5/5
26-08-2022 o godz 17:07 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-06-2022 o godz 12:29 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Mega!!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-03-2023 o godz 23:01 przez: myszka | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-05-2021 o godz 14:18 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Ok
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
01-10-2021 o godz 21:21 przez: czytam_pod_schodami
Ból przyjmuje różne formy i robi to tak swobodnie jak kameleon zmienia barwy. Jest czymś czego nie widzisz, a doświadczasz go całym sobą. Ból podlega ocenie, a miarą jego jest twoja pamięć. Bólu nie zapominasz … nigdy. Jakim musiałbyś być herosem, by po stracie bliskich Ci osób powstać z kolan i żyć życiem sprzed tej tragedii. Wstawać rankiem i zaprzątać swoją głowę czymś tak intensywnie, by twoje myśli kierowały się w stronę jutra. Czy tak w ogóle można? Były bokser do niedawna także mąż i ojciec Rafał Snarski znalazł się właśnie w takiej sytuacji. Poznawszy jego historię i zajęcia jakimi się pałał wielu z nas powie, a z pewnością większość pomyśli, że karma wraca. Tylko czy karma winna swoim ostrzem ucinać linię życia dwojga niewinnych ludzi? Czy to Rafał, działając w grupie przestępczej wydał wyrok na bliskich? To runda, którą zdecydowanie przegrywa! Wyjazd na wieś to jego recepta na pożegnanie starego życia, którą zrealizował, licząc na zerowe zainteresowanie swoją osobą. Jednak czy można liczyć na to, że żadna para oczu cię nie wypatrzy i czy starając się ukryć za wszelką cenę nie wzbudzamy większego zainteresowania niż byśmy chcieli? Myślenie, że wieś żyje wolnym tempem i że każdy jej mieszkaniec ma na tyle zajęcia, że nie zainteresuje się nowym przybyszem okazało się błędem. Co mnie osobiście nie dziwi, bo przy wiejskich sklepikach najgłośniej mówi się o tych rzeczach, które chciałby uchodzić za tajemnice. Historia tej opowieści ma też i swojego damskiego bohatera, a jest nim nie kto inny jak Pani Sołtys-Luiza Mleczko. Młoda, ambitna, społeczniczka z wielkim sercem, taki opis najlepiej obrazuje Luizę. Pod pretekstem dostarczenia niezbędnych do podpisu dokumentów udaje się do nowego mieszkańca. Ich nietuzinkowe poznanie nie należy do tych, przy których brakuje tylko ciepłych, różowych bamboszy na stopach. Natura kobiety kolejny raz zwycięża i idąc z misją zbiórki charytatywnej kolejny raz spotyka się ze Snarskim. Wydawać by się mogło, że kobieta, która wiedzie spokojne i ukierunkowane życie u boku swojego narzeczonego, sekretarza gminy nie może paść ofiarą zauroczenia…tylko czy to prawda? Czy ów narzeczony jest nim z miłości czy z „przyzwyczajenia”? Coraz częstsze wizyty u nowego sąsiada i ich powód nie wszystkim się podobają. O czym niestety Rafał przekonuje się na własnej skórze. Na początku było mi nieco ciężko wyobrazić sobie takiego człowieka jak Rafał wśród pszczół, bo to właśnie w towarzystwie pasieki odnalazł spokój jednak była to forma terapii, którą wybrał, a Luiza pomagała mu przez nią przejść. Coś jednak poszło nie tak. Pewien ktoś okazał się zagrożony, a zazdrość jaka w nim wybuchła przybrała postać zemsty. Rafał był przyzwyczajony do tego, że życie nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością, mimo to przeżył ogromne rozczarowanie. Zniszczona pasieka i uśmiercenie pszczół okazało się zleceniem, za którym stał nie kto inny jak sekretarz gminy Damian. Z zainteresowaniem oddawałam się poznawaniu przemiany jaka następowała w bohaterach. Każdy z nich musiał przejść swoją drogę, by zrozumieć co w ich życiu ma sens. Zależności pomiędzy nimi dawały nadzieję na lepsze jutro. Wracając jednak do początków opowieści czy nie jest tak, że przeszłość nigdy nie odpuszcza. Czai się gdzieś obok tylko po to, by dać o sobie przypomnieć w najmniej odpowiednim momencie. Tylko jeśli można by sobie zaplanować swoje życie, czy byłoby to czego w nim szukamy? Czy wybory przed jakimi stajemy, to czy nadstawimy drugi policzek i czy wyciągniemy wnioski z niefortunnych decyzji jakie przyszło nam podjąć nie stanowią one jednych z miliona puzzli składających się na nasz ziemski byt? Życie nie pachnie fiołkami. Tajemnice są jak zawsze przykrywką. Nawet jeśli są one tymi z kategorii „niespodzianka” krzyczanymi podczas wyskakiwania zza kanapy na niespodziewanym przyjęciu urodzinowym to zawsze jest to przykrywka. Do ujawnienia niektórych wystarczy poczucie zdrady i mała lampka czołowa. Kroki poprowadzone w stronę piwnicy w domu Snarskiego okazały się rozwiązaniem zagadki, a „detektyw” Luiza chyba, ba z pewnością, nie tego się spodziewała. „Wystarczyło jednak spojrzeć mu w oczy i już wiedziała, że to on, a równocześnie czuła, że teraz stanie się coś strasznego, znacznie gorszego niż tam na dole, Że nastąpi katastrofa, koniec świata – jego świata i jej.”. „[…]. To wyłącznie moja wina, moje decyzje i mój koszmar.”. Idąc tokiem rozumowania naszych babć, nie ma sytuacji bez wyjścia, nad niektórymi trzeba nieźle pogłówkować, a inne … no cóż, w innych światełko pojawia się samoczynnie, no prawie . Nadchodzą zmiany. Ta historia jest jedną z tych, które mogły by się toczyć w realu, gdzieś obok nas. To opowieść o sercu, które pękło, a szanse na jego złożenie w całość są nikłe. Emocjonalna ruletka na której tarczy postawione jest ich życie, a kwestią czasu jest tylko kiedy tuż po zakręceniu kołem biała kulka zatrzyma się na polu z napisem „bankrut”. Los może być jednak zadziwiająco dobrym krupierem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-08-2020 o godz 15:02 przez: Marlena Marszałek
Czytałam kilka książek Pani Beaty Majewskiej i przyznam, że bardzo odstają one od siebie jeżeli chodzi o wykonanie. Niektóre są średnie, niektóre słabe, a niektóre, jak dla mnie totalnie wyborne, wybitne, genialne, takie, że nie mogę się oderwać i długo po zakończeniu książki wciąż o niej myślę! Taką właśnie książką jest "Zapomnij, że istniałem". Nie spodziewałam się, że będę ją tak bardzo przeżywać, nie jestem raczej z tych osób, które lubią takie książki, a przynajmniej zawsze tak myślałam. Jak się okazało, praktycznie zawsze gdy po nie sięgam jestem zachwycona i bardzo nimi podjarana. Tak było przy "Wdechu" autorstwa Kamili Mikołajczyk i tak było przy "Zapomnij, że istniałem". Ostatnio mam zastój czytelniczy i czytam naprawdę mało, a jak zaczęłam czytać tę książkę, to po prostu nie mogłam przestać, nie byłam w stanie się oderwać, nie mogąc się nadziwić jak cudownie napisana jest ta książka. Tak bardzo podobało mi się to, że to nie był zwykły erotyk, to, że ta powieść miała w sobie tyle głębi i tak mocno poruszyła tę strunę kobiecego serca, która odpowiada za miłość i troskę o ukochanego mężczyznę. Uczucia, które odczuwali bohaterowie były opisane po mistrzowsku, z taką pasją, że po prostu nie byłam w stanie ich przeżywać, jakby nie odczuwały ich fikcyjne postaci a moi najbliżsi, bądź ja sama. Nigdy nie byłam jakoś przesadnie uczuciowa jeżeli chodzi o przeżywanie historii, ale tutaj po prostu nie dało się inaczej. I chyba doskonale wiem dlaczego. Bo cała ta opowieść zdaje się być jak z sąsiedniego ogródka, jakby naprawdę się wydarzyła, a autorka tylko zapisała ją na kartach powieści, by puścić ją dalej w świat i pozwolić innym się z nią zapoznać. Nie dosyć, że autorka wykreowała bardzo żywe i wyraziste postaci, to pokazała trudności które musieli przetrwać w sposób bardzo dokładny i żywiołowy, dzięki czemu nie sposób było się od "Zapomnij, że istniałem" oderwać. Od samego początku zostałam wciągnięta w wir wydarzeń, ale dopiero przy ostatnich około 50 stronach wir ten przerodził się w przeogromne tornado, którego do tej pory nie jestem w stanie opanować! Co to było za zakończenie, na rany! Najpierw chciałam płakać, bo dosłownie byłam załamana, potem chciałam płakać, bo się cholernie wzruszyłam, a potem była już tylko pustka. Jak można kończyć tak książki? No jak można? To powinno być karalne! Przerwać w takim momencie, złamać tysiące serc i napawać się tym spustoszeniem! Nawet nie wiecie jak ja się cieszę, że drugi tom już niedługo będzie miał premierę, bo jestem pewna, że nie byłabym w stanie dłużej wytrzymać. Dawno nie czytałam tak dobrej książki, która tak mocno by mnie nie poruszyła! Dawno nie czytałam książki, którą czytało mi się z taką przyjemnością jak właśnie "Zapomnij, że instniałem". To była uczta, a ja mimo iż objadłam się po same uszy, wciąż mam ochotę na więcej! Niech tylko w moje ręce wpadnie kolejny tom, oj, niech tylko go dostanę. Już nie mogę się doczekać, a wam serdecznie polecam "Zapomnij, że istniałem", to świetnie napisana powieść, która wciągnie was bez reszty i nie jeden raz złamie serce!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
08-08-2020 o godz 15:12 przez: Anonim
Przeszłość nigdy nie odpuszcza. I nie daje o sobie zapomnieć. Rafał Snarski, były bokser i gangster, po tragicznym wypadku, w którym ginie jego żona i syn ucieka z miasta. Zaszywa się w malutkiej wiosce, Milikowo. I od razu wzbudza nie małą sensację. Zarówno swoim wyglądem, jak i zachowaniem. A że młoda pani sołtys, Luiza Mleczko, lubi działać i mieć zapięte wszystko na ostatni guzik, to już wkrótce te dwa charakterki będą miały okazję się ze sobą zetrzeć. Wióra będą leciały, że aż miło. Czy jest szansa na jakieś uczucie? Na miłość? Czy przeszłość jest na pewno tylko przeszłością? Czy można przewidzieć skutki pewnym decyzji? Choć autorka, publikująca pod dwoma nazwiskami, trochę już książek wydała, tak dopiero teraz miałam okazję zapoznać się z jej twórczością. Jest ciepłą życzliwą osobą i to po części widziałam w tej książce, którą przeczytałam. Bez wulgaryzmów czy notorycznego "rzucania mięchem". Autorka stworzyła historię mężczyzny, który doświadczył wiele i nie może się pogodzić ze stratą najbliższych. To także życie młodej kobiety, która uważa, że może wszystko, i ze względu na pełniącą funkcję należy jej się szacunek. Totalne przeciwieństwa. On sztywny, zimny i zamknięty w sobie. Ona za to taka dama, niby chętna do pomocy ale nie wszystkim. On tajemniczy i bezpośredni a ona pełna przeciwności. Z jednej strony pomocna i uprzejma a z drugiej irytowała mnie takim swoim podejściem do życia sprawiając wrażenie co to nie ja. Fakt, że były przebłyski takiego "normalnego" podchodzenia do życia, umiała sposobem wyciągnąć interesujące jej informację, stanąć oko w oko z niebezpieczeństwem i postawić na swoim. Całe szczęście, że im bliżej końca tym jej zmiana była bardziej widoczna i przez to jestem ogromnie ciekawa jaka będzie w kontynuacji. Być może taki był właśnie zamysł autorki, by przedstawić ją jako młodą, nieokrzesaną "księżniczkę", która ma prawo do focha. Teraz a w kolejnej części pokaże pazurki. Na to liczę. W całej tej powieści, która okazałą się być pierwszym tomem, poza takim prozaicznym i zwyczajnym życiem na wsi mamy zderzenie światów, bandziorów i ciemną stronę Snarskiego. A im głębiej w historię, tym więcej akcji, dynamiki i przewrotnych wydarzeń. Finisz totalnie wybił mnie z rytmu i pozostawił w mojej głowie masę pytań, na które nadal szukam odpowiedzi. Książka lekka i zabawna, z nutą erotyzmu i akcji rodem z filmu sensacyjnego. Naturalne dialogi i realistyczne opisy sprawiły, że lektura czytała się wręcz sama. Fabułą zaskoczyła mnie i trzymała w napięciu. Historia przedstawiona w książce zmusza do refleksji nad własnym życiem. Na spojrzenie innym okiem na pewne wydarzenia. Trzeba się otworzyć na miłość, odważyć się porzucić ten strach by być szczęśliwym człowiekiem, który ma powód by żyć. To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i na pewno nie ostatnie. Jeśli lubicie takie książki ze zmianami wewnętrznymi, z walką z przeszłością oraz o własne szczęście, to jest to książka dla Was. Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
20-05-2020 o godz 16:35 przez: Karolina
Tytuł : Zapomnij, że istniałem Autor : Augusta Docher vel Beata Majewska Wydawnictwo Jaguar "W końcu został sam i dopiero teraz na spokojnie mógł przeanalizować wszystko, co zdarzyło się w ciągu kilku ostatnich godzin. Cóż. Przegrał tę walkę z kretesem, każdą rundę, od tej w remizie, gdy Luiza stwierdziła, że nie musi po nią przyjeżdżać, aż po chwilę pożegnania. Za każdym razem sędzia ogłaszał punkt dla panny Mleczko" Rafał w swoim życiu doświadczył nie jednej straty. Były bokser i gangster, po tragedii jaka spotkała jego rodzinę zaszywa się na wsi, pragnąc jedynie spokoju. Luiza to młoda kobieta, która jest sołtysem wsi. Wykształcona i zaradna chętnie służy innym pomocą. To właśnie przez to, że pragnęła pomóc nowemu mieszkańcowi wsi, jej losy skrzyżowały się z nowo poznanym mężczyzną. Co dokładnie wyniknie z ich relacji? Jakie będą tego skutki? Mimo chęci, przeszłość Rafała nie daje o sobie zapomnieć. Czasami by chronić innych, trzeba coś poświęcić. Czy jednak to poświecenie przyniesie pożądany skutek? Łatwo powiedzieć "Zapomnij" Jednak, to co myślimy, a to co czujemy, nie zawsze idzie w parze. ******** "Zapomnij, że istniałem" to moje drugie spotkanie z piórem autorki. Choć na półce posiadam jeszcze inne 4 książki. Poza książką której dotyczy ta opinia, czytałam jedynie "Rozdroża" a tak naprawdę nie mam co porównać tych książek , bo są niesamowicie różne :) Może to śmieszne, i tylko ja mam takie odczucia, ale wiecie z czym mi się ta książka kojarzy? Z serialem Ranczo, i nie jest to żadna ujma dla tej powieści, bo akurat ten serial uwielbiam. Całe te wiejskie towarzystwo razem z panią sołtys, radnym, sąsiadami którzy wszystko o sobie wiedzą, pijaczkami którzy przesiadują pod sklepem, plotkami które rozchodzą się w tempie błyskawicy - tak, zdecydowanie z tym serialem mi się ta książka kojarzy :) Odnaleźć mi się w tej powieści nie było trudno, bo sama mieszkam na wsi i doskonale znam wszystkie schematy tu przedstawione. Można śmiało powiedzieć, że ta historia jest prawdziwa. Niby zwyczajna, a jednak nie. I choć początek trochę mi się dłużył, po przekroczeniu mniej więcej 1/4 książki przepadłam.. Bardzo lubię postacie nieidealne. Takie, z którymi łatwo się utożsamić.. Bohaterowie jakich stworzyła autorka byli niezwykle przekonujący. Bo tak naprawdę, to nie jest historia tylko głównych bohaterów. To opowieść przedstawiona oczami kilku osób, a które wiele wnoszą do tej historii. Jak dla mnie książka ciekawa, zaskakująca, momentami zabawna i wzruszająca. Czytało mi się bardzo szybko i byłam niezwykle ciekawa, jak potoczą się losy bohaterów. Oczywiście, jak to ja, zanim zaczęłam czytać nie sprawdziłam, że to dopiero pierwszy tom, więc zakończenie było dla mnie jednym wielkim zdziwieniem. Teraz zadaje sobie pytanie co dalej? Jak to wszystko się potoczy? Chciałabym już znać odpowiedź, jednak przyjdzie mi na to poczekać do jesieni. Ze swojej strony jak najbardziej polecam. Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
13-05-2020 o godz 13:58 przez: Pani KoModa
Beata Majewska ma już w swoim dorobku kilka książek które są świetnie ocenione przez czytelników. Ja dopiero ostatnio trafiłam na tą autorkę. "Zapomnij, że istniałem" to literatura w klimacie powieści obyczajowej, połączonej z romansem. Kiedy tylko po nią sięgnęłam okazało się, że szybko przeniosłam się na polską wieś. Przez dłużą chwilę czułam się jakbym była w Złotopolicach. Klimat, otoczenie, problemy mieszkańców, plotki, małe tragedie i wielkie nadzieje a także "loża szyderców" siedząca pod spożywczakiem z flaszeczką. Ale to nie wszystko... Historia na pozór banalna. Wioseczka do której trafia tajemniczy nieznajomy. Mężczyzna po przejściach nie chce budować relacji z miejscowymi przez co ściąga na siebie jeszcze większe zainteresowanie. A główna bohaterka Luiza, młoda pani sołtys musi odwiedzić nowego mieszkańca. Energiczna, zabiegana, bardzo dbająca o swój wygląd, sympatyczna ale jak się okazuje nie dla wszystkich dziewczyna trafia jak śliwka w kompot. Pierwsze spotkanie z Rafałem Snarskim wywołało burzę w życiu obojga. Tak skrajnie złych emocji żadne z nich dawno nie doświadczyło. On swoimi tępymi, bezczelnymi odzywkami a ona swoją "paniusiowatością". Zdecydowanie nie nadawali na tych samych falach. Rafał nie zamierzał dopuścić nikogo do swojego życia, a tym bardziej kobiety. Wydarzenia z przeszłości nauczyły go że nie warto tego robić. Jest twardym mężczyzną, byłym bokserem więc nie pozwala na wahanie czy miękkie serce. Z drugiej strony Luiza ma narzeczonego dlatego stara się nie patrzeć na mężczyznę z zainteresowaniem. Ale nie wszystko układa się tak jak sobie to zaplanowali. A w tym wszystkim jest jeszcze zazdrosny narzeczony który nieświadomie zamiast ugruntować swoją narzeczoną w uczuciach, swoimi irracjonalnymi pomysłami oddala od siebie dziewczynę. Powieść przypomina nam że zupełnie różne osoby, z innych środowisk, o innych priorytetach mogą się ze sobą porozumieć, inaczej spojrzeć na świat. Jak ważne są relacje z przyjaciółmi i dlaczego warto o nie dbać, o nie walczyć i przebaczać. Jak można dać się porwać uczuciom. Co jest ważne a co najważniejsze. Ja zapamiętałam sobie przestrogę autorki, że warto jest dowiedzieć się czegoś więcej o ludziach których wpuszcza się do swojego życia. Bo cały świat może lec w gruzach odwiedzając piwnicę ukochanego. Zainteresowałam Was? Mam nadzieję bo tą historię warto przeczytać. Trudno powieść jednoznacznie zakwalifikować do jednej kategorii. Za to świetnie uprzyjemni Wam leniwe popołudnia. Styl autorki jest lekki i przyjemny. Fabuła na początku jest przewidywalna, ale w miarę toku akcji zaskakuje nawet wprawnego czytelnika. Żeby nie było tak słodko dodam łyżkę dziegciu. Jest nią okładka. Jest nieadekwatna do tego co w środku. Trochę wprowadziła mnie w błąd. Pomyślałam, że mam w rękach typowy romans. Historię jakich pełno. Autorka BARDZO pozytywnie mnie rozczarowała w czasie czytania! Czyli kolejny raz: nie można oceniać książki po okładce.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-07-2020 o godz 23:59 przez: Maitiri
Lubię książki, których bohaterowie nie są krystaliczni i nie dają się łatwo polubić. I tu mamy do czynienia z takimi postaciami. Sprawić, aby książka się podobała, mimo niezbyt fajnych bohaterów, potrafi mało kto. Ale Beata Majewska zdecydowanie to potrafi. Książka rozpoczyna się mocnym akcentem. Rafał próbuje dodzwonić się do swojej żony, Weroniki, nie udaje mu się. Niedługo później otrzymuje tragiczną wiadomość o wypadku, w którym zginęła jego małżonka i ich trzyletni synek. Później przenosimy się do wsi Milikowo i tam poznajemy Luizę, a później Rafała, jako nowego mieszkańca wsi. Nie daje on się poznać od dobrej strony. Jest niemiły, stroni od ludzi, zachowuje się jak cham i prostak. Mieszkańcy plotkują na jego temat. Nie wiedzą jednak, że ten człowiek ucieka przed swoją przeszłością i przed sobą samym. Próbuje na nowo ułożyć sobie życie, pragnie odciąć się od przeszłości i odnaleźć równowagę. Luiza początkowo nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. To przecież już dorosła kobieta, a zachowywała się jak rozpuszczona nastolatka. Jej odzywki do matki sprawiały, że moje oczy robiły się coraz większe ze zdziwienia. Traktowała tę kobietę jak służącą, od dziecka przyzwyczajona, że wszystko robi się samo. Nie dość, że matka podawała jej pod nos posiłki, to jeszcze po niej sprzątała. Nie takiej postaci się spodziewałam, ale jestem pod wrażeniem, jak dobrze autorka ją wykreowała. I dzięki temu fajnie było obserwować jej późniejszą przemianę. Pod wpływem Rafała dziewczyna zaczęła się zmieniać. Widziała już nie tylko czyjeś wady, ale zaczęła dostrzegać swoje. Stała się bardziej otwarta, mniej krytyczna, mniej skupiona wyłącznie na swojej aparycji, bardziej na wewnętrznych odczuciach. Zaczęła też zauważać, że ludzie, którzy ją otaczają, poświęcają się dla niej, zaczęła wreszcie ich szanować. Fabuła książki fajnie się rozwinęła. Nie brakowało w niej zaskoczeń, był też ciekawie poprowadzony wątek sensacyjny. Największym zaskoczeniem jest zakończenie tej powieści. To było coś, czego, mimo wielu scenariuszy tworzonych w trakcie lektury, kompletnie się nie spodziewałam. Szok i niedowierzanie. Sami zobaczycie. Zresztą wcześniej też jest ciekawie. Tam się wszystko tak szybko dzieje i tak wiele się zmienia, że oczy wychodzą z orbit. „Zapomnij, że istniałem” to gorący, burzliwy romans z dodatkiem odrobiny sensacji w najlepszym gatunku. Nie brak w tej książce intryg, napięcia, chemii między bohaterami, a także rozważań nad ludzką naturą. Fajnie napisana książka, z zaskakującym zakończeniem, które zostawia czytelnika z niezłym bałaganem w głowie i dwoma pytaniami: Cooo? i Jak to w ogóle możliwe? Gorąco polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
22-05-2020 o godz 09:58 przez: Monika Świątek
To moja pierwsza przygoda z panią Beatą Majewską i jakże obiecujący początek znajomości😊 Nie wiem czy wiecie, ale pani Beata publikuje książki również pod pseudonimem Augusta Docher. Zapomnij, że istniałem to książka, w której znajdziemy wątek kryminalny, miłosny, poznamy bohaterów, którzy mimo tego, że wiele przeszli zachowali silny charakter. Rafał Snarski traci dwie najważniejsze osoby w życiu, żonę i syna. Jest to ogromna tragedia, z którą nie może się pogodzić. Trafia do Milikowa, gdzie zaszywa się w swoim domu. Jest zgorzkniały, stroni od ludzi i żyje jak odludek. Przez przypadek poznaję Luizę Mleczko, tutejszą panią sołtys. Luiza to dziewczyna, która nie musi się przejmować codziennością, ma wszystko podane na tacy. W pewnych okolicznościach poznaje Rafała. Na początku nie przypadają sobie do gustu. Jednak wygląd i postura Rafała sprawiają, że Luiza coraz częściej o nim myśli, ale wie, że nie może sobie pozwolić na wiele, bo ma narzeczonego Damiana. Mężczyzna jest zazdrosny o częste wizyty narzeczonej u Rafała, dlatego postanawia się zemścić. Luiza decyduje, że to odpowiedni moment, żeby przejrzeć na oczy i zakończyć relację z Damianem. Kiedy Rafał myśli, że w końcu wychodzi na prostą i ma w miarę stabilne życie, jego sytuacja zmienia się diametralnie, ponieważ ktoś z jego przeszłości przypomina o swoim istnieniu i składa mu propozycję nie do odrzucenia. Rafał wie, że nie ma wyjścia jak tylko się zgodzić, bo chodzi tu o życie Luizy, która jest mu coraz bliższa. Jak ma do wyboru rozstanie, bo po tym co zrobi Luiza z pewnością nie będzie chciała z nim być, z jej życie, oczywiście decyduje się na to pierwsze. Jednak chyba jeszcze nie przekonał się o tym, że Luiza potrafi być zdeterminowana i nie da sobie „w kaszę dmuchać”. Luiza to dziewczyna z silnym charakterem i potrafi walczyć o swoje. Bardzo podobała mi się ta postać. Myślę, że można brać z niej przykład. Mimo tego, że jest trochę rozpieszczona to robi wszystko, żeby pomagać innym, bardzo dużo robi dla swojej wsi, udziela się charytatywnie. Ma wspaniałych rodziców, którzy też zasługują na kilka miłych słów. Pani Kazia i pan Józef bardzo dbają o córkę, rodzina jest dla nich najważniejsza. Luiza przekona się, że mimo wszystko zawsze może na nich liczyć. Negatywna postacią książki jest Damian. To mężczyzna, który dba tylko o siebie i o swoje interesy, do tego lubi manipulować ludźmi. Książka bardzo mi się podobała. Skłania do refleksji nad własnym życiem i tym co jest w najważniejsze. Jest bardzo emocjonująca z nieoczekiwanymi zwrotami akcji .
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-08-2020 o godz 16:07 przez: Agnieszka Caban
Luiza Mleczko na samym początku nie chciała dać się polubić. Z jednej strony panna mająca wysokie aspiracje, mnóstwo planów, niezłe pomysły, zawzięta i ogarnięta, a z drugiej, wydawała się pustą, durną dziewoją, która widzi tylko czubek własnego nosa. Chętna do pomocy obcym ludziom, zdolna do finansowych poświęceń, bo przecież pracuje jako sołtyska charytatywnie, to jednak jest zwyczajnym pasożytem na ukochanych rodzicach. To oni finansują jej wydatki i fanaberie, kochając przy tym ponad wszystko. Rafał Snarski kupuje zrujnowane gospodarstwo w Milikowie i zaszywa się tam, by zapomnieć o tragedii, jaka go spotkała. Mężczyzna chce też odciąć się od dawnego życia, i ludzi z którymi prowadził interesy. Urządza po swojemu obejście, żyje sobie po swojemu, nikomu nie wadząc w ciszy i spokoju, do momentu, aż odwiedza go energiczna pani sołtys. Od tego czasu życie Snarskiego już nie będzie takie samo. Propozycja zrecenzowania tej książki trafiła u mnie zupełnie nie w porę. To był czas, kiedy w ogóle nie mogłam czytać, i z przykrością odmówiłam wydawnictwu. Jednak kiedy dostałam tę książkę w prezencie to był chyba TEN czas. Beata Majewska oddała w ręce czytelników kolejną, bardzo emocjonującą powieść. Historia Rafała Snarskiego to nie tylko związek z zadziorną, śliczną Luizą, która da mu nieźle popalić. To także uchylenie rąbka tajemnicy o jego przeszłości, o której nie wiemy zbyt wiele poza tym, że miał szemraną przeszłość. Ten mężczyzna, jak się okazuje, przeszedł piekło, a jego teraźniejsze życie to strach przed powieleniem wcześniejszych błędów. Rafał boi się pokochać po raz kolejny. Podoba mi się przemiana Luizy. Krok po kroku, ta młoda kobieta dostrzega otaczającą ją rzeczywistość już nie przez różowe okulary, ale taką jaka jest. Zauważa problemy innych i co ciekawe uczy się na błędach. Dojrzewa i staje się odpowiedzialna. Jest bardzo wrażliwa i pełna namiętności, co docenia pan Snarski. Ich, powiedzmy układ, jest gorący, elektryzujący i jak się okazuje bardzo potrzebny obojgu. Są dla siebie lekarstwem na całe zło, co nie oznacza, że będzie różowo. Nie w świecie, w którym istnieje mafia. Bardzo podoba mi się styl tej powieści. Lekki, zabawny, ale nie mdły. Z doskonałymi dialogami, do tego wyraziści bohaterowie borykający się z życiowymi problemami, plus wciągający wątek kryminalny i szczypta soczystego romansu, a wszystko to zwieńczone mocnym, zaskakującym zakończeniem. Moim zdaniem to jedna z najlepszych powieści autorki! Polecam gorąco, a sama czekam na kolejny tom.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-06-2020 o godz 13:22 przez: MariolaSD
Lektura powieści "Zapomnij, że istniałem" Beaty Majewskiej (piszącej również pod pseudonimem Augusta Docher) była dla mnie świetną rozrywką. Powieść łączy w sobie romans, wątki obyczajowe, ale i rozkręcający się stopniowo, ale wyraźnie nabierający rozpędu - wątek kryminalny. Tempo opowieści jest na wstępie bardzo spokojne - poznajemy śliczną, zabieganą i mocno zaangażowaną społecznie panią sołtys, a prywatnie dość rozpieszczoną przez rodziców jedynaczkę i narzeczoną sekretarza gminy (najlepszej partii w okolicy). Kiedy we wsi pojawia się nowy, tajemniczy mieszkaniec, Luiza poczuwa się w obowiązku powitania przybysza i zapoznania go z panującymi w sołectwie uregulowaniami i zasadami. Już pierwsze spotkanie nie przebiega po jej myśli (humor sytuacyjny tej książki bardzo mi się podobał) - przystojny, wytatuowany młody mężczyzna okazuje się być szorstki w obejściu i z pewnością nie należy do tych, którzy pozwolą wchodzić w swoje życie z butami. Wyraźnie nie zależy mu na zacieśnianiu sąsiedzkich kontaktow i więzi, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że do grzecznie ułożonych chłopców Rafał również nie należy. Ale i Luiza, wbrew ugrzecznionemu wizerunkowi nie pozwala sobie w kaszę dmuchać - zaintrygowana mężczyzną wraca do jego gospodarstwa i oferuje pomoc przy utrzymaniu pasieki. Jak się można domyśleć, pomysł ów nie przypada do gustu jej narzeczonemu, co jednak nie powstrzyma dalszego biegu wydarzeń. Stopniowo poznamy przeszłość Rafała, dowiemy się, dlaczego dobrze sytuowany mężczyzna zaszył się w "wiejskiej głuszy", jakie piętno wycisnęły na nim tragiczne zdarzenia, które stały się jego udziałem. Przeszłość rzadko daje o sobie zapomnieć i upomina się o swoje. Zbiegiem okoliczności w sam środek akcji dostaje się Luiza, co pociągnie za sobą nieodwracalne skutki. O nich jednak doczytacie już sami. Sama historia bardzo mi się podobała. Ponieważ mieszkam na wsi, miałam porównanie, na ile wiarygodnie przedstawiono życie i mentalność mieszkańców. Autorka jest więc dobrym obserwatorem. Dużym plusem powieści jest mocny, zaskakujący akcent na zakończenie, zapowiadający, jak wiele będzie się działo w drugim tomie, zapowiadanym na jesień. Z ogromną przyjemnością przeczytam kontynuację tej historii - jak potoczą się losy głównych bohaterów, na jakie zagrożenia zostaną wystawione ich uczucia, czy bogata przeszłość Rafała znowu wyciągnie po niego swoje macki. Polecam serdecznie jako świetną rozrywkę i odskocznię od ambitniejszej literatury.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-05-2020 o godz 19:59 przez: Sylwia Feliszek
Luiza Mleczko jest kobietą sukcesu. Mimo że nadal mieszka u rodziców, jest sołtysem w Milikowie Gdy w jej mieście pojawia się Rafał Sznarski – człowiek tajemnicy i typowy mieszczuch – dziewczyna wie, że będą z nim same kłopoty. Rafał natomiast uciekł z Warszawy przed bolesnymi wspomnieniami i zdecydowanie nie ma zamiaru bez walki przystosować się do panujących w Milikowie zasad życia w społeczeństwie. Współpracując przy hodowli pszczół, Luiza i Rafał pokazują sobie nawzajem pazurki, a przez ich cięte języki paradoksalnie zbliżają się do siebie Beata Majewska stworzyła romans, który wciąga od pierwszych stron. Na pierwszy rzut oka prosta, ale bardzo przyjemna forma przeradza się w pełną odkrywanych powoli tajemnic i akcji historię. Zanim to jednak nastąpi, czytelnik jest prowadzony przez polską wieś. Mimo skąpych opisów, wszechobecny upał i natura oraz klimat małego miasteczka jest niemal namacalny. Przekształcanie tego całego sielskiego obrazka w mroczny i niepokojący thriller, pozostający nadal w konwencji romansu, następuje stopniowo. Z początku jest przed nami odkrywana niewinna tajemnica, dzięki której główni bohaterowie rozwijają swoją relację. Jednak, mimo że „Zapomnij, że istniałem” bardziej historią niż bohaterami stoi, uważam, że postacie tutaj wykreowane są niezwykle porządnie. Główna bohaterka – Luiza – z początku wydaje się być damulką, która kieruje się w życiu zasadą „zastaw się, a postaw się”, ponieważ, mimo że jest sołtysem, nadal mieszka z rodzicami i właściwie jest darmozjadem, ale nosi apaszki Chanel. Rafał natomiast, mimo że jest mieszczuchem, nie zadziera nosa i jest prostym chłopakiem. Moim zdaniem, chwilami zbyt prostym – powiedzmy, że niektóre jego odzywki nieprzypadły mi do gustu. Za to zdecydowanie, mimo trudnej przeszłości, ma serce na dłoni. W „Zapomnij, że istniałem” dużą rolę odgrywają także postacie drugoplanowe, z których niektóre bardzo mącą między Luizą i Rafałem. Jednak show zdecydowanie kradną rodzice Luizy – wspierający, mimo braku dobrego słowa skierowanego w ich stronę, córkę starsi państwo ze zdecydowanie bardziej otwartymi umysłami niż ich sąsiedzi. Powieść Beaty Majewskiej, dzięki wartkiej akcji czyta się błyskawicznie. Chemia między bohaterami jest wyraźnie wyczuwalna i zdecydowanie się im kibicuje. Mimo prostoty niektórych wątków, „Zapomnij, że istniałem” pod koniec zaskakuje tak, że od razu ma się ochotę sięgnąć po kolejną część, na którą chyba nie będzie nam dane długo czekać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-06-2020 o godz 12:58 przez: Angel
Zacznę od tego, że bardzo mi się ta książka podobała! Nie wiedziałam czego się po niej spodziewać, ale bardzo mnie wciągnęła, przez dużą część jest taka...swojska. Ludzka, normalna. Życie na wsi, gdzie wszyscy wszystkich znają i wszystko wiedzą, czasem przeinaczone pięć razy, bo jak to plotki, żyją własnym życiem. Prowadzone gospodarstwa, pasieki. Miłość do pszczół mnie urzekła! W tym wszystkim mamy Luizę, młodziutką panią sołtys, której początkowo nie sposób polubić. Kobieta wydaje się zadzierać nosa, uważać za lepszą od innych, czasem zachowuje się trochę sukowato, a rodziców traktuje niezbyt przyjemnie i bez należnego im odpowiedniego szacunku. Bałam się. Bałam się, że nie będę mogła jej zdzierżyć przez całą książkę. Rafała poznajemy w prologu. Prologu, który jest poruszający, gorzki, smutny. Mężczyzna zamieszkuje w Milikowie aby zyskać spokój, ale wtedy jego losy stykają się z Luizą. A co może dać ogień połączony z ogniem? Kiedy ta dwójka się poznaje, nic nie wskazuje na to, że mogą się w ogóle polubić. On jest bezczelny, ma takie lekceważące podejście, ona zachowuje się jak wielka dama. A ja przyznaję, że to ich pierwsze spotkanie bardzo mnie bawiło ;) Luiza jednak jest narzeczoną Damiana. Chciałam napisać "mężczyzny", ale jakoś nie pasuje mi to słowo. Jest to osobnik, o którym dwa zdania opisu wystarczyły, żeby znielubić go po całości! Sam ich związek jest strasznie...beznamiętny. Z czasem Luiza spędza coraz więcej czasu z Rafałem, pomaga mu w pasiece, zresztą Luiza jest osobą, która chętnie pomaga innym, jednak w domu zachowuje się całkiem inaczej. Im dalej przewracałam strony, zaczęłam ją coraz bardziej lubić. Uff ;) Znajomość tych dwojga ma na nich naprawdę dobry wpływ. Oboje mogą się od siebie czegoś nauczyć i pomóc sobie wzajemnie...być, żyć, wyzwolić to co dobre. Poza tym, Rafał wyzwala w Luizie pragnienia, o których ona sama nie wiedziała. Im dalej, tym mocniej wciągała mnie ta historia! Autorka wplata w tę wiejską rzeczywistość również wątek bardziej sensacyjny. Wszystko się komplikuje, Luiza poznaje sekrety Rafała w dość trudnych okolicznościach. I kiedy ja sama poznałam te tajemnice, moje serce trochę pękło. A później, na myśl o Luizie, o tym co musi czuć, pękło jeszcze trochę bardziej. Natomiast sam koniec powieści?! Czułam, że coś się wydarzy, był we mnie jakiś niepokój. Ale to? Pojechała Pani po bandzie, Pani Beato! A ja już chcę dalszą część!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
1/5
03-06-2020 o godz 20:12 przez: PolecamGoodBook
Najgorsza książka 2020 roku? Oto jest. Wtargnęła na salonu z impetem, a ja dałam autorce szanse po znienawidzonej przeze mnie serii "Najlepszy powód, by żyć". Pamiętam, jak dziś, że była to dla mnie ciężka przeprawa, ale pomyślałam... Kurczę, autorka jest poczytna, więc może spróbuję z nową powieścią. Zapowiadało się dobrze – po opisie i okładce, a jednak gdy zmierzyłam się z pierwszymi stronami książki, radość odeszła w zapomnienie. Tutaj wszystko jest nie tak. A może taki był zamysł? Uważam, że opis nie nakierowuje nas na takie wydarzenia. Nie tego oczekiwałam sięgając po "Zapomnij, że istniałem". Był to błąd, z którym się zmierzyłam i teraz powiem Wam, dlaczego uważam, że nie warto czytać tej książki. Ba, uważam, że trzeba o niej zapomnieć. Autorka nie pamiętała o czymś takim jak akcja i chemia. Kompletnie pominęła relacje bohaterów i zostawiła nas na pastwę wsi. Dosłownie. Słuchamy setek plotek, czytamy idiotyczne dialogi, a wśród tego wszystkiego na polu łąki z krowami tańczy gangster po przejściach. Fajnie, nie? Kuriozalnie, dziwnie, groteskowo, ale niezabawnie. Czułam zażenowanie z każdą kolejną stroną. Teraz, pisząc recenzję, ta historia odżyła w mojej głowie i przypomniała mi, jak źle się przy niej czułam. "Zapomnij, że istniałem" jest książką o NICZYM. Będę to podkreślać, ale naprawdę tak jest. Ani trochę nieprzemyślana fabuła, brak charakterystyki bohaterów, wątki nudne jak flaki z olejem. Co mnie obchodzą ploteczki na wsi zabitej dechami? Książka zapowiadała się jako romans, nie jako pamiętnik mieszkańców owej wsi. Tak, nie pamiętam jej nazwy, bo nie chcę pamiętać większości faktów związanych z tą powieścią. W jednej z opinii, którą czytałam na temat "Zapomnij, że istniałem", padło stwierdzenie, że historia przypomina "M jak miłość". I wiecie co? Uwielbiam ten serial, świetnie się przy nim bawię i jest tam więcej dramatów, emocji i ambitniejszych dialogów niż we wspominanej książce. Przysięgam, że Barbara Mostowiak ma lepsze poczucie humoru niż Luizka Mleczko. Jestem rozczarowana, a książka była jakąś porażką i nie polecam jej nikomu. Nie lubię dzielić się z Wami negatywnymi opiniami. Może wśród Was są czytelnicy, którym podobała się ta książka i ja chętnie poznam Wasze zdanie, ale ze swojego punktu widzenia nie jestem w stanie wyciągnąć żadnego, pozytywnego argumentu. Przykro mi i mam nadzieję, że owy tytuł szybko wyleci mi z pamięci.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-09-2021 o godz 14:25 przez: ksiazka_pachnie_kawa
RECENZJA Dzień dobry Kochani :) Wróciłam do was po dłuższej nieobecności. Niestety czasami sprawy osobiste są ważniejsze. A co u Was słychać? Jak tam Wasze plany czytelnicze? Ile już macie na koncie przeczytanych książek we wrześniu? Dzisiaj mam dla was recenzję książki Beaty Majewskiej „Zapomnij, że istniałem". Jest to pierwszy tom cyklu o tym samym tytule. Bardzo dziękuje wydawnictwu Jaguar za egzemplarz recenzencki tej lektury. „Zapomnij, że istniałem” to historia Luizy Mleczko, panny z niewielkiej wioski. Jest kobietą trochę sztywną, pryncypialna i momentami irytującą, ale szalenie elegancka i zadbana, uparta, pyskata i rezolutna, na dodatek urzędniczka (sołtyska) oraz Rafała Snarskiego, „emerytowanego” boksera i gangstera, który zaszywa się w wiosce, po to, aby uciec przed całym światem, człowiek szorstki, nieprzyjemny, skrzywdzony okrutnie przez los. Próbuje pozbierać się po stracie żony i syna. Zaszywa się w jednym ze starych domów w Milikowie. Prowadzi tryb samotnika — eremity. Ta dwójka od pierwszego spotkania prowadzi nieustanną walkę między sobą. Czas pokaże, czy Luiza, zaręczona z gminnym sekretarzem, poczuje miętę do łobuza… To było pierwsze spotkanie z twórczością autorki, które zaliczam do udanych. Po tę książkę sięgnęłam z ciekawości. Słyszałam dużo przychylnych opinii na jej temat i stwierdziłam „Dlaczego jej nie przeczytać?!". Ta historia momentami była zabawna, czasem wzruszała do łez, a nawet złościła. Nie zapałałam wielką miłością do głównej bohaterki. Ewidentnie ma syndrom jedynaczki. Mamusia wszystko za nią zrobi, przyniesie i wyniesie, poda pod nos. Momentami irytował mnie niemiłosiernie. Dopiero jak do serca powoli wkradała się miłość a problemy warstwiły się jedne na drugich, Luiza poszło po rozum do głowy i zaczęła ogarniać co nieco sama. Moje serce skradli państwo Mleczkowie, a zwłaszcza mama Luizy. To tak ciepła osoba z poczuciem humoru i głową pełną dobrych rad. Książkę czytało mi się szybko, lekko i przyjemnie. Lektura na jeden wieczór. Idealny przerywnik pomiędzy mocnymi romansami mafijnymi a dobrymi i ciężkimi thrillerami. Zakończenie tej historii zapowiada ciekawą kontynuację. Jestem ciekawa, jak potoczą się dalej losy bohaterów. Z przyjemnością przeczytam po kolejny tom.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
23-08-2020 o godz 20:16 przez: Nemezis
Od czasu, gdy w moje ręce wpadł "Konkurs na żonę" Beaty Majewskiej, darzę jej książki szczerym uwielbieniem. Dlatego też, widząc informację o nowej premierze, nie zastanawiałam się ani chwili. Wątpliwości pojawiły się dopiero później... Rafał Snarski to człowiek ciężko doświadczony przez życie. Odkąd w wypadku samochodowym stracił żonę i 3-letniego synka, czuł się tak, jakby i on sam umarł wraz z nimi. Kupując stary dom w małej miejscowości, nawet się nie spodziewa, co jeszcze go czeka. Wbrew pozorom o świętym spokoju będzie musiał zapomnieć, głównie za sprawą młodej pani sołtys. Chociaż wiedziałam mniej więcej, czego się spodziewać, przez większą część powieści zastanawiałam się, w co ja się wpakowałam. O ile Luiza okazała się całkiem interesującą bohaterką i z czasem udało mi się ją polubić, o tyle Snarski zupełnie nie przypadł mi do gustu. Owszem, współczułam mu, ale własne nieszczęścia nie dają nikomu prawa do unieszczęśliwiania innych i traktowania ich w taki sposób. Był przystojny i umięśniony, ale na tym kończyła się lista jego zalet. Bo chamstwo, grubiaństwo i brak wychowania z całą pewnością do nich nie należały. A zaczęło się tak dobrze. To właśnie prolog wywarł na mnie największe wrażenie. Autorka wlała w tę część tyle emocji, że dosłownie wyciskały łzy z oczu. Po tak mocnym początku spodziewałam się kontynuacji w podobnym tonie. I chociaż tak się nie stało, na brak wrażeń też nie mogę narzekać. Postać Luizy ciekawie się rozwijała i z każdym kolejnym rozdziałem moja sympatia do niej rosła. A zakończenie... Przeżyłam taki szok, że praktycznie musiałam zbierać szczękę z podłogi, co ostatecznie przechyliło szalę na korzyść tej powieści. "Zapomnij, że istniałem" czytałam z mieszanymi odczuciami. Świetny początek mocno mnie poruszył, ale też ustawił poprzeczkę naprawdę wysoko. I choć działo się całkiem sporo, a Luizę szczerze polubiłam, nie mogę niestety tego samego powiedzieć o Snarskim. Czekałam cierpliwie, aż zmieni się jego sposób bycia lub pojawi się ktoś nowy na horyzoncie, bo ten typ faceta sama omijałabym szerokim łukiem. Przyznam, że trochę się zawiodłam. Niemniej zakończenie okazało się tak intrygujące, że przekonało mnie do sięgnięcia po dalszy ciąg tej historii.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-06-2020 o godz 11:20 przez: dalena.ro
Literatura obyczajowa w wyśmienitym wydaniu. Romans, humor, szczypta sensacji i garść pikanterii. „Zapomnij, że istniałem” jest lekturą lekką i przyjemną. Dostarcza emocji i rozrywki. Czego chcieć więcej od dobrej książki? Luiza Mleczko jest panną mieszkającą na wsi z rodzicami. Jest nieco sztywna i pedantyczna. Jest również kobietą upartą, konserwatywną, zachowawczą. Nie zapomnijmy, że Luiza lubi być zadbana i ma słabość do rzeczy pięknych. Czy jest też pusta i bezwartościowa? Otóż, nie! Lubi pomagać i dbać o innych. Dlatego właśnie została sołtysem. Kiedy we wsi pojawia się nowy mieszkaniec Luiza zaraz udaje się do niego, aby załatwić wszystkie formalności związane z gospodarstwem. Rafał Snarski to ten typ mężczyzny, którego Luiza nigdy wżyciu nie poznała. Przystojny, wysportowany, arogancki, emanujący pewnością siebie i seksem. Niebezpieczne połączenie, które fascynuje trzydziestoletnią Panią Sołtys. Rafał szuka na wsi spokojnego miejsca, w którym mógłby się ukryć (dosłownie i w przenośni). Nie chce zawierać przyjaźni a tym bardziej nie szuka związku. Jednak wszystko zaczyna się zmieniać, kiedy poznaję Luizę. Między tą dwójką nawiązuje się nić porozumienia i przyjaźni. Nie trudno zaprzeczyć, że z dnia na dzień rośnie między nimi napięcie seksualne. Tylko czy skromna i sztywna Luiza zaryzykuje romans z niebezpiecznym i nieokrzesanym Rafałem? I czy oboje zdołają odciąć od siebie emocje? Kiedy między Luizą i Rafałem zaczyna tworzyć się delikatna więź wszystko zaczyna się komplikować. Rafał musi zmierzyć się z demonami przeszłości a Luiza musi zdecydować, czy ufa mężczyźnie na tyle, aby zaryzykować swoje serce i reputację. „Zapomnij, że istniałem” to naprawdę przyjemna lektura. Na początku historia może wydawać się prosta i oklepana, ale w miarę czytania akcja przyspiesza i zaskakuje. Autorka świetnie pokazała hermetyczną społeczność wsi. Znakomicie wykreowała głównych bohaterów, którzy są skaranie różni a jednak łączy ich pragnienie bliskości i bezpieczeństwa. Książka napisana jest językiem lekkim i błyskotliwym językiem. Lektura jest po prostu przyjemna i sprawdzi się idealnie na letnie wieczory.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-05-2021 o godz 10:58 przez: kaktus_love_book
"Był jak ogień, jak fala tsunami, jak wicher, który spada bez uprzedzenia, kręci jak oszalały i miota." @augustadocher_beatamajewska Rafał żył z mroczną przeszłością i ciężkimi przeżyciami, których nie życzył nawet wrogom. Luiza wiodła spokoje i prawie sielskie życie jako sołtys spokojnej wsi. Ich drogi połączą się kiedy Rafal zamieszka w sąsiedztwie. Spokojna wioska już nie będzie taka jak dotychczas. Na jej tereny wkroczą niebezpieczeństwa, tajemnice i nielegalne interesy. Ład, cisza i harmonia znajdą się w przeszłości. Rafał znów znajdzie kogoś, dla kogo warto będzie powalczyć, nawet z własnymi lękami przed ponownym bólem i strachem, poświęcić samego siebie. Były bokser, mafioso walczący z lękami nieświadomie wkroczy w życie wioskowej, perfekcyjnej dziewczyny i sołtys zarazem niszcząc jej spokój. Nic już nie będzie takie samo. Wszystko zostanie zmienione bezpowrotnie łącznie z nimi. On wydostanie się ze skorupy, ona udowodni swoją siłę i wartość, pozbędzie zbędnego balastu. Rafał był naznaczony, napiętnowany, w wiecznym mroku, z którego nie widział wyjścia, aż pojawiła się ona dając nadzieję, budząc do życia sprawiając, że potrafił na nowo złapać oddech, powrócić do żywych i walczyć do ostatnich sił, lecz nie na długo. Ona znalazła się w zasięgu, gdy jego życie znów leciało na sam dół. Zostaną wciągnięci do gry, której zasady są Rafałowi doskonale znane. Gry brutalnej, pełnej niestosownych ciosów, niepisanych reguł pociągających za sobą najpoważniejsze konsekwencje. Nie można odejść się kiedy chce, to góra decyduje zabierając ci wszystko byle by nie stracić cennego gracza. Tego się obawiał i wszystkich trzymał na dystans, lecz jak widać nie udało mu się. To była miłość naznaczona bólem, bez prawa do happy endu i życia w spokoju. Przejdą ciężką i bolesną drogę, naznaczoną kłamstwami, sekretami, rozłąką i decyzjami ważącymi na wszystkim. Nie chciała o nim zapomnieć, nie mogła. Piękna, przejmująca, bolesna i pełna mroku historia, która pochłania bez reszty. Autorka dała popis fantazji tworząc książkę, od której nie będziecie chcieli się oderwać. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji