Witamy w jurajskim parku!

Książka Michaela Crichtona z 1990 roku rozbudzała wyobraźnię, ale dopiero jej słynna filmowa wersja uczyniła z parku rozrywki z dinozaurami prawdziwie globalny fenomen. Film Spielberga zarobił na całym świecie ponad miliard dolarów i ustanowił zupełnie nowe reguły w kwestii użycia efektów komputerowych na ekranie. Wcześniej nikt (poza Jamesem Cameronem) nie pokusił się o tak rozbudowane cyfrowe kreacje pokazywane w filmie tak długo i z takim natężeniem. I nawet jeśli dziś okazuje się, że większość dinozaurów była tak naprawdę świetnymi animatronicznymi kukiełkami, to sześć minut komputerowo wygenerowanych przez firmę Industrial Light & Magic gadów zapisało się w historii efektów wizualnych.

 

Park Jurajski” zrobił też dużo dobrego dla nauki – książka i film wywołały takie zainteresowanie widzów, że w konsekwencji amerykańskie uczelnie przeżyły atak kandydatów na miejsca na kierunkach związanych z paleontologią. W 2005 roku zresztą okazało się, że wymyślony w opowieści motyw z DNA dinozaura uwięzionym w komarze zatopionym w bursztynie wcale nie jest taki wymyślony. Doktor Mary Schweitzer odkryła miękką tkankę i krwinki czerwone w skamieniałych kościach T-Reksa, dzięki czemu, w teorii, sklonowanie dinozaura stał się możliwe.


 


Filmowy park jest nadal otwarty

Wszystko, co przeczytaliście powyżej, to przeszłość z bezpośrednim wpływem na to, co dzieje się dzisiaj. Gdy w 2015 roku słynna „dinozaurza” seria została wskrzeszona, chyba nikt nie spodziewał się aż tak ogromnego sukcesu. „Jurassic World” zadebiutował w czerwcu 2015 i stał się drugim najbardziej dochodowym filmem tego roku (tuż za „Przebudzeniem Mocy”) i piątym najbardziej dochodowym filmem w historii – wynik 1,67 miliarda dolarów plasuje go pod najnowszą częścią „Avengers”.


Po tak spektakularnym powrocie (czego zdają się nie odzwierciedlać recenzje, często nacechowane tęsknotą za geniuszem pierwszego filmu) nowa odsłona ma dużo trudniejsze zadanie do wykonania. Reżyser poprzednika, Colin Trevorrow, teraz pełni funkcję scenarzysty i producenta, a głównodowodzącym został J.A. Bayona. Hiszpan ma na koncie kilka sukcesów, z „Sierocińcem” i „Niemożliwe” na czele, z których ten drugi film udowodnił, że filmowiec potrafi pracować z aktorami uwikłanymi w niezwykle efektowne wydarzenia. Dodatkową przynętą ma być informacja, że „Upadłe królestwo” użyło największej liczby animatronicznych dinozaurów w historii serii - wszystko po to, by interakcje między ludzkimi a gadzimi postaciami wyglądały możliwie realistycznie. Nawet jeśli historia pokazana na ekranie nie okaże się rewelacyjna, to kilka rekordów nowy „Jurassic World” z pewnością ma w zasięgu.
 

 

A park w komputerach zaraz otworzą…

Ostatnim elementem tegorocznej układanki z dinozaurami w rolach głównych jest gra komputerowa „Jurassic World: Evolution”. Produkcja ta jest dziełem twórców „Planet Tycoon” i „Rollercoaster Tycoon 3” , którzy już dobrze poznali prawidła rządzące strategiami ekonomicznymi, więc taka przynależność gatunkowa nie powinna nikogo dziwić. Gra pozwoli wybudować własny Park Jurajski, którego celem będzie prowadzenie badań, przyciąganie odwiedzających i ciągłe trzymanie pieczy nad bezpieczeństwem pracowników i klientów.


Pomijając wyjątkową okazję - bo oficjalnego parku dotąd nikomu nie było zdanie zbudować - „Jurassic World: Evolution” może pochwalić się fotorealistyczną grafiką oraz udziałem Jeffa Goldbluma, który na potrzeby gry znowu wciela się w postać doktora Iana Malcolma i zaoferuje narrację zza kadru oraz pomoc graczowi. Fani dinozaurów mogą zacierać ręce - czeka ich dużo okazji do ciekawego spędzania czasu. A wszystko dlatego, że na początku lat 90-tych ktoś zadał sobie bardzo ważne pytanie: czy dinozaury można sprzedać?
 

 

A Wy macie swój ulubiony Jurajski Park?