„Zaginieni”, Marcel Moss

Co roku w Polsce znika ponad 20 000 osób. Większość z nich odnajduje się w ten czy inny sposób. Jedni wracają sami. Inni zostają znalezieni. Jednak pewien procent – znika bez śladu. Rozmywają się w powietrzu, a służby pozostają bezradne. Co dzieje się z tymi osobami? Czy jeszcze żyją czy padli ofiarami zwyrodnialców? Czy zniknęli, bo chcieli zniknąć? A może ktoś ich porwał i nie mogą wrócić? Seria Marcela Mossa, której akcja rozgrywa się wokół Agencji Poszukiwań Osób Zaginionych ECHO, to cykl fascynujących thrillerów sensacyjnych o zaginionych i utraconych właśnie.

Przed laty

Dla Rafała i Gabi to miało być kilka miłych, romantycznych dni nad Jeziorem Białe. On, ona, namiot i wspólne marzenia o przyszłości. Jedna noc przekreśliła wszystko. Jedna noc zamieniła sny w największy koszmar. Gabi zostaje zgwałcona, a Rafał znika bez śladu. O napad i morderstwo zostaje oskarżony znajomy pary. Chociaż nie ma ciała, to wyrok zapada szybko – Jacek trafia do więzienia. Po latach zgłasza się do Agencji Poszukiwań Osób Zaginionych ECHO z jednym zamiarem – chce odszukać Rafała. Wierzy bowiem, że on żyje, a oskarżenie było jedynie okrutną zemstą za lata prześladowań. Co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy nad jeziorem?

O zaginionych i tych, którzy zostali

„Utraceni” i kontynuujący serię ECHO „Zaginieni” to cykl thrillerów sensacyjnych, w których Marcel Moss kładzie nacisk nie tylko na tych, którzy zniknęli, ale także na tych, którzy zostali i którym przyszło żyć ze stratą. To osoby pogrążone w nieopisanym żalu, zatopione w wyrzutach sumienia, które próbują odnaleźć odpowiedzi na najbardziej dręczące ich pytania: co stało się z ich bliskimi? Czy jeszcze kiedyś ich zobaczą? A jeśli tak, to czy rozpoznają się wzajemnie? Marcel Moss znów nie przebiera w środkach – ukazuje brutalną rzeczywistość, bierze pod lupę największą niegodziwość, największe zło. Bez owijania w bawełnę. Surowo i realistycznie, chociaż chcemy wierzyć, że to wszystko tylko gra pozorów, ubarwianie rzeczywistości, że takie rzeczy nie dzieją się naprawdę. Świetna literatura gatunkowa!

Zaginieni Marcel Moss

„Wędrowiec”, Luca D’Andrea

Nie ma to jak mała, zamknięta pośród górskich szczytów społeczność i jej niecne tajemnice! Kiedy dorzucimy jeszcze wątki ezoteryczne, stare księgi i zakazane manuskrypty to serce miłośników dreszczowców z pewnością zabije szybciej.  I jeszcze zbrodnia na dokładkę! Czy może być lepiej?

Zagadka z przeszłości

Tony Carcano jest znanym, poczytnym pisarzem, ale on sam nie szuka rozgłosu, nie korzysta też ze swojej popularności. Wystarczą mu spacery z ukochanym psem i zwykła rutyna dnia codziennego. Pozorny spokój przerwie Tony’emu pewna uparta błyskotliwa dziewczyna, która wraz ze swoim gniewem przynosi pisarzowi gorzkie wspomnienie z przeszłości. Sybille pragnie rozwiązać zagadkę śmierci swojej matki sprzed dwudziestu lat. Samobójstwo nad jeziorem okazuje się mieć bowiem drugie dno. Dno, które prowadzi prosto w ramiona małej, zamkniętej społeczności, miejsca zwanego Ropuszym Dworem i pewnej księgi, której nikt nie powinien był czytać.

Sekret pewnej księgi

Między thrillerem a powieścią grozy, między opowieścią o zbrodni a opowieścią ezoteryczną, w której to co niedopowiedziane i dziwne wyciąga swoje pazury po nieostrożnych czytelników. D’Andrea już w „Istocie zła” sięgał po folklor, sięgał do legend i mitów, teraz idzie jeszcze głębiej, czerpiąc garściami z odłamu grozy zwanego weird fiction. Zamknięta społeczność gubi się w swoich kłamstwach. Stare rody sprowadzają na siebie ciemność. Znów Tyrol Południowy zostaje świadkiem wydarzeń niepokojących i niewyjaśnionych. „Wędrowiec” to lektura wymagająca skupienia od czytelnika. Chociaż może wydawać się miejscami zagmatwana – tłumaczenie z włoskiego nie ułatwia tu zadania – samo rozwiązanie zagadki okazuje się zaskakujące i satysfakcjonujące. Nawet dla niecierpliwych.

wędrowiec

„Sanatorium”, Sarah Pearse

Do światowych debiutanckich bestsellerów wielu czytelników podchodzi ostrożnie, ze sporą dawką podejrzliwości. Tym bardziej, gdy mowa o nazwiskach zupełnie nieznanych, wypromowanych przez celebrytów i ich kluby książki… Niemniej, do debiutanckiej powieści Sary Pearse można podejść z pewnością, że do naszych rąk trafia jeden z najbardziej klimatycznych thrillerów tej zimy.  Opowieść w duchu gotyckim, o pewnym luksusowym hotelu, który skrywa okrutne tajemnice przeszłości.

Za progiem sanatorium

Witajcie w progach Le Sommet! Dawniej ten luksusowy hotel położony wysoko w Alpach Szwajcarskich był ekskluzywnym sanatorium dla gruźlików. Dzisiaj to perełka współczesnej architektury, o której przeszłości świadczy jedynie kilka precyzyjnie dobranych detali i gablotek historycznych. W Le Sommet chwili spokoju dla udręczonych myśli poszukuje detektyw Elin Warner, której przyjdzie zmierzyć się nie tylko ze swoimi doświadczeniami sprzed lat, ale też z bogatą przeszłością hotelu. Ten bowiem jest czymś nieco innym, niż wydaje się z początku być.

Piękna pułapka

Co jak co, ale Sarah Pearse opanowała budowanie napięcia do perfekcji! „Sanatorium” to umiejętnie skrojona, mroczna zagadka z gotycką nutą, w malowniczej lokacji, która jak nic działa na wyobraźnię czytelnika. Tytułowe sanatorium to architektoniczny fenomen, pełen minimalistycznych rozwiązań i współczesnych udogodnień – wielkie, przeszklone przestrzenie, ogrom górskich szczytów za oknami… A jednak, za bajeczną otoczką krajobrazów i tytułowego budynku kryje się pełna robaków i ludzkich dramatów pułapka, z której nie każdy wyjdzie żywy. Zresztą, warto zaznaczyć, że hotel jest nie tylko miejscem akcji, ale bohaterem samym w sobie.

Warto Sarze Pearse wybaczyć jakiekolwiek debiutanckie niedociągnięcia, warto dać się złapać w pułapkę „Sanatorium”, tym bardziej, że wkrótce nadchodzi kontynuacja i detektyw Elin Warner powróci.

sanatorium

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.