„W trakcie studiów pracowałam z tzw. "trudnymi" dziećmi i ich emocjami, napisałam pracę o agresji i psychologia cały czas jest blisko mnie, ale w pewnej chwili zostałam wciągnięta w świat filmu, który okazał się moją pasją. W „Senku” te dwa światy po prostu się połączyły. Dzięki niemu mogę czerpać z obydwu moich zawodów: psychologa i operatora filmowego" Aga Kot 

Ile masz dzieci?

Dwójkę. Blankę i Leona. 

A Senek?

No, tak, jest też on... w jego wypadku jest oczywiście inaczej. Mówi się, że to dorośli swoją wolą sprowadzają dzieci na ziemię, ale z Senkiem jest tak, że to on sam sprowadził się do naszego domu -przyszedł do Blanki w chwili, kiedy trudno jej było zasnąć. Otworzyłyśmy mu drzwi, on wleciał jak helikopter, a z czasem zaczął osadzać się w naszej rzeczywistości. Zaczęłyśmy go wspólnie opisywać

i Senek autentycznie pomagał Blance w zasypianiu. Potem dołączył Michał Wierzbicki, znany m. in. z projektu Sonderkino i historia Senka się „ubajkowiła". Łukasz Rostkowski napisał do niej muzykę, a Tomek Kot, mój mąż przeczytał opowieść na załączonym do książki audiobooku. Cała ta historia trwała długo, dłużej niż myślałam, przy czym ostatni rok to była już praca nad obrazem, który - sądzę - jest w książce bardzo istotny. Niedługo, zresztą, zacznę pracę nad animacją - kolejne wcielenie Senka, ponieważ jest on kimś w rodzaju posłańca i ma bardzo dużo do zrobienia. 

Skąd przybywa?

Nie wiem aż tak dokładnie. Jest to bliżej nieznana mi kraina leżąca pomiędzy snem, a jawą. Niewiele wiadomo również o samym Senku, są to raczej informacje typu mniej-więcej, ale Senek powstał przede wszystkim z potrzeby.

Wiadomo z jakich uczuć jest zbudowany?

Mimo, że ma postać małego liska jest bardzo uczłowieczony. Składa się z uczuć, które posiadają wszyscy, w tym z takich, które wielu z nas ukrywa albo nie jest w stanie ich zaakceptować. Senek potrafi je, dzięki podpowiedziom swojej mamy, wydobyć i zobaczyć. Wie, że spychanie niewygodnych emocji nie ma żadnego sensu, bo spotkanie z nimi i tak, prędzej czy później, będzie miało miejsce. I taka jest misja Senka - przynosi narzędzia oraz wskazówki. Broni się przed gotowymi ścieżkami, którymi należy podążać, nie występuje z pozycji mentora i pokazuje wyjście poza modę na arbitralność, jaką prezentuje dziś paru znanych psychologów. Senek nie narzuca nikomu rzeczywistości, niczego nie wymusza. Uwidacznia swój świat i do niego zaprasza. Daje wolność i akceptację, również dla tych emocji, które, jak wspomniałam, są trudne do zaakceptowania, szczególnie u dzieci, jak np. gniew, frustracja, zazdrość, zawiść, zwanych przez wielu „złymi" emocjami, choć tak naprawdę złych emocji nie ma. Niedobry może być sposób ich wyrażania, ponieważ to nikt inny tylko my nadajemy im znaczenie: negatywne lub pozytywne. To co przynosi Senek to drogowskazy jak można sobie z nimi radzić w szacunku dla siebie i innych.

A po co ludziom smutek i gniew?

Smutek umożliwia spotkanie ze sobą, gniew pomaga w określeniu własnych granic. To emocje potrzebne, ponieważ każda z nich coś za sobą niesie. Jeśli negujemy jakąś, to ona i tak w końcu się pojawia, w symptomach często bardzo cielesnych, więc jeśli czasem boli nas serce, to może to właśnie tam wylądował żal? W świecie emocjonalności nic nie znika. To, że nastolatek z tzw. dobrego domu, zaczyna interesować się np. narkotykami, nie bierze się znikąd, ale pochodzi z powolnego procesu negowania emocji, spychania ich nie tam, gdzie trzeba. Senek pokazuje więc też, że w każdym z nas może mieszkać dziki tygrys i chodzi o to, by go poznać, znaleźć dla niego bezpieczne dla siebie i innych miejsce, a nie zabić, bo wtedy zabijemy część siebie. Ważne by rozumieć emocje, dzięki nim rozwijać się, radzić sobie z nimi, nikogo, w tym siebie, nie raniąc. W trakcie pracy nad Senkiem trafiłam na badania Roberta Sapolskyego, amerykańskiego naukowca prowadzącego badania nad stresem.  Przez 30 lat badał pawiany. Mniej więcej po 10 latach obserwacji „jego" stado dostało się do śmietnika na terenie parku i około połowa samców po zjedzeniu odpadków zaraziła się gruźlicą i zdechła. Okazało się, że były to osobniki socjopatyczne, psychopatyczne, takie które posługiwały się bardzo ostrymi środkami w drodze do osiągnięcia celu. Stare stado absolutnie zmieniło więc swój obraz. Zostały samice i łagodne samce. W pewnej chwili zaczęły do nich dołączać pojedyncze pawiany, w tym osobniki agresywne. Komunikat od stada był jednak jasny: nie interesuje nas destrukcja, jeśli chcesz być z nami to albo wchodzisz w nasz kodeks, albo dziękujemy ci bardzo. I co? Te agresywne modyfikowały swoje zachowania by znaleźć się w grupie. Potrafiły. Wniosek jest jeden: na pozytywną zmianę nie trzeba czekać jednego czy dwóch pokoleń. Wystarczy, że wiesz czego chcesz, czujesz, gdzie są twoje granice i potrafisz je pokazać. I tego właśnie możemy uczyć się od pawianów. Nie musimy się nawzajem niszczyć, niepotrzebna jest wojna dobra ze złem. Tym bardziej, że to cały czas ma znamiona walki...

Senek woli prewencję i małe kroki?

Dokładnie tak. Jeśli jedziesz dookoła świata, musisz zrobić ten pierwszy krok, bo inaczej nie ruszysz. Książka o Senku nie jest kompendium wiedzy na temat emocjonalności, mam natomiast mocne poczucie, że otwiera jakieś pytania, powoli, spokojnie, łagodnie, ale dość stanowczo. Senek jest taką malutką iskrą, niezbędną do tego by w ogóle drgnąć, impulsem do rozmowy. To jest jego zadanie. 

Co teraz czujesz, gdy trzymasz już książkę w ręku? 

Czuję ogromną radość, że Senek w końcu jest. Mam w sobie również ogromną chęć na to, żeby Senek został dostrzeżony, wraz z tym wszystkim co przeżył i do nas niesie. 

Myślisz, że Senek to twoje alter ego?

Że niby jestem lisem? (śmiech). Może jest moim obrazem w innej rzeczywistości? To się jeszcze okaże. 

Z Agą Kot rozmawiała Hanna Halek.

Książka „Senek” dostepna jest na empik.com – tutaj