Vivian (okładka  miękka)

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń

Produkt niedostępny

Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Może Cię zainteresować

Historia niezwykłej fotografki Vivian Meier, która pozostawiła po sobie dorobek 150 000 fotografii.

Tajemnicza, ekscentryczna, niezwykle utalentowana – tak w skrócie można opisać Vivian Maier, jedną z najciekawszych postaci fotografii XX wieku. Jej prace odkryto przez przypadek w 2007 roku, szybko obiegły Internet i od razu stały się sensacją w świecie sztuki. Na co dzień skryta i tajemnicza opiekunka do dzieci, o jej hobby nie wiedzieli nawet najbliżsi… Kim tak naprawdę była Vivian Maier? Dlaczego przez całe życie tworzyła anonimowo? Czy była świadoma swojego niezwykłego talentu?

Odpowiedzi na te pytania stara się udzielić Christina Hesselholdt w beletryzowanej biografii niezwykłej artystki.


Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1191076654
Tytuł: Vivian
Autor: Hesselholdt Christina
Tłumaczenie: Haber-Biały Justyna
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 256
Numer wydania: I
Data premiery: 2018-04-18
Rok wydania: 2018
Forma: książka
Wymiary produktu [mm]: 194 x 30 x 123
Indeks: 25720969
średnia 4,2
5
16
4
2
3
1
2
1
1
3
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
7 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
07-12-2018 o godz 04:27 przez: Daria Arkabuz | Zweryfikowany zakup
Książka o niesamowitej fotografce ale i kobiecie. Warto zwrócić uwagę na piękna okładkę, ale nie martw się środek jest równie piękny. O Vivien pierwszy raz usłyszałam gdy oglądałam o niej dokument i już wtedy mnie oczarowała. Więc oczywistym krokiem na przód było przeczytanie o niej książki. Tak jak sądziłam nie zawiodłam się. Poleca ją także naczelny redaktor Vogue, wiec jesli nie ufasz mi, to może jemu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-05-2018 o godz 13:19 przez: Erna Eltzner
„Fotografia jako potężne medium wyrazu i komunikacji oferuje nieskończoną różnorodność postrzegania, interpretacji i działania” — rzekł niegdyś sam Ansel Adams. Każde zdjęcie jest w pewien sposób cenne, ale bywają fotografowie, którzy potrafią przekazać magię… Vivian Maier to nazwisko znane w świecie fotografii od stosunkowo niedawna. Jedenaście lat temu, a dwa przed jej śmiercią, trzech kupców nabyło wykonane przez nią negatywy, odbitki, nagrania, gdy przestała opłacać miejsce, gdzie je przechowywała. Największą kolekcję uzbierał niejaki John Maloof, który dopiero po odejściu Maier odkrył jej dane. Kobieta zaczęła zdobywać sławę, a za życia tego nie zaznała. Apogeum nadeszło wraz z premierą filmu „Szukając Vivian Maier”. Dzisiaj to właśnie Maloof zajmuje się spuścizną artystki, liczącą, między innymi, sto tysięcy negatywów. Lecz postać fotografki nadal jest enigmatyczna. Trudno sobie wyobrazić myśli oraz odczucia, trzeba się kierować wskazówkami pozostawionymi w przejmujących zdjęciach. Christina Hesselholdt w beletryzowanej biografii oddaje głos samej zainteresowanej i kilku osobom z jej otoczenia, pokazując w skrócie drogę Vivian, od dzieciństwa aż do śmierci. Obserwujemy przygody z aparatem, pracę jako niania, podróż do Francji. Pojawia się sporo odpowiedzi, ale też mnóstwo fascynujących pytań. Kim tak naprawdę była Vivian? Dlaczego nie uzyskała sławy, choć ze swym talentem miała na to okazję? Czym stała się dla niej pasja? Fotografia to bardzo ważny aspekt mojego życia, z wielu powodów. Z naciskiem na tę tradycyjną, pochłaniającą czas spędzony w ciemni, mającą w sobie tę tajemnicę, gdy nie jesteśmy świadomi, jak rzeczywiście będzie prezentowało się dane zdjęcie. Długo mogłabym wymieniać ukochanych artystów z tej dziedziny, lecz ktoś zajmuje szczególne miejsce — właśnie Vivian Maier. Odkryłam ją dzięki filmowi dokumentalnemu w reżyserii Johna Maloofa i Charliego Siskela. Od tamtej pory to ona przychodzi mi do głowy podczas myślenia o ludziach, którzy pojmowali sens fotografii w sposób podobny do mnie. Naprawdę czekałam na polską premierę książki o Viv, a kiedy otrzymałam swój egzemplarz, to sięgałam po niego mnóstwo razy. I podejrzewam, że jeszcze niejednokrotnie wrócę do historii opowiedzianej przez Christinę Hesselholdt, ponieważ stworzyła ją w niesamowitej formie. Trafiła w moją wrażliwość idealnie. Muszę przyznać, że trochę bałam się, iż autorka zacznie uderzać w banał, przejaskrawi sytuacje, dopowie dużo niepotrzebnych rzeczy. Nie ukrywajmy, życie Vivian Maier nadal jest zagadkowe. Podziwiamy jej twórczość, możemy nakreślić rys charakteru z informacji pochodzących od osób, które ją w jakimś stopniu znały. Choćby wychowankowie, pracodawcy. Ale to ciągle za mało, chyba częściowo na tym polega fenomen Maier — ciekawości. Hesselholdt czekała ciężka przeprawa, biografia artystki zawiera sporo luk, a należało je wypełnić tak, aby nie wpadać w przesadę. I uważam, że pisarka wyszła z tej próby obronną ręką, gdyż idealnie zachowała granicę między prawdą a fikcją. Oprócz narratora, jest kilka kolejnych punktów widzenia. Więc czytamy wypowiedzi nie tylko głównej bohaterki, lecz mamy też wgląd w historię, na przykład, jej pracodawców i podopiecznej. Ciekawostką może być fakt, iż te postaci są zlepkiem paru osób, także wydarzenia z ich udziałem. Ludzie, którzy interesowali się Maier przed lekturą z pewnością wyłapią te smaczki, skojarzą sytuacje z tymi wspominanymi w filmie. Całość wypada dość poetycko, jednak bez wydumania. Zauroczyły mnie porównania, fabuła płynie spokojnym rytmem, choć porusza ciężkie kwestie. To książka głównie o emocjach, a fotografia jest tłem. Bardzo spodobało mi się nakreślenie dysfunkcyjnego dzieciństwa Vivian, mającego wpływ na jej przyszłe losy. Relacje z rodzicami, bratem, stosunek do mężczyzn. Wszystko fascynuje, ale równocześnie sprawia, że czujemy ogromny smutek. Na uznanie zasługuje wątek dziewczynki, którą Viv się opiekowała, przeżywającej podobne do swej niani problemy. Z kart powieści bije istota naszej bohaterki, ekscentrycznej, skromnej, stroniącej od ludzi, a jednocześnie tak odważnej, iż umiała wnikać w ich wnętrza za pomocą swych aparatów. Chciałabym pewnego dnia poznać ten rodzaj siły. Plastyczny opis zdjęć, miast, uczuć — jedna z najcudowniejszych pozycji przeczytanych przeze mnie w tym roku. Książka Christiny Hesselholdt jest po prostu unikatowa. Mogę ją polecić i miłośnikom twórczości Vivian, i osobom, które nigdy wcześniej o niej nie słyszały. Piękna oraz przejmująca lektura. Rekomendacja Chrisa Niedenthala chyba najlepiej oddaje sens całości. „Biografia — bez biografii, o fotografii — bez fotografii”, nic nie trzeba dodawać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-06-2018 o godz 18:41 przez: kendi
„Niezwykła książka o niezwykłej kobiecie. Biografia – bez biografii. O fotografii – bez fotografii” Wyobraźcie sobie, ze idziecie do teatru na sztukę „Vivian”. Stypa. Stół, krzesła, na których siedzą znajomi, rodzina Vivien. Gdzieś obok dalej w cieniu siedzi narrator, który wstawia, co jakiś czas swój komentarz. A jeszcze jest duch Vivien (on nie wiem, że go nie ma, że nie żyje). I wszyscy zaczynają wspominać Vivian. Jak to po śmierci wspomina się te fragmenty, które najbardziej zapadły nam w pamięci. Nie są one chronologiczne poukładane. Mówimy to, co sobie przypomnimy, trochę rozwijamy temat, po czym kompletnie zmieniamy wspomnienie i rozmawiamy dalej. Ta książka to jak scenariusz tej czarnej komedii z elementami stand-upu ;) Vivian była jak połączenie Marry Poppins, kapelusznika z Alicji z krainy czarów i Piotrusia pana. Przez całe życie była opiekunka do dzieci, bo nie wiadomo, czemu ludzie ja zatrudniali, gdy potrafiła zostawić same dzieci i wrócić samotnie do domu. Miała manię zbierania przedmiotów. Spała na podłodze, bo na łóżku nie miała gdzie. W końcowej fazie życia wynajmowała kilka pomieszczeń do przechowywania swoich „skarbów”, gdzie również spała. Książka pełna wspaniałych cytatów. Vivian chciała być do końca czysta „dziewicą”, co odejmowało jej szykowanie się na randki i mycie włosów. Jej rodzina i przyjaciele tez mieli swoje zdania na różne tematy. Szczególnie tematy związków było tu żywo dyskutowane. „ Gdy chodziłam z jakimś facetem do łózka od dłuższego czasu, (bo udało mi się przynajmniej być z kimś, zanim wyszłam za mąż), powiedzmy przez dwa lata, trzy lata, zaczynałam postrzegać to jak kazirodztwo; jakbym znała go zbyt dobrze, aby przechodzić wspólnie z nim te znane na wylot, odwieczne etapy; to wydaje się takie niewłaściwe, niezręczne… Gdy znam faceta dostatecznie długo.. Zaczynam mieć problem, aby zasiąść z nim przy stole, po prostu nie jestem w stanie patrzeć, jak je, mam wrażenie, że mlaska, I nie potrafię przestać wyobrażać sobie, jak jedzenie miażdżone w jego Jamie ustnej przekształca się w jednolita masę, kleik czy papkę, szary strumień znikający w gardle, które niestety, bardzo przepraszam, przypomina kloakę.” Mówiła, to co myślała i nigdy nie owijała w bawełnę nawet gdy robiła tym komuś przykrość. „Nie potrafi znieść marnotrawstwa jedzenia. Uważa, że to niewłaściwe, skoro tyle osób głoduje. „Ale Ellen jest gruba” – odparłam, mimo, że siedziała tuż obok mnie…. Nie musi zjadać wszystkiego, to prowadzi do nadwagi, w ten sposób niszczysz jej umiejętność rozeznawania się, czy jest już syta”. A zdjeć robiła tysiące, choć na początku nie wywoływała ich bo nie było ja na nie stać. Po jej smeirci okazało się, że to nie było prawda. „Ustawiła się jakieś pół metra od jakiegoś szalonego, zabiedzonego człowieka i robi zdjęcia jego twarzy, nie zapytawszy wcześniej o jego zgodę, bo nigdy nie prosi o zgodę. Wpycha się do ludzi tym swoim wstrętnym rolleiem, a gdy się złoszczą, po prostu się śmieje lub wzrusza ramionami, lub idzie dalej lub robi kolejne zdjęcia.” „Niekiedy prosiła o zgodę i ludzie jej pozowali. Z oczu, twarzy wielu z tych, których fotografowała, bije zaufanie i uprzejmość (to ci, którzy o tym wiedzieli – ci pozujący), a także oczekiwanie. …. Ustawiali się. Dla chwili intensywnej uwagi. Dla radości bycia dostrzeżonym, uchwyconym, zaskoczonym, dla chwili przyjemności i kontaktu.” Dopiero dwa lata przed końce jej życia w 2007 roku odkryto jej fotografie między innymi : Fotografie „- spalony fotel na ulicy, z wiszącą nad nim chmurą dymu. - Kobieta w szeleszczącej białej sukience, ze srebrnym lisem wokół szyi, zdążająca do swojej drogiej gabloty, nic, - Audrey Hebpurn, Gruba Polska odgraża się policjantowi. Niemal dotykając twarzą jego twarzy.” Czytałam w swoim życiu mnóstwo biografii. Ale tak pokręconej i przezabawnej nigdy. Od pierwszej strony uśmiech towarzyszył mi aż do ostatniej strony. Jest to książka szczególnie wyjątkowo polecana na lato. Tu nie boicie się, że cos was rozproszy i się pogubicie. Tą książek możecie czytać nawet wybiórczo, od końca, przekartkowywać, bo tak naprawdę nie ma tu typowego wstępu, rozwinięcia i zakończenia. Totalnie chaotyczna i wyjątkowo. Tu wątki nie tworzą jednej wspólnej historii tylko tak zakręconą jak Vivian, o której ta książka jest. Ja się bardzo ubawią ta historią i bardzo się cieszę, że takie osoby istnieją na tym świecie. Nie znałam wcześniej artystki, ale teraz wiem, że mimo wszystko była wyjątkowa. Była może dziwakiem, ale czy artyści nie powinni tacy być. Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-04-2018 o godz 21:32 przez: Karolina Kuran
Chicago, rok 2007. Na licytację trafia zawartość podręcznej skrytki-magazynku, którego właściciel od dawna nie płaci czynszu. Oprócz skrzyń, pudeł i stosów powiązanych w paczki gazet, w skrytce znajdują się dziesiątki, setki, a może nawet tysiące negatywów i niewywołanych klisz. Oto początek "kariery" jednej z najlepszych "ulicznych fotografek" w historii. Vivian (Viv, Vivianne) Maier (Meir, Meyer, Smith), autorka zdjęć zapisanych na ponad stu pięćdziesięciu tysiącach klisz, nie ma pojęcia, że jej prace za kilka lat wywołają furorę. Nie dowie się również, w jak wielu krajach zostaną zaprezentowane. Nie obejrzy żadnego z filmów dokumentalnych, których twórcy będą próbowali odtworzyć owiane tajemnicą szczegóły z jej życia. Nieco ponad rok od dnia, w którym jej "skarby" trafiły na licytację, przewróci się na ulicy. Odejdzie po kilku miesiącach, nieświadoma faktu, że nowi właściciele jej klisz i negatywów szukają jej, aby obwieścić światu istnienie nieznanego dotąd geniusza fotografii. Christina Hesselholdt próbuje w swojej powieści wypełnić białe plamy, z jakich składa się życiorys Vivian Maier. Niewiele o niej wiadomo: urodziła się w 1926 roku jako córka dwojga skomplikowanych, nie radzących sobie z życiem ludzi, część życia spędziła należącym do swojej matki w majątku we Francji; miała brata, który borykał się z uzależnieniem od narkotyków; przez większą część życia pracowała jako niania (chwilami urocza, niekiedy mocno kostyczna wersja Mary Poppins); za pieniądze ze sprzedaży francuskiej posiadłości rodzinnej pojechała w podróż dookoła świata; pod koniec życia utrzymywała się głównie dzięki pomocy byłych wychowanków, łożących na jej mieszkanie. Często przekręcała swoje nazwisko i zatajała szczegóły dotyczące pochodzenia i rodziny. Nie potrafiła pozbywać się niczego, co do niej trafiło. Przez większość swojego dorosłego życia fotografowała wszystko, co wydawało jej się godne zapamiętania. Do zaledwie kilku potwierdzonych faktów z życia Vivian Maier, duńska pisarka Christina Hesselholdt dopisała opowieść na kilka głosów - samej Vivian, jej matki, kilkorga pracodawców, byłej wychowanki, wreszcie: Narratora, stawiającego niewygodne pytania i drążącego co bardziej nurtujące go kwestie. Skrawki (prawdziwego? wyekstrapolowanego? wyobrażonego?) życia Vivian przypominają rozsypane karty starego albumu: dopiero pod koniec powieści zaczyna się z nich wyłaniać wyraźnie zarysowana chronologia, a odtwarzanie całej historii tej frapującej postaci przypomina sklejanie opowieści z setek zdjęć - niekiedy podartych na drobne kawałki. To fascynująca podróż w głąb umysłu kobiety, o której tak naprawdę nic nam nie wiadomo. Dlaczego żyła w nędzy, trzymając w skrzyniach nigdy nie zrealizowane czeki na tysiące dolarów? Dlaczego wzbraniała się (brzydziła?) przez jakąkolwiek bliskością fizyczną? Po co prowadziła swoich wychowanków poza bezpieczne przedmieścia klasy średniej, dlaczego upierała się, aby pokazywać im bezwzględną i brutalną stronę życia? Christina Hesselholdt udziela czytelnikowi odpowiedzi na te pytania - i nawet jeżeli przedstawiona przez nią wersja wydarzeń ma w sobie więcej z fikcji niż z prawdy, to na pewno nie można jej odmówić wyrazistości formy oraz intrygującej koncepcji. Przez strony powieści płynie się ze szczerą przyjemnością z obcowania ze świetnie skrojoną frazą (tutaj ukłony dla tłumaczki, Justyny Haber-Biały), a wizje kreowane przez autorkę pobudzają wyobraźnię czytającego. W książce nie ma ani jednej ilustracji, a mimo to jestem przekonana, że wędrując przez internetowe zbiory prac Vivian Maier bez trudu rozpoznacie wymienione w tekście fotografie: sposób ich opisu jest precyzyjny, poetycki, i doprawdy zachwycający. Jeżeli - tak jak ja - interesujecie się twórczością Vivian Maier, koniecznie powinniście przeczytać tę książkę. Jeśli natomiast nie mieliście dotąd pojęcia o istnieniu tej ekscentrycznej fotografki: sięgnijcie po powieść, i wkroczcie w zupełnie nowy świat.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-07-2018 o godz 17:54 przez: Monika Kwasinska
"Za każdym razem, gdy chciała pstryknąć zdjęcie, zwalniałem albo całkowicie się zatrzymywałem. Doceniała to. Działała błyskawicznie i była przy tym bardzo pewna tego, co chce zrobić. To zrozumiałe, że gdy spędzamy czas z kimś nowo przybyłym, a tym bardziej z kimś tak ochoczo pstrykającym, zaczynamy postrzegać otoczenie w nowy sposób. […] Nazwałem ją The Kodak Girl. […] -Nie, Osoba z rolleiflexem - sprostowała Viv. - Chętnie obejrzałbym zdjęcia, które przed chwilą zrobiłaś. Odparła, że nie zawsze je wywołuje, bo to zbyt kosztowne. - A poza tym przecież już je widziałam - dodała pukając w lustrzankę - Tu, wewnątrz." Vivian Maier to jedna z tych postaci, o której wiemy niewiele. Tyle, co nic. I, gdyby nie przypadek, nigdy nie ujrzelibyśmy jej dorobku artystycznego. Vivian, to fotografka, która pozostawiła po sobie spuściznę tak ogromną, że, gdy podjęłabym próbę wskazania mojego ulubionego zdjęcia jej autorstwa, lub nawet grupy kilkunastu-kilkudziesięciu fotografii, to nie umiałabym. A gdybym miała powiedzieć o niej coś więcej, to nie wiedziałabym, co powiedzieć, bo była to osoba nieznana szerszej publiczności - dbała o to, żeby nie dać się poznać. Mimo że spędzała bardzo dużo czasu z rodzinami, u których pracowała jako opiekunka dla dzieci, to tak naprawdę jej pracodawcy nie potrafili jej scharakteryzować. Ba, nawet sama rodzina, miała z tym problem. "Jaka była Vivian Maier? - Zobaczcie jej zdjęcia." "Czy Marcelowi wydaje się, że poszukuję sielankowych scenerii, pastorałek przekształconych w fotografie, idylli?" Sama nie wiem, kiedy dowiedziałam się o tej książce, ale wiedziałam jedno, że na pewno chcę ją przeczytać. I starałam się nie szukać informacji na jej temat, żeby zostawić sobie całą przyjemność poznania, gdy będę miała ją już w rękach i zacznę czytać. Książka ma niecodzienny charakter - nie jest to typowa biografia, a biografia fabularyzowana. Proza, której forma przybiera postać sztuki teatralnej - wydarzenia dzieją zgodnie z chronologią zdarzeń w życiu Vivian, a większość sytuacji jest pokazana z różnych perspektyw - samej siebie, narratora i osób, które pojawiają się w życiu bohaterki. Poznajemy kobietę w sposób fragmentaryczny, ale dość intensywny - na podstawie tego, co o niej mówią kolejne osoby i tego, w jaki sposób kreuje ją sama autorka, przypisując jej myśli i wypowiadane słowa. Wędrujemy z nią przez życie spacerując przez ulice miasta, przechodząc przez kolejne przeprowadzki, a towarzyszy temu nieustanne robienie zdjęć. W pewnym momencie, można odnieść wrażenie, że Vivian Maier to aparat fotograficzny, a aparat fotograficzny to Viv, i gdyby zabrakło, któregoś z tych elementów, drugi nie mógłby istnieć. "Vivian Maier była ulicznym fotografem, nie zajmowała się portretami ani fotografią artystyczną. Poszukiwała twarzy, ale także sytuacji, ludzkich relacji, zachowania. Na jednym ze zdjęć pewien mężczyzna stoi, trzymając w ramionach śpiącego psa, z opadającymi wargami, sam też opuścił kąciki ust. Albo: wielu mężczyzn i chłopców w latach pięćdziesiątych, stojąc, zwieszało ręce po bokach w sposób, którego dzisiaj już się nie zobaczy - przekręcając nadgarstek tak, że wierzch dłoni skierowany jest do bioder, a same ręce dość idiotycznie sterczą. Może próbowała uchwycić Czas, lata pięćdziesiąte, sześćdziesiąte, siedemdziesiąte, osiemdziesiąte. Albo był kolekcjonerem: zbierała wszystko, co zobaczyła." I tak też jest poprowadzona książka o Vivian Maier - jako próba uchwycenia jej i pokazania, jaka była w kolejnych dziesięcioleciach. Jako długa seria krótkich zdarzeń, przypominająca fotografie robione przez nią samą. Tak, jak fotografka, próbowała uchwycić każdą wybraną przez siebie chwilę swoim aparatem, tak autorka książki próbowała uchwycić Vivian w swoich słowach. I udało się to nad wyraz dobrze, mimo że ich czytanie nie jest tak łatwe jakby mogło się wydawać. readtraveltaste.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-04-2018 o godz 21:15 przez: CzytanieNaszymZyciem
Nigdy wcześniej nie słyszałam o Vivian Maier i nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ o tej artystce zaczęto mówić, jak wskazuje opis książki, dopiero w 2007 roku. Choć jest autorką 150 000 dobrych fotografii, mało kto wie o jej istnieniu. Dlaczego tak się stało? Duńska autorka, Christina Hasselholdt, w swojej książce przybliża nam pokrótce życiorys Vivian Maier i próbuje zaintrygować nas tą postacią. A w czym przejawia się jej fenomen? Vivian Maier żyła w czasach, w których sława była na wagę złota. Każdy dążył do zdobycia jak największej popularności, zwłaszcza w Ameryce. Tymczasem zwykła kobieta o niezwykłym talencie żyje skromnie i nie dba o rozgłos. Fotografia była prawdziwą pasją Vivian, choć zarabiała na życie jako niania. Będąc po lekturze tej książki oraz po przeczytaniu kilku artykułów na temat Vivian odnoszę wrażenie, że ta kobieta była niesamowicie skromna i pokorna względem swojego losu. Sama przyznawała, że niektóre swoje zdjęcia widziała tylko raz - wtedy, kiedy je robiła. Nie było jej stać na wywoływanie wszystkich, a i to nie było dla niej najistotniejsze. Liczyły się momenty, ulotne chwile, które celebruje się na bieżąco. Książka Christiny Hesselholdt nie wszystkim przypadnie do gustu. Sama przyznaję, że niejednokrotnie musiałam czytać jeden fragment kilka razy, żeby na pewno dobrze zrozumieć to, co autorka chciała przekazać. "Vivian" z pewnością nie jest łatwą lekturą, zarówno w treści, jak i w formie. Cała konstrukcja tej książki opiera się na relacjach Vivian, jej rodziny, pracodawców oraz różnego rodzaju wtrąceń narratora. Można powiedzieć, że "Vivian" to strzępki rozmów, wywiadów, przemyśleń, retrospekcji, które zostały nie do końca umiejętnie sklejone w jedno. Symbolizuje to fotografie Vivian Maier, czyli ulotne momenty. Jest to bardzo ciekawy pomysł, ale niełatwy w odbiorze. Podsumowując, polecam Wam "Vivian", jednak z zaznaczeniem tego, że musicie być przygotowani na dość wymagającą lekturę. Sama postać Vivian jest bardzo intrygująca i na pewno zainteresuje miłośników fotografii.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-06-2018 o godz 12:57 przez: natunaturally
Vivian Meier to jedna z najciekawszych postaci fotografii XX wieku. Jej prace odkryto przez przypadek, dopiero w 2007 roku. I wtedy stały się sensacją. O jej fotografiach nie wiedziały nawet osoby z jej najbliższego otoczenia. Po świetnym filmie o jej fenomenie,w jeden wieczór połknęłam książkę o jej losach. Z filmu dowiedziałam się niezwykłych szczegółów biograficznych, a w książce autorka stara się dociec, czy Vivian faktycznie była świadoma swojego talentu i, przede wszystkim, dlaczego tworzyła anonimowo. Ale, ale, jako że Vivian była enigmatyczną postacią, po przeczytaniu pozostaje niedosyt. Pozostaje zaciekawienie. I bardzo dobrze, bo nie ma nic gorszego w świecie artystycznym niż zabicie tajemnicy. Tu tajemnic jest wiele, a ja zachęcam Was do ich odkrywania :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0

O autorze: Hesselholdt Christina

Vivian
okładka  miękka, 06.2019
0/5
(0/5) 0 recenzji
88,00 zł
Companions
okładka  miękka
0/5
(0/5) 0 recenzji
88,00 zł

Zobacz także

Podobne do ostatnio oglądanego