Przez lata P!nk utożsamiana była z waleczną, niepokorną dziewczyną z sąsiedztwa, która nikomu się nie kłania. Jej wizerunek i muzyka były niezwykle wyraziste i nie pozostawiały złudzeń, z kim mamy do czynienia. Ostatnie albumy amerykańskiej wokalistki to znacznie bardziej stateczna twórczość, chociaż wydaje się, że z dozą szaleństwa P!nk nie zerwie nigdy. Zresztą podkreśla to na najnowszej płycie „Trustfall”.

 

Trustfall różowy winyl P!nk

 

Tata i R&B

Jeśli prześledzimy okres dorastania Alecii Beth Moore, znanej dziś jako P!nk, jej buntowniczy wizerunek nie będzie już takim zaskoczeniem. Z pewnością znaczący wpływ na osobowość artystki miał rozwód rodziców kiedy miała zaledwie siedem lat. W późniejszych wywiadach P!nk nie raz wspominała ten moment.

Musiała sprostać zupełnie nowej, nie zawsze przyjemnej rzeczywistości. Najpierw mieszkała z matką i nową rodziną, jednak szybko zaczęła się buntować i ostatecznie jako nastolatka przeprowadziła się do ojca.

Osoba taty, Jima Moore’a, również miała ogromny wpływ na to, kim dziś jest P!nk. Były żołnierz często śpiewał, był autorem tekstów piosenek, wobec czego muzyka obecna była w domu wokalistki od początku.

Po latach P!nk niejednokrotnie występowała na scenie w duecie z ojcem. Żeby przekonać się o ich więzi, nie trzeba jednak studiować biografii artystki. Wystarczy posłuchać utworu „When I Get There” z jej najnowszego albumu. Ten wzruszający kawałek poświęcony jest ojcu Alecii, ale zarazem to znakomita piosenka o miłości rodzica i dziecka.

Także za namową ojca, P!nk śpiewała w kościelnym chórze, a z czasem spróbowała swoich sił w lokalnych zespołach. Gdy występowała w girlsbandzie Choice, jej talent zauważył właściciel jednej z największych wytwórni muzycznych. Jako że Choice grało R&B, w takim klimacie P!nk nagrała swój pierwszy solowy album „Can’t Take Me Home”.

 

Can't take  me home P!nk

 

Po swojemu

Chociaż wydawało się, że debiutantka złapała Boga za nogi, podpisując kontrakt z wielką wytwórnią i nagrywając pierwszy album, P!nk nie czuła się dobrze w rytmach R&B. Ponadto tworząc płytę, była mocno zdominowana przez producentów, którzy chcieli zrobić z niej nową gwiazdkę pop. Z tego względu niepokorna wokalistka porzuciła złotą klatkę i zaczęła grać swój ukochany pop-rock.

Drugi studyjny album P!nk powstał za sprawą jej idolki, Lindy Perry z zespołu 4 Non Blondes. Początkująca wokalistka przez długi czas próbowała się skontaktować z gwiazdą, jednak jedyne co osiągnęła to śpiewanie na wiadomościach głosowych, które zostawiała swojej idolce. Wysiłki popłaciły, ponieważ niedługo potem Perry i P!nk zaczęły pracę nad krążkiem „M!ssundaztood”.

 

M!ssundaztood P!nk

 

Sukces przyszedł niemal od razu. Jeszcze przed premierą płyty, single „Don't Let Me Get Me” oraz słynne „Get the Party Started” plasowały się w czołówce światowych list przebojów. Z kolei teledysk do „Get the Party Started” zgarnął nagrody na MTV Video Music Awards. Płyta spotkała się z ogromnym zainteresowaniem i sprzedała się w łącznym nakładzie 13 milionów egzemplarzy.

Prosto z mostu

Na przestrzeni kilku lat P!nk z nieznanej nikomu wokalistki zmieniła się w ikonę pop-rocka. Charakterystyczny krzykliwy wizerunek oraz fakt, że zarówno w tekstach, jak i w wywiadach artystka nigdy nie gryzła się w język, przysporzyły jej tyle samo wiernych fanów, co hejterów. Trzeba jednak docenić szczerość w jej twórczości. W przypadku każdej piosenki można szybko poczuć, że piosenkarka w pełni wierzy w zawarte w utworze przesłanie.

 

I'm Not Dead P!nk

 

Tak było chociażby w przypadku płyty „I'm Not Dead” z 2006 roku, gdzie na trackliście znalazł się kawałek „Dear Mr. President”, a w nim bezpardonowa krytyka rządów George’a Busha. Jednocześnie na krążku nie zabrakło komercyjnych hitów, które ponownie wyniosły P!nk na szczyty list przebojów.

Nawet kiedy w 2010 roku wokalistka wydała album z największymi hitami, w tytule płyty podkreśliła, że to nie koniec jej kariery. „Greatest Hits... So Far!!!” zawierający też trzy zupełnie nowe utowry sprzedał się w blisko trzech milionach egzemplarzy.

 

Greatest Hits... So Far!!! P!nk

 

Szalona mama

Jednym z elementów barwnego życia P!nk jest burzliwy związek z Careyem Hartem. Znany ze swoich popisów na motocrossie Hart pojawiał się w teledyskach, a relacja piosenkarki ze sportowcem z marszu znalazła się na celowniku mediów. Para przeżywała wzloty i upadki, jednak ostatecznie pobrała się i doczekała dwójki dzieci: Willow oraz Jamesona.

Bez wątpienia macierzyństwo i zmiana stylu życia przełożyły się na twórczość P!nk. Chociaż nadal na jej ostatnich płytach znajdziemy rockowe akordy, nie brakuje też dużo spokojniejszych i bardziej refleksyjnych kawałków. Willow zaśpiewała nawet z mamą w specjalnej piosence „Cover Me In Sunshine” w 2021 roku.

Najnowszy album P!nk „Trustfall” pokazuje, jak zmieniła się artystka na przestrzeni lat. Piosenki są bardziej wyważone i dojrzałe, chociaż wokalistce nadal nie brakuje ikry, co najlepiej obrazuje singiel „Never Gonna Not Dance Again”, gdzie śpiewa, że nigdy nie odda swoich butów do tańca. Niemniej z całej płyty najmocniej przebija przekaz, który zachęca do skupienia się na tym co ważne tu i teraz, czerpania z życia tego co najlepsze, tak jak P!nk cieszy się zarówno karierą, jak i rolą matki.

 

Trustfall P!nk

 

W filmie dokumentalnym „Tyle już wiem” nagranym podczas tournée z 2019 roku wokalistka przyznaje, że „lubi wstawać z łóżka i oglądać świat z moimi dziećmi, tak jak lubi szaleć na scenie”. To chyba najlepsze podsumowanie dzisiejszej P!nk. Z jednej strony dojrzała, rodzinna kobieta, ale nadal niepokorna artystka, która zapewne jeszcze nie raz nas zachwyci.

Sprawdźcie koniecznie najnowszy album „Trustfall”, a po więcej muzycznych wieści zapraszamy do sekcji Słucham.