Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Czy miasto może być kluczem do szczęścia?
Addolorata Martinelli wie, że powinna być szczęśliwa. Teoretycznie ma wszystko, czego do szczęścia potrzeba: męża, dziecko i ukochaną pracę w restauracji przejętej po ojcu. W domu nie wszystko układa się jednak tak, jak powinno, a kiedy za sprawą nieprzychylnego krytyka kulinarnego ostatni filar jej świata zaczyna się chwiać, siostra namawia ją na wakacje… w Wenecji.
Addolorata, jadąc do Wenecji, postanawia, że stworzy listę dziesięciu rzeczy, które mogą jej dać w życiu szczęście. Krótki pobyt przedłuża się na całe lato, a ona poznaje na miejscu nowych ludzi i buduje nowe życie, naznaczone nową pasją. Czy zrezygnuje z tego wszystkiego, gdy lato dobiegnie końca?
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
ID produktu: | 1123802032 |
Tytuł: | Weneckie lato |
Autor: | Pellegrino Nicky |
Tłumaczenie: | Witkowska Magda |
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | angielski |
Liczba stron: | 424 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2016-06-16 |
Forma: | książka |
Wymiary produktu [mm]: | 43 x 197 x 127 |
Indeks: | 19579917 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Weneckie lato
Czy miasto może być kluczem do szczęścia?Addolorata Martinelli wie, że powinna być szczęśliwa. Teoretycznie ma wszystko, czego do szczęścia potrzeba: męża, dziecko i ukochaną pracę w restauracji ...Piękna powieść o najcenniejszych wartościach w życiu, akceptacji jego blasków i cieni, dostrzeganiu i chwytaniu szczęścia, odnajdywaniu drogi do zrozumienia i pokochania siebie, walki o własne pragnienia i marzenia. Autorka bardzo wnikliwie i z dużą wrażliwością prowadzi nas w świat odkrywania pasji, wewnętrznych skarbów dających poczucie satysfakcji, spełnienia i przynależności. Przesłania książki prowokują do przemyśleń, rozważań i refleksji, którym z wielką przyjemnością oddajemy się. Fabuła bardzo wciąga, płynnie płyniemy jej nurtem wychwytując wiele analogii do naszych scenariuszy życia. Wspólnie z główną bohaterką zaczynamy rozumieć, że szczęście ma wiele znaczeń, obejmuje nie tylko przebywanie z bliskimi sercu ludźmi, czy wykonywanie czynności sprawiających przyjemność i radość, ale również odnajdywanie swojego miejsca na ziemi, w którym wszystko wydaje się możliwe. Definicja szczęścia nigdy nie jest taka sama, ciągle się zmienia, uwzględnia indywidualność, różnorodne warunki i okoliczności. Naszym obowiązkiem jest je dostrzec, uchwycić, dopuścić do siebie, nie pozwolić odejść. Powinno nas wypełniać szczere poczucie prawdziwości życia a nie tonięcia w bylejakości i zadowalania się jedynie namiastkami. Nie szukajmy wymówek i nie rozmyślajmy długo o przeszłości, której błędów nie da się już cofnąć, idźmy dalej z nadzieją, uśmiechem i radością w sercu.
Pełna temperamentu, bardzo towarzyska, mocno zaangażowana w pracę i pochłonięta rodziną Addolorata Martinelli wydaje się być osobą, której do szczęścia nie brakuje już nic. Jednak jej życie z zewnątrz wygląda zupełnie inaczej niż od środka. Pozornie uśmiechnięta nie potrafi całkowicie odczuwać emocji, czuje się zmęczona i zgorzkniała, dopada ją marazm i zmęczenie pogonią za bieżącymi sprawami. Brak jej właściwego dystansu do siebie i otaczającego ją świata. Po latach małżeństwo straciło pierwotny blask, nie może nawiązać właściwej relacji z nastoletnią córką, nie ma czasu dla przyjaciół, w życie wkrada się chaos i zagubienie. Straciła kontakt sama z sobą, nie zna już siebie, brakuje jej okazji do zdrowej samotności. Pod wpływem impulsu i namowy siostry wyjeżdża na czas wakacji do Wenecji. Przyciągająca magia miasta i podszyte nutą tajemniczości nawiązane tam znajomości, powoli, krok po kroku, pozwalają Dolly odnaleźć własne ja, dowiedzieć się, jakie są jej prawdziwe pragnienia i marzenia, te wypływające z głębi serca. Jej lista rzeczy dających szczęście stopniowo wydłuża się, życie ponownie nabiera kolorytu i smaku, jednak wiele problemów i życiowych trudności wciąż pozostaje nierozwiązanych. Czy uda się jej dotrzeć do źródeł pełnej satysfakcji z życia, odnalezienia siebie samej i własnej ścieżki szczęścia? Książka nastraja bardzo pozytywnie, energetyzuje do działania, skłania do zadbania o wypełnianie życia miłością, rodziną, przyjaciółmi, ale również drobnymi, lecz jak bardzo znaczącymi, przyjemnościami dnia codziennego.
bookendorfina.blogspot.com
Dociera do Wenecji, gdzie wynajmuje byle jakie lokum i egzystuje z dnia na dzień zastanawiając się, co dalej. Po co tak właściwie tu przyjechała i jak miałoby jej to pomóc. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy poznaje Coco. Starszą i co najmniej ekscentryczną wielbicielkę mody. Kobieta swoim ciekawym podejściem pomaga jej wyrwać małą dziurę w skorupie, przez którą Addolorata zaczyna dostrzegać otaczający ją świat.
Z rozmachem typowym dla Włoszki autorka przeprowadza nas przez najciaśniejsze przesmyki Wenecji, jej niezliczone kanały i rozmach barwnych imprez. Daje pozna miasto od jego najlepszej strony. Wspaniałe punkty kulinarne, ociekające kolorami tkaniny, słodkie, urzekające serenady, impulsywni w swoim romantyzmie Włosi, stylowe salony i restauracje, celebrowanie najbardziej prozaicznych codziennych rutyn, majestatyczna architektura i historia, i w końcu romans w tle. Czy też może na tle – tych wszystkich wspaniałości. I tutaj coś zupełnie zaskakującego. Bohaterka drugoplanowa stała się dla mnie nieporównywalnie ciekawszą postacią od tej głównej.
Dolly codziennie poznaje nowe osoby, które pomagają jej się otworzyć, zerknąć za siebie i odkryć co robiła nie tak. Że w codziennej gonitwie zatraciła siebie, swoją duszę i pasję. Zgubiła smak życia. Kobieta w pewnym momencie uświadamia sobie, że dawno tak bardzo nie czuła, że żyje.
I mimo że poszukiwanie siebie jest jakby wątkiem przewodnim powieści mnie zafascynowała Coco. Staruszka stała się sąsiadką i przyjaciółką Dolly, a ja tylko czekałam na chwilę, kiedy w końcu pojawi się po raz kolejny. Prawdziwa dama z weneckich salonów, żyjąca przeszłością, ubierająca się tak wyraziście, że mimo mocno podeszłego wieku zwraca na siebie uwagę wszystkich przechodniów i nadal opędzająca się od adoratorów, dała Dolly mocną szkołę szczęścia. Z każdym rozdziałem coraz bardziej odsłania się tajemnica jej młodości, aż w końcu przy wielkim finale w oku zakręciła się łezka. Bo przecież wieka tragiczna miłość na tle romantycznych Włoch, to coś, co lubimy szczególnie mocno.
Chociaż książka zapewne nie zrewolucjonizuje waszego życia – polecam. Jest to bardzo ciepła, lekka i przyjemna powieść o tym jak nie zgubić szczęścia. Jak odnaleźć swój cel w życiu i nie zmarnować danego nam potencjału. Romantyczna, pełna sekretów i ociekająca włoskim temperamentem przeniesie nas w letnie, przesycone zapachami wieczory, gdzie gondolierzy snują swoje pieśni, a płomienny romans czeka za każdym rogiem.
Jeśli jesteście miłośnikami włoskich klimatów, fascynujących historii i tych zarówno większych jak i mniejszych miłości, na pewno będziecie się dobrze bawili przy tej słonecznej, bardzo pozytywnej powieści.
Główna bohaterka wydaje się być nieco zagubioną osobą, która straciła werwę w życiu i nie pragnie poznawać świata. Na kartach powieści jej charakter objawia nam się z różnych stron, a czytelnik może wyraźnie obserwować jej zmiany, które zachodzą za sprawą otoczenia, nowych osób oraz przede wszystkim Wenecji. Addolorata ukazuje, że własne spełnienie i szczęście potrafi wszystko zmienić, a sprawy poboczne zawsze są do ułożenia. Prowadzi nas przez wszelkie zakątki pięknych miejsc i opowiada swoją historię, która potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewanych chwilach.
"Weneckie lato" oprócz przedstawionej historii zawiera w sobie również wiele barwnych, lekkich i idealnie dopasowanych opisów Wenecji, dzięki którym czytelnik jest w stanie przenieść się w panujące tam klimaty i jeszcze dosadniej wczuć się w historię kobiety, która odnajduje siebie. Wspaniałe obrazy, pachnące kwiaty, gorące słońce oraz wykwintne dania - to wszystko dodaje powieści uroku i smaku, który jest w owej historii dość znaczący.
Początkowo ciężko było mi się wczuć w akcję powieści, ponieważ bohaterka miała pewne wahania nastroju, które wprowadzały na stronach niejaki nieład. Jednakże z każda kolejną stroną historia zaczęła się zmieniać, a Addolorata brała życie w sidła i parła do przodu. Od tej pory wszystko nabiera tempa i z wielką przyjemnością obserwować możemy, jak dorosła kobieta odnajduje w sobie iskierkę młodości i sieje ją również w innych bohaterach. Jej życie diametralnie się zmienia, a Dolly poznaje sama siebie z zupełnie innej strony. Odkrywa swoją radość z rzeczy, które nigdy nie były w stanie przynieść jej szczęścia.
Addolorata traktuje wyjazd jako swego rodzaju ucieczkę. Na pozór ma wszystko, z czego powinno się składać idealne życie – swoją restaurację, męża, córkę, siostrę, z którą jest blisko… Jednak pod tą idealną fasadą kryją się problemy. Siostra skupiająca się wyłącznie na sobie, mąż, który chce rozwodu, córka woląca towarzystwo dziadków niż swoich rodziców, a restauracja nie przynosi takich zysków jak kiedyś. W dodatku gdy niekorzystna opinia jednego z krytyków na temat jej pracy ukazuje się w prasie, kobieta ma dość. Postanawia się odciąć od tego wszystkiego na chwilę i rusza do Wenecji. Sama.
Każdy z nas jadąc do innego miejsca, rozpoczynając coś nowego ma mnóstwo planów. Addolorata również. Nauczę się języka, zwiedzi wszystkie możliwe zakątki Wenecji, zrobi listę dziesięciu rzeczy dających jej szczęście. Tylko czy naprawdę trzeba zrobić listę, aby czuć się szczęśliwym?
Nie ma wątpliwości – poczujecie klimat tego miejsca. Tango tańczone na placach oświetlonych starymi lampami popijając prosecco bądź płynąc gondolą poprzez kanały miasta. Jednak cała historia jak dla mnie jest naiwna… ile razy słyszymy o wypadach w pojedynkę, które zamiast coś ratować tworzą jeszcze większą przepaść? Albo „zapomnieniem się”, bo miasto było takie urocze, a ja poczułam się samotna? Uciekając od swojego życia, kobieta wpadła przy okazji do innych i została z jeszcze większym mętlikiem w głowie niż gdy tylko wylądowała.
Tak samo jak robienie listy rzeczy, które sprawiają mi radość. W Stanach zostawiła ogrom problemów, niewyjaśnionych spraw, niedopowiedzeń, a znajdując się na innym kontynencie zastanawia się nad listą, która zajmuje jakie lubię wino i które lody najbardziej. Za nic w świecie nie potrafię tego zrozumieć.
Główna bohaterka denerwowała mnie nieustannie swoim podejściem do wszystkiego, ale pozostali też nie byli bez winy. Czasem miałam wrażenie, że czytam o rodzinach, które wciąż zostały w XV wieku i czas się dla nich zatrzymał. Nie robią nic prócz wspominania jak kiedyś było lepiej i tworzenia pozorów jak bardzo idealne jest ich życie. W niczym nie przypominają Włochów z południa, którzy chwytają chwile i cieszą się życiem. Dlatego ta Wenecja przedstawiona przez autorkę jakoś tak nieco rozmija się z tym co ja znam…
Szkoda. Mogło być nieźle, a tak pozostaje tylko rozczarowanie.