"Koralina" Neila Gaimana  to wspaniała i poruszająca książka niezwykle barwnie i nastrojowo napisana. Opowiada o pewnej młodej dziewczynie Koralinie Jones, która mieszka wraz z rodzicami w jednym z dużych mieszkań, jakie znajdują się w starym, wiktoriańskim domu.

 

Pewnego dnia, kiedy Koralina zwiedza nowy dom, odkrywa, że jej mieszkanie ma 14 drzwi. 13 drzwi otwiera się bez problemu i prowadzi do rzeczywistych miejsc w mieszkaniu.
Czternaste drzwi znajdują się w odległym kącie pracowni i są zamknięte. Drzwi prowadzą do ciemnego przejścia, a stąd do niespokojnego miejsca spowitego mgłą i zamieszkałego przez alternatywna wersję jej sąsiadów i rodziców. Ci rodzice, jej druga mama i drugi tata, chcą by została z nimi. Zapewniają ją że będzie kochana bardziej, niż w rzeczywistości, że jedzenie będzie o wiele lepsze, niż w rzeczywistym świecie. I wszystko początkowo jest lepsze aż do chwili, gdy jej druga mama chce zatrzymać Koralinę na zawsze, używając do tego magii i przemocy i porywa jej prawdziwych rodziców. Koralina musi stawić czoło własnemu strachowi i uwolnić rodziców i dusze trzech martwych dzieci. Na szczęście znajduje w tym pomocnika-czarnego, mówiącego kota.

"Koralina" to nowoczesna Alicja w krainie czarów - nowa opowieść dla dzieci i dorosłych z ukrytym mottem. Książka opowiada o dojrzewaniu i dokonywaniu w życiu wyborów, walce z własnymi słabościami , a jednocześnie niesie głębokie przesłanie dla współczesnych rodziców, zajętych własną karierą. Książka została w Stanach okrzyknięta mianem "nowoczesnej wersji Alicji w Krainie Czarów" i znalazła się na liście lektur dla dzieci i młodzieży Stowarzyszenia Bibliotek Amerykańskich.

 

Książka będzie dostępna w dwóch wersjach: standardowej (od 27 lutego) i w edycji filmowej (od 11 marca).

 

Na podstawie książki Neil Gaiman i reżyser Henry Selick zrealizowali film"Koralina", który pojawi się na ekranach kin w Polsce  już 13 marca 2009.




Przeczytaj fragment rozdziału II

Następnego dnia przestało padać, lecz cały świat zasnuła gęsta biała mgła.
– Idę na spacer – oznajmiła Koralina.
– Nie odchodź zbyt daleko – upomniała ją matka. – I ubierz się ciepło.
Koralina włożyła niebieską kurtkę z kapturem, czerwony szalik i żółte kalosze. Wyszła na dwór.
Panna Spink właśnie wyprowadzała psy.
– Witaj, Karolino – pozdrowiła ją. – Paskudna pogoda.
– Tak – przytaknęła Koralina.
– Grałam kiedyś Porcję – oznajmiła panna Spink. – Panna Forcible opowiada często o swej Ofelii, ale to moją Porcję przychodzili oglądać, gdy stąpałyśmy po scenie.
Panna Spink opatulona w pulowery i rozpinane swetry wydawała się niższa i bardziej krągła niż zwykle. Przypominała wielkie puchate jajko. Za grubymi szkłami okularów jej oczy wydawały się olbrzymie.
– Przysyłali mi kwiaty do garderoby. Naprawdę to robili – dodała.
– Kto taki? – spytała Koralina.
Panna Spink rozejrzała się ostrożnie, zerkając najpierw przez jedno ramię, potem przez drugie, i próbując przeniknąć wzrokiem mgłę, jakby ktoś mógł je podsłuchać.
– Mężczyźni – szepnęła. Przyciągnęła do siebie psy i podreptała w stronę domu.

 

Koralina ruszyła dalej.
W trzech czwartych okrążyła już dom, gdy ujrzała pannę Forcible, stojącą w drzwiach mieszkania, które dzieliła z panną Spink.
– Widziałaś może pannę Spink, Karolino?
Koralina odparła, że owszem i że panna Spink wyszła z psami.
– Mam nadzieję, że się nie zgubi. Jeszcze dostanie od tego półpaśca, zobaczysz – mruknęła panna Forcible. – Trzeba być prawdziwym badaczem czy podróżnikiem, by odnaleźć drogę w tej mgle.
– Ja jestem badaczem – powiedziała Koralina.
– Oczywiście, że tak, słonko – przytaknęła panna Forcible. – Tylko się nie zgub.
Koralina nadal spacerowała po spowitym w szarą mgłę ogrodzie. Cały czas nie spuszczała z oczu domu. Po jakichś dziesięciu minutach znalazła się tam, skąd wyszła.
Opadające jej na oczy włosy były ciężkie i mokre. Twarz miała wilgotną.
– Ahoj, Karolino! – zawołał szalony starzec z góry.
– Och, cześć – odparła Koralina.
Ledwie widziała jego twarz we mgle.
Zszedł po zewnętrznych schodach domu, prowadzących do frontowych drzwi Koraliny i dalej, do jego mieszkania. Schodził bardzo powoli. Koralina czekała na dole.
– Myszy nie lubią mgły – oświadczył. – Przez nią opadają im wąsiki.
– Ja też niezbyt lubię mgłę – przyznała Koralina.
Stary człowiek pochylił się ku niej. Był tak blisko, że koniuszki jego wąsów załaskotały Koralinę w ucho.
– Myszy mają dla ciebie wiadomość – szepnął.
Koralina nie wiedziała, co powiedzieć.
– Wiadomość brzmi następująco: „Nie przechodź przez drzwi” – zawiesił głos. – Czy to coś dla ciebie znaczy?
– Nie – odparła Koralina.
Stary człowiek wzruszył ramionami.
– Myszy bywają dziwne, wciąż coś im się miesza. Na przykład twoje imię. Cały czas mówiły Koralina, nie Karolina. Wcale nie Karolina.
Podniósł z ziemi butelkę mleka i ruszył z powrotem do mieszkania na górze.

 

Koralina wróciła do domu. Matka pracowała w gabinecie, w pokoju pachniało kwiatami.
– Co mam robić? – spytała Koralina.
– Kiedy wracasz do szkoły? – zainteresowała się matka.
– W przyszłym tygodniu.
– Mhm – mruknęła matka. – Chyba będę musiała sprawić ci nowe ubranie. Przypomnij mi, kochanie, bo zapomnę. – Po czym wróciła do stukania w klawisze i wpatrywania się w ekran monitora.
– Co mam robić? – powtórzyła Koralina.
– Narysuj coś. – Matka wręczyła jej kartkę papieru i długopis.
Koralina próbowała narysować mgłę.
Po dziesięciu minutach wciąż miała przed sobą białą kartkę papieru. W jednym rogu lekko chwiejnymi literami wypisała: M G Ł A.
Mruknęła coś pod nosem i podała rysunek matce.
– Mhm, bardzo nowoczesny, kochanie.
Koralina zakradła się do salonu i spróbowała otworzyć stare drzwi w kącie. Znów były zamknięte na klucz. Przypuszczała, że zrobiła to matka. Wzruszyła ramionami.
Potem poszła do ojca.
Siedział tyłem do drzwi, stukając w klawisze.
– Odejdź – rzucił wesoło, gdy przekroczyła próg.
– Nudzę się – oznajmiła.
– Naucz się stepować – powiedział, nie odwracając się.
Koralina pokręciła głową.
– Może byś się ze mną pobawił?
– Jestem zajęty – rzekł. – Pracuję – dodał. Wciąż na nią nie patrzył. – Może pójdziesz pozawracać głowę pannom Spink i Forcible?
Koralina włożyła kurtkę, naciągnęła kaptur i wyszła z domu. Zbiegła na dół. Nacisnęła dzwonek panien Spink i Forcible. Natychmiast usłyszała gorączkowe szczekanie – to szkockie pieski wybiegły do przedpokoju. Po chwili panna Spink otworzyła drzwi.



Wydawnictwo MAG /F.N.