Być jak Michael Jakcson

Legenda głosi, że kiedy René Angélil, menedżer muzyczny z Quebeku, usłyszał w 1980 roku nagranie z udziałem 12-letniej wówczas Celine Dion, wzruszył się tak bardzo, iż postanowił zrobić wszystko, aby uczynić z niej gwiazdę. Krótko później zastawił swój dom, żeby pozyskać środki na założenie wytwórni płytowej, a młoda wokalistka w ciągu roku stała się lokalnym numerem jeden.

Pochodząca z ubogiej (była najmłodszym z czternaściorga rodzeństwa) ale, jak sama zapewnia, szczęśliwej i muzykalnej rodziny, Celine od dziecka chciała być piosenkarką. Zawsze mierzyła wysoko. Gdy w wieku 18 lat zobaczyła koncert Michaela Jacksona powiedziała Angélilowi, że chce być „gwiazdą taką, jak on”. Rok później, reprezentując Szwajcarię i brawurowo wykonując piosenkę „Ne partez pas sans moi” wygrała odbywającą się w Dublinie Eurowizję. Jej menedżer wiedział jednak, że wszystko to za mało, aby jego podopieczna stała się popularna na trudnym, anglojęzycznym rynku i zarządził poważne działania. Celine przeszła operację stomatologiczną, co miało poprawić jej wygląd, i zaczęła uczęszczać na intensywny kurs angielskiego - we frankofońskim Quebeku znajomość tego języka u wielu mieszkańców utrzymuje się na podstawowym poziomie. Kilka lat później Dion musiała zmagać się z zarzutami ze strony krajanów, którzy oskarżali ją o to, iż zapomniała, skąd pochodzi i gdzie są jej korzenie. Gwiazda konsekwentnie temu zaprzeczała zapewniając, iż „zawsze była i zawsze będzie francuską, nie angielską, artystką”.

 

„Piękna i… utalentowana”

W 1990 Celine wydała swój pierwszy anglojęzyczny album, „Unison”, który okazał się dużym sukcesem w Europie i Stanach Zjednoczonych, jednak prawdziwym przełomem było zaśpiewanie, wspólnie Peabo Brysonem, tytułowej piosenki z disneyowskiej „Pięknej i Bestii” - kompozytorzy otrzymali za nią Oscara, zaś sama Celine swoją pierwszą nagrodę Grammy. Utwór znalazł się na płycie zatytułowanej po prostu „Celine Dion”, który sprzedał się na całym świecie w ponad 5 milionach egzemplarzy, dając 24-letniej wówczas wokalistce status prawdziwej super-gwiazdy. Mniej więcej wtedy, starszy od niej o 26 lat Angélil, przestał być tylko menedżerem, ale stał się również jej partnerem. Związek był utrzymywany przez dłuższy czas w tajemnicy, z obawy przed wywołaniem skandalu. Kiedy jednak w podziękowaniach, które znalazły się na płycie „The Colour of My Love” Dion określiła go tytułowym „kolorem jej miłości”, fani okazali parze dużo wsparcia. Celine i Rene wzięli ślub  w grudniu 1994 roku, a ekstrawagancką ceremonię transmitowała kanadyjska telewizja. „The Colour of My Love” była ogromnym hitem w Stanach (sześć milionów sprzedanych egzemplarzy), Kanadzie (dwa kolejne miliony), Australii i wielu europejskich krajach. Znajdujący się na nim cover piosenki Jennifer Rush, „The Power of Love”, był zaś pierwszym numerem jeden Dion w USA i jej największym komercyjnym sukcesem do końca lat 90.

 

Czy można być bardziej sławnym? Tak, jeżeli zaśpiewa się piosenkę z „Titanica”

A przyznać trzeba, że miała sporą konkurencję - niemal każdy singiel wokalistki stawał się gigantycznym przebojem, a każda następna płyta sprzedawała się lepiej, niż poprzednia. „Falling into You” z 1996 roku spotkała się nie tylko z entuzjastycznym przyjęciem ze strony fanów, ale i z niezwykle pozytywnymi recenzjami krytyków - to na niej znalazły się hity takie jak „It's All Coming Back to Me Now” oraz „Because You Loved Me”. Dion chwalona była za muzyczną dojrzałość oraz inkorporowanie do klasycznego, wyważonego stylu elementów innych gatunków. Album sprzedał się w ponad 32 milionach kopii na całym świecie i stał się jednym z najpopularniejszych w historii muzyki rozrywkowej, zdobył dwie nagrody Grammy. „Let’s Talk About Love”, promowany jako sequel do „Falling into You”, trafił do sprzedaży w 1997 roku i stanowił kolejny kamień milowy w karierze Celine: na płycie znalazły się bowiem duety z tuzami takimi jak Barbra Streisand („Tell Him”), Lucianem Pavarottim („I Hate You Then I Love You”) i Bee Gees („Immortality”); pojawili się na nim również Carole King i Bryan Adams, zaś jamajska wokalistka, Diana King (znana przede wszystkim z utworu „Shy Guy” z kinowego hitu „Bad Boys”), nagrała motyw reggae na potrzeby „Treat Her Like a Lady”. Jednak największym hitem na „Let’s Talk About Love” był bez wątpienia utwór, który już zawsze będzie się z Dion kojarzył najbardziej: „My Heart Will Go On” z „Titanica”. Singiel rozszedł się w ponad 18 milionach egzemplarzy na całym świecie, stając się najlepiej w historii sprzedającą się piosenką wykonywaną przez kobietę. Nagrodą był też Oscar dla najlepszej piosenki filmowej. Dziś utwór należy do muzycznych klasyków kina i przez wielu słuchaczy postrzegany jest jako jedna z najbardziej romantycznych piosenek, jakie kiedykolwiek powstały.

 

Macierzyństwo i rekordowa rezydentura w Las Vegas

Międzynarodowy, gigantyczny sukces szybko okazał się też niezwykle przytłaczający. W 2000 roku Dion zdecydowała o przerwie w karierze, na co miała również wpływ zdiagnozowany u jej męża nowotwór przełyku. W 2001 roku na świat przyszedł pierwszy syn pary, René-Charles Dion Angélil. W 2002 roku do sprzedaży trafił „A New Day Has Come”, siódmy anglojęzyczny album piosenkarki i najbardziej osobisty w dotychczasowym dorobku. I chociaż nie był on tak ogromnym sukcesem, jak dwa poprzednie, to zadebiutował na pierwszym miejscu listy Bilboardu i ostatecznie pokrył się trzykrotną platyną. Rok później Dion wydała „One Heart”, płyta, która z pewnością ucieszyła fanów „klasycznego” stylu diwy, skupiającego się na balladach i monumentalnych kompozycjach - z coverem Cyndi Lauper, „I Drove All Night” na czele. W podobnej stylistyce był utrzymany także „Miracle” z 2004 roku, wypełniony kołysankami i utworami, do których zainspirowało wokalistkę macierzyństwo (jej wersje „Beautiful Boy” Johna Lennona czy „What a Wonderful World” Louisa Armstonga). W 2003 roku Dion rozpoczęła „A New Day…”, swoją rezydenturę w słynnym Colosseum at Caesars Palace w Las Vegas, gdzie w ciągu niecałych pięciu lat dała 600 (!) koncertów, czyniąc ją najbardziej dochodowym tego typu przedsięwzięciem w historii. W 2011 roku Dion powróciła z nowym show, „Celine”, wydając w międzyczasie album „Taking Chances”, dziesiąty anglojęzyczny album. Nie był on nawet w części tak wielkim sukcesem, jak jej poprzednie wydawnictwa, jednak w historii zapisała się trasa koncertowa, w którą piosenkarka pojechała w ramach jego promocji. W trakcie „Taking Chances World Tour”, Dion odwiedziła pięć kontynentów i dała ponad 130 występów, zarabiając na tym prawie 280 milionów dolarów. Ostatnią anglojęzyczną płytą, którą wydała, była „Loved Me Back to Life” z 2013 roku, która spotkała się z przychylnymi ocenami tak krytyków, jak i fanów. W tym miejscu warto dodać, iż w czasie swojej niemalże 40-letniej kariery Celine nagrała także czternaście albumów w języku francuskim - z czego ostatni, „Encore un soir”, ukazał się w 2016 roku.

 

Śmierć ukochanego męża i „Courage”

Fani Dion z niecierpliwością czekali na nowy, anglojęzyczny krążek swojej idolki, jednak ostatnie lata naznaczone były przede wszystkim walką o zdrowie i życie jej ukochanego męża. Angélil, wciąż cierpiący na nowotwór, zmagał się z przerzutami choroby - zmarł na początku 2016 roku, w związku z powikłaniami po nowotworze gardła. Niestety, dwa dni później, na raka zmarł również ukochany brat Celine, Daniel. Tym bardziej znamiennym jest więc tytuł nowej, wyczekiwanej płyty Dion - „Courage”, czyli „odwaga”. To odwaga w wielu znaczeniach: ta dotycząca życia prywatnego, samotnego wychowania synów (artystka i jej mąż doczekali się kolejnego potomstwa, urodzonych w 2011 roku bliźniaków Eddy’ego i Nelsona) i ta dotycząca artystycznych wyborów. Jak do tej pory bowiem każdy z trzech zaprezentowanych światu singli, promujących „Courage”, jest nie tylko odważny, jak na dotychczasowe emploi piosenkarki, ale i bardzo od siebie różny: „Lying Down” napisali Sia i David Guetta, „Imperfections” charakteryzują się niezwykle współczesnym brzmieniem, zaś tytułowy „Courage” stanowi swoisty hołd złożony przez diwę ukochanemu mężowi.

Artystka zapowiedziała również towarzyszącą albumowi trasę koncertową, w której przewidziane są dwie daty w Polsce: 23 maja w Łodzi oraz dwa dni później w Krakowie. Gwiazda od lat liczyć może na ogromne wsparcie polskiej publiczności, która i tym razem pokazała swoją siłę - bilety zostały już w całości wyprzedane.