Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
ID produktu: | 1095364064 |
Tytuł: | Wayward Pines. Szum |
Autor: | Crouch Blake |
Tłumaczenie: | Lipszyc Paweł |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Otwarte |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | angielski |
Liczba stron: | 360 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2014-05-21 |
Rok wydania: | 2014 |
Forma: | książka |
Wymiary produktu [mm]: | 208 x 52 x 137 |
Indeks: | 14662997 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Wayward Pines. Szum
Jest tylko jedna rzecz straszniejsza niż obłęd: świadomość, że jesteś przy zdrowych zmysłach... Agent specjalny Ethan Burke przybywa do Wayward Pines w stanie Idaho w poszukiwaniu dwóch zaginionych ...Powieść Blake'a Croucha to klimatyczna, trzymająca w napięciu, wywołująca silne emocje mieszkanka fantastyki, horroru i kryminału.
Tajemnice się mnożą i kumulują, zamiast rozwiązywać, co potęguje wrażenie niesamowitości i niepokoju.
Trylogię Wayward Pines przeczytałam jednym tchem, zarywając przy okazji 2 noce ponieważ nie mogłam się wręcz oderwać.
Polecam wielbicielom mrocznych klimatów.
Dla mnie 5/6
Jeżeli jakaś książka, może z czytelnika uczynić wariata, to jest to z pewnością Wayward Pines. Szum. Schizofreniczne miasteczko, gdzie dziwaczne zjawiska są jedyną pewną rzeczą, skutecznie wyzywa nasz umysł na pojedynek. Blake Crouch pomyślał o wszystkim. Jego powieść cechuje szalona akcja, napięcie, prawdopodobieństwo (do pewnego momentu). Jeżeli kojarzycie dreszcz, który towarzyszył pierwszemu sezonowi Lost to wiecie, co mam myśli.
Wiele razy bohaterowie książki powtarzali, że coś jest nie tak. Z ta książką też coś jest nie do końca OK. Bezpośrednio po przystąpieniu do czytania miałam po części wrażenie, że to wina niezbyt dobrego tłumaczenia, język był sztywny i taki mechaniczny, bardzo angielski, niestety. Nie czułam, że czytam płynny tekst po polsku. Tłumacz się nie popisał. Może jest to też po części wina kiepskiego języka oryginału, ale to musiałabym jeszcze sprawdzić.
Autor powinien darować sobie co najmniej połowę z pierwszych 50 stron, bo akcja się dłuży, nic nie wiadomo, wszystko takie dziwne - ale brakuje najważniejszego - nie ma napięcia, nie umiałam się wczuć w tą książkę. Nawet makabryczne odkrycie trupa (prawie że w szafie) było pozbawione emocji. Dopiero 4-5 rozdział przynosi trochę nowych informacji, zaczyna się robić ciekawie i nawet zaczęłam odczuwać trochę to znajome uczucie ciszy przed burzą, czające się gdzieś z tyłu napięcie. Później zdecydowanie się wciągnęłam, więc może tylko kiepski początek sprawił, że byłam w stanie przyczepić się do każdej bzdury. Dalej albo tłumaczenie się poprawiło, albo przestało mi przeszkadzać przez nabierającą tempa akcję.
Nie przypadł mi do gustu cały ten pomysł nagonki na Ethana, bo już myślałam, że mieszkańcy miasta będą tylko nieruchomymi figurami w tle, a tu biorą czynny udział w tym dziwactwie. Miasto pozornie zwyczajne, ciche, typowo amerykańskie, trochę jak z ''Pod Kopułą'' Stephena Kinga. Wracając do nielubianego przeze mnie wątku pogoni za głównym bohaterem - dzieci biorące w niej udział od razu przypomniały mi o filmie ''Dzieci kukurydzy'' na podstawie jednego z opowiadań - również Kinga. W sumie ciekawym ale i dość zaskakującym posunięciem okazało się wplecenie wątku post apokaliptycznego..
Ostatecznie moim największym problemem, pomijając rozpoczynające książkę rozdziały napisane chyba przez autora na półśpiąco, były te dziury i różnice czasowe między przeszłością a teraźniejszością.
Nie mówię, że „Wayward Pines. Szum” jest złą książką, ale wydaje się trochę słaba przez niedopracowanie początkowych rozdziałów. Jednak w wielu przypadkach tych pierwszych 50 stron decyduje, czy chcemy kontynuować, czy nie. Ja byłam zniechęcona, ale ciągle nie mogłam porzucić nadziei na poprawę. No i faktycznie, dalej było tylko lepiej. Ale jeśli taki jest efekt wieloletnich starań autora, to chyba robił to troszkę na pół gwizdka.
Za to bardzo dobra reklama książki i serialu, bo jednak podpieranie się legendą jaką jest serial „Miasteczko Twin Peaks” to pewny sukces marketingowy. Ale żeby jeszcze za tym stała od początku (!) do końca dobrze napisana powieść.. Szczególnie po tym mało obiecującym rozpoczęciu opowieści, nie byłam pewna, czy Twin Peaks zechciałoby zmienić nazwę na Wayward Pines. Ale serial chętnie obejrzę, może scenarzyści bardziej się popiszą i ta produkcja znajdzie się na mojej top liście dobrych dziwnych seriali.
Ze wszystkiego - okładka najlepsza! Zachęca bardzo, jest mroczna, tajemnicza i bardzo w klimacie amerykańskiego wybrzeża północno-zachodniego. Aż robi mi się zimno w nos! Zdecydowanie dużo lepsza od oryginalnej, która kolorystycznie miała chyba nawiązywać do kultowego serialu lat 90 i okładki wydania na VHS/DVD.
Ostatnia uwaga odnosi się do tłumacza.. Pan Paweł Lipszyc mógł trochę bardziej uważnie tłumaczyć posłowie i podziękowania. Wiem, że oryginalny tytuł to „Pines”, czyli „Sosny”, ale nie każdy angielski zna i warto byłoby w wyżej wymienionych częściach książki zawrzeć ostateczny polski tytuł. Jak sądzę tłumacz się zagapił, a „Sosny” były tytułem roboczym, później zmienionym na ''Wayward Pines. Szum''. W każdym razie nagle wyskakujące w posłowiu i podziękowaniach „Sosny” były dla mnie dość dziwnym posunięciem - oby nie celowym.
Ostatecznie książka zasługuje według mnie na dobrą ocenę, jaką są cztery gwiazdki. Jedną odebrał jej głównie ten spaprany początek nad którym jeszcze długo będę stękać, bo popsuł ogólny dobry obraz tej książki. Jednak nie żałuję, że ją mam. Fajnie się czyta i polecam wszystkim fanom historii Laury Palmer jako ciekawostkę.
Agent Ethan Burke, chyba również rozpoczynał swoją podróż, od takich myśli. Wayward Pines w stanie Idaho, wydaje mu się miejscem nie z tego świata. Przecież niemożliwe jest, by zwariował, lecz czy jednak? Po uczestniczeniu w wypadku samochodowym znajduje się nagle na ulicach miasta, którego nie zna, a jego pamięć płata mu figle. Zapomina, kim jest oraz, gdzie się znajduje. Trafia on jednak do szpitala, lecz w głowie ciągle plączą mu się myśli: a co, jeżeli jest poszukiwany? Zaczyna zauważać pewne nieścisłości rządzące tym miastem. Nie potrafi skontaktować się ani ze swoją żoną, jak i ze swoim przełożonym. Postanawia on przeżyć w tym chorym społeczeństwie, lecz przetrwanie wcale nie należy do prostych zadań.
Chociaż ludzie porównują tę książkę do Twin Peaks, to ja takiego określenia mu nie nadam, ponieważ nie wiem tak naprawdę, co to Twin Peaks, wiem, że był to jakiś serial, lecz nie mam żadnych wiadomości na ten temat, więc nie potrafię ich przyrównać. Książkę jednak według mojej oceny można podzielić na trzy części. Pierwsza z nich jest to zagadka, gdzie Autor stara nas wprawić w całą historię Ethana oraz pozwala nam snuć własne teorie na temat niezwykłych wydarzeń. Druga część, to nudne biadolenie. Wybaczcie, lecz naprawdę czułam, że jest to kompletnie bezsensu, często w recenzjach to piszę, ale tutaj również zaistniała sytuacja zapychacza, którego nigdy nie zrozumiem. Pozostaje więc ostatnia część, która jest wyjaśnieniem zagadki i muszę przyznać jest dość zaskakująca i wprawiająca czytelnika w osłupienie.
Ze względu na podzielenie przeze mnie tej książki na trzy części, mam problem z określeniem jej, jako całości. Bo z jednej strony jest naprawdę bardzo dobrze napisana, a z drugiej, jest jakimiś nudnymi flakami z olejem. Akcja jest czytelnikowi odpowiednio dawkowana, a Autor pozostawia dla nas, dużą dozę mnogości wytłumaczeń, które sami snujemy w naszych głowach. I gdy czytam ostatnie zdania, już jestem pewna, że przez całą powieść byłam w błędzie, na temat: Co do cholery dzieje się w Wayward Pines?
Skoro wszyscy przyrównują powieść do Twin Peaks (sam autor, również wspomina o tym w podziękowaniach), to ja przyrównam ją do filmu: Tożsamość z 2003 roku. Lecz tylko w pewnym stopniu, ponieważ zakończenie ma się nijak do książki. Lecz jednak widzę pewnego rodzaju podobieństwa. Agent Ethan, nie jest w stanie nigdzie się dodzwonić, a gdy kradnie samochód, by uciec z tego miasta, to dostrzega, że droga, którą jedzie, prowadzi go… do Wayward Pines. Pomimo podobieństw, pierwszy raz spotkałam się z taką treścią w literaturze. Oczywiście nie jestem alfą i omegą w tej dziedzinie. Więc przyznam szczerze, że w szczególności ostatnia część książki spowodowała, że chcę zasięgnąć po kolejną część, która mam nadzieje, będzie jeszcze bardziej wybuchowa i mrożąca krew w żyłach.
Blake Crouch ukazuje, że nie trzeba robić opisów pełnych rozlewającej się krwi, czy wprowadzenia niezwykłych wydarzeń, by spowodować mętlik w głowie czytelnika, który miesza się ze swoistym przerażeniem. Wystarczy podziałać na psychikę bohatera, która sprawia dziwnym połączeniem, że i w naszych głowach zaświeca się czerwona lampka: Oho, coś złego się tu dzieje. Jedynie żałuję tej części, gdy bohater chciał uciec, wszystkie sceny i przemyślenia bohatera sprawiły, że czułam się, iż wysoki poziom pisarski tutaj upadł na chwilę, by jednak powstać na końcu.
Gdy sięgałam po blurba, myślałam, że to będzie kryminał z dozą szaleństwa, lecz nie spodziewałam się kompletnie, że będzie to pozycja z elementami science fiction. Ale więcej już nie zdradzę, sami się przekonacie, jeżeli tylko sięgniecie po tajemnicę, którą kryje Wayward Pines.