Nie ma wyboru: trzeba wybierać!

To był dzień wyborów trudnych i bolesnych: pozostać na spotkaniu z Agnieszką Holland, czy biec na rozmowę z Wiktorem Jerofiejewem? A może zintegrować się z naturą i iść na mikrowyprawę do Parku Skaryszewskiego? Albo zostać na, niekoniecznie świeżym, ale jednak powietrzu, by posłuchać zwierzeń O.S.T.R-a, który nie udziela zazwyczaj wywiadów? I tak godzina za godziną mijał finałowy dzień w centrum festiwalowym w Teatrze Powszechnym w Warszawie (Szostak czy Organek? Aleksijewicz czy Severski? Dukaj czy koncert Organka?), gdzie program pękał w szwach, klubowe menu oferowało pyszności, a księgarnia wybór (znowu wybór!) najlepszych książek ostatnich dni po promocyjnych cenach. I znowu: trzeba wybrać najbliższe sercu, bo jak potem wracać do domu? Ciężarówką?

 

 

Nad wszystkim unosił się ulotny aromat rozkwitłych w czasie Apostrofu akacji z lekką nutką dekadentyzmu, bo to przecież już koniec wszystkiego: niezwykłych wydarzeń, spotkań i tej fantastycznej atmosfery, którą chciałoby się przedłużyć także dlatego, że nie wiadomo było jeszcze, jak zakończą się inne wybory. Przekazywane pokątnie najświeższe doniesienia z „bazarku”, szeptane, by nie naruszyć ciszy wyborczej, przecieki z sondażowni, siały raczej zamęt niż rozwiewały wątpliwości.

 

W pozostałych miastach festiwalowych też było w ostatnim dniu gorąco: Areta Szpura ratowała świat w Gdańsku, Marek Krajowski dzielił się radością napisania pierwszej powieści szpiegowskiej w Poznaniu, Magdalena Witkiewicz świętowała premierę nowej książki w Katowicach, a Michał Rusinek radził we Wrocławiu, jak radzić sobie z poradnikami.

 

 

 

Tłumy na spotkaniu z noblistką

Na widowni Dużej Sceny Teatru Powszechnego zabrakło miejsc podczas spotkania ze Swietłaną Aleksijewicz – białoruską pisarką i dziennikarką, laureatką literackiej Nagrody Nobla. Tematem przewijającym się podczas rozmowy była sytuacja na Białorusi, brak zewnętrznej i wewnętrznej wolności oraz brak gotowości na zmianę. A może brak potrzeby dokonywania zmian? – Mojżeszowi wystarczyło 40 lat na wymianę pokoleniową (odeszli urodzeni w niewoli, których zastąpili ludzie urodzeni na wolności – red.). Na Białorusi minęło 30 lat (od utworzenia państwa), a nic się nie zmieniło. Co więcej, mrok się zagęszcza – mówiła autorka „Czasów secondhandów”.

 

 

 

Wspomniała też, że chciałaby zaprosić na spotkania autorskie (ostatnio mieszka i pracuje w Mińsku na Białorusi) Olgę Tokarczuk, wywołując tą wypowiedzią nieoczekiwany efekt specjalny: w pierwszym rzędzie ujawniła się kuratorka festiwalu Apostrof, która machając rękami i tańcząc z radości okazała entuzjazm dla tego pomysłu. Już w kuluarach dowiedziałam się, że Aleksijewicz od trzech festiwalowych dni szukała Olgi Tokarczuk, by ją zaprosić, ale wciąż się rozmijały i dopiero po niedzielnym spotkaniu autorskim udało im się rzecz całą uzgodnić.

 

A było tak miło...

Szósty dzień Apostrofu przyniósł zdecydowaną zmianę nastroju: po wizjach nadciągającej apokalipsy pojawiło się światełko nadziei zapalone przez młodych ludzi czynu, świetnie znających świat, znakomicie wykształconych, gotowych do dialogu z każdym, z kim można się porozumieć i mających nadzieję, że ocalą nasz świat.

 

 

 

Cykl debat zaproponowanych przez Olgę Tokarczuk zamknął dyskurs Jacka Dukaja z Edwinem Bendykiem o wielkiej zmianie dokonującej się tu i teraz. Oto kończy się era pisma, a zaczyna czas bezpośredniego transferu przeżyć. To druga tak wielka zmiana w świecie człowieka po przejściu z kultury oralnej, mówionej, do kultury przenoszącej swoje opowieści, czyli przeżycia właśnie, za pomocą zapisu języka.

 

Efekty przemyśleń autora „Innych pieśni” można znaleźć nie tylko na filmie z zapisem debaty zamykającej Apostrof 2019, ale także w książce „Po piśmie”, która była punktem wyjścia do dyskusji, a nawet dość ostrego sporu na temat przyszłości świata ludzi i ludzkiej cywilizacji. Czy grozi nam ekologiczna katastrofa, jak dowodził Edwin Bendyk? Czy raczej przetworzenie jednostek z pozbawione tożsamości obiekty odbioru strumienia danych dostarczanych przez kastę technokratów zarządzających systemami elektronicznymi i mechanicznymi? Czy końcowy efekt tej zmiany – bezwolny odbiorca – nadal będzie człowiekiem?

 

 

 

Ach, niech kolejna edycja Apostrofu nadciąga jak najszybciej, niech ferment myślowy wytworzony podczas tegorocznych debat, spotkań i dyskusji przyniesie nowe odpowiedzi i kolejne pytania ważne nie tylko dla umysłowej gimnastyki, ale też dla przyszłości naszego gatunku i naszej planety. Proszę korzystać z nagrań dostępnych na Facebooku, proszę wspominać i dyskutować, nawet jeśli świat się kończy, nie zabierze nam radości myślenia i wybierania. Samodzielnie.

 

Aut. Magdalena Walusiak