Ikony filmu

Kino urzeka i czaruje. I tak już od ponad stu lat. Ci zaś, którzy na srebrnym ekranie się pojawiają, jak i twórcy kultowych tytułów – stają się prawdziwymi ikonami popkultury. Dziś spróbujemy sobie przypomnieć te największe.

Oczywiście historia kinematografii jest długa, a wybitnych, kochanych przez masy twórców i artystów – setki. Dlatego nasza lista jest bardzo subiektywna. Sprawdźcie, czy się z nią zgadzacie!

Ikony kina światowego

Te, które widujemy na czerwonym dywanie podczas wręczania Oscarów. Największe?

Gdy mowa o początkach kinematografii, nie sposób nie rozpocząć od Charliego Chaplina. Gwiazdor czasów przełomu – pomiędzy kinem niemym a dźwiękowym, który z niezwykłą łatwością wcielał się w burleskowe postaci – np. „Dyktatora”, „Brzdąca” czy „Włóczęgę”. Melonika, wąsa i charakterystycznej maniery gry nie zapomnimy, wydaje się, przez kolejne stulecia, w których towarzyszyć nam będzie kino.

Kolejne epoki to m.in. genialna Liz Taylor i Richard Burton. Byli przez jakiś czas parą także poza ekranem, a role Kleopatry i Marka Antoniusza na trwałe zapisały się w naszej pamięci. Podobnie, jak Charlton Heston w obsypanym Oskarami „Ben Hurze”.

Jeśli kino europejskie, to zdecydowanie Brigitte Bardot. Francuska aktorka stała się ikoną piękna i seksu lat sześćdziesiątych. Zapomnieć nie można również o Ricie Hayworth, Sophii Loren czy Claudii Cardinale.

A dziś? Wśród aktorskich ikon wymieńmy choćby: Roberta DeNiro, Ala Pacino czy Alana Rickmana oraz Meryl Streep. Do tego grona powoli dołączają choćby – wreszcie nagrodzony Oscarem – Leonardo DiCaprio, Mathew McCounaghey czy Johnny Deep.

Co zaś z reżyserami? Kilka nazwisk: Francis Ford Coppola, Oliver Stone, Steven Spielberg, David Lynch, Quentin Tarantino, Christopher Nolan czy Martin Scorsese – to między innymi oni wyznaczyli kierunki, w których podąża współczesna kinematografia. A lista jest znacznie, znacznie dłuższa.

Kultowe nazwiska polskiego kina

I na rodzimym poletku nie brak kultowych nazwisk i tytułów. Pośród aktorów? Ci sprzed lat to choćby Zbyszek Cybulski (nazywany nierzadko polskim Jamesem Deanem) czy Roman Wilhelmi (jego role – i poważne, i komediowe są po prostu ikoniczne). A możemy wymieniać o wiele dłużej: Eugeniusz Bodo, Daniel Olbrychski, Tadeusz Łomnicki, Bogumił Kobiela, Janusz Gajos, Franciszek Pieczka, Wojciech Pokora… Oglądanie ich na ekranie to prawdziwa przyjemność – mimo, że kinematograficzne kanony estetyczne XXI wieku są tak inne od tych sprzed dekad.

W tyle nie pozostają również panie. Krystyna Janda, Ewa Szykulska, Beata Tyszkiewicz, Kalina Jędrusik. Każda z nich miała (lub ma) w kinie swój czas i role, które przeszły do historii. Wystarczy przypomnieć sobie filmy takie jak „Lalka”, czy „Przesłuchanie”, by zrozumieć w czym rzecz.

Gdy chodzi o świat polskich reżyserów, też możemy wymieniać w nieskończoność. Poprzestańmy jednak na nazwiskach naj- największych. Od Andrzeja Wajdy, uhonorowanego Oscarem, przez Romana Polańskiego, Wojciecha Hasa, Jerzego Kawalerowicza, Jerzego Hoffmana, Stanisława Bareję, aż po Krzysztofa Krauze, Wojciecha Smarzowskiego i Agnieszkę Holland… Te nazwiska każdy koneser kina powinien wymienić na jednym oddechu!