historie opowiedziane na nowo

Rzecz jasna nie sam Mikkelsen odpowiedzialny jest za świetny międzynarodowy odbiór filmów, w których w ostatnich latach wystąpił. Zarówno „Na rauszu”, jak i „Jeźdźcy sprawiedliwości” to doskonale napisane, dobrze nakręcone i fantastycznie zagrane filmy, które dostarczają tak rozrywki, jak i refleksji - i to na całkiem głębokim poziomie. „Na rauszu” nie traktuje (tylko) o alkoholizmie - który jest w Skandynawii większym problemem, niż mogłoby się wydawać - jest raczej punktem wyjścia do opowieści o znacznie szerszym spektrum; a także historią o tym, jak silną jest potrzeba wyrwania się z monotonii codziennego życia. Czterech przyjaciół, nauczycieli z lokalnego gimnazjum, zawiera pakt zobowiązujący do ciągłego bycia na tytułowym „rauszu” - również w pracy. Chęć ponownego przeżycia „młodzieńczych” szaleństw przegrywa ze zdrowym rozsądkiem, jednak Vinterberg nie daje swoim bohaterom kary czy bolesnej nauczki, a wnioski pozostawia do wyciągnięcia samym widzom. Fabuła ta, chociaż mocno osadzona w duńskiej rzeczywistości, zawiera w sobie sporo bolesnych, ale uniwersalnych prawd, które już (i nie pierwszy raz) zainspirowały Hollywood: w 2021 roku prawa do remeake’u zakupiła amerykańska spółka producencka - w głównej roli, granej w oryginale przez Mikkelsena, wystąpić ma Leonardo DiCaprio.

Jeźdźcy sprawiedliwości (DVD) Reżyser:	 Jensen Anders Thomas

Stare-nowe motywy

„Jeźdźcy sprawiedliwości” Jensena to z kolei ciekawe przedstawienie motywu starego jak sam Hollywood i spranego jak amerykański dżins, czyli zemsty - męskiej, napędzanej wściekłością i przedstawionym jako „uniwersalne” poczuciem sprawiedliwości. Główny bohater, Markus, (Mikkelsen) dowiaduje się bowiem, iż jego żona i matka jego córki, która zginęła w katastrofie kolejowej, tak naprawdę padła ofiarą wyjątkowo wymyślnego ataku, a jej śmierć nie była przypadkowa. Zebrawszy dowody na prawdziwość swoich podejrzeń - oraz drużynę „jeźdźców”, czyli wiernych kompanów - wyrusza w drogę ku pomszczeniu ukochanej i ukaraniu winnych. Duńskie podejście do tematu krwawego, ale sprawiedliwego mściciela to jednak kino spod innego znaku, niż amerykańskie „klasyki” gatunku, jak „John Wick” albo „Uprowadzona” - to bardziej gorzka i trafna satyra, punktująca absurdy toksycznej męskości i „łopatologicznych” filmów sensacyjnych ostatnich trzydziestu lat.

Skandynawskie produkcje, tak serialowe, jak i kinowe, oferują więc inne - bardziej głębokie, staranniej przemyślane, podejmujące inne wątki i inne aspekty wysuwające na pierwszy plan - spojrzenie na różne znane (i niejednokrotnie zgrane) motywy. Osadzając niebanalne fabuły w pięknych i tajemniczych plenerach oraz dając im nieopatrzone twarze o chmurnych spojrzeniach snują opowieści, których w Hollywood wciąż raczej próżno szukać.

Więcej artykułów o filmach znajdziesz w pasji Oglądam.