3/5
21-06-2019 o godz 17:14 przez: popkultura.com.pl
"Sweetbitter" od początku wydawało mi się dość enigamtyczną lekturą. Wiedziałam, że na pewno będzie w niej dużo kuchni, różnych smaków, lecz czy uda się sprawić, aby czytelnik naprawdę je poczuł? Czy uda się zbudować klimat, który sprawi, że zacznie lepiej rozumieć bohaterów pracujących w restauracji? I, co równie ważne, czy kolejna opowieść o dziewczynie znikąd, która przeprowadza się do Nowego Jorku, może być nieszablonowa? Tess to właśnie dziewczyna znikąd. Z miasteczka, którego nawet próżno szukać na mapie. Pewnego dnia pozostawia wszystko za sobą i wyrusza do Nowego Jorku. Tam, całkowicie przypadkiem, dostaje pracę jako asystentka kelnera w renomowanej restauracji. Czy dwudziestokilkuletnia dziewczyna odnajdzie się w nowej rzeczywistości? Czy praca w gastronomii ją odmieni? Zacznę od tej pozytywnej strony powieści. Książka Stephanie Danler świetnie obrazuje to, jak wygląda praca w gastronomii. Pelna negatywnych emocji, używek, przekraczania granic, psychicznych załamań, których na pierwszy rzut oka nawet nie widać. Dla niektórych może być to wizja przesadzona, lecz wierzcie mi - nie jest ani trochę. To brutalny świat, w ktorym niewielu sobie dobrze radzi. Niestety, na tym koniec pochlebstw. "Sweetbitter" nie oddaje w żadnym stopniu smaków, zapachów, tekstur, które stara się opisać autorka. Nie ma w tym nic sensualnego, wszystko wydaje się być kolejnym opisem tego samego. Bez jakiejkolwiek stylumacji zmysłów trudno jest stworzyć książkę, która poniekąd dotyczy kuchni. Miażdżącą pierwsze pozytywne wrażenia z lektury jest postać głównej bohaterki. Bohaterki irytującej, nieznośnie nieodpowiedzialnej oraz wręcz egoistycznej. To ten typ, któremu czytelnik życzy rychłego nieszczęśliwego kopniaka od losu, aby w końcu ogarnął swoje życie. Jest parę lepiej napisanych postaci, jak np. Simone, lecz Tess swoją postawą przycmiewa atuty pozostałych bohaterów. Nie jest to z pewnością książka, do której wrócę. Mogłabym ja polecić tym, którzy zastanawiają się, jak wygląda ciężka i wycienczajaca psychicznie praca w gastronomii, lecz nikomu innemu. Zbyt wiele znalazło się tu rozlazlości, pretensjonalności, uproszczonych schematów (nie wspominając o potrzebie jakiegoś novum), braku sprawnego języka literackiego, aby była to lektura, która zostaje komuś w pamięci.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
1/5
18-06-2019 o godz 21:26 przez: Anonim
Jako studentka często szukam zajęć dorywczych, dzięki którym będę miała pieniądze na własne, drobne wydatki. Zajmowałam się już wieloma rzeczami, nigdy jeszcze nie miałam możliwości zostać kelnerką. Praca wydawała mi się mało ciekawa i męcząca. Właśnie dlatego chciałam poznać bliżej doświadczenia dziewczyny, która została jedną z pań do obsługi. Stephanie Danler napisała powieść "Sweetbitter" wiążąc fikcyjną postać z własnymi doświadczeniami z zawodu kelnerki i przelała je na papier. Książkę zaczęłam czytać w weekend, ale już na wstępie muszę powiedzieć, że męczyłam ją długo i raz nawet zasnęłam przy niej. Fabuła powieści nie ma w sobie niczego, co mogłoby zainteresować czytelnika. Właściwie powieść to opisy wydarzeń, które miały miejsce w restauracji, w której zaczęła pracować główna bohaterka. Czytając czułam jakby jedynym miejscem akcji była właśnie ta restauracja, co nie byłoby problemem, gdyby cokolwiek ciekawego miało tam miejsce, gdyby choć jedna postać okazała się warta czasu, by ją poznać, jednak nie zainteresowała mnie żadna z nich. Autorka na siłę chciała dodawać filozofię do swojej książki, swoje przemyślenia, które tak naprawdę niewiele wnosiły, a właśnie one sprawiały, że książka stawała się jeszcze mniej ciekawa. Miałam problem również z smaym prowadzeniem wydarzeń, gdyż akapit rozpoczynał się często dialogiem, który nagle bym urywany, by kończyć się dopiero pod koniec akapitu z przerwą na wypad w przyszłość. Co rozumiem pod tym stwierdzeniem? Są to zabiegi autorki, w których pokazuje ona jakby wydarzenia z przyszłości dla bohaterów, nie ma to jednak formy dziennika właśnie przez ten przerwany dialog, ciężko mi więc do końca ująć czym tak naprawdę jest. Dawno nie czytałam książki, w której nie mogłabym się uchwycić niczego, co by mnie zmusiło do jej dalszej lektury. Tutaj męczyłam się i wręcz zmuszałam, by czytać dalej i jednak skończyć powieść i jej o niej napisać. Nie poprawiło się jednak wiele od pierwszych stu stron, więc jeśli styl i Wam również nie podejdzie to nie męczcie się. Chciałabym Wam napisać coś więcej, ale naprawdę od pół godziny siedzę i nie mogę zebrać myśli, by napisać cokolwiek więcej. Ta książka wypompowała ze mnie emocje. Nie wyobrażam sobie serialu na jej podstawie tak naprawdę... A powstał.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
19-06-2019 o godz 13:38 przez: ToriCzyta
Stephanie Danler ze swoim debiutem "Sweetbitter" znalazła się na liście bestsellerów i w bardzo szybkim czasie powstał serial na podstawie jej książki. Historia skupia się na Tess, która w ciągu jednego dnia wyjeżdża z miasta, zostawiając swoją przeszłość za sobą. Trafia do Nowego Yorku; miasta, w którym nie ma miejsca dla słabych. Zatrudnia się jako kelnerka w jednej z restauracji. Autorka książki opisuje swoje doświadczenia, które zdobyła podczas pracy jako kelnerka, a w niektóre rzeczy trudno nam uwierzyć. Główna bohaterka trafia do naprawdę dziwnego miejsca, ludzie na początku nie za bardzo jej pomagają, a ona sama nie umie jeszcze zbyt wiele. Z każdą kolejną stroną rozwija się jako pracownik i może obserwować swoich kolegów z pracy po godzinach. Wtedy dzieją się najdziwniejsze rzeczy; mogę przyznać, że zdarzają się alkoholicy, ale nie tyle, ile w tej jednej restauracji! Naprawdę nie mogę uwierzyć też, że dziewczyna w ogóle nie zastanawia się co jest z jej ojcem, bo liczy się to, co jest teraz. Tess właściwie przez całą książkę wydawała się mdła, brakowało jej czegoś. Oczywiście trzeba było dodać do tej książki wątek jej zauroczenia, bo ludzie to lubią. Autorka nie stroni od przekleństw, seksu w książce, spożywania przez pracowników alkoholu i pojawiania się na kacu. Nasza Tess nie wydaje się autentyczna w niektórych sytuacjach, jakby była robotem; owszem, z jej ust padają mądre słowa, więc kiedy czytamy tę książkę kiwamy głową i zgadzamy się, jednak później one znikają z naszej pamięci. Książka nie wybrzmiewa tak, jakby mogła. Gdyby pozbyć się wątku z zauroczeniem dla mnie ta książka wybrzmiałaby dużo bardziej, mogliśmy dostać ciekawy reportaż z pracy kelnera w formie powieści z wykreowanymi bohaterami i fabułą, ale chyba nie na tym zależało autorce. Prawdopodobnie wtedy książka nie sprzedałaby się aż tak. Serialu na jej podstawie nie miałam okazji zobaczyć, choć jestem ciekawa jak taką krótką książkę potrafili rozwinąć na tyle sezonów. Powieść na pewno nie jest zła, ale dla mnie to średniak, nie mam zamiaru już wracać do tej książki, ale jeśli ktoś lubi posiedzieć sobie kilka godzin przy lekkiej lekturze to polecam ją.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
23-06-2019 o godz 20:17 przez: Katarzyna
Chyba każdy z nas miewa taki moment, że marzył o porzuceniu dotychczasowego życia. Nowy Jork miasto multikulturowe wydaje się idealnym miejscem do takiej rewolucji. To idealny początek O tym pomyślałam kiedy przeczytałam opis tej książki. W takich miastach można zacząć od nowa, można się odciąć od tego co było. To w końcu taka kwintesencja amerykańskiego snu, od zera do milionera. Z drugiej strony przypomniałam sobie o tych wszystkich momentach, gdy byłam sama w wielkim mieście, anonimowy tłum i dojmujące poczucie samotności, osamotnienia. Byłam ciekawa jakie odczucia wywoła we mnie ta powieść, potencjał był tak wielki, że można iść w każdą stronę. Tess zostawia za sobą małe miasteczko, właściwie bez słowa zostawia swojego ojca i rusza do Nowego Jorku, nie śmierdzi groszem, więc prędko musi znaleźć jakąś pracę, w swoim miasteczku pracowała w kawiarni, więc idzie do restauracji. Nietypowa rozmowa o pracę, chyba żadne z nas nie łudziłoby się, że skończy się to dobrze, ale dostrzeżono w niej coś. A dokładnie 51% czego, bo reszta to umiejętności techniczne. Trafia do branży w której czas to pieniądz, klient to ukochany gość. A na dodatek jest sama w wielkim mieście. Cała gama przeżyć, wiele emocji. Chętnie oglądnęłabym ekranizację tej książki. Nasze życie jest grą w iluzję, prestiżowe miejsce, które przyciąga elitę jest tak naprawdę chaosem, kulisy nie są tak ekskluzywne, toczy więc walka o przetrwanie, bo amerykański sen nie spełnia się sam, spełnia się w znoju i w trudzie, wśród porażek i upadków. Człowiek uczy się powstawać, wyrabia sobie twardy tyłek. Perypetie Tess pokazują ile kosztuje nas pogoń za tym czego chcemy, jak wielki jest dysonans pomiędzy tym co pokazujemy na zewnątrz a tym co naprawdę czujemy. Jest w książce scena w której Tess myśli o tym jak rozmawiałaby z kolegami z poprzedniej pracy, którzy nie znają super nowoczesnego sprzętu, jaką pozę pełną wyższości by przybrała, bo liczy się wyimaginowany prestiż, nieważne że sami w środku cierpimy. Chyba to kwintesencja tego, świat nas zmienia. Przygnębiła mnie ta książka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
23-06-2019 o godz 23:48 przez: Ovieca
Lubię niewiadomą, lubię niespodzianki i nie banalną literaturę i właśnie czegoś takiego oczekiwałam po owej pozycji. Czy autorka spełniła moje widzimisię? I tak i nie, ale wszystko po kolei. Kurka wodna, nie wiem od czego zacząć. Może zatem poznajcie Tess, która porzuca dotychczasowe życie i jedzie do Nowego Jorku, by zacząć nowe, inne, lepsze życie. Tu poznajemy tajniki życia nie tylko kelnerskiego od podszewki – tu przeprowadzani jesteśmy przez historię restauracji, w której ważny jest smak, który nabiera na sile z czasem niczym wino. Odniosłam wrażenie, że sama w sobie dziewczyna jest porządnie zagubiona w byciu samej ze sobą. Pracę dostała z przypadku i wiecie, przyznam, że żałuję, iż u nas w kraju nie ma takich rozmów. Jeśli facet (potencjalny pracodawca) zapytałby mnie o to, o co Tess – to na bank pracowałabym w jednej z najbardziej renomowanych marek, nie zależnie czy byłby to hotel, biuro czy cokolwiek innego. Młoda dama wcale nie wydawała się być szarą myszką, ale też nie była gwiazdką – sumując była dosłownie nijaka, ale może właśnie o to chodziło, by czasami przygrała mi na nerwach. Miałam kilka razy taki odruch by ją trzepnąć w głowę, ale jakby nie patrząc to jednak babeczka z książki i fizycznie nie mogłam temu podołać =D Na pewno spotkamy tu też zderzenie z gastronomiczną rzeczywistością, myślę, że nawet trochę naciąganą, ale jednak. Seks, narkotyki, alkohol nie jest dla nikogo niczym dziwnym chodź w takim natężeniu z realnością zgadza się raptem głównie alkohol na każdym kroku. Nie mogę nie wspomnieć o daniach, które można wręcz poczuć, jednakże czy to nadaje prawdziwego smaku tej historii? Musicie przekonać się sami. Całość nie jest zła, język jest znośny i czyta się szybko. Nie brakuje tu poczucia humoru, bo nie jednokrotnie parsknęłam śmiechem, ale i też nie poskąpiono wulgaryzmów. To dość specyficzna lektura, ale myślę, że czas z nią spędzony nie będzie stracony, ot taki przerywnik na niedzielne popołudnie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
23-06-2019 o godz 23:46 przez: Ovieca
Lubię niewiadomą, lubię niespodzianki i nie banalną literaturę i właśnie czegoś takiego oczekiwałam po owej pozycji. Czy autorka spełniła moje widzimisię? I tak i nie, ale wszystko po kolei. Kurka wodna, nie wiem od czego zacząć. Może zatem poznajcie Tess, która porzuca dotychczasowe życie i jedzie do Nowego Jorku, by zacząć nowe, inne, lepsze życie. Tu poznajemy tajniki życia nie tylko kelnerskiego od podszewki – tu przeprowadzani jesteśmy przez historię restauracji, w której ważny jest smak, który nabiera na sile z czasem niczym wino. Odniosłam wrażenie, że sama w sobie dziewczyna jest porządnie zagubiona w byciu samej ze sobą. Pracę dostała z przypadku i wiecie, przyznam, że żałuję, iż u nas w kraju nie ma takich rozmów. Jeśli facet (potencjalny pracodawca) zapytałby mnie o to, o co Tess – to na bank pracowałabym w jednej z najbardziej renomowanych marek, nie zależnie czy byłby to hotel, biuro czy cokolwiek innego. Młoda dama wcale nie wydawała się być szarą myszką, ale też nie była gwiazdką – sumując była dosłownie nijaka, ale może właśnie o to chodziło, by czasami przygrała mi na nerwach. Miałam kilka razy taki odruch by ją trzepnąć w głowę, ale jakby nie patrząc to jednak babeczka z książki i fizycznie nie mogłam temu podołać =D Na pewno spotkamy tu też zderzenie z gastronomiczną rzeczywistością, myślę, że nawet trochę naciąganą, ale jednak. Seks, narkotyki, alkohol nie jest dla nikogo niczym dziwnym chodź w takim natężeniu z realnością zgadza się raptem głównie alkohol na każdym kroku. Nie mogę nie wspomnieć o daniach, które można wręcz poczuć, jednakże czy to nadaje prawdziwego smaku tej historii? Musicie przekonać się sami. Całość nie jest zła, język jest znośny i czyta się szybko. Nie brakuje tu poczucia humoru, bo nie jednokrotnie parsknęłam śmiechem, ale i też nie poskąpiono wulgaryzmów. To dość specyficzna lektura, ale myślę, że czas z nią spędzony nie będzie stracony, ot taki przerywnik na niedzielne popołudnie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
24-06-2019 o godz 17:17 przez: AMN
Nie mam żadnego doświadczenia w byciu kelnerką, jednak po przeczytaniu tej książki, nigdy bym się nie podjęła tej profesji, szczególnie w eleganckiej restauracji. Tess ucieka do Nowego Jorku, pozostawiając za sobą cały ciężar przeszłości. Chce zacząć życie od nowa. I w zasadzie jej się to udaje. Dostaje pracę w bardzo dobrej restauracji, gdzie uczy się sztuki podawania dań i serwowania win. Jak się okazuje, praca w takim lokalu nie wygląda tak kolorowo. I nie mówię tu o noszeniu po trzy talerze na ręce, czy kontakt z klientami (a nie daj Boże pomyłkę lub zrzucenie jedzenia na podłogę w wypadku poparzenia). Chodzi mi głównie o to, w jaki sposób zachowywali się bohaterowie książki. Ciągłe picie, zażywanie narkotyków po pracy...nie wspominając o języku jak z rynsztoka (rozumiem, że obecnie wulgaryzm bardzo często zastępuje przecinek, czy wyraża bardzo duże zdenerwowanie, jednak w książce to bardzo drażni oczy, kiedy te przekleństwa kumulują się w jednym miejscu). Do głównej bohaterki też mam zastrzeżenia. Wydawała mi się taka sztuczna, mdła, oderwana od rzeczywistości, albo będąca na wiecznym haju. Odbierałam ją również jako osobę niezdecydowaną - tu podoba się jej bad boy, tu mentorka, to prześpi się z kolegą z pracy... Z drugiej strony były też rzeczy, które mi się podobały. Na przykład opis tego, jak Tess była uczona degustacji wina czy jakiegoś dania. Zazwyczaj nie lubię opisów, tak tutaj czytałam je z ciekawością. Również to, jak Tess opisywała siebie po kolejnych miesiącach pracy w restauracji. Widać było zmianę, jaka w niej zachodziła, było na plus. Cieszyłam się razem z nią z każdego małego sukcesu, który osiągnęła. Mimo wszystko już dawno tak ciężko nie czytało mi się książki, a w dodatku mam do niej bardzo mieszane uczucia. Należy do gatunku tych, które trzeba przeczytać samemu, żeby ją ocenić. Książki nie skreślam, przeczytam ją ponownie za jakiś czas i sprawdzę, czy wyniosę z niej więcej, niż do tej pory.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
23-06-2019 o godz 12:14 przez: Aleksandra Dziura
Czasami życie wymaga od nas podjęcia nagłych decyzji. Tak właśnie było z Tess główną bohaterką tej książki. Nie mówiąc nic ojcu, opuszcza swój dom, wszystko, co znała przez wiele lat i rozpoczyna swoją przygodę. Postanawia zamieszkać w Nowym Jorku. Idzie jej nawet bardzo dobrze, bo po pierwszej rozmowie o pracę, która jak dla mnie była lekko dziwna, dostaje ją. Ma zostać asystentką kelnera. Brzmi ciekawie. Dziewczyna początkowo robi najprostsze rzeczy, jak np. składa serwetki. Podczas tej pracy nie odzywa się do nikogo. W ogóle mało co odzywa się do swoich współpracowników. No, chyba że to konieczne, ale i tak ogranicza to do minimum. W Nowym Jorku oprócz swojego współlokatora nie zna nikogo. Choć zna i współlokatora trochę się nie łączy, bo ... z nim też nie rozmawia. Tess czuje się samotna. Początkowo obsługuje mniejsze stoliki, jakby tak mało ważnych gości. Nie jest jeszcze wystarczająco wyszkolona, co pokazuje, wywalając talerz ze świeżo przygotowaną potrawą, mającą iść na stół, a nie na podłogę. Szef kuchni wtedy strasznie się wściekł. Jego krzyki, wyzwiska sypały się jak z rękawa. Tess była załamana i przerażona. No, ale się uczy. Każdemu się zdarza. Gdy już przestała być tak całkiem nowa, została zaproszona na tak zwanego drinka po pracy. Tyle że ten drink odbywał się właśnie w pracy. Nie byłoby to niczym złym czy dziwnym, gdyby nie fakt, że na jednym drinku się nie skończyło. Życie w Nowym Jorku przedstawione jest tutaj jak ciągłe imprezowanie, seks, alkohol, narkotyki. To świat, który wciąga w swoje szpony i nie pozostawia z delikwenta nic. Książka mimo sporego potencjału wymęczyła mnie totalnie. Było tutaj dużo bohaterów, w których czasem zdarzało mi się pogubić. Akcja przeskakiwała z jednego wydarzenia na drugie w tym samym rozdziale, przez co czasami nie wiedziałam o czym, albo o kim czytam dany fragmencik. Ogólnie książka mi się nie podobała.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
19-06-2019 o godz 13:03 przez: Nietoperz
Tess, porzucając dotychczasowe życie, wyjeżdża do Nowego Jorku, dostaje tam pracę w renomowanej restauracji. Czy właśnie tam, w mieście, które nigdy nie zasypia, młodej dziewczynie uda się odnaleźć sens swojego życia? Czy poczuje jego prawdziwy smak? Czy odnajdzie swój cel? Odpowiedzi znajdziecie w przesyconej smakiem i aromatem najdroższych win, lekturze. "Sweetbitter", pomimo swojej ponad 400 stronicowej objętości, przeczytałam w niespełna 2 dni. Jest to jeden z, moim zdaniem, największych plusów tej powieści, czyta się ją bardzo szybko, wręcz pochłania. Mamy tu klasyczną opowieść w tematyce "od zera do milionera", o dziewczynie nie mającej nic, która wyrusza na podbój wielkiego świata, a wraz ze zbiorem doświadczeń życiowych i zawodowych, odnajduje swoją osobowość i cel, to, czemu chciałaby poświęcić swoje życie. Opowieść okraszona jest dużą ilością narkotyków, alkoholu, seksu i niezwykłych osobowości pozostałych bohaterów. Nie zabrakło również historii miłosnej, choć myślałam, że skończy się ona w zupełnie inny sposób. Drugim plusem jest dla mnie dużo miejsca poświęconego jedzeniu i winu. Sama nie umiem gotować, jem właściwie co popadnie, a książka ta wymusiła na mnie większą koncentrację na smaku pokarmów, ich aromacie, i zwróceniu uwagi na to, czym właściwie karmię swoje ciało. Nie brak tu oczywiście, jak to bywa w romansach czy książkach obyczajowych, seksistowskich uwag czy stereotypowych cech związanych z pochodzeniem czy statusem społecznym danej osoby. Czy mi się podobała? Średnio, była jednak dobrą odskocznią od trudniejszej i bardziej wymagającej literatury. I właśnie jako taki typ książki ją polecam. Polecam ją również miłośnikom i miłośniczkom wina, ze względu na dużą ilość informacji o tym trunku, dla osób lubiących klimaty USA, filmy w stylu "Bridget Johns", coaching i motywacyjne teksty zachęcające do drastycznych zmian w swoim życiu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
19-06-2019 o godz 13:00 przez: Nietoperz
Tess, porzucając dotychczasowe życie, wyjeżdża do Nowego Jorku, dostaje tam pracę w renomowanej restauracji. Czy właśnie tam, w mieście, które nigdy nie zasypia, młodej dziewczynie uda się odnaleźć sens swojego życia? Czy poczuje jego prawdziwy smak? Czy odnajdzie swój cel? Odpowiedzi znajdziecie w przesyconej smakiem i aromatem najdroższych win, lekturze. "Sweetbitter", pomimo swojej ponad 400 stronicowej objętości, przeczytałam w niespełna 2 dni. Jest to jeden z, moim zdaniem, największych plusów tej powieści, czyta się ją bardzo szybko, wręcz pochłania. Mamy tu klasyczną opowieść w tematyce "od zera do milionera", o dziewczynie nie mającej nic, która wyrusza na podbój wielkiego świata, a wraz ze zbiorem doświadczeń życiowych i zawodowych, odnajduje swoją osobowość i cel, to, czemu chciałaby poświęcić swoje życie. Opowieść okraszona jest dużą ilością narkotyków, alkoholu, seksu i niezwykłych osobowości pozostałych bohaterów. Nie zabrakło również historii miłosnej, choć myślałam, że skończy się ona w zupełnie inny sposób. Drugim plusem jest dla mnie dużo miejsca poświęconego jedzeniu i winu. Sama nie umiem gotować, jem właściwie co popadnie, a książka ta wymusiła na mnie większą koncentrację na smaku pokarmów, ich aromacie, i zwróceniu uwagi na to, czym właściwie karmię swoje ciało. Nie brak tu oczywiście, jak to bywa w romansach czy książkach obyczajowych, seksistowskich uwag czy stereotypowych cech związanych z pochodzeniem czy statusem społecznym danej osoby. Czy mi się podobała? Średnio, była jednak dobrą odskocznią od trudniejszej i bardziej wymagającej literatury. I właśnie jako taki typ książki ją polecam. Polecam ją również miłośnikom i miłośniczkom wina, ze względu na dużą ilość informacji o tym trunku, dla osób lubiących klimaty USA, filmy w stylu "Bridget Johns", coaching i motywacyjne teksty zachęcające do drastycznych zmian w swoim życiu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
17-06-2019 o godz 22:52 przez: Gypsy_Girl_Recenzuje
Wyobraź sobie, że tak jak Tess masz dwadzieścia dwa lata i właśnie zamieszkałaś w Nowym Jorku. Dostałaś pracę w jednej z renomowanych restauracji. I zaczynasz wyjątkową, pobudzającą wszystkie zmysły lekcję życia… Najlepsze wina, ostrygi i koka. Mięsiste figi i trufle. Słodycz miłości i pożądania. Gorycz porażki i poniżenia. Wyrafinowany smak i żądza. Ta powieść pozostawi cię bez tchu, ale zaostrzy twój apetyt… Miałam przeogromny apetyt na tę książkę. W pewnym momencie była ona dosłownie wszędzie. A czy sprostała ona moim wymaganią będziecie musieli się przekonać sami czytając dalej moją recenzję. Sama nie wiem co o niej myśleć. Z jednej strony było to coś innego. A z drugiej strony czegoś mi w niej brakowało. Pomysł był fajny. Przynajmniej mi się podobał. Tess stara się jakoś przeżyć w wielkim mieście do którego przyjechała z prowincji. Jako ze w swoim rodzinnym mieście była kelnerką, tutaj też ma zamiar podjąć taką pracę. Razem z Tess poznajemy życie w ekskluzywnej restauracji od drugiej strony. Razem z nią uczymy się całej tej ekskluzywnej otoczki. Co do Tess, to ktoś może dodać, że jej zachowanie było dziwne, wręcz głupie. Lecz ja tak nie uważam. Wiele osób w jej wieku zachowuje się bardzo podobnie. Takimi prawami rządzi się młodość. I nic z tym nie zrobimy. Minusem dla mnie była mnogość bohaterów. Wg.mnie było ich za dużo. Jednak to jest moje zdanie. Nie podobało mi się również jak opisywano restauracje, w której Tess pracowała. Aż nie chciało mi się wierzyć, że ona jest EKSKLUZYWNA. Naprawdę. Mnogość wulgaryzmów też powala na kolana. Ja rozumiem wszystko. Ale trzeba mieć swoje granice. Najlepsze jest to, że pomimo tylu minusów to książka nawet mi się podobała. Może nie wrócę już do niej. Jednak nie żałuję czasu z nią spędzonego. Dodam wam też informacje, że na podstawie tej książki powstał serial.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
07-07-2019 o godz 10:29 przez: Ver.reads
~ 𝑴𝒐𝒛𝒆 𝒏𝒂𝒋𝒘𝒊𝒆𝒌𝒔𝒛𝒚𝒎 𝒌𝒍𝒂𝒎𝒔𝒕𝒘𝒆𝒎, 𝒘 𝒌𝒕𝒐𝒓𝒆 𝒑𝒐𝒛𝒘𝒂𝒍𝒂𝒍𝒂𝒎 𝒔𝒐𝒃𝒊𝒆 𝒘𝒊𝒆𝒓𝒛𝒚𝒄, 𝒃𝒚𝒍𝒐 𝒕𝒐, 𝒛𝒆 𝒋𝒆𝒔𝒕𝒆𝒎 𝒏𝒊𝒆𝒛𝒂𝒔𝒕𝒂𝒑𝒊𝒐𝒏𝒂 - 𝒛𝒆 𝒘 𝒔 𝒛 𝒚 𝒔 𝒄 𝒚 𝒋𝒆𝒔𝒕𝒆𝒔𝒎𝒚 𝒏𝒊𝒆𝒛𝒂𝒔𝒕𝒐𝒑𝒊𝒆𝒏𝒊 ~ Nowy Jork. Pochłaniające swoją energią, nieustannie tętniące życiem miasto, które nigdy nie zasypia. Idealne miejsce do spełnienia skrywanych głęboko marzeń, jak i jednocześnie doświadczenia druzgocących porażek - czym ostatecznie okaże się dla Tess? "Sweetbitter" to pozycja, którą przeczytałam już jakiś czas temu, jednak szczerze mówiąc wciąż kłębią się wewnątrz mnie mieszane uczucia. Początkowo przyciągnęła mnie do niej piękna w swojej prostocie okładka i opis zwiastujący próbę wtopienia się zwykłej, szarej dziewczyny, w jedno z najbardziej znanych miast świata. I po części to otrzymałam, jednak ograniczenie akcji wyłącznie do samej restauracji i sporadycznych wypadów do jednego pubu niestety nie pozwalało na głębsze poznanie Nowego Jorku. Sam styl autorki bardzo przypadł mi do gustu, był niezwykle lekki i przyjemny w odbiorze. I chociaż fabuła chwilami była dosyć mętna i chaotyczna, a niespodziewane skoki czasowe i spora dawka rozmyślań głównej bohaterki skutecznie spowalniały akcję, to miała w sobie ten niepowtarzalny, odrobinę melancholijny klimat, który całkowicie mnie kupił. I wszystko naprawdę byłoby w porządku, gdyby nie... Tess. Wypadła dosyć blado i nijako na tle barwnych drugoplanowych postaci, które wręcz zjadały ją żywcem. Szczerze mówiąc liczyłam, że koniec końców otrząśnie się z tego letargu, że epilog okaże się dla niej w pewien sposób klamrą zamykającą ten przełomowy rok w wielkim mieście. Tak się jednak nie stało. Danler w "Sweetbitter" ukazuje życie przesiąknięte gamą smaków i barw, jego wszystkie gorzkie i słodkie odcienie🍷
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
1/5
23-06-2019 o godz 19:53 przez: AngelineCaligo
To straszne, że coraz więcej książek jest pisanych na jedno kopyto. Ta sama historia, jeszcze bardziej pogłębiona historia dzieciaka, którą znamy na pamięć. Niebezpieczna miłość, wybory z niebytu i wszelkiego rodzaju używki. Oto wielki świat amerykańskich pisarek powieści typu young i new adult. Dramat. Wszystko zaczyna się i kończy na Tess, dwudziestodwulatce, która jest w tym samym wieku, co autorka tej recenzji – czyli ja. Ale różni nas niestety wszystko. Jej chęć nowego życia wiąże się z postanowieniami i krokami, po których pukałam się po głowie. Bardzo chętnie chciałam popukać autorce, z zapytaniem, czy czytam obyczaj, czy już fantastykę. Problemem w tej książce jest sztampa, z jaką podeszła do tematu debiutantka. Bohaterka miejscami jest skrajnie, ale to naprawdę skrajnie nieodpowiedzialna. Wyjeżdża do zupełnie innego miasta, nie utrzymuje z nikim kontaktu. Po prostu znika z rodzinnego domu, z kilkoma (no dobra, kilkunastoma) dolarami przy sobie. I może zrobić sobie krzywdę, ale w tej powieści są ważne inne elementy. Całość łączy restauracja. Jedzenie, smaki. Te wstawki na początku powieści są bardzo dobre, te jedzeniowe. To w sumie one zapowiadały ciekawą powieść, o której teraz chcę zapomnieć. Jednak już od rozmowy o pracę, poprzez opisywanie alkoholowo-narkotykowych libacji, człowiek zaczyna zadawać sobie pytanie: czy w tym upale chce czytać coś takiego? Nie, nie chce. Tej książki nie polecam na pewno ludziom w moim wieku. Można naczytać się lepszej fantastyki – bo akurat ta pozycja jest mało dorosła, mało konkretna i równie mocno przewidywalna. Nie pasuje całkowicie do prawdziwego obrazu świata – jest pewnego rodzaju kreacją, na której naprawdę można się zawieźć. A przecież mamy do wyboru tyle innych, wspaniałych i czasami polskich książek, prawda?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
1/5
23-06-2019 o godz 19:52 przez: AngelineCaligo
To straszne, że coraz więcej książek jest pisanych na jedno kopyto. Ta sama historia, jeszcze bardziej pogłębiona historia dzieciaka, którą znamy na pamięć. Niebezpieczna miłość, wybory z niebytu i wszelkiego rodzaju używki. Oto wielki świat amerykańskich pisarek powieści typu young i new adult. Dramat. Wszystko zaczyna się i kończy na Tess, dwudziestodwulatce, która jest w tym samym wieku, co autorka tej recenzji – czyli ja. Ale różni nas niestety wszystko. Jej chęć nowego życia wiąże się z postanowieniami i krokami, po których pukałam się po głowie. Bardzo chętnie chciałam popukać autorce, z zapytaniem, czy czytam obyczaj, czy już fantastykę. Problemem w tej książce jest sztampa, z jaką podeszła do tematu debiutantka. Bohaterka miejscami jest skrajnie, ale to naprawdę skrajnie nieodpowiedzialna. Wyjeżdża do zupełnie innego miasta, nie utrzymuje z nikim kontaktu. Po prostu znika z rodzinnego domu, z kilkoma (no dobra, kilkunastoma) dolarami przy sobie. I może zrobić sobie krzywdę, ale w tej powieści są ważne inne elementy. Całość łączy restauracja. Jedzenie, smaki. Te wstawki na początku powieści są bardzo dobre, te jedzeniowe. To w sumie one zapowiadały ciekawą powieść, o której teraz chcę zapomnieć. Jednak już od rozmowy o pracę, poprzez opisywanie alkoholowo-narkotykowych libacji, człowiek zaczyna zadawać sobie pytanie: czy w tym upale chce czytać coś takiego? Nie, nie chce. Tej książki nie polecam na pewno ludziom w moim wieku. Można naczytać się lepszej fantastyki – bo akurat ta pozycja jest mało dorosła, mało konkretna i równie mocno przewidywalna. Nie pasuje całkowicie do prawdziwego obrazu świata – jest pewnego rodzaju kreacją, na której naprawdę można się zawieźć. A przecież mamy do wyboru tyle innych, wspaniałych i czasami polskich książek, prawda?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
1/5
23-06-2019 o godz 19:50 przez: AngelineCaligo
To straszne, że coraz więcej książek jest pisanych na jedno kopyto. Ta sama historia, jeszcze bardziej pogłębiona historia dzieciaka, którą znamy na pamięć. Niebezpieczna miłość, wybory z niebytu i wszelkiego rodzaju używki. Oto wielki świat amerykańskich pisarek powieści typu young i new adult. Dramat. Wszystko zaczyna się i kończy na Tess, dwudziestodwulatce, która jest w tym samym wieku, co autorka tej recenzji – czyli ja. Ale różni nas niestety wszystko. Jej chęć nowego życia wiąże się z postanowieniami i krokami, po których pukałam się po głowie. Bardzo chętnie chciałam popukać autorce, z zapytaniem, czy czytam obyczaj, czy już fantastykę. Problemem w tej książce jest sztampa, z jaką podeszła do tematu debiutantka. Bohaterka miejscami jest skrajnie, ale to naprawdę skrajnie nieodpowiedzialna. Wyjeżdża do zupełnie innego miasta, nie utrzymuje z nikim kontaktu. Po prostu znika z rodzinnego domu, z kilkoma (no dobra, kilkunastoma) dolarami przy sobie. I może zrobić sobie krzywdę, ale w tej powieści są ważne inne elementy. Całość łączy restauracja. Jedzenie, smaki. Te wstawki na początku powieści są bardzo dobre, te jedzeniowe. To w sumie one zapowiadały ciekawą powieść, o której teraz chcę zapomnieć. Jednak już od rozmowy o pracę, poprzez opisywanie alkoholowo-narkotykowych libacji, człowiek zaczyna zadawać sobie pytanie: czy w tym upale chce czytać coś takiego? Nie, nie chce. Tej książki nie polecam na pewno ludziom w moim wieku. Można naczytać się lepszej fantastyki – bo akurat ta pozycja jest mało dorosła, mało konkretna i równie mocno przewidywalna. Nie pasuje całkowicie do prawdziwego obrazu świata – jest pewnego rodzaju kreacją, na której naprawdę można się zawieźć. A przecież mamy do wyboru tyle innych, wspaniałych i czasami polskich książek, prawda?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
25-06-2019 o godz 16:30 przez: laraczyta
Tess ucieka od ojca do Nowego Jorku, pragnie rozpocząć nowe, samodzielne życie. Zatrzymuje się u swojego znajomego i rozpoczyna pracę w jednej z lepszych restauracji. Musi przejść szkolenie, wpasować się i zdobyć znajomych. Jak sobie poradzi? Zaczynając tę książkę myślałam, że będzie okej i mi się spodoba, lecz się pomyliłam. Bohaterka od samego początku wydawała mi się dziwna, miałam wrażenie, że nie jest wykreowana, była bezbarwna, co podziałało na niekorzyść całej książki. W pewnym momencie wydawało mi się, że autorka chce pokazać nam, że Tess jest niesamowita i znalazła do tego idealny moment — rozmowę o pracę, która jak dla mnie nią nie była. Prawie cały czas się nudziłam, w ,,Sweetbitter'' nie było nic ciekawego i nic co miałoby w sobie jakąś akcję, książka była po prostu mdła, chociaż czasami wydarzyło się coś śmiesznego, chociaż jak na książkę, która liczy ponad 400 stron, to było tego bardzo mało, szkoda. Czymś, za co naprawdę szanuję tę książkę jest ukazanie pracy kelnerów w restauracjach, otworzenie nam oczu na to, co faktycznie robią, na to, że muszą mieć obszerną wiedzę na różne tematy, jej część była dostarczana czytelnikowi i uważam, że działało to zdecydowanie na plus dla tej pozycji. Podsumowując, zawiodłam się, liczyłam na coś lepszego, coś, co bawiłoby mnie na każdym kroku i najbardziej szkoda mi jest tego, że nie wszystkie wątki zostały rozwiązane. Skończyłam czytać tę książkę i miałam wrażenie, że nic nie wiem, że znajduję się w środku jakiegoś wydarzenia, że gdzieś się zgubiłam, ale ja po prostu nie dostałam wszystkich informacji. A wątki miłosne i filozoficzne były najgorszym, co tam przeczytałam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
21-06-2019 o godz 18:09 przez: wolęKSIĄŻKI
Mam problem z tą książką. Ciężko mi ją ocenić. Z jednej strony mi sie podobała, a z drugiej wzbudziła we mnie mieszane uczucia. . Poznajemy Tess, młodą dziewczynę, która właśnie przeprowadziła się do Nowego Jorku. Zaczyna pracę w restauracji i rozpoczyna kolejny etap w swoim życiu. Nowi znajomi, imprezy, narkotyki, alkohol. . Ciężko mi powiedzieć czy ta książka ma bawić czy jednak uczyć i przestrzegać przed "bujnym" życiem towarzyskim. Praca w gastronomii to niewątpliwe ciężka praca, gdzie nikt nie będzie dla Ciebie łaskawy, mało osób Ci pomoże, a większa część z przyjemnością rzuci kłody pod nogi. Opisywane w książce sytuacje i codziennie życie "po pracy" w dużej mierze jest prawdą. Tak funkcjonuje świat gastronomii. Praca, po pracy piwo/drink, potem na miasto. Trzeba uważać bo przyjaciel może okazać się wrogiem. Autorka przedstawiła realny świat tej branży. Brutalny, pełen niesprawiedliwości i układów. . Ta książka nie jest dla wszystkich. Jedni ją pokochają, inni znienawidzą. Ja jestem gdzieś pomiędzy. Bardzo podoba mi się styl autorki, książka jest napisana świetnym językiem i czyta się ją bardzo szybko. Sweetbitter śmieszy i wzbudza wstręt, a zaczynając tę lekturę trzeba być gotowym na wszystko. Czy ją polecam? Tutaj mam problem. To jedna z tych książek, którą żeby ocenić trzeba przeczytać. Jedno słowo. Kontrowersyjna.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
17-06-2019 o godz 12:46 przez: Anonim
Z racji tego, że akcja książki toczy się w restauracji, bardzo chciałam zapoznać się z tą historią. I w sumie podoba mi się właśnie pomysł na fabułę, jednak nie wszystko jak dla mnie było tutaj takie super. W książkę trudno było mi się wczytać. Jej styl był dla mnie dosyć specyficzny, a bohaterka momentami mnie irytowała swoją postawą. Dopiero po jakichś stu stronach przyzwyczaiłam się do stylu autorki i nawet zaczęła podobać mi się ta książka. Dosyć specyficzna historia, z restauracją na głównym planie, pokazuje jak różne są osobowości ludzi. Jednak świat gastronomii jest mi bliski, dlatego muszę przyznać, że ta książka ma w sobie prawdę. Ukazuje jak ciężki jest zawód kelnerki, jak ciężko utrzymać swoją pozycję w tej branży, w danej restauracji, jak trzeba uważać na to, kto jest twoim przyjacielem, a kto tylko czeka, aż powinie Ci się noga. Z drugiej strony zastanawiam się także, czy ta książka miała być przestrogą, by nie nawiązywać w pracy zbyt bliskich relacji z innymi pracownikami... Dla mnie poniekąd tak to wyglądało, że taki był zamysł autorki. Książka może wzbudzić różne emocje. Może się podobać, a może nie- to zależy od gustu. Jednak myślę, że pomimo paru wad, warto sięgnąć po tę książkę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-06-2019 o godz 16:03 przez: Dominika Stryszowska
Ta książka podzieli czytelników. Gorzka. Chyba takie określenie będzie najlepiej odzwierciedlało klimat tej powieści. Pełna smaków. Pełna emocji. Takich dobrych, ale więcej będzie tych złych. Poszukiwanie sensu, siebie, wkraczanie w dorosłość. Tess chcąc się wyrwać z małego miasteczka, przyjeżdza do Nowego Jorku. Zależy jej pracy, a najszybciej będzie zaczepić się w restauracji. Trafia do popularnej, gustownej, prosto pod skrzydła onieśmielającej Simone. Jakie piętno odciśnie na niej miasto, praca i tajemniczy barman, Jake? Mówi się - kto nie pracował w gastro, nie zna życia. I ja, jako że spędziłam w tej branży 5 lat, mogę się pod tym podpisać obiema rękami. I ta książka jest o tym środku restauracji, o tym czego goście, klienci nie widzą, gdy do stolika podchodzi uśmiechnięty kelner. Ja jestem całkowicie usatysfakcjonowana. Podobała mi się treść, sposób przedstwienia wydarzeń, te niedopowiedzenia, lekkość pióra autorki i zakończenie. Każde inne było by złe, i cieszę się, że nie wyszedł z tego kolejny ckliwy romans o dziewczynce z prowincji. Chyba wcześniej nic podobnego nie czytałam, nic co by pokazywało tą ciemną stronę pełną zmęczenia, frustracji i bezwzględnej ambicji.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-06-2019 o godz 17:34 przez: dasia147
Książka ta warta jest Twojej uwagi, a przede wszystkim schrupania. Po pierwsze w genialny sposób ukazuje pracę kelnerów w prestiżowych restauracjach. Ujawnia tajniki i serwuje na tacy bardzo ciekawą historię, która tak jak wino nabiera smaku po chwili. Po drugie sam język choć jest kolokwialny to poprzez opisy dań, które mnie osobiście zauroczyły. zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim się tak spodobają. Co do głównej bohaterki mam mieszane uczucia, ani nie jest to fenomenalna kreacja, ani tragiczna. Po prostu taka średnia, jednak całość rekompensowała mi bardzo wartka i wciągająca fabuła, która maskuje przykry smak niedopracowanej bohaterki. Ta książka choć wydaje się lekka, skrywa w sobie bardzo wiele złotych myśli, które wielokrotnie sprawiły, że na chwilę uciekałam myślami by przetrawić daną sentencje wyrecytowaną przez bohatera. Dlaczego warto sięgnąć po tę pozycję? Bo jest inna, oryginalna, a ja lubię takie książki, które wyróżniają się na tle innych kopi lub Tojużbyło. Idealna na każdą porę roku, dla każdego bez względu na wiek, czy płeć, a to uważam jest bardzo duży atut. Uwierz mi jest naprawdę fenomenalna. Jeśli jesteś odważna/y to koniecznie musisz jej spróbować.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji