Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Kto tym razem dostanie się do szkoły czarów?
Obok Matta Hidalfa nie można przejść obojętnie. Ożenił króla z bezzębną wiedźmą, postanowił oszukać nieomylne biuro wykrywania oszustw, bo marzył o tym, żeby wstąpić do Akademii Elity, i bardzo często gości na pierwszej stronie „Proroka królewskiego”. Niektórzy nazywają go osobistym wrogiem (król), inni leniwym i zarozumiałym pierwszoroczniakiem (dyrektorka Akademii), a jeszcze inni rozwydrzonym śpiochem (dyspozytorka łóżek). Tylko jedna osoba, Luis Serra, kapitan wojowników, wierzy, że Matt to ktoś wyjątkowy, kto może uratować królestwo. Czy on wam kogoś nie przypomina? Kim tak naprawdę jest Matt Hidalf?
ID produktu: | 1100401092 |
Tytuł: | Matt Hidalf. Tom 1. Błyskawica widmo |
Seria: | Matt Hidalf |
Autor: | Mauri Christophe |
Tłumaczenie: | Talar Magdalena |
Wydawnictwo: | Znak Emotikon |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | francuski |
Liczba stron: | 352 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2014-11-05 |
Rok wydania: | 2014 |
Forma: | książka |
Wymiary produktu [mm]: | 156 x 30 x 212 |
Indeks: | 15472021 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Matt Hidalf. Tom 1. Błyskawica widmo
Kto tym razem dostanie się do szkoły czarów? Obok Matta Hidalfa nie można przejść obojętnie. Ożenił króla z bezzębną wiedźmą, postanowił oszukać nieomylne biuro wykrywania oszustw, bo marzył o tym, ...Dobra, zacznę od tego, że mimo, że mam 15 lat, ciągle lubię czytać książki dla dzieci. Nie żebym uważała się za nie wiadomo jak dorosłą, ale w każdym z nas siedzi dzieciak, nie? :) No więc właśnie. Sięgając po tę pozycję, nie spodziewałam się, że będę czerpała z czytania jej taką przyjemność. Jako, że ostatnimi czasy mam wrażenie, że leży na mnie spora odpowiedzialność za wszystko, co robię, wyjątkowo spodobał mi się ten powrót do beztroskich czasów. Z tą książką potrafiłam zapomnieć o swoich obowiązkach, o tym, że czeka mnie wybór liceum, o nauce, o wszystkim. Za każdym razem potrafiła wywołać uśmiech na mojej twarzy, nieważne w jak złym humorze byłam. Główny bohater, tytułowy Matt Hidalf, zdaje się nie mieć problemów. Przez pryzmat tego, jak on je postrzega, nie wydają się być tak istotne. I to polubiłam najbardziej. Wiadomo, taka ma być właśnie książka dla dzieci, jednak nie we wszystkich można to znaleźć, czyni to w moich oczach lekturę wyjątkową.
Matt jest wyjątkowo bystrym chłopakiem. Na każdej stronie powieści zadziwiał mnie jego spryt, byłam pod wrażeniem jego pozornie błahych pomysłów. Był najzabawniejszą postacią, z jaką ostatnio miałam styczność, za co należy się ogromny plus.
Książka jest napisana w łatwy sposób, czyta się ją szybko, wiec, jak pisałam - jest świetna dla młodszych Czytelników. Literki są dość spore, więc choć książka ma około czterystu stron, nie dłuży się.
Sama historia też należy do plusów. Choć okładka może mylić, nie chodzi o błyskawicę jako taką, akcja nie będzie utrzymana też w jakimś mrocznym klimacie (bo to jedyne, co skojarzyło mi się, po zobaczeniu błyskawic na okładce). Nie jest też podobna do Harry'ego Pottera w takim stopniu, jak można było przypuszczać - jeden jedyny raz, kiedy pomyślałam, że może przypominać tę historię, to ten, kiedy czytałam opis z okładki. I moim zdaniem to dobrze, bo Harry Potter jest jeden i wszystkie powieści, które mają go zastąpić są zazwyczaj kiepskie, a ta do kiepskich na pewno nie należy.
Minusów znaleźć nie potrafiłam. Z każdą stroną utwierdzałam się w przekonaniu, że ta książka jest niesamowita. Z niecierpliwością czekam na część kolejną - po prostu muszę ją przeczytać. Kiedy skończyłam "Błyskawicę Widmo", czułam ogromny niedosyt, mam więc nadzieję, że kontynuacja będzie na takim samym poziomie.
Z racji tego, że zbliżają się święta, dodam tylko, że uważam tę książkę za idealny prezent dla chłopców w wieku 8-12 lat, choć dziewczyny też nie powinny narzekać. Ja sama planuję podłożyć tę książkę kuzynowi, kiedy podrośnie, i mam ogromną nadzieję, że spodoba mu się tak samo, jak mi. :)
Polecam!
Muszę przyznać, że na początku byłam zafascynowana tą książką. Nie jestem w stanie powiedzieć, co mnie tak bardzo zachwyciło w niej. Jednak nie mogę zaprzeczyć, że ta książka posiada w sobie magię. Jest najdziwniejszym połączeniem dwóch bardzo dobrych książek, z którym się spotkałam. Matt jest geniuszem, który wykorzystuje swoją wiedzę do niesienia zła. Bardzo mi to przypominało "Artemisa Fowla". Dziecko, które ma wybitne zdolności i wykorzystuje je do niecnych czynów...
"Dokładnie w tym momencie Matt sam musiał przyznać, że był wzruszony. Nie z powodu siostry, ale swojej własnej wspaniałomyślności."
Jednak z drugiej strony mamy całkiem inny świat, który wyjątkowo przypomina pewną szkołę magii, która zyskała sławę na całym świecie. Pewnie się domyślacie, o jaką szkołę chodzi. Jest to Hogwart z "Harry'ego Pottera". Od przeczytania całej serii nigdy się nie spotkałam z czymś podobnym. Były szkoły, uniwersytety, internaty... Lecz żadne nie sprawiło, że poczułam się, jakbym należała do tego świata. Tu po tak długim czasie poszukiwania przywiązałam się do tego magicznego miejsca.
Na początku miałam obiekcie, czy takie połączenie jest dobre dla tej powieści. W końcu to próba dorównania mistrzom. Jednak każda strona upewniała mnie, że autor jak najbardziej sobie z tym poradził. Uważam to za wyjątkowo trudny manewr, ponieważ trudno jest odwzorować rzeczywistość innej książki, a przy tym stworzyć własny świat, który jest niepowtarzalny.
Zapewne części z Was nie interesuje literatura dziecięca. W końcu wyrośliście z niej. To bardzo błędne myślenie. Gdy zaczęłam czytać historię, też tak myślałam, aż do momentu gdy się zgubiłam. Cała powieść jest nieprzewidywalna i wyjątkowo wciągająca. Myślimy, że rozwiązanie zagadki Błyskawicy Widmo jest banalne - do czasu... W pewnym momencie pojawiają się wątki, które wszystko komplikują i sprawiają, że ważne rzeczy stają się nic nie znaczącymi sprawami. Ta powieść po prostu uczy, jak żyć. Pozwala młodym osobom zrozumieć, na czym polega rodzina, miłość, przyjaźń. Natomiast tym starszym przypomina znaczenie tych tak dobrze znanych nam słów, ale niestety często bagatelizowanych.
Poza tym muszę zwrócić uwagę na bohaterów. Byli wyjątkowo głębocy i niesamowici. Po prostu nie da się nie pokochać rodzeństwa Hidalfów. A jest ich aż czworo - tytułowy Matt i trzy Julity. Tak, dobrze zrozumieliście. Wszystkie córki państwa Hidalfów maja na imię Julita - Złota Julita, Srebna Julita i najmądrzejsza Miedziana Julita. Na początku wydało mi się to głupie. Po co dawać wszystkim dziewczynom to samo imię? Jednak po jakimś czasie zrozumiałam, że jest to naturalne i idealnie współgra z fabułą powieści.
Jedyną rzeczą na jaką mogę ponarzekać, a ja jestem typowym Polakiem i lubię narzekać, jest zmienność "atmosfery". Niektóre wydarzenia są zabawne i typowo dziecinne, żeby od razu bez żadnego wstępu zmienić się na mroczne i wręcz przerażające. To było wyjątkowo irytujące. Nigdy nie mogłam być pewna, co na następnej stronie mnie spotka. Część osób pewnie zaliczy to jako plus, jednakże tutaj tego się nie da ocenić jednoznacznie.
Książkę polecam każdemu. I jak wcześnie pisałam wliczają się w to osoby dorosłe. Jest to fantastyczny sposób na odpoczynek, ale również małą refleksję zapisaną pod osłona magii i śmiechu.
POLECAM!!!
Tytułowy Matt Hidalf to istny urwis. Szuka kruczków w regulaminach, bądź kombinuje jak dostać się bez nauki do Akademii Elity. Postanawia on… no właśnie co?
Dawno nie spotkałam się z bohaterem, który jednocześnie by mnie irytował i przyciągał do siebie jak magnes. Bo Matt to jedna z tych osób, które mają swoje za uszami i chociaż jest to nieznośny dzieciak to jednak, jakoś mu te psikusy wychodzą. Może mogłabym go przyrównać do Freda i George’a. Zdecydowanie odnalazłby się w ich towarzystwie. I musicie przyznać, że każdy z nas uwielbia takich bohaterów, którzy szukają skrótów, by osiągnąć cel. W dodatku jego psoty są dość osobliwe, bo jak można się nie uśmiechnąć na wieść, że udało mu się ożenić króla z bezzębną wiedźmą?
Zwracając uwagę na czytelników, którzy zdecydowanie powinni sięgnąć po tę książkę, to mogą być to młodsi, jak i starsi. Dla młodszych jest to historia pełna magii, dziwnych stworzeń, niezwykłych zadań, z którymi adepci muszą się zmierzyć. To wszystko krąży wokół ponadczasowych zasad i wartości, które każda młoda osoba powinna poznać. Nie oczekujcie od niej nie wiadomo jakich fajerwerków. To prosta historia, z czasami zachwycającymi wątkami, które mają za zadanie uczyć i zarazem pouczać czytelnika.
Każdy od zarania dziejów wie, że przyjaciele są potrzebni w życiu oraz, że nie wszystko idzie w nim jak z płatka. Czasem zdarza się, że musimy iść pod górkę i to w dodatku po szyszkach. Ale nie powinniśmy się zrażać i poprzestawać na swoich marzeniach, nie ważne jak niebotyczne byłyby to fanaberie. Ważne, byśmy wierzyli w powodzenie tej misji, a możliwe, że z odrobiną szczęścia uda nam się zdobyć gwiazdkę z nieba. To właśnie przedstawia ta historia.
Wszystko w tej książce wydaje się być odpowiednio dopasowane. Postacie są wytworzone w sposób realistyczny i nie ma sposobności byście nie polubili, czy wręcz nie pokochali rodziny Hidalfów. Ja nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kontynuację, bo wtargnięcie w świat magii, występków i trochę królewskiego życia, jest idealnym rozwiązaniem na bezchmurne popołudnia, czy nawet deszczowe dni.
Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że jeżeli zaczytywaliście się w Harrym Potterze, to nie ma szans, by i Matt Hidalf wam nie przypadł do gustu. Otwórzcie umysł, ujmijcie sobie parę lat na kilka chwil, a spędzicie przy niej miłe chwile.
Pomysł na tę powieść mnie zaintrygował. Nie zgadzam się z opiniami, jakoby Matt Hidalf miał być "następcą" Harry'ego Pottera. Jeśli mam być szczera, im dłużej się przyglądam, tym bardziej nie widzę powiązania. Powieść francuskiego autora ma zupełnie inną energię, inny rytm akcji, inne założenie w warstwie konstrukcji bohaterów i zdarzeń. Jednym zdaniem: jest inna. Jeśli uprzemy się, by czytać Matta Hidalfa przez pryzmat Pottera, niestety, ale będziemy zawiedzeni. Dlatego nie czytajmy tego w ten sposób! Mauri stworzył bardzo dynamiczną, pełną zwrotów akcji i humoru, niezwykle lekką powieść o przebiegłym, błyskotliwym chłopcu, który ma głowę do pomysłów i talent do robienia zamętu. Nie jest skory do pomocy innym, ale chętnie podpisze odpowiednią umowę - przysługa za przysługę. Najchętniej czyta te książki, które opowiadają o tym, jak łamać zasady i niewiele sobie robi z pragnień i uczuć innych. Chłop na schwał - a jeśli nie na schwał, to i tak bardzo bliski wszystkim dzieciom i nastolatkom, którzy chcieliby czasem wyprowadzić rodziców w pole i zrobić coś niezwykłego.
Pełna opinia: http://pannakac-pisze.blogspot.com/2015/06/matt-hidalf-i-byskawica-widmo.html
Matt Hidalf znany był ze swoich psikusów, które zazwyczaj śmieszyły tylko jego. Reszcie rodziny przynosiły wstyd. Tym bardziej, że swoje żarty kierował do króla, którego rok wcześniej ożenił ze starą bezzębną czarownicą. Małżeństwa nie dało się jednak rozwiązać. W tym roku czekał na niego egzamin, który koniecznie musiał zdać. Tylko jak to zrobić, gdy niczego się nie uczył? Matt Hidalf i na tę okoliczność miał plan...
Seria interesowała mnie już praktycznie od dnia premiery pierwszego tomu i w końcu w wyniku wymiany udało mi się zapoznać z jej pierwszym tomem. Muszę przyznać, że bardzo lubię takie młodzieżowe, fantastyczne opowieści, które pochłaniają mnie bez reszty. Tak było też w tym przypadku. Akcja jest dość szybka, fabuła zajmująca, a Matt Hidalf to z pewnością nieprzeciętny bohater. Jego rodzina także jest dość niezwyczajna. Ich głównym zadaniem jest niedopuszczenie do schadzek Złotej Julity z ukochanym. Czy uda im się w końcu odkryć kto skradł jej serce?
,,Matt Hidalf. Błyskawica Widmo" to pierwszy z czterech tomów dotyczący Matta Hidalfa. Dość sporo tu tajemnic, spisków, zdarzeń z przeszłości, które mogą wpływać na czas teraźniejszy. Idealna dla miłośników ,,Domu tajemnic" i być może ,,Harry'ego Pottera".
Moja ocena: 6/6